CZYTAM SKŁAD odc. 8: A co jeśli posmaruję stopy odżywką do włosów? :)



Post trochę przekorny, ale naszło mnie na przemyślenia związane z przeświadczeniem, że każda część ciała potrzebuje odrębnego kosmetyku do pielęgnacji, tak jakby w istocie jedna emulsja nie nawilżała skóry czy włosów dokładnie tak samo, w każdym miejscu. 
Jasne, że składniki aktywne swoją drogą, ale... no, właśnie: co się stanie, jeśli posmaruję stopy odżywką do włosów? ;)

Cóż, prawdopodobnie stopy te po prostu będą nawilżone. A raczej skóra na nich. Nie wydarzy się nic z rodzaju insta-hobbickich stóp porastających sierścią, bo przecież odżywka do włosów robi cuda. Robi, ale nie na tym one zwykle polegają ;)


Zresztą, przeanalizujmy skład pierwszej z brzegu odżywki do włosów. Aktualnie mam w łazience łopianową od Sylveco... nie, dobra, to będzie za łatwe z uwagi na jej naturalny i fajny skład. Weźmy, powiedzmy, jakąś maskę Kallos. Skład zaczerpnęłam z Wizażu (keratynowa, wyszła jako pierwsza w Google):
  • Aqua - woda
  • Cetearyl Alcohol - mieszanina alkoholu cetylowego i stearylowego, składnik konsystencjotwórczy
  • Cetrimonium Chloride - chlorek cetrimonium, substancja kondycjonująca włosy, konserwująca, antystatyk i spc
  • Citric Acid - kwas cytrynowy, regulator pH
  • Propylene Glycol - glikol propylenowy, rozpuszczalnik i substancja nawilżająca
  • Hydrolyzed Milk Protein - hydrolizat protein mleka, humektant, antystatyk
  • Hydrolyzed Keratin - hydrolizat keratyny, j.w.
  • Cyclopentasiloxane, Dimethiconol - układ silikonów, suche emolienty
  • Parfum - związki zapachowe
  • Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone - układ konserwantów
Źródło:  http://www.avida-dollars.pl/2014/04/kallos-keratin-maska-keratynowa-z.html

Co mamy w składzie, czym nie można posmarować skóry stóp... dłoni, łokci, tyłka czy nosa? Chlorek cetrimonium zastosowany na skórę będzie ją wygładzał, podobnie glikol propylenowy - dający fajne nawilżenie, nie mówiąc już o proteinach i keratynie - te wręcz polecałabym stosować, zwłaszcza w okolice paznokci i skórek. Silikony tylko sprawiają, że konsystencja jest lżejsza, na skórę działają pośrednio nawilżająco - otulając ją pierzynką, nawiasem mówiąc niewyczuwalną, mało inwazyjną. 

Znudziło Ci się wiadro Kallosa okupujące łazienkę od miesięcy? Wymasuj nią stopy, użyj jako kremu do golenia, wmasuj w paznokcie i skórki... Odwagi. To tylko kolejna emulsja z dodatkami.

Oczywiście, że istnieją kosmetyki mające takie składniki, które uniemożliwiają zastosowanie ich wbrew przeznaczeniu. Mowa tutaj choćby o kosmetykach z kwasami, enzymami czy retinolem - uważałabym i przemyślała sprawę nim nałożyłabym to sobie np. na włosy. Ale zwykle mamy całkiem zdrowe, intuicyjne wyczucie tego, gdzie można wysunąć duży palec u stopy poza granicę postawioną przez producenta, a gdzie nie warto. 

A co, jeśli mam pierdyliard kremów do rąk i chcę np. zużyć je wszystkie naraz jako, powiedzmy, maseczkę do włosów? Można. Ale kremy do rąk zwykle nie mają w składzie antystatyków, przez co efekt może być mizerny. Owszem, włosy będą nawilżone ale może się okazać, że wcale nie chcą się wygładzić, a dodatkowo kremy do rąk zmywają się kiepsko, co może skutkować efektem frytury wylanej na głowę. 

Przerabiałam to - nie z kremami do rąk, ale z "machniętą" na szybciora prostą emulsją z resztek wszystkiego, którą następnie wpakowałam sobie na głowę i pod czepek. 
Z niechcianych kremów do rąk/balsamów i ogólnie wszelkiej maści emulsji bez specjalnych pro dodatków można zrobić fajny peeling do ciała - po prostu dodając do nich mielonej kawy i/lub cukru/soli. Zamieszać i jest. 
Pamiętam też, że nie raz przecierałam szmatką i odrobiną kremu do rąk buty ze skóry, gdy nie miałam pod ręką nic dedykowanego do butów. Działało.

To samo dotyczy przecież detergentów. Wielokrotnie się zastanawiałam nad składami płynów do naczyń. Nie śmiejcie się ze mnie. Czytam na opakowaniu, że są tam niejonowe lub anionowe środki powierzchniowo czynne... ale po co te tajemnice, wszyscy znamy SLS-y. Na pewno musi tam być też woda, zagęstnik, barwnik, zapach i konserwant. Mocno wątpię w cokolwiek więcej, choć ostatnio zadziwił mnie mój pan Ludwik ogłaszając mi na etykiecie romans z "olejkiem" arganowym w składzie. No, ho ho, mój panie! To już wypas.

Zasadniczo więc, gdyby nie odstręczający zapach - celowo zresztą tak dobierany, aby kojarzył się z garami, a nie z bąbelkami w wannie - można by się takim Ludwikiem umyć bez szkody, jeśli na co dzień też się myjemy jakimiś randomowymi żelami z najtańszymi detergentami w składzie i nie szkodzą. 
No, ale nie namawiam do tego jakoś szczególnie - zostawmy sobie tę opcję na apokalipsę zombie gdy zamkną Rosmanna i nie będzie gdzie kupić Facelle ;) 
A skoro o Facelle mowa - tak, kubki po kawie też można nim umyć. "Piczkowy" zapach nie utrzymuje się na porcelicie zbyt długo.

Jeśli macie jakieś sprawdzone sposoby na wykorzystanie kosmetyków niezgodnie z przeznaczeniem - dajcie znać. Zgodnie z tradycją też, zachęcam do aktywnego udziału w akcji CZYTAM SKŁAD - może ten post natchnie Was do zerknięcia w składy i kreatywnego zużywania zalegających kosmetyków. 

Trzymajcie się ciepło
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger