Jak zrobić neutralne cienie do powiek z pigmentów mineralnych? Odc. 1: chłodne beże

 

Zawsze mi się wydawało, że nie ma nic nudniejszego na tym świecie niż beżowe i brązowe - a do tego matowe! - cienie do powiek. Zwłaszcza gdy ma się dostęp do tylu pięknych kolorów pigmentów mineralnych. Okazuje się jednak, że są to najbardziej poszukiwane i najczęściej stosowane w codziennym makijażu odcienie. Zobaczmy więc, jak być nieco less waste i nie rozglądać się za kolejną paletą cieni, tylko zrobić sobie matowy beż z tych pigmentów, które już mamy w kosmetyczce. Jest to łatwiejsze niż Wam się wydaje!
Zrobiłam dokładnie tak, jak to sobie założyłam w koncepcji tego wpisu: rozejrzałam się po swojej kosmetyczce i postanowiłam wykorzystać te pigmenty, które mam - dosłownie - pod ręką. Lubię wykorzystywać te materiały, które już mam dostępne i wiem, że Wy też doceniacie takie podejście do sprawy.
Zupełnie naturalnie więc wyszło tak, że dzisiejsze odcienie beżowe, które Wam za chwilę zaprezentuję, mają dość chłodne odcienie. Zatem w kolejnych odcinkach tej krótkiej serii zaprezentuję Wam przepisy na beże neutralne oraz cieplejsze. 

Dzisiaj użyłam:
  1. OH! Pure Pigment Bronz Lee - ponieważ niedawno o nim pisałam i był pod ręką (KLIK!),
  2. Pigment Brown Coco - ponieważ zawsze jest u mnie w użyciu,
  3. Color Blend Beige - ponieważ jest to najbardziej naturalny i odpowiadający mi kolor matowej bazy, z której robię wszystko od lat: głównie podkłady mineralne, ale też pudry brązujące, korektory i cienie.

Jak najprościej zrobić sobie cień do powiek z pigmentów mineralnych? Najprościej jak się da! ;)
Można, oczywiście, zatonąć w studiach nad tym, jaką konsystencję uzyskamy mieszając w różnych proporcjach serycyt z metikonem i mikrosferami; i czy dodawać dwutlenek tytanu, czy może raczej jedwab... Ale mówimy tutaj o specjalistycznym sklepie Kolorowka.com - tam pracują specjaliści i już wiele lat temu stworzyli gotową mieszankę, która jest gotową bazą do tworzenia cieni do powiek.
Ba! W tym momencie są już nawet dwie bazy:


  1. TKB Matte Texture Base for Eyes -  gotowa, półtransparentna i matowa baza do cieni.
  2. Eyeshadow Base Mix - luksusowa baza do cieni zawierająca jedwab i alantoinę.

Po co zatem komplikować coś, co nam już ktoś wcześniej ułatwił? Tak, to jest tak proste: wybieramy bazę kosmetyczną do cieni (a są też bazy do różu, podkładu czy korektora), mieszamy ją z wybranym pigmentem lub... bazą kolorystyczną i cieszymy się gotowym, nowym kolorem cienia.
Jest to rozwiązanie dla tych, którzy potrzebują szybko sobie zmodyfikować kolor cienia czy pigmentu i nie chcą doktoryzować się z właściwości surowców. Gotowe narzędzie. Co więcej, do tych baz można dodawać nie tylko pigmenty czy bazy kolorystyczne z Kolorówki, skład będzie kompatybilny z każdym cieniem sypkim czy pigmentem. Taka magia.

Wracając jednak do naszego #zróbsesam: pokażę Wam na przykładzie pigmentu Bronz Lee, że kupując jeden jego słoiczek i dorzucając do koszyka jedną z tych baz do cieni, w istocie płacicie za prawie nieskończoną ilość odcieni. 



Wszystko, co będzie potrzebne do wykonania nowych odcieni z pigmentu Bronz Lee widzicie na zdjęciu: 

  • pigment, 
  • baza do cieni (ja wybrałam Eyeshadow Base Mix, bo lubię gdy w moich kosmetykach jest coś ekstra - a działanie alantoiny w kosmetykach stosowanych wokół oczu trudno doprawdy przecenić!), 
  • do tego nieduża łyżeczka miarowa, 
  • woreczek strunowy 
  • i pojemnik na gotowy cień. 

Pigment Bronz Lee jest średnim brązem o złoto-beżowym połysku, który okazuje się być całkowitą iluzją, o czym przekonacie się za chwilę. Nałożony na bazę (czarną po lewej, beżową po prawej - pisałam o tym w podlinkowanym wyżej wpisie) prezentuje się tak:


...natomiast wymieszany 1:1 z bazą do cieni całkowicie zmienia swój charakter. Blask pigmentu został silnie przygaszony, co akurat jest normalnym zjawiskiem po dodaniu bazy kosmetycznej. Każdy, nawet mocno lśniący pigment, przygaśnie gdy wymiesza się go z bazą do cieni. Niektóre - jak Bronz Lee - potrafią przy okazji ujawnić zaskakujące tony, skryte głęboko pod iluzją odbitego światła.
Okazało się bowiem, że Bronz Lee w istocie jest różanym słodziakiem:



