Mineralne filtry przeciwsłoneczne, cz. II - konkretne rozwiązania dla różnych rodzajów cery i potrzeb
W pierwszej części tego mini-cyklu o filtrach fizycznych pisałam o tym, czym właściwie te filtry są, jak działają oraz dlaczego czasami nie działają. Słowem - powtórka z podstaw. Dzisiaj natomiast pokażę Wam konkretne, gotowe rozwiązania dla każdego typu cery, w postaci kremu z filtrem oraz różnych rodzajów pudrów, podkładów i primerów, dostępnych w sklepie Kolorowka.com.
Zobacz poprzedni wpis o filtrach mineralnych:
Mineralne filtry przeciwsłoneczne - czym są, jak działają, na co uważać? +FAQ
Podejrzewam, że nie macie zielonego pojęcia o tym, iż w sklepie Kolorowka.com jest dostępnych aż tyle produktów (i półproduktów też!) z mineralnymi filtrami przeciwsłonecznymi. Sama byłam zdziwiona tym ogromem, gdy zaczęłam się wgłębiać w ten temat. A tymczasem, właściwie dostajemy kompleksową ofertę, w której każdy wybierze coś dla siebie: wszelkiej maści pudry, różne rodzaje podkładów, primery, a nawet krem z nowej serii Pick Me! Wszystko już gotowe, każdy surowiec zważony i zapakowany osobno w zgrabny zestaw, aby nie trzeba było nad nim nadmiernie myśleć. ;)
Nie wspominając już o - dostępnych od lat - półproduktach do samodzielnego mieszania i wymyślania receptur. Tych zresztą też jest sporo, aby każdy mógł dobrać coś odpowiedniego dla siebie - a to lżejsze, a to lepiej kryjące, a to z takim filtrem, a to z siakim... Ogrom! Ale po kolei.
Coś dla lubiących mieszać samodzielnie: filtry UVA/UVB w półproduktach
W tej sekcji mamy pięć różnych surowców sprawujących rolę filtrów przeciwsłonecznych:
- Dwutlenek tytanu mikronizowany RS,
- dwutlenek tytanu,
- tlenek cynku mikronizowany 100-110 nm,
- UV Protection Base,
- Sunlight Veil.
Stali, wieloletni bywalcy tego bloga prawdopodobnie widzieli już każdy z tych surowców "w akcji", ze zdecydowaną przewagą tego beżowego dwutlenku tytanu RS... właśnie z uwagi na jego cielisty, superprzyjemny w recepturowaniu, kolor.
Postanowiłam porównać Wam na zdjęciu wszystkie tlenki (tytanu i cynku), a bazy - osobno. Prawdopodobnie intuicja podpowiada Wam, że te drugie są nieco łatwiejsze we współpracy i lepiej prezentują się na skórze, ponieważ są mieszankami tak wykombinowanymi, żeby, no właśnie: było łatwiej i ładniej.
Ale czy te "zwykłe", czyste tlenki cynku i tytanu są tak bardzo uciążliwe w stosowaniu?
Od lewej swatche na dłoni: tlenek cynku, dwutlenek tytanu i dwutlenek tytanu mikronizowany RS.
Od razu widać, co miałam na myśli mówiąc o kolorze mojego ulubieńca, dwutlenku tytanu RS. W przypadku cer bardzo jasnych, często okazuje się, że po zmieszaniu go z kremem, zamienia się on w coś na kształt kremu BB o neutralnym kolorze, w dodatku z opcją ochrony przeciwsłonecznej UVB/UVA.
Oba tlenki tytanu mają bardzo solidne krycie, podczas gdy tlenek cynku wydaje się być delikatniejszy. Ale nie jest to jedyna cecha, która odróżnia te surowce.
Tlenek cynku mikronizowany 100-110 nm jest bodaj najbardziej rozpowszechnionym filtrem fizycznym i doskonale znanym przez osoby unikające zarówno słońca, jak i filtrów chemicznych. Myślę, że na zdjęciach powyżej widać częściową odpowiedź na pytanie: dlaczego tak się dzieje. Jego konsystencja jest nieco przyjemniejsza we współpracy, niż w przypadku tlenków tytanu, ale coś za coś. Trzeba pamiętać o silnych właściwościach ściągających tlenku cynku, które przy dłuższym, regularnym stosowaniu mogą prowadzić do wysuszenia skóry.
Tlenek cynku ma lekkie działanie antybakteryjne i przyśpiesza gojenie ran. Z tego powodu jest używany jako składnik maści i zasypek leczących rozmaite choroby skóry. Może więc być dobrym wyborem dla osób z problematyczną, trądzikową cerą.
Ochrona przeciwsłoneczna (chroni przed UVB i UVA):
- 13% pozwala uzyskać SPF ok. 15,
- 20% - SPF ok. 30.
Ten tlenek cynku znajdziemy również w najnowszym dziecku Kolorowki - w Sun Cream z serii Pick Me, o którym piszę nieco dalej.
Dwutlenek tytanu natomiast występuje w sklepie w kilku wariantach:
Wszystkie białe warianty dwutlenku tytanu (poza ostatnim, RS) chronią głównie przed promieniowaniem UVB, warto więc wspomóc ich działanie dodatkiem choćby tlenku cynku lub połączyć produkt zawierający dwutlenek tytanu z filtrem chemicznym działającym w szerszym spektrum. Jeśli to nie koliduje z Waszą filozofią, rzecz jasna.
Według mnie, tlenki tytanu świetnie sprawdzają się głównie jako matowe pigmenty i nie wyobrażam sobie tworzenia mineralnego korektora bez tego dodatku. Jeśli coś ma być lekkie i jednocześnie porządnie kryć, nie ma co główkować na siłę, trzeba sięgnąć po któryś z tych pigmentów. Wspaniale i bezproblemowo rozjaśniają zbyt ciemne podkłady i pudry mineralne, dodają krycia, a ten beżowy to już w ogóle hit, bo dodatkowo ma działanie antyoksydacyjne. Pisałam o tym tylko kilkaset razy na tym blogu, więc powtórzę:
Dwutlenek tytanu mikronizowany RS swoją nazwę zawdzięcza skrótowi od: Radical Scavenger, czyli "zmiatacz rodników". Brzmi dobrze, prawda? Jego barwa jest wynikiem zmodyfikowania jego cząsteczek dwutlenkiem managanu i tlenkiem glinu. Użyte do modyfikacji powierzchni substancje występują również w przyrodzie. Tlenek glinu to po prostu korund. Dwutlenek manganu natomiast najczęściej spotykamy jako jeden ze składników glinek kosmetycznych.
Dzięki tym dodatkom też zyskał zdolność wychwytywania wolnych rodników, a w dodatku chroni zarówno przed UVB jak i UVA.
Ale już nie ględzę, bo najważniejsze, ale to najważniejsze jest to, że ta wersja dwutlenku tytanu NIE BIELI SKÓRY! Dzięki temu jest dobrą odpowiedzią na potrzeby tych z Was, które chcą zwiększyć krycie swojego podkładu mineralnego bez znacznego rozjaśniania go. I jest najprzyjemniejszym tlenkiem tytanu we współpracy, bo dzięki drobniejszym cząsteczkom zwyczajnie milej się zachowuje na skórze. Nie zbryla się, nie jest mazisty, jest za to lżejszy.
To wszystko razem powoduje, że jest to półprodukt idealny jako dodatek nawet do gotowych kremów (czy to z filtrami, czy bez), nawet tych noszonych na co dzień i w zimie - wszak wolne rodniki jak i UVA działają zawsze, prawda? Równie idealnie sprawdza się też jako dodatek do pudrów, korektorów i podkładów mineralnych, gdy trzeba zwiększyć krycie, lub gdy oczekuje się od swojego kosmetyku czegoś więcej niż bycia mąką kukurydzianą za miliony monet.
Jest to, poza moimi ukochanymi krzemionkami, jeden z bardziej zaawansowanych półproduktów, będących jednocześnie pojedynczym surowcem, nie mieszaniną. Jego genialne właściwości wynikają z tego, że powierzchnia jego cząsteczek została zmodyfikowana, "powleczona" innymi minerałami, a nie dlatego, że wzięto kilka składników i zmieszano je ze sobą. Mam silne przeczucie, graniczące z pewnością, że mieszanka czystego dwutlenku tytanu z korundem i dwutlenkiem manganu nie miałaby tak przyjemnych właściwości, a już na pewno nie wyglądałaby tak dobrze na skórze.
A skoro mowa o mieszaninach i surowcach ze zmodyfikowaną powierzchnią, przyjrzyjmy się dwóm produktom, stworzonym specjalnie po to, aby chroniły naszą skórę przed słońcem.
Sunlight Veil to zaawansowany surowiec, w którym mikronizowany tlenek cynku został użyty w formie otoczki na płytce talku. Dzięki takiemu zabiegowi ta sama ilość tlenku cynku pozwala na osiągnięcie wyższego współczynnika SPF w porównaniu z kosmetykiem, w którym zastosowano go w formie czystej.
Dodatkowo, zastosowanie talku jako nośnika zapewnia lepsze rozprowadzanie kosmetyku, przyjemne odczucia sensoryczne oraz naturalne satynowe wykończenie. I rzeczywiście, rozsmarowany na skórze, Sunlight Veil nieco przypomina tlenek cynku, ale jakiś taki lepszy, gładszy, "drobniejszy".
Sugerowana zawartość procentowa:
Z kolei UV Protection Base będzie odpowiedzią dla tych z Was, którzy poszukują absolutnie bezproblemowego wygładzacza z filtrem. Ale coś za coś: ta baza kosmetyczna nie daje dużego krycia, sprawdzi się więc dużo lepiej jako dodatek do pudru wykańczającego lub jako niewidoczny dodatek do kremów.
Podobnie jak Sungligh Veil, zawiera mikronizowany tlenek cynku 100-110 nm, spełniający zadanie filtra UV. Ale zamiast talku w składzie znajdziemy też mikrosfery silikonowe, dzięki którym kosmetyk będzie miał właściwości matujące, a po aplikacji będzie bardzo trwały.
Do znudzenia więc przypominam, że jeśli zależy Wam na "odciążeniu" formuły bardzo tłustego kremu (np. z filtrami, również chemicznymi!) tak, aby dało się go wklepać niemalże do matu, dodajcie sobie do niego trochę mikrosfer silikonowych. A jeszcze lepiej - UV Protection Base, ponieważ w ten sposób dodajemy naszemu kosmetykowi jeszcze trochę ochrony fizycznej. Pisałam już o tym tutaj:
DIY: baza pod makijaż, której nigdy nie zapomnisz użyć!
Dodatek UV Protection Base zapewni ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB oraz optyczną korekcję niedoskonałości skóry (efekt „soft focus”). Baza pozwoli uzyskać SPF ok. 25-30 – przy zawartości bazy UV Protection Base na poziomie 50 %; ale producent sugeruje aby nie dodawać jej do kosmetyku więcej niż 40% dla dobra formuły i komfortu aplikacji.
Dodatek UV Protection Base zapewni ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB oraz optyczną korekcję niedoskonałości skóry (efekt „soft focus”). Baza pozwoli uzyskać SPF ok. 25-30 – przy zawartości bazy UV Protection Base na poziomie 50 %; ale producent sugeruje aby nie dodawać jej do kosmetyku więcej niż 40% dla dobra formuły i komfortu aplikacji.
Dobrą wiadomością jest to, że dodając ten składnik do swoich kosmetyków w formie sypkiej, tj. pudrów, podkładów czy primerów, nie trzeba używać młynka ani moździerza, ponieważ baza świetnie rozprowadza się i miesza w woreczku strunowym.
Wszystkie powyższe to surowce, które można dowolnie wykorzystać do swoich mieszanek. Są to rozwiązania dla osób, które wiedzą, czego chcą i wiedzą też, jak i czym najłatwiej jest dany efekt osiągnąć.
Jeśli nie macie ochoty nad tym główkować i oczekujecie gotowych rozwiązań, zapraszam do działu:
Jeśli nie macie ochoty nad tym główkować i oczekujecie gotowych rozwiązań, zapraszam do działu:
Znajdziemy tutaj aż pięć różnych kosmetyków mineralnych z filtrami:
Przychodzą one do nas w formie zestawu, jaki widzicie na przykładzie zdjęciowym powyżej. Są to zapakowane osobno, już odmierzone ilości każdego surowca ze składu, które wystarczy ze sobą zmieszać aby uzyskać wymarzony kosmetyk.
Dodatkowo, w tego typu zestawach dostajemy ekstra woreczek z czterema kolorami matowych pigmentów mineralnych, którymi modyfikujemy barwę swojego podkładu czy pudru. Oraz, rzecz jasna, wybrany odcień pigmentu w cielistym kolorze - w pełnowymiarowej wersji.
Piszę o tych pigmentach po to, aby zaznaczyć po raz kolejny, że nie wsypujemy ich w całości do reszty składników. Są to gratisy od sklepu, których używamy oszczędnie po to, aby stworzyć sobie puder czy podkład mineralny w odpowiadającym nam odcieniu. Zwykle zostaje tych pigmentów bardzo dużo, można więc wykonać sobie z nich np. cienie do powiek. :)
Primer antyoksydacyjny z filtrem UV do cery suchej lub normalnej jest dokładnie tym, co obiecuje nazwa. Po zmieszaniu wszystkich składników z zestawu otrzymujemy lekki, transparentny puder z filtrem chroniącym przed UVA i UVB na poziomie ok. 20-25.
Można go stosować zgodnie z przeznaczeniem jako primer, czyli na krem, a pod podkład i całą resztę makijażu. Ale też bardzo dobrze sprawdza się po prostu w roli pudru wykańczającego - szczególnie gdy nałożymy go na krem z filtrami chemicznymi. To jest mój ulubiony sposób, bo latem zazwyczaj cały mój makijaż sprowadza się do przypudrowania kremu z filtrem i pomalowaniu rzęs.
Użytym tutaj filtrem jest mój ulubiony mikronizowany dwutlenek tytanu RS, o którym rozpisywałam się wyżej, a cała formuła odpowiada potrzebom skóry suchej. Brak jest tutaj więc problematycznych krzemionek oraz ściągającego tlenku cynku.
Mamy w składzie za to coś ekstra, poza bazą złożoną z najwyższej jakości miki:
Tutaj też dostajemy primer, a więc produkt wielofunkcyjny, ale dedykowany cerom tłustym i mieszanym, które potrzebują trochę więcej kontroli nad wydzielanym sebum.
Składnikiem odpowiedzialnym za to działanie jest w tym przypadku krzemionka sferyczna Sebum Balance, o której pisałam peany tutaj:
Zrozumieć krzemionki, czyli dlaczego INCI to nie wszystko?
Zrozumieć krzemionki, cz. 2 - praktyczne porady, zastosowanie i przykładowe receptury
Sebum Balance to najbardziej uniwersalna krzemionka, która sprawdzi się u osób borykających się zarówno z rozszerzonymi porami (no, ogólnie - z nierówną strukturą skóry) jak i z nadprodukcją sebum. Matuje na długo, a jednocześnie wygładza i ma absolutnie cudowną cechę: nałożona prawidłowo, w ilości rozsądnej, jest kompletnie niewidoczna na skórze. Nie daje pudrowego efektu, a skóra wygląda jak skóra, tylko lepsza.
Można go stosować zgodnie z przeznaczeniem jako primer, czyli na krem, a pod podkład i całą resztę makijażu. Ale też bardzo dobrze sprawdza się po prostu w roli pudru wykańczającego - szczególnie gdy nałożymy go na krem z filtrami chemicznymi. To jest mój ulubiony sposób, bo latem zazwyczaj cały mój makijaż sprowadza się do przypudrowania kremu z filtrem i pomalowaniu rzęs.
Użytym tutaj filtrem jest mój ulubiony mikronizowany dwutlenek tytanu RS, o którym rozpisywałam się wyżej, a cała formuła odpowiada potrzebom skóry suchej. Brak jest tutaj więc problematycznych krzemionek oraz ściągającego tlenku cynku.
Mamy w składzie za to coś ekstra, poza bazą złożoną z najwyższej jakości miki:
- wygładzające mikrosfery silikonowe, które dodatkowo zapewniają mat, oraz wydłużają trwałość makijażu nałożonego na ten primer;
- oraz fenomenalny składnik: puder jedwabny, zawierający w sumie 18 łatwo wchłanialnych aminokwasów, mających działanie odżywcze. Dodatkowo, puder jedwabny sam w sobie również odbija światło oraz pochłania promieniowanie UV.
Tutaj też dostajemy primer, a więc produkt wielofunkcyjny, ale dedykowany cerom tłustym i mieszanym, które potrzebują trochę więcej kontroli nad wydzielanym sebum.
Składnikiem odpowiedzialnym za to działanie jest w tym przypadku krzemionka sferyczna Sebum Balance, o której pisałam peany tutaj:
Zrozumieć krzemionki, czyli dlaczego INCI to nie wszystko?
Zrozumieć krzemionki, cz. 2 - praktyczne porady, zastosowanie i przykładowe receptury
Sebum Balance to najbardziej uniwersalna krzemionka, która sprawdzi się u osób borykających się zarówno z rozszerzonymi porami (no, ogólnie - z nierówną strukturą skóry) jak i z nadprodukcją sebum. Matuje na długo, a jednocześnie wygładza i ma absolutnie cudowną cechę: nałożona prawidłowo, w ilości rozsądnej, jest kompletnie niewidoczna na skórze. Nie daje pudrowego efektu, a skóra wygląda jak skóra, tylko lepsza.
Ważną sprawą w przypadku obu wymienionych primerów jest to, że można zdecydować się na dokupienie ekstra dodatków, aby jak najlepiej dostosować kosmetyk do potrzeb swojej skóry:
- Nylon-12 Perfect Illusion - 0,5 g - anty-aging, soft focus
- krzemionka sferyczna Ronasphere – 0,6 g - soft focus i anty-aging, zdolności matujące
- Low Luster - od 1 do 2 g - wchłanianie sebum, zdolności matujące, cera tłusta i mieszana
- Smooth Spheres - od 1 do 2 g - wchłanianie sebum, soft-focus, zdolności matujące, cera tłusta i mieszana
- Softshade - od 1 do 2 g - soft-focus, zdolności matujące, wchłanianie sebum, cera tłusta i mieszana
- White Sapphire - od 1 do 2 g - aplikacja, umiarkowany soft-focus, cera sucha
Jeszcze lepszą wiadomością jest także to, że gdy polubimy ten kosmetyk, nie trzeba za każdym razem zamawiać go z oddzielnym pudełkiem. Można wybrać opcję bez pudełka w nieco niższej cenie i uratować kawałeczek świata przed lawiną plastiku, wsypując nową porcję do swojego starego opakowania.
Wraz z tym produktem przechodzimy do podkładów i pudrów kolorowych, wymagających wybrania sobie odcienia pigmentu. Ale zanim się przerazicie, powtórzę starą prawdę: jakikolwiek tlenek brązowy wybierzecie z listy - da się niemal zawsze ten podkład uratować kolorystycznie tak, aby Wam pasował. Sprawdzone info! :)
Na zdjęciu powyżej widzicie wszystkie składniki, jakie dostajemy w zestawie. Nie trzeba kombinować, wystarczy wszystkie białe zmieszać ze sobą w młynku do kawy lub moździerzu, zostawiając sobie odrobinę białego pigmentu, czyli dwutlenku tytanu na tzw. "wszelki wypadek". Gdy już to mamy, dodajemy brązowy pigment szczyptami aż do uzyskania zadowalającego nas odcienia podkładu.
Jeśli coś nam nie pasuje, w zestawie mamy również kolorowe pigmenty, którymi łatwo można zmienić odcień tak, aby uzyskać idealny. Wystarczy odrobina cierpliwości i praca na szczyptach.
Zastosowane tutaj filtry to:
- dwutlenek tytanu, służący również jako biały pigment, który buduje krycie i rozjaśnia podkład,
- mikronizowany tlenek cynku, o którego właściwościach rozpisywałam się powyżej,
- a także wspomniany już wcześniej puder jedwabny, który również wykazuje cechy filtra, choć z pewnością nie można go nazwać mineralnym. ;)
Podobnie jak w przypadku primerów, tutaj również możemy sobie wybrać ekstra dodatki ulepszające nam formułę kosmetyku; a także wersję bez pudełka, jeśli mamy takie życzenie.
Jest to nieco bogatsza wersja podkładu mineralnego niż poprzednik, ponieważ zawiera w składzie nie tylko białą glinkę, ale też mikronizowany dwutlenek tytanu RS. Dzięki temu pierwszemu składnikowi podkład polecany jest cerze problematycznej i trądzikowej. Pozwala kontrolować cerę skłonną do nadmiernego wydzielania sebum, pielęgnuje i ściąga pory.
Natomiast dodatek dwutlenku tytanu RS zapewnia dodatkowe działanie anty aging i wymiatanie wolnych rodników.
Zastosowany w pudrze filtry nie są nanocząsteczkowe. Ich cząstki są większe niż 100 nm. Nie mogą wnikać do głębszych warstw skóry, mózgu czy innych narządów wewnętrznych, w których mogłyby uszkodzić komórki. Stosowanie ich jest całkowicie bezpieczne oraz zgodne z przepisami Unii Europejskiej dotyczącymi kosmetyków.
Podkład ten wykonujemy podobnie jak i poprzednika - a więc sugeruję najpierw odłożyć na bok wszystkie kolorowe pigmenty oraz biały dwutlenek tytanu, a resztę składników wsypać do młynka lub moździerza i porządnie zmiksować.
Następnie dosypujemy szczyptami wybrany brązowy tlenek nie przejmując się, gdy jego odcień nie jest idealnie zgrany z odcieniem naszej skóry - do takich kosmetycznych poprawek mamy cały zestaw kolorowych pigmentów, oraz odłożony "na wszelki wypadek" biały dwutlenek tytanu, gdyby się okazało, że szczypt było zbyt wiele i trzeba podkład rozjaśniać.
W tej opcji również możemy wybrać sobie dodatkowe składniki pielęgnujące oraz opcję z lub bez pudełka.
To już ostatni produkt "sypki" z oferty sklepu, zawierający filtr przeciwsłoneczny. Jest to puder wykańczający (raczej nie do stosowania jako primer), średnio kryjący, dyskretnie odbijający światło (efekt "soft focus").
Zapewni skórze naturalny, zdrowy i świeży wygląd a przede wszystkim ochronę przed promieniowaniem UV oraz przed wolnymi rodnikami. Po drobnych modyfikacjach można go stosować w przypadku cery mieszanej oraz tłustej - wszystkie potrzebne do tego celu składniki można dokupić dodatkowo i też przyjdą już odważone, poporcjowane, gotowe do użycia.
Zawartość tlenku cynku oraz dwutlenku tytanu mikronizowanego RS pozwala uzyskać SPF ok. 30 - 35.
Zawartość tlenku cynku oraz dwutlenku tytanu mikronizowanego RS pozwala uzyskać SPF ok. 30 - 35.
- Mikronizowany tlenek cynku, mikronizowany dwutlenek tytanu RS oraz SericiteMica&MirystynianMagnezu w ilości 1 łyżeczki, wsyp do moździerza (a najlepiej do młynka).
- Pozostałą SericiteMica&MirystynianMagnezu, puder jedwabny Superfine oraz stearynian magnezu wsyp do dodatkowej torebki strunowej. Jeśli używasz młynka, nie musisz tego robić.
- Utrzyj dokładnie półprodukty w moździerzu, tak aby nie było widocznych żadnych grudek.
- Ponieważ ucierane półprodukty będą przylegać od moździerza, należy raz na jakiś czas delikatnie odskrobać je od dna szpatułką lub łyżeczką. Im dłużej będziesz ucierać, tym lepszy będzie efekt. Ta uwaga dotyczy wszystkich etapów pracy z moździerzem.
- Najlepsze efekty uzyskasz, jeśli po wstępnym roztarciu w moździerzu przeniesiesz półprodukty do młynka (młynek musi być nowy i należy przeznaczyć go wyłącznie do tego celu).
- Jeśli używasz młynka, włączaj go jedynie na krótką chwilę – ok. ½ sekundy. Najlepsze efekty daje mieszanie impulsowe. Zanim otworzysz młynek odczekaj dłuższą chwilę, tak aby pył wewnątrz młynka opadł.
- Do moździerza (lub młynka) dodaj nieco brązowego tlenku żelaza i dokładnie rozetrzyj. Jeśli półprodukty będą przylegać do ścianek, odskrob je. Ważne jest, aby dokładnie rozetrzeć pigmenty (tlenki żelaza oraz tlenek cynku) ponieważ jeśli pozostaną jakiekolwiek, nawet niewielkie grudki, puder może pozostawiać na twarzy ciemniejsze lub jaśniejsze smugi.
- Przenieś mieszaninę wypełniaczy i pigmentów z moździerza do torebki strunowej z SericiteMica&MirystynianMagnezu, Silk Miką i stearynianem magnezu. Dokładnie zamknij torebkę pozostawiając w niej nieco powietrza. Jeśli używasz młynka dosyp do niego pozostałe półprodukty.
- Weź torebkę między dłonie ułożone płasko i zacznij pocierać. Możesz też wykonywać ruchy okrężne. Raz na jakiś czas przesyp zawartość torebki z góry na dół. Następnie zacznij rozcierać zawartość od początku.
- Nie rozcieraj zbyt agresywnie, gdyż torebka może pęknąć. Na wszelki wypadek mieszaj półprodukty nad czystą, dużą kartką lub np. kalką techniczną. Jeśli puder się rozsypie, łatwiej będzie go zebrać i będzie czysty.
- Jeśli używasz młynka mieszaj puder przez ok. 2-3 minuty krótkimi impulsami.
- Sprawdź barwę pudru. Jeśli jest za jasny, odsyp ok. jednej łyżeczki do moździerza (młynka) i dodaj więcej brązowego pigmentu. Ponownie dokładnie rozetrzyj. Połącz z resztą pudru i ponownie sprawdź kolor. Etap ten można powtarzać wielokrotnie, aż do uzyskania pożądanego efektu.
- Dobrze jest dodawać pigment stopniowo, gdyż bardzo łatwo jest zrobić puder za ciemny, który później trudno rozjaśnić (należy dodać wszystkich wypełniaczy w odpowiednich proporcjach, oraz zwiększyć ilość dwutlenku tytanu, który go wybieli). Lepiej jest więc przyciemniać puder stopniowo.
- zieleń chromowa gasi odcienie czerwone, pozwoli przesunąć barwę podkładu w kierunku odcieni oliwkowych;
- czerwień żelazowa pozwoli go ocieplić i przechylić w kierunku barw ciepłych, "indiańskich";
- żółcień żelazowa pozwoli łagodnie przechylić barwę pudru w kierunku tonacji żółtej, złotej;
- błękit ultramarynowy gasi odcienie pomarańczowe, pozwoli znacznie ochłodzić barwę pudru bez przyciemnienia go.
Jeśli barwa jest zadowalająca odetnij dolny róg torebki i przesyp jej zawartość do pudełka na puder.
Jest to świeżutka, gorąca nowość w sklepie Kolorowka, którą bardzo chciałam Wam jak najszybciej pokazać.
Proszę państwa, mamy tutaj krem z filtrem mineralnym na bazie bez gliceryny, PEG, parabenów, parafiny oraz glutenu. Baza tego kremu ma pH ok. 5-6 i jest wegańska.
INCI: Aqua, Helianthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Polysorbate 20, Cetearyl Alkohol, Glyceryl Stearate, Phenoxyethanol, Carbomer, Potssium Sorbate, Sodium Hydroxide.
W zestawie, poza tą stałą bazą, dostajemy również mikronizowany tlenek cynku, pełniący tutaj rolę filtra UVA/UVB.
Ale to nie wszystko, ponieważ do powyższej bazy sami dobieramy sobie odpowiadające nam dodatkowe składniki pielęgnujące. I jest to genialne rozwiązanie, bo nie dość, że nie musimy godzić się na używanie "jedynej słusznej" opcji narzuconej nam przez producenta, to dodatkowo - za każdym razem możemy zamówić sobie nieco inną kombinację składników! W ten sposób dopasowujemy sobie krem do naszych aktualnych potrzeb skóry, ale też, tak po prostu, popróbować sobie nowych rzeczy wedle fantazji.
A wybór jest przeogromny! I fantastycznie opisany na stronie sklepu, dla opornych nawet kolorami. :D
Po pierwsze, wybieramy olej spośród kilkunastu dostępnych opcji, czasem bardzo egzotycznych:
- Olej z nasion malin (INCI: Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil),
- Olej z pestek śliwki (INCI: Prunus Domestica Seed Oil),
- Olej z żurawiny wielkoowocowej (INCI: Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil),
- Olej z wiesiołka (INCI: Oenothera Biennis Seed Oil),
- Olej z pestek dyni (INCI: Cucurbita Pepo (Pumpkin) Seed Oil),
- Olej złoty Jojoba (INCI: Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil),
- Olej z kiełków pszenicy (INCI: Triticum aestivum),
- Olej z lnianki siewnej (INCI: Camelina Sativa Seed Oil),
- Olej makadamia (INCI: Macadamia (Macadamia ternifolia) Seed Oil),
- Olej avocado (INCI: Persea Gratissima (Avocado) Oil),
- Olej z nasion baobabu (INCI: Adansonia Digitata Seed Oil),
- Olej z pestek arbuza (INCI: Citrullus vulgaris (Watermelon) Seed Oil).
Po drugie, wybieramy najlepszy dla siebie ekstra składnik pielęgnujący. I tutaj również wybór jest bardzo bogaty:
- Kolagen i elastyna (INCI Soluble Collagen, Hydrolyzed Elastin),
- Retinol roślinny (INCI: Water AND Medicago Sativa (Alfalfa) Extract),
- Flawanony mięty (INCI: Water & Mentha Piperita (pepermint) Extract),
- Lifting roślinny (INCI: Hydrolyzed Wheat Protein),
- Liposomy ujędrniające (INCI: Aqua, Herb extracts: Ruscus Aculeatus, Acanthopanax Senticosus, Lavandula Augustifolia, Populus Nigra, Paullinia Cupana; Propylene Glycol, Lecithin, D-panthenol, Trilaureth-4-phosphate, Sorbitol, Citric Acid, , Magnesium PCA, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin),
- Liposomy nawilżające (INCI: Aqua, Herb extracts: Aralia Nudicaulis, Linum Usitatissimum, Tropaeolum Majus; Propylene Glycol, Lecithin, D-panthenol, Sorbitol, Glucose, Silkaminoacids, Trilaureth-4-phosphate, Citric acid, Sodium Hyaluronate, Phenoxyethanol, Magnesium PCA, Ethylhexylglycerin),
- Liposomy DHEA (fitohormony) (INCI: Aqua, Dioscorea Villosa Root Extract, Cimicifuga Racemosa Root Extract, Centella Asiatica Extract, Glycine Soja Extract, Salvia Officinalis Extract, Propylene Glycol, Lecithin, D-panthenol, Sorbitol, Trilaureth-4-phosphate, Sodium Carbomer, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Palmitoyl Tetrapeptide),
- Hydromanil (INCI: Aqua, Glycerin, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate).
Dzięki takiemu sposobowi podania kremu, mamy pewność, że jest tak świeży, jak to tylko możliwe - sami mieszamy te składniki ze sobą! Daje nam to kontrolę i możliwość zabrania zestawu np. na wyjazd za kilka dni, aby wykonać go tuż przed użyciem. Do jego wykonania potrzebna jest tylko bagietka i jest gotowy do użycia od razu po wymieszaniu składników.
Termin przydatności zestawu: 9 miesięcy od zakupu.Termin przydatności wykonanego kremu: 6 miesięcy (nie wymaga dodatkowej konserwacji).
Zgadnijcie, co ja wybrałam w swoim zestawie? :)
Zdecydowałam się na kombo w postaci oleju z nasion malin + liposomów ujędrniających, ponieważ ma się już te lata.
Olej malinowy działa antyutleniająco dzięki zawartości naturalnych tokoferoli oraz kwasu elagowego. Poprawia jędrność skóry i wygładza drobne zmarszczki dzięki pobudzaniu produkcji kolagenu oraz elastyny.Wspomaga ochronę przed promieniowaniem słonecznym UVA oraz UVB. Dodatkowo ma również udowodnione działanie antybakteryjne.
Olej malinowy działa antyutleniająco dzięki zawartości naturalnych tokoferoli oraz kwasu elagowego. Poprawia jędrność skóry i wygładza drobne zmarszczki dzięki pobudzaniu produkcji kolagenu oraz elastyny.Wspomaga ochronę przed promieniowaniem słonecznym UVA oraz UVB. Dodatkowo ma również udowodnione działanie antybakteryjne.
Z kolei liposomy ujędrniające to tak naprawdę zestaw kilku wyciągów roślinnych, zamkniętych w - kto zgadnie? - liposomach.
Myślę, że o tym kremie opowiem Wam dokładniej za jakiś czas, bo dużo sobie po nim obiecuję i chcę poświęcić mu więcej uwagi, na którą zasługuje.
Jest to krem ochronny, znajdujący zastosowanie przy typowym, codziennym kontakcie ze słońcem. Nie jest polecany jako samodzielny preparat ochronny podczas opalania lub intensywnego kontaktu ze słońcem. W takich przypadkach, w celu zapewnienia odpowiedniej ochrony, należy stosować kosmetyki zawierające zarówno filtry fizyczne jak i chemiczne.
I tak dokładnie mam zamiar go stosować, w połączeniu z moimi podkładami mineralnymi. Przynajmniej dopóki nie przyjdzie czas na plażę! :)
Co Wam się najbardziej spodobało spośród tych wszystkich produktów z filtrami? Wybraliście coś dla siebie? A może macie jakieś pytania, na które tutaj nie odpowiedziałam - pytajcie śmiało.
Cudownego dnia!
Arsenic
12:00
filtr przeciwsłoneczny
,
INCI
,
Kolorowka.com
,
kosmetologia
,
krzemionka
,
pielęgnacja
,
podkład
,
primer
,
puder
,
puder jedwabny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz