Tematem miesiąca akcji "Wyjątkowy Rok" jest w marcu "Fresh & Green". I miałam niezłą zagwozdkę o czym by tutaj napisać. Niezłym kandydatem były perfumy Hameau De La Reine Historiae, które ostatnio dostałam od przyjaciółki, i w których uwielbiam te nuty świeżo zgniecionych liści pomidora... ale ich recenzja wisi na moim blogu od dwóch lat. W momencie, w którym rozważałam już podpięcie pod ten temat jakiegoś postu z... no, zapchajdziury, zrozumiałam, że trzeba do tematu podejść mniej sztampowo. No, a cóż jest bardziej green od Oli na siłowni?
Kiedyś w trakcie dyskusji w grupie facebookowej, dotyczącej naturalnej pielęgnacji, postawiono mi pytanie: "dlaczego chemia? Dlaczego nie wybierasz wyłącznie naturalnych kosmetyków, właśnie Ty, autorka bloga o pielęgnacji naturalnej?". Przyszło mi wówczas do głowy, że "arszenik" oraz "przekora" nie są trudnymi pojęciami, ale odpowiedziałam zgodnie z prawdą i własnymi przekonaniami: "Ponieważ lubię działanie glukonolaktonu, pantenolu i korundu." Cytat nie jest dosłowny, nie należę już do tej grupy, sens jednak został zachowany. I nie będę go tłumaczyć z szacunku do inteligencji moich czytelników.
Za co kocham Bell? Za to, że regularnie wypuszczają nowe kolory matowych pomadek, które dopracowali mistrzowsko; oraz za to, że w każdej kolekcji są kolory dla mnie. Czytaj taka Moskwa albo Ibiza :)