W sezonie grypowym zwykle sięgamy po różnego rodzaju rutinoscorbiny aby uzupełnić witaminę C. Słusznie, ale czy nie lepiej sięgnąć po coś działającego obszerniej i dostarczającego więcej witamin i mikroelementów? Pewnie, że lepiej, bo skorzysta na tym cały nasz organizm.
Kapsułki z olejem rokitnikowym od Bio 2 You to prawdziwy skarb dla organizmu. Wiecie, że ja wielbię tę roślinę - biorę każdy kosmetyk naturalny, w którym występuje ekstrakt lub olej z tej rośliny. Owoce rokitnika są mało znane, mało reklamowane, a tymczasem śmiem twierdzić, że mają lepsze działanie od reklamowanej wszędzie zagranicznej aceroli.
Moja biblioteczka kosmetyczna rozrasta się i wiele z tych książek traktuję jako lekką literaturę rozrywkową. Wiem, jest to kujoństwo na wyższym levelu, ale dzięki temu mam dziś dla Was trochę ciekawostek związanych z glukonolaktonem oraz porównanie dwóch toników - mojego i tego ze sklepu Kolorowka.com.
Zapraszam na wyniki rozdania miniaturki Primera kaolinowego ze sklepu Kolorówka.com
Nie będzie to post z cyklu "jak przetrwać dzień po imprezie", choć przyznaję, że nazwa tego kremu była powodem wielu uśmiechów, także dzień po imprezie gdy w łazience walczyłam o wygląd człowieka.
Jak obiecałam, tak też zrobiłam - oto przed Wami nowość ze sklepu Kolorówka, Primer na bazie białej glinki.
Czym są primery, jak wyglądają, jakie rodzaje są dostępne w sklepie - o tym wszystkim pisałam w tym poście: KLIK!
Po raz pierwszy zetknęłam się ze spiruliną wiele lat temu, gdy jeszcze jako dziecko dostawałam paczki z Hameryki od ciotki, która również interesuje się ciekawostkami ze świata ziół i naturalnych metod leczenia. Wówczas trudno było mi docenić walory zielonego, pachnącego rybami proszku, który miałam zjadać wraz z jogurtem. Wiecie, wtedy, w latach 90 te krzykliwe ulotki z Hameryki, wabiące niezwykłymi opisami mocy spirulinowej jawiły się bardziej jako abstrakcyjna, magiczna karta z księgi baśni - można się gapić na nią okrągłymi oczami i podziwiać, dziwować, ale wierzyć... no, tak nie do końca.
Nie pamiętam, co się stało z resztą zielonego proszku, którego nikt wtedy nie chciał jeść, może koty nie pogardziły?