Zróbmy sobie puder z efektem Photoshopa


Wszystko się zaczęło od tego, że ja - owszem - bardzo lubię jedwab Superfine solo jako puder matujący i utrwalający makijaż, ale przecież nie byłabym sobą, gdyby mnie nie korciło aby coś jednak ukręcić, skomplikować, powymyślać. A potem w sklepie Kolorowka pojawiły się te wszystkie cuda-wianki. A na sam koniec Klaudyna pożyczyła mi, czy może raczej: uratowała mnie swoim pudrem transparentnym marki Illamasqua, gdy na wyjeździe okazało się, że ja pudru swojego nie wzięłam.
Macając go i nakładając na twarz zapragnęłam czegoś właśnie takiego: lekkiego, zupełnie niewyczuwalnego na twarzy i stapiającego się ze skórą, dającego jednocześnie efekt tzw. soft focus, który rozmywa zmarszczki jak blur w Photoshopie. W przeciwieństwie do pudru Illamasqua jednak, mój wymarzony produkt miał być kompletnie transparentny, dawać poślizg i nie zostawiać tego pudrowego efektu na skórze. Słowem: zapragnęłam czegoś luksusowego.
Warunkiem koniecznym była też cena dla ludzi i łatwa dostępność. Nigdy nie ekscytowały mnie kosmetyki z tzw. wyższej półki, bo... czytam składy. A skład pudru transparentnego z Illamasqua był co najwyżej przeciętny, zaś cenę tego produktu odbieram jak karę dla tych, którym się nie chce czytać. 



Nie chciałam tworzyć mojego pudru na bazie talku, więc z pewnością nie można powiedzieć, że próbowałam odtworzyć puder Illamasqua. Piętnaście gramów talku, skrobi kukurydzianej, soli aluminium, miki, mirystynianu magnezu i krzemionki za ponad stówkę? Eee, dziękuję.
Uzbrojona w takie marzenia, zajrzałam do sklepu Kolorówka po narzędzia :)
Wymyśliłam sobie, że stworzę puder oparty na działaniu mikrosfer silikonowych, krzemionki i odrobiny nylonu-12. Dlaczego te składniki?




Otóż dlatego, że są to nowoczesne surowce, które "robią" znacznie więcej niż stary, dobry talk czy mika i są wykorzystywane do produkcji drogiej kolorówki od wielu już lat. Przykładowo mikrosfery silikonowe zachowują się na skórze nieco podobnie do krzemionek sferycznych, lecz jej nie wysuszają, a wręcz zapobiegają utracie wody. Mogą więc być stosowane nawet przez właścicielki suchej skóry, a także w produktach pod oczy. Ten półprodukt sam w sobie jest gotowym pudrem, który jednocześnie wygładza, matuje i przedłuża trwałość makijażu, a jednocześnie daje jedwabiste wykończenie i pozwala oddychać skórze. W porównaniu z mikrosferami, właściwości talku prezentują się dość... przedpotopowo i topornie.

Mikrosfery silikonowe (Polymethylsilsesquioxane) znajdziecie m. in. 
w składzie: 

  • Golden Snail Intensive BB Cream ze Skin79, 
  • cieni Soft Glam Anastasia Beverly Hills, 
  • w prasowanym pudrze transparentnym Prep + Prime z M.A.C.,
  • w cieniach Kobo Professional,
  • ...czy w słynnych "meteorytach" Guerlain.


Mój stosunek do krzemionek znacie, jeśli czytaliście ten wpis:

To było w 2012 roku. Od tego czasu w sklepie Kolorówka przybyło różnych rodzajów krzemionek i zamiast jednej, są aż trzy rodzaje sferycznych. Czyli tych z półki premium, dających lepsze efekty na skórze. Myślę, że czas napisać o nich osobnego posta aby usystematyzować wiedzę i przybliżyć Wam nieco ich właściwości, ale to za jakiś czas.
Moją uwagę przyciągnęła krzemionka Airy Finish, ponieważ ma niezwykle ciekawą budowę cząsteczek. Otóż składa się ona ze swoistych "baniek mydlanych", czyli sferycznych, nieporowatych cząsteczek, które są w środku wypełnione jedynie powietrzem. Co nam daje taka informacja? Wyobraźcie sobie, że światło trafiając na taką "kulkę", załamuje się dwukrotnie, co - przekładając na ludzki - daje nam podwójny efekt soft focus, a przekładając na blogerski: uważaj z ilością, maleńka, bo zniknie ci nos ;)
Nie będę tutaj wymieniać wszystkich fantastycznych właściwości tego półproduktu. Wszystkich ciekawskich odsyłam bezpośrednio do sklepu, poczytajcie sobie: Krzemionka Airy Finish w Kolorowka.com

Ostatnim dodatkiem, który planowałam wmieszać do mojego wymarzonego pudru był Nylon-12. To kolejny supernowoczesny półprodukt robiący cuda na skórze. Jest to składnik, który nie tylko rozprasza światło dając efekt soft focus, on je emituje. Nie wnikając w skomplikowane niuanse budowy cząsteczki tego składnika, Nylon-12 absorbuje światło UV i ponownie emituje energię jako rozproszone światło widzialne. Dzięki temu dosłownie oświetla zacienione obszary zmarszczek, powiększonych porów i innych niedoskonałości skóry, radykalnie zmniejszając ich widoczność. Takie czary.


Nylon-12 znajdziecie m. in. w składzie: 

  • Kto pierwszy zgadnie? Tak, w słynnych "meteorytach" Guerlain ;) ,
  • a także w transparentnym pudrze utrwalającym Laury Mercier,
  • cieni Naturally Yours Zoevy,
  • pudru sypkiego Poudre Universelle Libre od Chanel,
  • kremu przeciwzmarszczkowego Biotherm: Blue Therapy, Red Algae Uplift Cream,
  • tuszu Volume Effet Faux Cils Mascara marki YSL,
  • ... i w całej MASIE innych, luksusowych kosmetyków. Rozejrzyjcie się. Czytajcie składy.

Taki więc był plan: mikrosfery, krzemionka Airy Finish i Nylon-12, bo trzy składniki to dobra magia, jednak do zaplanowanej mieszanki należało dodać odrobinę Veil Base aby polepszyć przyczepność mieszanki. Odkryłam ten półprodukt na nowo i trudno go nie docenić: ma doskonałą przyczepność, pięknie się rozprowadza na skórze, jest całkowicie transparentna i daje niewielki "glow", który tak lubię. To świetny dodatek do mojego ultranowoczesnego pudru emitującego światło i dającego podwójny soft focus! 


Ostatecznie skład mojego pudru prezentuje się następująco: 
Łącznie daje to ok. 12,5 g gotowego produktu i jest to dokładnie taka ilość, którą można wygodnie umieścić w dostępnym na stronie sklepu słoiczku z sitkiem. Może podkreślę, że 12 g pudru, to jest bardzo dużo pudru.
Wszystkie półprodukty są podlinkowane bezpośrednio do sklepu, abyście mogli łatwo je odnaleźć i poczytać o ich właściwościach.
Jak go wykonać?
Odradzam używanie młynka w tej recepturze. Składniki łączą się ze sobą bardzo łatwo i w zupełności wystarczy delikatnie mieszanie i przesypywanie w woreczku strunowym. Silne rozcieranie czy mielenie w młynku zniszczy delikatne struktury składników, a nie chcemy przecież aby krzemionkowe "bańki mydlane" czy skomplikowane cząsteczki fluorescencyjnego Nylonu-12 uległy zniszczeniu, bo wtedy stracą one wszystkie swoje właściwości, o których pisałam wyżej. 
Cytując Panią Patrycję ze sklepu Kolorówka:
"(Mielenie w młynku do kawy) Niszczy. Ogólnie niszczy wszystko co nie jest bezpostaciowe i to należy dodawać na końcu. Nawet mika ulega zmianom, dlatego zalecamy miksować pigmenty (dwutlenek tytanu, tlenki itp) z małą ilością miki, a resztę dodawać na końcu i krótko miksować czy ucierać. Jedwabie (prawdopodobieństwo termicznego uszkodzenia), wszystkie wypełniacze funkcyjne w otoczkach, czy o tak czy inaczej modyfikowanej powierzchni itp., dodajemy do praktycznie gotowego kosmetyku, w warunkach domowych, najlepiej w torebce. Młynek do kawy czy moździerz nieco inaczej miksuje niż profesjonalne mieszalniki a i tam się niektóre rzeczy dodaje na końcu."

W praktyce więc wykonanie tego pudru polega na wsypaniu odmierzonych ilości składników do woreczka strunowego, zamknięciu go i wymieszaniu wszystkiego dokładnie. Polecam się z tym nie śpieszyć i cierpliwie przesypywać, mieszać, aż wszystko będzie naprawdę ładnie ze sobą połączone. Ja swój puder robiłam w trakcie oglądania filmów na YouTube i czas mi zleciał szybko. 
Mam dla Was garść "pro-tipów" związanych z robieniem własnych kosmetyków sypkich. Przez lata kręcenia swoich kosmetyków i pracy w laboratorium przy produkcji kolorówki  uzbierało mi się trochę takich złotych rad, o których warto pamiętać jeszcze przed włączeniem młynka do kontaktu. Chciałam je dołączyć do tego postu, ale okazało się, że wcale nie jest ich tak mało, a ponadto w niektórych przypadkach warto jest nieco rozwinąć temat, więc... pojawi się osobny post niebawem :) Cierpliwości.

Wracając do mojego pudru - główkowałam, jak Wam pokazać jego swatch na skórze. Ponieważ jest to produkt zupełnie transparentny, a do tego silnie wygładzający, ów "swatch" wyglądałby po prostu jak smuga zrobiona "blurem" w Photoshopie. Serio, serio. 


Nałożyłam więc tego pudru na dłoń nieco więcej i nie roztarłam go, aby było widać. Mam jednak nadzieję, że wszyscy rozumieją, iż nie trzeba chodzić z tak nałożonym pudrem na twarzy. Tutaj mamy zbliżenie na nieco już roztarty swatch:


Tam, gdzie na środku dłoni aparat chyba zgubił ostrość i zniknęły te drobniutkie linie mojej skóry - to tam jest właśnie mój puder. Uwielbiam go.
Z uwag technicznych: 
  • puder wygładza jak szalony, 
  • jest transparentny i kompletnie niewyczuwalny na skórze,
  • tzn. jest wyczuwalny gdy się go dotknie, bo czuć jedwabistą miękkość, ten charakterystyczny dla baz silikonowych poślizg,
  • może być stosowany codziennie, a przez posiadaczki cery suchej - okazjonalnie,
  • krzemionka Airy Finish jest odmianą nieporowatą, dzięki czemu nie wykazuje silnej adsorbcji sebum. Z tego powodu puder może być z okazji "wielkiego wyjścia" stosowany również na delikatną skórę wokół oczu,
  • dzięki kombinacji wszystkich składników, puder utrwala makijaż na długo a nawet nadaje mu cech wodoodporności (do pewnego stopnia jednak!). Sprawdzi się w bardzo trudnych warunkach (upał, duża wilgotność powietrza, wysiłek, praca przy lampach, itp.).
Puder sprawdziłam w boju na razie dwukrotnie: jako wykończenie makijażu przy codziennych czynnościach - i tu sprawdził się wyśmienicie. Makijaż wyglądał świeżo praktycznie aż do wieczornego demakijażu. Drugi raz był na siłowni podczas dość intensywnego kardio w beznadziejnie klimatyzowanym pomieszczeniu - i tu, rzecz jasna, puder poległ. Nie mam mu za złe ;)
Będę dawała jeszcze znać, jak się moje cacko sprawuje. Zamieszkał już w mojej podręcznej kosmetyczce, którą noszę na co dzień w torebce i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.

Buziaki
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger