Mika naturalna czy syntetyczna?
Znacie mnie trochę i wiecie, że bardzo nie lubię oznaczania surowców kosmetycznych kolorami ani kciukami w dół czy w górę. Jakiekolwiek kryterium takiej oceny byśmy przyjęli, świat nigdy nie jest zero-jedynkowy. Czy mowa o kosmetykach naturalnych, czy wegańskich, czy podzielonych na "rakotwórcze" i... no, nie wiem: "leczące raka"? Podział nigdy nie jest tak ostry i jednoznaczny, a ostatecznie ilość dodatkowych czynników mających wpływ na właściwości danego surowca przeważa nad płytkim, nieprzemyślanym kategoryzowaniem. Czy wiecie, że niedostatecznie oczyszczona mika naturalna może realnie szkodzić naszemu zdrowiu? Cóż mi daje informacja o jej naturalności, jeśli nie spojrzę w tabelę zanieczyszczeń metalami ciężkimi aby ewentualne ryzyko stosowania podjąć świadomie?