Różane beże też lubię i z pewnością znajdą swoje wielbicielki - szczególnie wśród Pań o typie zgaszone i jasne lato. Myślę też, że i niektóre jaśniejsze zgaszone jesienie mogłyby nosić makijaże wykonane takim cieniem, szczególnie w połączeniu z czekoladowymi brązami. 
A gdyby wymieszać go nie z bazą do cieni, ale z bazą do różu - wszak to gotowy, satynowy róż do policzków o delikatnym, różanym odcieniu.
Któż by się spodziewał takiej subtelności po panu Lee? ;)

Na zdjęciu powyżej widzicie trzy swatche wykonane pigmentem Bronz Lee:
  • Pierwszy od lewej (najbardziej schowany) to czysty pigment, bez żadnych domieszek. Pod tym kątem widać, że jego baza nie jest złoto-beżowa, ale właśnie wpada w rudości i czerwienie, które po rozjaśnieniu bazą dają te różane tony.
  • Drugi swatch (w środku) to efekt wymieszania pigmentu Bronz Lee z bazą Eyeshadow Base Mix w stosunku 1:1. Podaję Wam proporcje, bo w ten sposób łatwiej jest to przełożyć na swoje warunki i posiadane czy potrzebne ilości pigmentów. To wciąż jest beż, ale już różany, ewidentnie chłodniejszy niż czysty pigment.
  • Trzeci swatch (po prawej, najbliżej kamery) to efekt uzyskany po wymieszaniu pigmentu z bazą w stosunku 1:2. Czyli np. 0,3 g pigmentu i 0,6 g bazy do cieni. I dostajemy tutaj już śliczny, subtelny, dziewczęcy róż, który świetnie podkreśli urodę bardzo wielu jasnych i zgaszonych typów kolorystycznych.
Uwaga - na tych zdjęciach swatche wykonywałam bez żadnej bazy do cieni, bez kremu do rąk, kolory zatem nie są podbite niczym i dokładnie tak się prezentują na mojej skórze.


Są to tylko dwa nowe odcienie wykonane z pomocą pigmentu Bronz Lee, w dodatku najłatwiejszą metodą i bez zbędnego kombinowania. Spójrzcie - pomiędzy tymi trzema swatchami są te dziesiątki pośrednich odcieni, które można uzyskać wkładając w recepturę nieco więcej pracy, serca i poświęcenia. Lub mając cel, np. konkretny kolor, jaki chcecie uzyskać. 

Kolejnym pigmentem, który poddałam obróbce był klasyk i hit, polecany tutaj Wam od eonów jako jeden z bardziej neutralnych i uniwersalnych odcieni brązu: pigment Brown Coco. Dziwię się, że nie ma on jeszcze własnego hasztaga na Instagramie! ;)


Postanowiłam nie kombinować nadmiernie i trzymać się ustalonego przy Bronz Lee schematu - a więc zmieszałam Brown Coco z bazą do cieni kolejno w proporcjach 1:1 oraz 1:2. 
Brown Coco jest niemalże matowym pigmentem o dość stonowanej barwie szarawego brązu, bez odchyłów w stronę zieleni czy rudości. Dodatkowo, jest to pigment sam w sobie delikatnie transparentny, więc jeśli oczekujecie mocniejszego krycia polecam do bazy (lub zamiast bazy do cieni!) dodać sobie któregoś tlenku tytanu. Osobiście polecam kremowy dwutlenek tytanu RS z uwagi na jego naturalny odcień i super przyjemną konsystencję. 

Na zdjęciu poniżej widać trzy swatche. Kolejność jest dokładnie taka sama jak w poprzenim przypadku:
  • Pierwszy od lewej to swatch czystego pigmentu Brown Coco na nieprzygotowanej niczym, suchej i nagiej skórze. Jest dość szary, niemal zupełnie pozbawiony ciepłych tonów, ale wciąż nazwać go można brązem a nie szarością.
  • W środku znajduje się swatch cieniem wykonanym z pigmentu Brown Coco i bazy Eyeshadow Base mix w proporcji 1:1. Oznacza to, że aby wykonać sobie taki kolor należy do woreczka strunowego wsypać x gramów pigmentu Brown Coco, a następnie odmierzyć dokładnie tyle samo gramów bazy do cieni. I otrzymujemy piękny, idealnie chłodny beż, który z pewnością docenią wszystkie typy letnie poszukujące "bezpiecznego" koloru cienia do powiek do noszenia na co dzień. Będzie to także dobry odcień do podkreślania brwi u typów zgaszonych, szczególnie tych jaśniejszych - mam tu nie tylko na myśli lata, ale również niektóre jaśniejsze zgaszone jesienie.
  • Trzeci słoczyk to kolor, który powstał w wyniku zmieszania pigmentu Brown Coco i Eyeshadow Base Mix w proporcji 1:2. Czyli do x gramów pigmentu dodajemy 2x gramów bazy do cieni, mieszamy w woreczku strunowym - i gotowe! Cień jest już bardziej miękką, "mysią" szarością niż brązem i z pewnością docenią go głównie jasne lata, dla których producenci kosmetyków rzadko kiedy mają do zaproponowania coś ciekawszego. Ten cień wspaniale nadaje się do "odymiania" makijażu i bardzo subtelnego dodawania mu głębi bez nadmiernego obciążania go czernią czy nachalnymi odcieniami brązów.

Zapomniałam jeszcze Wam napisać, jak się miesza te składniki. Otóż - najprościej jak się da, czyli w woreczku strunowym. Wszystkie pigmenty miesza się w ten sposób z bazami kosmetycznymi i jest to super wygodne, zwłaszcza gdy pracujemy na bardzo małych ilościach. W tym przypadku próby miksowania ich w młynku spełzłyby na niczym - produkty "rozeszłyby się po kablach", a reszta osiadła pyłem na blacie i więcej byłoby z tego nerwów niż efektu. Dlatego polecam woreczki strunowe - można w nich zresztą trzymać swoje gotowe mieszanki, nie ma potrzeby przesypywania ich do słoiczków.
Pamiętajcie o tym, aby podpisywać swoje mieszanki, bo zapomnicie. Serio, po paru miesiącach wrócicie do takiego woreczka z szaro-beżowym proszkiem w środku i zupełnie nie będziecie pamiętali co to, z jakiego pigmentu, ani w jakich proporcjach było mieszane, ani z czym. 
Polecam zapisywać skrótami, np. powyższe mieszanki z Brown Coco i Eyeshadow Base Mix podpisałam tak: BC + EBM 1:1. Wystarczy. Taką zagadkę łatwiej już rozwikłać niż zupełne zero informacji.



Ale, ale, nie przedłużając - zobaczmy jak zachowa się moja ukochana od lat Color Blend Beige po zmieszaniu ją w bazą do cieni. Zachowałam ten sam schemat postępowania, co w przypadku dwóch pozostałych kolorów. I tutaj niespodzianki nie było, ponieważ znam ten kolor na wylot i mogę już w ciemno sypać ją do bazy kosmetycznej do podkładu mineralnego aby uzyskać idealny dla mnie odcień. Spodziewałam się więc, że i tym razem osiągnę odcienie dość neutralnego, szarawego beżu - tym jaśniejszego, im więcej dodam bazy do cieni.

O bazach kolorystycznych pisałam Wam już obszernie w kilku wpisach. Bardzo je polecam, bo wyjaśniają sporo. Color Blend Beige nie jest jedynym "neutralnym" odcieniem do kupienia w sklepie Kolorowka. Jest ich całe mnóstwo! Wszystkie są matowe i gotowe do tworzenia z nich cieni, dokładnie tą metodą: zmieszaj 1:1 z bazą do cieni i już.

Tymczasem Color Blend Beige nie robi niespodzianek. Zgodnie z nazwą, po dodaniu bazy kosmetycznej jest coraz jaśniejsza, ale nie zmienia bardzo swojej tonacji - wciąż pozostaje dość chłodnym, może neutralnym beżem.
  • Po lewej stronie widać swatch czystego koloru Color Blend Beige - tak ta baza kolorystyczna wygląda na mojej skórze. W rzeczywistości u normalnego człowieka nie wydaje się być aż tak ruda. To specyfika mojej skóry, która sama z siebie jest szara i bardzo jasna, sprawia że ta baza kolorystyczna wydaje się być cieplejsza niż jest w rzeczywistości.
  • Po zmieszaniu CB Beige w stosunku 1:1 z Eyeshadow Base Mix otrzymujemy kolor taki, jak na swatchu w środku. Jest to piękny, neutralny beż, a do tego zupełnie matowy - gotowy cień, który sprawdzi się w makijażu u zdecydowanej większości typów kolorystycznych, w zależności od sposobu aplikacji i doboru innych elementów makijażu. Myślę, że takiego "nudziaka" ma chyba każda z nas w swoim zbiorku kosmetycznym.
  • Ostatni, trzeci swatch (po prawej stronie) to efekt wymieszania CB Beige z bazą do cieni w stosunku 1:2. W ten sposób otrzymujemy jeszcze jaśniejszy i chłodniejszy beż, który wiele z Was pewnie zechce sobie zrobić, ponieważ jest to perfekcyjny odcień bazowy. Czy trzeba w ogóle reklamować jasne, neutralne i chłodne, a do tego matowe cienie do powiek? Wszak sami mnie prosiliście o takie odcienie - proszę zatem bardzo. :)
Wszystkie pokazane tutaj mieszanki przeze mnie wykonane są gotowymi cieniami do powiek. Są gotowe do użycia dokładnie tak, jak to się robi z każdymi innymi cieniami do powiek - a więc na bazie do cieni albo tylko na podkładzie, ewentualnie na kredce, roztarte lub skoncentrowane, z dodatkami i bez... 



Mam nadzieję, że spełniłam Waszą prośbę i jesteście zadowoleni z zaproponowanych przeze mnie odcieni. A już po nowym roku zapraszam tutaj ponownie, bo zrobię kilka nieco cieplejszych odcieni beżu. 

Pozdrawiam serdecznie
Arsenic




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger