DIY: nawilżający balsam do brody, którym nawilżysz również inne części ciała


Bardzo mi się podobają przepisy na "balsamy" i "woski" do brody, które nabłyszczają i zmiękczają włoski, mające prosty skład oparty na olejach, masłach i woskach. Ale po dziesięciu latach życia z brodaczem, i po niedawnej rozmowie z kolegą, który ostatnio również brodę hoduje, zrozumiałam że mężczyźni - jeszcze bardziej niż ja - wolą produkty wielofunkcyjne, a w dodatku raczej potrzebne jest im nawilżanie niż olejowanie brody. Robimy więc prawdziwy balsam do brody, z wypasionym składem, nawilżający jak ta lala, a w dodatku taki, którym można również wysmarować spracowane dłonie, twarz, pięty i tyłek kobiety, jeśli najdzie taka fantazja.
Będzie to bowiem naprawdę balsam, w całym sensie tego słowa. Czyli nie stopione masło lub olej z woskiem, nazwane "balsamem", a emulsja złożona z fazy tłuszczowej i wodnej. Bez obaw, receptura jest prosta i dość elastyczna, ponieważ dzięki połączeniu dwóch faz będzie można dodać sobie do tego balsamu takie składniki, jakich konkretny brodacz potrzebuje, w tym również i takie, których w tłuszczowym "balsamie" być nie może,  ponieważ rozpuszczają się tylko w środowisku wodnym. A jednocześnie wciąż będzie to produkt zachowujący właściwości nabłyszczające i kondycjonujące, tak jak oleje.
Opowiem o tym dokładniej za chwilę.


Wybór składników

To, jakie składniki wybierze brodacz do swojego balsamu zależy głównie od potrzeb jego skóry i włosów. Nie śmiałabym zaproponować brodaczowi z trądzikiem balsamu opartego na oleju rycynowym i woskach, za to zwróciłabym jego uwagę na nanokoloidy srebra o silnych właściwościach bakterio- i grzybobójczych. Składnik ten można łatwo dodać do fazy wodnej naszego balsamu, lub nawet całkowicie zastąpić nim wodę. 

Z kolei gdy brodacz narzeka, że "ma już swoje lata", śmiało można mu zaproponować nanokoloidy złota albo wręcz - fazę wodną balsamu do brody zastąpić całkowicie eliksirem liftingująco-wygładzającym z nanokoloidami złota. Ja wiem, że już to brzmi jak coś niezwykle skomplikowanego i za chwilę wszystko objaśnię, oraz wytłumaczę, że tak nie jest.

Natomiast gdy mamy do czynienia z egzemplarzem pragnącym nade wszystko wyhodować sobie jak najwięcej zarostu, który będzie bujny, gęsty i mocny, to warto do fazy wodnej użyć serum wzmacniającego do włosów, o którym już pisałam na blogu, i który wciąż stosuję na swoim skalpie z pewnymi sukcesami. 

Prawda, że to jest tak proste? Nie trzeba znać się na właściwościach poszczególnych surowców, ani zastanawiać się w jakich ilościach je dodawać do naszej receptury, bo Kolorowka.com już to ogarnęła. Ich nanokoloidy, eliksiry i sera to w zasadzie gotowe fazy wodne do naszych zabaw z recepturą. Wszystko zależy od potrzeb - a z pewnością nie ma sensu odkrywać Ameryki na nowo i męczyć się z dodawaniem składników pojedynczo, ani używaniem kosmetyków osobno, gdy można to wszystko ładnie i wygodnie połączyć w najprostszy do stosowania balsam.

Mój osobisty brodacz, oraz brodacz-kolega potrzebują przede wszystkim nawilżenia. Wiem też doskonale, że żaden z nich nie wytrzyma długo z rygorem stosowania dwóch, albo może i trzech (tonik, krem, balsam do brody) kosmetyków. Z pewnością też przyda im się delikatne łagodzenie ewentualnych podrażnień, no i zapach. Zapach to wszak podstawa w kosmetyce, prawda? ;) Zaraz po opakowaniu!

Z tego powodu postanowiłam fazę wodną w moim balsamie całkowicie zastąpić tonikiem łagodzącym podrażnienia, który ma w składzie dokładnie wszystko to, co chciałabym dodać do mojego idealnego balsamu nawilżającego dla brodacza...

...a konkretniej skład tego toniku prezentuje się następująco:
  • Ekstrakt antyhistaminowy to wyciąg dymnicy pospolitej, diabelskiego szponu, miodli indyjskiej, arniki górskiej, lukrecji gładkiej w postaci liposomowej. Intensywnie łagodzi podrażnienia i stany zapalne skóry wywołane głownie reakcjami alergicznymi. Ma działanie antyhistaminowe, przeciwświądowe, przeciwzapalne, regenerujące, łagodzące. Ekstrakt jest przeznaczony do cery podrażnionej, nadmiernie wrażliwej, zaczerwienionej, ze skłonnością do wyprysków i stanów zapalnych. W skład ekstraktu wchodzą dodatkowo lecytyna, D-pantenol, oraz palmitynian tetrapeptydu, składnik zaprojektowany by tłumić produkcję interleukin - chemicznych przekaźników, które uwalniają się przy stanach zapalnych i indukują odpowiedź organizmu. Kosmetyki z ekstraktem antyhistaminowym mogą być alternatywą dla sterydów przy schorzeniach skóry m.in. atopowym zapaleniu skóry, łojotokowym zapaleniu skóry itp. (INCI: Aqua, Herb extracts: Fumaria Officinalis, Harpagophytum Procumbens, Galium Aparine, Azadirachta Indica, Arnica Montana, Glycyrrhiza Glabra, Linum Usitatissimum; Propylene Glycol, Lecithin, D-panthenol, Sorbitol, Glucose, Trilaureth-4-phosphate, Citric Acid, Lipotetrapeptide - Palmitoyl Tetrapeptide, Phenoxyethanol, Ethylhexylgycerin.)
  • Mleczan sodu (INCI: Sodium Lactate) działa silnie nawilżająco. Jest odpowiedni dla każdego rodzaju cery, a w szczególności do cery skłonnej do podrażnień. Reguluje odczyn kosmetyków. Ze względu na swoje przeciwbakteryjne właściwości zalecany do kosmetyków do cery trądzikowej.
  • Witamina B3 (INCI: Niacinamide) ma korzystny wpływ na tworzenie, funkcjonowanie i stan skóry. Zmniejsza transepidermalną utratę wody przez naskórek, wpływa na produkcję kolagenu. Działa przeciwpodrażnieniowo i łagodząco zarówno na różnego typu dermatozy jak i na zmian trądzikowe. Rozjaśnia przebarwienia. Jest silnym antyoksydantem.
  • Aloes (INCI: Aloe vera) jest jednym z najczęściej stosowanych dodatków roślinnych o działaniu kojącym na skórę. Regeneruje, ujędrnia, łagodzi podrażnienia, utrzymuje wilgotność. Pobudza regenerację naskórka i ziarnowanie tkanki łącznej właściwej. Likwiduje przebarwienia, wypryski i wysięki skórne. Pobudza podziały komórek skóry, wygładza blizny. Rozszerza naczynia włosowate przyczyniając się do wzrostu przepływu krwi. Posiada właściwości filtrujące promienie słoneczne. Jest wskazany do cery suchej, dojrzałej z problemami dermatologicznymi, trądzikowej.
  • D-pantenol (INCI: Panthenol) jest prowitaminą, gromadzi się w skórze właściwej i ulega przemianie w witaminę B5 (kwas pantotenowy). Działa łagodząco na podrażnioną i zaczerwienioną skórę. Ma właściwości higroskopijne (gromadzi wodę) przez co nawilża skórę powodując, że staje się miękka i jędrna.
  • Alantoina (INCI: Allantoin) działa regenerująco, ułatwia gojenie i odnowę uszkodzonego naskórka. Zmniejsza uczucie pieczenia, łagodzi zaczerwienienia. Nawilża, wygładza i zmiękcza skórę.

Przykładowa receptura

Lista jest długa, tymczasem nas interesuje tylko jeden składnik: tonik jako całość ;)
Sposób jego wykonania jest opisany na stronie sklepu. Ja dodałam połowę wody demineralizowanej (którą można też całkowicie zastąpić dowolnymi nanokoloidami!), a do porcji pantenolu dodałam dużą szczyptę gumy ksantanowej, dzięki czemu powstał tonik w żelu. 


W drugiej zlewce roztapiamy składniki fazy olejowej, tj.:

Oleje można zastąpić dowolnymi, ulubionymi. Można też użyć np. masła shea czy oleju kokosowego, co jeszcze dodatkowo zagęści balsam.
Tonik i roztopione oleje muszą mieć mniej-więcej podobną temperaturę aby je bezpiecznie i bezstresowo połączyć. Polecam lekko podgrzać obie zlewki w jednym garnku, po czym wlać jedno do drugiego i miksować aż powstanie gęsty, dość tłusty balsam.
Jeśli jest za tłusto, śmiało można dolać pominiętą część wody/nanokoloidów/dowolnego hydrolatu/naparu ziołowego. 
Tak, emulsja "udźwignie" dodatkową porcję wody, ponieważ zmniejszyliśmy jej ilość na początku. Zasada jest prosta - zaczynamy od dość tłustego balsamu i możemy go niemal dowolnie "odchudzić" i nadać mu lekkości, dodając wody. Wszystko zależy od preferencji brodacza. Wystarczy podgrzać, dolać, zmiksować.

Kwestia zapachu

Podstawowe składniki, użyte w tym przepisie, w zasadzie nie mają własnego zapachu. A w każdym razie nie jest to nic porywającego. Jeśli więc pan brodacz spodziewa się przyjemnych zefirków przy każdym ruchu, trzeba uzgodnić z nim preferencje zapachowe.
Mój brodacz będzie pachniał kadzidłem, czarnym pieprzem i paczulą - czy tego chce, czy nie :) Jest to połączenie w typie "orientalnym", dość zdecydowane, wytrawne, ale z puchatym, aksamitnym, szyprowym środkiem dzięki dodatkowi paczuli. 
Wiem jednak, że dużą sympatią wśród panów cieszą się też zapachy rozmarynu, cedru, bergamoty, jałowca czy drzewa sandałowego. 


Polecam używać olejków eterycznych, ich ogromny wybór znajdziecie choćby w starym, dobrym sklepie Zrób Sobie Krem (który ma zresztą wspólną wysyłkę z Kolorowką, więc robiąc zakupy w obu miejscach płacicie tylko raz za przesyłkę!). 
Olejki eteryczne dodajemy oszczędnie, po dwie, trzy kropelki. Zawsze można dodać więcej, a dobrej jakości olejki eteryczne naprawdę pachną intensywnie. Można łatwo zniechęcić się do używania kosmetyku (zwłaszcza do twarzy!), który pachnie zbyt intensywnie.

Jak używać?

I teraz będzie moja ulubiona część: otóż balsam ten można stosować na wiele różnych sposobów, poczynając od najłatwiejszego dla zapracowanego mężczyzny - czyli po prostu jako codziennego kremu do twarzy, którym przy okazji przejedzie się po brodzie, nawilżając włoski. 
Co więcej, balsam ten fantastycznie nawilży i natłuści również suchą skórę dłoni, co szczególnie docenią mężczyźni ceniący sobie uniwersalność kosmetyków. A jeśli będzie taka potrzeba, to posmarować nim można również całe ciało, także i kobiece, bo składniki w nim zawarte będą działały dobrze na skórę w ujęciu ogólnym, a nie tylko na tę część pod brodą.

Wracając do brody:
jest to balsam, emulsja, więc należy liczyć się z tym, że jego nadmiar na jakichkolwiek włosach (w tym również i na brodzie) będzie wyglądał nieestetycznie. Dokładnie tak samo, jak nadmiar każdego oleju, "balsamu" opartego wyłącznie na tłuszczach czy wosku. 

Nie ma potrzeby smarowania nim całej twarzy brodacza, jeśli ten sobie tego nie życzy. Jak najbardziej można odrobinę tego balsamu wgnieść czy wetrzeć wyłącznie we włoski brody i będzie to wyglądało równie dobrze, jak to ma miejsce przy stosowaniu "olejowych balsamów". Różnicą jest to, że mój balsam będzie te włoski nie tylko nabłyszczał i ujędrniał, ale również silnie nawilżał. W efekcie, po dłuższym stosowaniu, broda będzie wypielęgnowana i zdrowa. I pachnąca. 



Polecam po wgnieceniu balsamu w brodę, wyczesać ją porządnie kartaczem czy dobrej jakości szczotką. U nas w użyciu jest wspaniała szczotka z Culumnatury, o której pisałam tutaj: KLIK! Balsam + szczotkowanie dają świetne rezultaty. Nie tylko zresztą na brodzie mojego Narzeczonego, bo stosuję to kombo również i ja - na końcówkach moich włosów - z bardzo obiecującymi efektami!
Bywa jednak, że brodacz jest silnie przywiązany do swojego olejowo-woskowego "balsamu" do brody, ponieważ zabiegi marketingowe to silna magia, a i tanio pewnie nie było. A jednocześnie jest nieszczęśliwy, gdyż po pierwszym efekcie "Wow!" włoski na brodzie są coraz sztywniejsze, a skóra coraz bardziej sucha w trakcie stosowania tego kosmetyku. Polecam wówczas sięgnąć po któryś z wymienionych toników lub nanokoloidy i zwyczajnie zwilżać nimi brodę (i twarz całą, aż po pępek) przed nałożeniem balsamu. Zobaczycie różnicę!


Pozdrawiam,
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger