Kosmetyki Synchroline: ultradelikatny płyn micelarny, kuracja z wit. C i kultowa seria Thiospot


Przez lata działania bloga wielokrotnie polecaliście mi kosmetyki Synchroline - a w szczególności te do ochrony przeciwsłonecznej - kusząc mnie sensownymi składami, przyjemnymi cenami i jeszcze przyjemniejszą konsystencją tych problematycznych kosmetyków na słońce. 

Dzisiaj przyjrzymy się trzem, a w zasadzie czterem, kosmetykom tej marki: 

  1. dwóm z serii Thiospot na przebarwienia i do ochrony przeciwsłonecznej, 
  2. płynowi micelarnemu z serii Sensicure, 
  3. oraz kuracji w ampułkach z witaminą C.

Seria Thiospot: Ultra, krem z filtrem SPF 50 oraz Intensive, krem rozjaśniający



Te produkty interesowały mnie szczególnie, bo sezon na przebarwienia uważam za otwarty już od marca - gdy się ma skórę tak podatną na ww, jak również na poparzenia słoneczne, to po filtry sięga się bardzo wcześnie. Nawiasem mówiąc, mogliby to w końcu zrozumieć w drogeriach stacjonarnych i przynajmniej w podstawowej ofercie mieć jakiekolwiek filtry przez cały rok.
Ale wracając, seria Thiospot składa się z trzech produktów:

  1. Thiospot Intensive,
  2. Thiospot SR Skin Roller,
  3. Thiospot Ultra SPF 50.

Przyznam, że początkowo byłam skonfundowana zdublowaniem się kremów rozjaśniających... Tak, to był poranek i Ola potrzebowała czasu, żeby zrozumieć, że trzyma w rękach i patrzy na kompleksową kurację zwalczającą przebarwienia. Thiospot Ultra (ten z filtrem SPF 50) jest do stosowania na dzień, a Thiospot Intensive, oczywiście, na noc, aby wzmocnić i uzupełnić działanie tego pierwszego.
Gdy zaś przebarwienia są wyjątkowo uporczywe, do akcji wjeżdża jeszcze roller - skoncentrowany preparat depigmentacyjny przeznaczony do stosowania punktowego na intensywne przebarwienia w obszarze skóry twarzy i ciała. Mechanizm działania preparatu bazuje na połączeniu trzech składników aktywnych, które zapewniają stopniowe hamowanie syntezy melaniny, prowadząc do wyrównania kolorytu skóry oraz przeciwdziała powstawaniu nowych zmian przebarwieniowych. Zastosowany kwas ferulowy opóźnia procesy starzenia się skóry i zmniejsza tendencję do powstawania nowych przebarwień.

Tyle od producenta, ja się na ten produkt nie zdecydowałam - ale kto wie, może jesienią zmienię jeszcze zdanie.



Nie zwlekając, od razu przechodzimy do tego kosmetyku, którym wysmarowałam się jako pierwszym. I od razu dodam, że od tego czasu stosuję go sumiennie codziennie rano. Tak już mam - przywykłam do smarowania się najtłustszymi nawet filtrami i nauczyłam się radzić sobie z ich problematyczną konsystencją na różne sposoby tak, aby i makijaż był możliwy. A nawet wyglądał ładnie.
W przypadku tego konkretnego produktu, konsystencja nie jest aż tak uciążliwa, ponieważ krem nie bieli skóry. U mnie nie ma to większego znaczenia, jednak wiem, że dla większości osób to istotny czynnik zniechęcający. Nie ma też co ukrywać - bielący dwutlenek tytanu znacznie obciąża też formułę kosmetyku. Tutaj na szczęście tego problemu nie ma, krem aplikuje się na skórę bez większych problemów i wysiłku.



U mnie krem ten sprawdza się i właściwie nie mam zastrzeżeń. Chroni dobrze i nie obciąża skóry. Nie zauważyłam też, aby składniki kremu powodowały zaczerwienienie oczu, jeśli przypadkiem zaaplikuję go zbyt blisko tych okolic - na pewno to znacie, kremy z filtrami potrafią być wredne. 
Z pewnością też kosmetyk ten chroni, tak jak producent obiecuje. Stosowałam go podczas tych pierwszych, upalnych dni i moja skóra pozostała zdrowa, wolna od plam. Jeśli chodzi o konsystencję, chyba mogłabym zaryzykować porównanie jej do konsystencji kremu Antyoksydacyjnego z Wit. C z Ziaja Sopot Sun - tego żółtawego, który już wielokrotnie tutaj gościł. Nie jest więc dla mnie wyzwaniem zaaplikowanie go rano i wykonanie na nim makijażu, gdy stosuję się sama do własnych rad. 
Najczęściej jednak zamiast pełnego makijażu (zwłaszcza w upalne lato!) nakładam na krem z filtrem tylko puder (w tej roli zwykle któraś z krzemionek lub jakiś mój wygładzający wynalazek - stali bywalcy tego bloga już wiedzą, o czym mówię), do tego rzęsy, błyszczyk i jestem gotowa. Skóra wygląda wówczas jak naga skóra, tylko lepsza, bo wygładzona. I dodatkowo, tak "zaawansowany" makijaż nie sprawia problemów, gdy trzeba go zmyć i zaaplikować krem z filtrem ponownie. Mam nadzieję, że o tym również pamiętacie? 



Uzupełnieniem tej serii jest krem do stosowania na noc, który ma w składzie
  • acetyloglukozaminy ograniczające ilość i wielkość zmian pigmentacyjnych. Rozjaśniają i zapobiegają tworzeniu nowych przebarwień; 
  • fenyloetyl rezorcyny hamujący enzymatyczny proces syntezy melaniny; 
  • linolan etylu o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwłojotokowym; 
  • oraz kwas ferulowy, który chroni przed negatywnym działaniem promieniowania słonecznego i niweluje wolne rodniki.
W przeciwieństwie do swojego kolegi z serii, ten krem jest lżejszy i aplikuje się go bezproblemowo. Bardzo przyjemnie nawilża i kondycjonuje mi skórę, nie obciążając jej.
W składzie tego kremu znajdziemy m. in. kwas ferulowy, który - poza nazwą "kwas" - nie ma w istocie wiele wspólnego ze znanymi nam, typowymi kwasami złuszczającymi AHA, BHA czy PHA. 

Kwas ferulowy jest o tyle ciekawym antyoksydantem, że nie tylko potrafi walczyć z wolnymi rodnikami, ale także wspomaga działanie i zwiększa stabilność witaminy C i E oraz działa jako naturalny filtr UV (oficjalnie zarejestrowany w Japonii jako jeden z filtrów UV), dodatkowo wspomaga też walkę z przebarwieniami. Współpraca kwasu ferulowego z kwasem askorbinowym okaże się kluczowa, gdy spojrzymy na skład kuracji Synchrovit.




Serię Thiospot odbieram dość pozytywnie, a jeśli muszę się do czegoś przyczepić, z pewnością będą to pojemności opakowań. Sugeruję producentowi rozważenie takiej koncepcji stworzenia większych opakowań dla osób stosujących tego typu kuracje przez większą część roku i w dużych ilościach. 30 ml kremu z filtrem to dla mnie akurat ilość do podręcznej kosmetyczki, aby mieć się czym smarować w ciągu dnia, w biegu, przez dwa tygodnie max.
Seria Thiospot jest dostępna raczej bez większych problemów w większości aptek, ale jeśli nie chce Wam się szukać ani nadziewać na zaskakujące ceny, to polecam sklep online: Dermakrem.pl.

Sensicure Physio Water System



Z płynami micelarnymi u mnie bywa różnie. Raczej z zasady ich nie używam, choć mam zawsze jeden w jakiejś mini-butelce w mojej podróżnej kosmetyczce, w razie gdybym musiała zmywać makijaż w warunkach niepozwalających na stosowanie olejków hydrofilnych. No, czasami trzeba i płyn micelarny wówczas ratuje życie i musi wystarczyć. Zwykle jednak mam poczucie, że po zmyciu makijażu płynem micelarnym muszę jeszcze domyć twarz mydłem czy żelem. Wzdragam się na myśl o tym, że bezpośrednio po przemyciu skóry wacikiem nasączonym micelem, miałabym aplikować krem czy serum. 
Ten tutaj gagatek to Sensicure Physio Water System - aktywna woda micelarna dla skóry wrażliwej i nadreaktywnej
Uczciwie należy temu kosmetykowi przyznać: naprawdę nadaje się do stosowania na cerze wrażliwej i nadreaktywnej, oraz przez Olę, która przy zmywaniu tuszu i eyelinera zawsze wleje sobie produkt do obu oczu, a gdy dobrze pójdzie to i do nosa. Nic, zero podrażnień. Zamiast wody w tym produkcie użyto roztworu soli fizjologicznej, która zapobiega degradacji miceli. Czyli dwa w jednym - nie tylko mamy superłagodne traktowanie skóry, ale też lepsze zmywanie makijażu. 
I choć nadal uważam, że pocieranie skóry wrażliwej i nadreaktywnej wacikiem bardziej jej szkodzi, i raczej uparcie polecałabym w takim przypadku rozważenie zastosowania olejków hydrofilnych, to ten płyn ma sens. Woda nie powoduje ściągania ani przesuszenia skóry, nawilża i koi, a do tego w ekspresowym tempie pozbywa się zanieczyszczeń.


Przede wszystkim, w mojej opinii - ma sens, gdy mówimy o demakijażu właścicielek może nie tyle wrażliwej skóry, co wrażliwych oczu. Przetestowałam to: poleciało nie raz i nie dwa sporo tego płynu do obu moich pięknych oczu i nic nie szczypie. A znam takie micele, które palą w oczy żywym ogniem - i tego już pojąć nie potrafię. Ten takich przykrych niespodzianek nie robi.

Dodatkowo, co chyba najważniejsze w przypadku tego typu produktu, zmywa dobrze nawet dość ciężkie makijaże, w tym wodoodporne eyelinery, maskary i ciężkie podkłady. Zdarza mi się nosić drogeryjne, np. Nude Liquid Powder z Bell HYPOAllergenic, czy HD Foundation z Golden Rose - i ten płyn zmiótł je ze skóry jednym pociągnięciem. Dobry wynik, moja skóra nawet się nie zaczerwieniła. 

W tym przypadku producent daje nam wybór wielkości opakowania i to jest strzał w dziesiątkę. Osoby, które stosują płyny micelarne na co dzień i zużywają ich dużo, na pewno sięgną raczej po wersję półlitrową w dobrej cenie. Podczas gdy takie Ole jak ja, które miceli używają sporadycznie i najlepiej, żeby opakowanie było poręczne, raczej wybiorą wersję w formacie kompaktowym - 250 ml.

Synchrovit C - skoncentrowane serum liposomowe z 10% witaminy C



Na koniec zostawiłam sobie deser: Synchrovit C, skoncentrowane serum liposomowe z witaminą C.
I jest to serum podane w małych ampułkach 6x5 ml, które można dokupować sobie pojedynczo w miarę potrzeb: Synchrovit C, 5 ml
Za działanie tego preparatu odpowiadają zamknięte w liposomach: 
  • Kwas L- askorbinowyto naturalna witamina C rozpuszczalna w wodzie. Jest to silny środek redukujący i przeciwutleniający, który działa w zwalczaniu infekcji bakteryjnych, w reakcjach detoksykacyjnych iw tworzeniu kolagenu w tkance włóknistej, zębach, kościach, tkance łącznej, skórze i naczyniach włosowatych. (PubChem)
  • Dysmutaza ponadtlenkowa (SOD) - to naturalny enzym występujący w naszym organizmie, który wzmacnia mechanizmy obronne swojego gospodarza, a najlepiej udokumentowane jest jak dotąd jej działanie na komórki tkanek naszej skóry. Przeciwdziała uszkodzeniom skóry wywołanym przez najbardziej szkodliwy z wolnych rodników-rodnik ponadtlenkowy.
  • Mleczan cynku cynk jest skutecznym przeciwutleniaczem. Zwalcza wolne rodniki, spłyca zmarszczki i wspomaga produkcję kolagenu, dlatego sprawdzi się idealnie przy codziennej pielęgnacji skóry dojrzałej. Preparaty z cynkiem warto również stosować przy problemach z przebarwieniami skóry — pierwiastek ten wspomaga usuwanie przebarwień poprzez rozjaśnienie skóry i wyrównanie jej kolorytu.
Witamina C jest idealnym składnikiem serum przeznaczonych do twarzy, szyi, dekoltu i dłoni, gdyż posiada właściwości rozjaśniające skórę oraz przeciwdziała procesom starzenia się skóry. Wspomniana forma witaminy C jest dość nietrwała i w związku z tym należy zachować kilka zasad ostrożności, aby móc cieszyć się jej właściwościami. Ale coś za coś - zastosowana tutaj forma witaminy C wykazuje fantastyczne działanie w połączeniu ze... wspomnianym wyżej kwasem ferulowym, zawartym w serii Thiospot! Nie tylko witamina C wykazuje wyższą stabilność w obecności tego związku, ale również jego działanie jest znacznie silniejsze w towarzystwie kwasu askorbinowego. 
Dodatkowo, zamknięta w liposomach, ma większe szanse na przeniknięcie w głębsze warstwy naskórka zniszczonego upływem czasu lub nadmierną ekspozycją na słońce. Do znudzenia przy tej okazji przypominam, że podczas stosowania tej kuracji, jak i każdej innej mającej na celu rozjaśnić nam przebarwienia, ma to sens wyłącznie przy jednoczesnym stosowaniu kremów z filtrem przeciwsłonecznym - a w tym przypadku producent zadbał o synergistyczne działanie tych dwóch serii kosmetyków.



Dodatkowo, dostajemy niepodważalną gwarancję świeżości, ponieważ jest to produkt tak trochę DIY. 
Otóż serum musimy sami sobie przygotować. Na dole buteleczki znajduje się półpłynny roztwór liposomowy, w zakrętce zaś wspominany wyżej kwas askorbinowy w postaci proszku. Zakrętkę należy przekręcać do momentu, aż zerwie się zabezpieczenie żółtej kapsułki, a witamina C spadnie do roztworu. Teraz wystarczy wstrząsnąć porządnie, aby składniki się połączyły, ot, i cała filozofia - świeżutkie serum z wit. C jest gotowe do użycia.
Tak sporządzone serum należy przechowywać w lodówce lub innym chłodnym i ciemnym miejscu, przez 10 - 12 dni.
Dodatkowo, sami regulujemy zużycie tego serum. Producent podsuwa poręczną ściągę na ten temat:
  • Zmiany słabo i średnio nasilone (28-50 lat)- 1x dziennie, wieczorem.
  • Zmiany zaawansowane (po 50 roku życia)- 2 x dziennie, rano i wieczorem.
  • Zalecana kuracja - 60 dni (6 x 5 ml) cztery razy w roku.
...jednak ja sugeruję aby używać luster i mózgu. ;) Bez urazy, jeśli jednak czujecie, że potrzebny jest konkret i mocniejsze działanie, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaaplikować sobie kurację 2x dziennie nawet gdy się nie ma tych pięćdziesięciu lat.
Podczas nakładania może wystąpić uczucie szczypania i mrowienia, co związane jest z wysoką zawartością witaminy C. W mojej opinii trzeba po prostu się z tym oswoić, po jakimś czasie te objawy nie są już tak uciążliwe.

Zawartość ampułki ma lejącą, lekką konsystencję, zaś formuła pozwala na komfortowe używanie. Myślę, że najwięcej komplementów zbierze ten kosmetyk od właścicielek skóry suchej, ale też z pierwszymi oznakami starzenia, bo te zwykle jeszcze można całkiem fajnie kosmetykami z wit. C ujarzmić.
Planuję zachować sobie 2, może 3 ampułki na okres jesienno-zimowy, bo wtedy moja skóra najbardziej potrzebuje rozjaśniania i intensywnego nawilżania.

Wszystkie wymienione tutaj kosmetyki znaleźć można w sklepie Dermakrem, a jeśli coś już Was kusi, to dorzucam jeszcze zniżkę -20% na wszystkie kosmetyki marki Synchroline w tym sklepie na hasło ARSENIC. Rabat obowiązuje od dziś (6. V. 2019) do 19. V. 2019.

Pozdrawiam, wspaniałego dnia życzę
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger