Sklep Kolorówka wprowadził niedawno całą nową serię kosmetyków bazujących na kaolinie, czyli białej glince. Wiele z Was pewnie (za moją nieustępliwą i bezczelną namową, tak, tak) skusi się na jeden z podkładów lub Primer, dlatego uznałam, że zrobię jeden z tych podkładów i podpowiem Wam jak postępować w jego przypadku, aby osiągnąć sukces, być diamentem i dobiec do mety.
Przed napisaniem tego postu posmarowałam sobie dłonie masłem o zapachu zielonej herbaty. Bardzo przypadł mi ten zapach do gustu i teraz z każdym ruchem palców unosi się on znad klawiatury, sprawiając że pisze mi się przyjemniej.
Nie, żeby to był autentyczny zapach zielonej herbaty - pachnie to raczej jak perfumy z nutą zieloną. Ale i tak jest to całkiem przyjemny aromat, którym z przyjemnością się otulam.
Wiele z Was zapewne zna olejki myjące, jakie oferuje Biochemia Urody. Sama dawno, dawno temu je kupowałam i zużywałam z prawdziwą przyjemnością. Z czasem postanowiłam robić sobie takie olejki sama, a tuż po tym - zaczęłam zmywać twarz samym olejem.
Niestety, nie mogę pochwalić się tradycją corocznego przygotowywania smakołyków dyniowych. Skłamałabym pisząc, że co roku z Mężczyzną (w roli wielbłądka) idziemy na targ i wybieramy tę najpięknięjszą, najkrąglejszą z dyń aby ją obedrzeć potem ze skóry, ewentualnie wypatroszyć, podpiec, zmiksować i zjeść w rodzinnej atmosferze.
Właśnie myśl o drążeniu mnie nieco zawsze stopuje w mych zapędach. Ale tym razem Mężczyzna sam przytargał do domu dyńkę i wybrał najmniejszą jaką znalazł wśród 50-kilogramowych potworów, z których z powodzeniem można sobie zrobić budę dla psa albo basen dla dzieci.
No to robimy krem dyniowy! :)
W zeszłym tygodniu byłam na kilka dni w rodzinnym domu w Lublinie, starając się unikać komputera a zwłaszcza maili ;) Odpoczynek uważam za udany, ale niestety muszę go sobie jeszcze wydłużyć - dopadło mnie choróbsko. Nic wielkiego, ale za to uporczywego.... aby nie powiedzieć: upierdliwego.
Wielbicielkom pielęgnacji olejowej chcę dziś narobić smaka cacuszkiem od Orientany. A zresztą, jesli jeszcze nie włączyłaś olejów do pielęgnacji, tym bardziej chcę zwrócić Twoją uwagę na ten produkt - łatwa, startowa mieszanka olejów z dodatkiem kurkumy.
 |
Foto by Angel |
Pytanie o pielęgnację skóry pod oczami przewija się w Waszych wiadomościach stale i często. Uznałam, że żadnej z Was nie dam rady odpowiadać osobno, stąd mój pomysł na odpowiedź w poście. Tak, będę Was do niego odsyłać :)
Z pomadkami Hean City Fashion spotkałam się przypadkiem, za sprawą przemiłej sprzedawczyni z małej, prywatnej drogerii na ul. Długiej w Krakowie. Nie chodzi ani o Firlit, ani o Jasmin, które również znajdują się na tej ulicy. Tamta drogeria chyba nawet nie ma jednoznacznej nazwy i znajduje się po drugiej stronie ulicy.
To wyjaśnienie tak na wypadek, gdyby któraś z Was zechciała tam zajrzeć ;)
Zapraszam Was dziś na konkurs z Dermique - instytutem piękna, który odwiedziłam niedawno (KLIK!) korzystając tam z zabiegu CryoLift.
Często w wiadomościach od Was przewija się jedno pytanie: "jakich baz pod cienie używasz?" No więc pędzę z odpowiedzią w obrazkach i kilkoma słowami wyjaśnienia - skąd taki, a nie inny wybór... choć myślę, że będzie to krótki post o rzeczach oczywistych.
Ta recenzja mogłaby być bardzo krótka. "Nie jest gejowy, więc spoko". Gdybym pozwoliła Mężczyźnie ją napisać.
Sklep Organeo poza wysokiej jakości naturalnymi i ekologicznymi kosmetykami oferuje również suplementy diety i organiczne herbaty. Gdy więc myślałam nad zawartością kolejnej paczki w ramach współpracy ze sklepem, przyszło mi do głowy - czemu by nie spróbować? Jesień to idealna pora roku aby włączyć suplementację wzmacniającą organizm oraz wspomóc jego oczyszczanie. Sięgnęłam więc m.in. po herbaty Pukka. Znacie?
Lubicie wynalazki demakijażowe ułatwiające życie? Czym w ogóle najczęściej zmywacie makijaż?
Ja za ekstrawagancki wynalazek demakijażowy uważam już waciki z mleczkiem. Według mnie jest to przerost formy nad treścią, bo wacików zwykle trzeba zużyć kilka, a i mleczka zużywa się więcej aby owe waciki nasączyć. Samo mleczko zresztą również nie jest moim ulubionym sposobem zmywania makijażu. Albo wody micelarne - nie rozumiem fenomenu. Owszem, używam sporadycznie, ale potem i tak muszę iść do łazienki aby twarz umyć wodą - gdzie więc sens?
Ho ho, kto by się spodziewał, że moje proste, kremowe zupy będą się cieszyły taką popularnością tutaj :) Cieszy mnie to i w związku z tym dzielę się z Wami moim przepisem na ogórkową-krem.
Ach, jaka niezwykła poprawność blogowa tym razem u mnie nastąpiła, aż sama jestem zdumiona. Początek nowego miesiąca, a Ola opowiada o swoich ulubieńcach. Bez obaw, będą to ulubieńcy ostatnich paru miesięcy - nie zwykłam bowiem co miesiąc zakochiwać się w czymś nowym.
Aby zaskarbić sobie moje serce, potrzeba wiele czasu i nie byle jakich właściwości :)