"Kolorowe" Color Blends ze sklepu Kolorowka.com - czyli jak ułatwić sobie życie


Wszyscy robiący własne kosmetyki kolorowe znają je od lat. Już w 2013 roku pisałam na blogu o Color Blends w odcieniach "naturalnych", z których można ukręcić sobie podkład, puder czy korektor bez martwienia się o smugi pigmentów na skórze. Tymczasem sama do dzisiaj łapię się na tym, że do zbyt pomarańczowego podkładu dodaję czysty błękit ultramarynowy, kląc jeszcze długo po sprzątnięciu ostatniej niebieskiej poświaty z dłoni, twarzy, szyi, klawiatury, dywanu... i po co? 

Color Blends to, najkrócej rzecz ujmując, czyste pigmenty już wstępnie zmiksowane z bazą kosmetyczną. Co nam to daje? Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że czyste pigmenty są dość trudne we współpracy. Zbrylają się i przez to bardzo trudno jest je dodać do podkładu czy pudru tak, aby potem ten kosmetyk nie zostawiał na skórze kolorowych smug. Czasami nawet długotrwałe miksowanie w młynku nie daje spodziewanego efektu, pomijając już fakt, że po długotrwałym miksowaniu tlenki żelaza zmieniają kolor... Z tego powodu zaleca się przed dodaniem czystych pigmentów do podkładu zmiksować je wstępnie z odrobiną czegoś - czy to podkładu właśnie, czy wybranej bazy kosmetycznej.
Dodatkowo, trudno jest przewidzieć jaką ilość danego pigmentu należy dodać, aby uzyskać zaplanowany efekt. Wynika to z faktu, że każdy pigment ma inną "intensywność" oraz konsystencję. 
Przykładowo, moc błękitu pruskiego bije na głowę moc każdego tlenku żelaza i gdy ktoś o tym nie wie, może się poważnie zdziwić, jak dużo wypełniacza musi dosypać aby rozjaśnić to, co zepsuł nadmiarem tego pigmentu. Tymczasem dowolne brązowe tlenki żelaza nie wymagają aż takiej precyzji w dawkowaniu. A ponadto - gdy tlenki żelaza można przesypywać niemal wprost z opakowania, a nawet rozsypać całe na książkę i wszystko jest wciąż pod kontrolą, tak pylistość błękitu pruskiego natychmiast zamienia otoczenie w granatowy horror, jeśli tylko odważymy się oddychać przy pracy z tym pigmentem. 
Z powodu tej różnorodności nowicjusze mają mocno pod górkę dopóki nie nabiorą doświadczenia podczas tworzenia kolejnych i kolejnych próbek.
Bazy kolorystyczne, zwane w sklepie Color Blends, sporo nam więc ułatwiają. Dlaczego?

  • Otóż po pierwsze, sami nie musimy tych pigmentów miksować,
  • pigmenty tak przygotowane są znacznie łatwiejsze we współpracy, tj. nie zbrylają się i mieszają się równomiernie z podkładem,
  • Color Blend + wybrana baza kosmetyczna = najprostszy podkład mineralny na świecie (a do tego z pięknym składem, znacznie bogatszym od składów topowych marek mineralnych),
  • wszystkie Color Blends mają porównywalną "moc" koloru, tj. nie trzeba główkować nad ilością, gdyż łatwo przewidzieć jak się zachowają,
  • wszystkie Color Blends mają też spójną, podobną konsystencję a przy tym bardzo soczyste, wyraziste kolory.

Zobacz poprzednie wpisy o bazach kolorystycznych:

Dzisiaj opowiem więc o tych Color Blends, które nie mają "podkładowego" koloru, a są raczej odpowiednikami znanych nam pigmentów, którymi modyfikuje się barwę podkładu. Są to przy okazji też takie sprytne kolorki, z których superłatwo można stworzyć cień czy róż... Tak, dobrze kombinujecie - przykładowo Color Blend Twilight + Eyeshadow Base Mix = cień do powiek. Zresztą, nic nie stoi na przeszkodzie, aby dodać tam sobie również jakieś błyskotki, np. pigment Angel Wings mieniący się różowymi iskierkami. Zresztą, CB Twilight w ogóle nie potrzebuje żadnych modyfikacji, bo to w zasadzie gotowy cień do powiek.
Wszystkie Color Blends mają konsystencję jak marzenie - są pudrem, ale niemalże kremowym, o wspaniałej przyczepności do skóry. 



To niezbyt ciemna, niebieskawa, matowa szarość. Wśród barw Pantone ma swój odpowiednik w kolorze "Bluestone". Nie jest to kolor zupełnie achromatyczny, rzeczywiście ten błękit trochę tam majaczy, dzięki czemu sam kolor jest ciekawy i spokojnie można go stosować jako gotowy cień do powiek.
Jest to unikatowy produkt, ponieważ wśród naturalnych pigmentów nie znajdziemy tak idealnie matowej i wyważonej szarości. Czasami jednak potrzebujemy takiego odcienia, ale entuzjazm opada gdy trzeba zmiksować ze sobą czerń z bielą i jeszcze sprawić aby miało to przyjemną konsystencję. Warto docenić fakt, że ktoś już o tym pomyślał za nas i stworzył tę bazę kolorystyczną! :)
CB Twilight Po zmieszaniu z dowolnym innym pigmentem delikatnie "przygasi" jego kolor. Jeśli więc mamy problem ze zbyt jaskrawymi kolorami, polecam dodać odrobinę CB Twilight i już nie miksować w młynku ani nie ucierać w moździerzu, tylko poprzesypywać w woreczku strunowym.
Jest to też bardzo wdzięczny kolor, od którego można zacząć wszelkie zabawy w modyfikacje, dodając np. pigmenty o dużych, błyszczących cząsteczkach.  Pomyślcie, jak pięknie połączy się z różowawym Angel Wings, czy ze śnieżnobiałymi płatkami śniegu z Diamond Dust. Polecam spróbować też pobawić się z pigmentami interferencyjnymi - można uzyskać bardzo ciekawe efekty. 



Problem z czystym, czarnym pigmentem, tzw. czernią żelazową, jest taki, że trudno się z nim współpracuje, a dodatkowo bardzo traci na intensywności gdy się go zmiesza z bazą kosmetyczną.
W przypadku CB Black nie ma tego problemu i dostajemy wszystko - zarówno przyjemną, jedwabistą konsystencję, jak i potężną dawkę nasyconego koloru, niemalże czystej czerni. Wspaniale się pracuje z tą bazą kolorystyczną, ponieważ nie pyli się tak jak czysta czerń żelazowa. Można więc bez obaw używać CB Black jako gotowego, czarnego cienia do powiek i nawet jeśli trochę się osypie na skórę, wystarczy delikatnie go zdmuchnąć lub strzepnąć pędzlem i nie zostaje po nim ślad. W przypadku czystej czerni żelazowej cały makijaż byłby już do zmycia, bo nawet po poprawkach pozostałaby na skórze brudna "łuna" w miejscu, gdzie się pigment osypał.
CB Black również można dowolnie modyfikować, tj. dodawać takie pigmenty, na jakie mamy ochotę aby uzyskać nowe efekty. Mnie najbardziej podoba się połączenie tej głębokiej czerni z różnokolorowymi pigmentami interferencyjnymi, a najbardziej z Satin Violet. Baza pozostaje smoliście ciemna, ale jest pięknie rozświetlona fioletową poświatą, mieniącą się w zależności od kąta padania światła.
Po zmieszaniu z Duraline, CB Black zamienia się w idealnie matowy i czarny, szybkoschnący, wodoodporny eyeliner w ilości nie do zużycia w tym wcieleniu. Nie dziękujcie ;)




Color Blend Black stał się moim ulubionym, uniwersalnym, czarnym cieniem do powiek. 🖤 O jego nasyconym kolorze a także o tym co jeszcze można z niego zrobić, pisałam w poście na Arsenic.pl, ale trudno też przecenić fakt, że po wsypaniu sobie tej bazy do słoiczka dostajemy czarny cień solo. Czyli nie kolejną zapchajdziurę, dodatek do palety pełnej mniej lub bardziej trafionych kolorów, tylko sam konkret, samo słodkie: wielofunkcyjną czerń, którą można wykorzystać na 1001 sposobów. Baza kolorystyczna, cień i eyeliner w 1. 😍💡 A po skończonym makijażu słoiczek zmieści się do najmniejszej nawet kosmetyczki. 🧙‍♂️ Pędzelkiem, który nieustannie i od lat polecam do obsługi minerałów jest rewelacyjny 224 z @makeupforeverofficial - pyliste pigmenty czepiają się go jak rzep i ma bardzo wygodny kształt umożliwiający nawet malowanie kresek czy docieranie z rozświetlaczami w kąciki oczu. 🖤👌 * #colorblend #black #blackisthenewblack #Kolorowkacom #pigmentymineralne #cień #eyeshadow #cieńdopowiek #makeup #makijażmineralny #mua #mufe #makeupforever #makijaż #colors #kolory #sephora
Post udostępniony przez Arsenic Aleksandra (@arsenic.pl)


Wraz z cudnym, lazurowym CB Blue przechodzimy do odcieni nieco żywszych a jednocześnie takich, bez których nie da się żyć robiąc własne podkłady, korektory i pudry mineralne. Przykładowo, ja bez tego niebieskiego pigmentu nie wyobrażam sobie tworzenia podkładu dla siebie. Tzn. wyobrażam sobie, bo w Kolorowce jest wszystko, wraz z idealną dla mnie bazą kolorystyczną CB Beige, której już niczym nie muszę poprawiać. Ale gdyby mi przyszło robić znów podkład jedynie używając czystych, brązowych lub pomarańczowych pigmentów - CB Blue uratowałby wszystko. Ma idealny odcień czystego, jasnego błękitu ultramarynowego, którego już niewielki dodatek silnie ochładza odcień podkładu. 
Trzeba to rozumieć wprost: dodanie niewielkiej ilości tego koloru do koloru pomarańczowego stworzy neutralny beż. A im więcej niebieskiego, tym beż będzie chłodniejszy. Jednocześnie, nie przyciemnia on kosmetyku ani w żaden sposób nie wpływa na jego konsystencję, ponieważ baza ta charakteryzuje się bardzo nasyconym kolorem. Oczywiście, mówimy o podkładach mineralnych.
Wszystkim osobom zmagającym się z syndromem pomarańczowej twarzy sugeruję więc zakup tej bazy. Miesza się z podkładem w woreczku strunowym, nie trzeba jej wiele, a w dodatku można z niej zrobić cienie do powiek, jeśli ktoś lubi (warto pamiętać o CB Twilight, który "gasi" kolory - w tym wypadku jego dodatek zamieni tę żarówę w spokojniejszy błękit gołębi).
A jeśli wolicie używać podkładów w płynie i notorycznie je rozjaśniacie białymi farbkami, co i tak nie rozwiązuje problemu pomarańczowej twarzy...
Make Up For Ever - The One Foundation do rozjaśniania zbyt ciemnych podkładów
...to mam pro tip, który rzeczywiście raz na zawsze ten problem rozwiąże. Otóż dodanie odrobiny CB Blue do takiej białej farbki zamieni ją... w niebieską farbkę! :) Owszem, ta baza kolorystyczna może lekko zagęścić farbkę, ale nie tak mocno jak się Wam wydaje. W zamian dostajemy błękitną farbkę, która nie tylko rozjaśni zbyt ciemny podkład, ale i ochłodzi kolor tego zbyt pomarańczowego. Zerknijcie do tego wpisu, zrobiłam to już kiedyś z inną niebieską bazą:
Houston, mamy zbyt pomarańczowy podkład! Vol. 2



Z kolei ta baza kolorystyczna będzie przede wszystkim ratunkiem dla tych z Was, które mogą pochwalić się oliwkowymi tonami w skórze i kompletnym brakiem zrozumienia wśród producentów podkładów. Idealnie gładka, jedwabista, matowa i o nasyconym kolorze, sprawdzi się jako dodatek do każdego podkładu mineralnego, pudru czy korektora, który zawsze jest zbyt jaskrawy. Wystarczy odrobina, aby trochę kolor przygasić i jednocześnie nie ochłodzić go zbyt mocno, jak to ma miejsce w przypadku błękitów. Jeśli więc wszystkie podkłady są dla Ciebie zbyt żółte/pomarańczowe i jaskrawe, a jednocześnie wcale nie wyglądasz dobrze w tonacjach jawnie chłodnych, prawdopodobnie Twoja skóra ma odcień oliwkowy. 
Podobnie jak wszystkie inne bazy, również i CB Green jest bardzo łatwa we współpracy, tj. nie pyli, nie zostawia śladów, a jednocześnie pięknie "przyczepia się" do skóry i ma intensywny kolor czystej zieleni dżungli.
Można też ją stosować jako gotowy cień do powiek o matowym wykończeniu, lub dosypać sobie trochę np. Satin Green aby stworzyć cień satynowy. Albo poszaleć z wykończeniem i kolorystyką, dodając np. 24 Karat Gold - złoty pigment o dużych, lśniących drobinach, który razem z zieloną bazą stworzy ciepły, łagodny odcień zieleni rozświetlonej złotem. 



Czysta, słoneczna żółć - kolor tak intensywny jak czysta żółcień żelazowa, ale o niebiańsko jedwabistej konsystencji. Bez grudek, bez pylenia, bez problemów.
Ta baza kolorystyczna będzie z kolei wybawieniem dla tych kobiet, które mają problem z dobraniem sobie podkładu o odpowiednio ciepłej tonacji, tj. większość jest dla nich zbyt chłodna/różowa/szara. Lub dla tych, które lubią po prostu takie słoneczne rozświetlenie. Wówczas już niewielki dodatek tej bazy - mam tutaj na myśli naprawdę szczyptę - zmieni kolorystykę podkładu w nieco cieplejszą. Takie czary dotyczą oczywiście też korektorów czy pudrów mineralnych, gdy mamy ochotę zrobić sobie coś na kształt legendarnego "Banana" z Ben Nye.
Jak wszystkie poprzednie bazy, również i tę można dodać do podkładu czy korektora płynnego, drogeryjnego - jednak zalecam ostrożność. Polecam nie zmieniać od razu koloru całego podkładu w opakowaniu, a jedynie na bieżąco zmieszać sobie szczyptę bazy z niewielką porcją podkładu, np. na wierzchu dłoni lub na spodeczku i wykorzystać tę mieszankę od razu do makijażu. 
Z pomocą tej bazy można też stworzyć odważne cienie do powiek - od zupełnie matowej, soczystej żółci po prostu stosując ją jako gotowy cień, aż po zupełnie odjechane kolory z Satin Red lub kombinacje z wielkimi drobinami np. z dodatkiem Silver Sparks. Bardzo mnie korci aby zmieszać CB Yellow z pigmentem Mirror Mirror - jak myślicie, co by wyszło z tego połączenia? Zaraz, zaraz, gdzie ja mam ten pigment... ;)
Color Blend Cayenne



Rdzawy, lisi, paprykowy odcień pomarańczowego w wydaniu bardzo kremowym i nasyconym. Dla wszystkich, którym nie chce się mieszać czerwieni z żółcią aby uzyskać kolor pomarańczowy - Kolorowka.com już o tym pomyślała :)
Po co komu pomarańczowy pigment? Cóż, myślę sobie, że w dobie szalonej wręcz popularności palet do makijażu utrzymanych w ciepłych, rudych tonacjach, pytanie wydaje się zbędne. Brać, nie pytać. Z tej bazy można zrobić wszystko! Zaczynając oczywiście od tego, że jest to sam w sobie gotowy, matowy cień do powiek, to po dodaniu dowolnego pigmentu perłowego można stworzyć piękny - satynowy lub brokatowy - nowy odcień. Z pewnością polecam eksperymentować z wszelkimi odcieniami złotymi pigmentów mineralnych, jak np. z Satin Gold,  24 Karat Gold, czy nawet z Sandy Brown

Ale Cayenne bardzo lubi też bardziej ekstrawaganckie połączenia, np. z różowawym Silk Red czy - kontrastowo - z Chartreuse Green
CB Cayenne jest też bardzo poręczną bazą gdy potrzebujemy dodać trochę tonów ciepłych, choć nie bardzo jaskrawych do podkładu, korektora czy pudru. Myślę, że posiadaczki mocno opalonej cery, typy głębokie, doskonale mnie w tej chwili rozumieją. Kilka ładnych lat temu byłam sama mocno zdziwiona ilością rudych pigmentów dodawanych do pudru produkowanego na zamówienie z Indii. Ta baza byłaby w zasadzie gotowym pudrem utrwalającym, w dodatku określanym przez takiego klienta jako dość neutralny i naturalny w barwie.
W moim zestawieniu jest to też jeden z pierwszych odcieni baz kolorystycznych, który spokojnie można wykorzystać w produkcji pomadki lub błyszczyka. Najprostszą metodą jest roztopienie w kąpieli wodnej swojej pomadki ochronnej w sztyfcie i dosypanie odrobiny tej bazy. Efekt kolorystyczny będzie uzależniony od ilości dosypanej bazy - im więcej, tym mocniejszy kolor. Nie należy jednak przesadzać z ilością tej bazy - zbyt wiele proszku wpłynie negatywnie na konsystencję pomadki czy błyszczyka. Po wymieszaniu składników wystarczy je przelać z powrotem do opakowania na pomadkę i odczekać aż zastygnie formując sztyft. Gotowe!


Color Blend Red



I znów powrót do klasyki. Wraz z CB Green, CB Blue i CB Yellow, ta baza jest podstawą wyposażenia swoistej "apteczki pierwszej pomocy" dla każdego, kto tworzy własne kosmetyki kolorowe. Mając te cztery kolory pod ręką, jesteśmy w stanie uratować każdą porażkę kolorystyczną.
Czerwona baza ociepli zbyt chłodne odcienie podkładu, korektora czy pudru, trzeba tylko pamiętać, że będzie to ocieplenie korzystne dla osób o nieco ciemniejszej kolorystyce. Takich, dla których większość podkładów jest zbyt żółta, jaskrawa, zbyt jasna, lub zbyt chłodna, szara. Nie denerwujcie się, taka sytuacja jest możliwa u osób o dość ciemnej, opalonej i jednocześnie niezbyt chłodnej kolorystyce. Skojarzenie z "czerwonoskórymi" pasuje tutaj jak ulał :)
Warto też pamiętać o tym, że silnie rozjaśniona bielą, CB Red ujawni tony różowawe - jeśli więc poszalejemy z dwutlenkiem tytanu aby dodać sobie krycia w podkładzie, może się okazać, że wygodniej będzie wówczas sięgnąć po CB Cayenne, o której pisałam wcześniej.
Ceglasta czerwień CB Red jest efektem użycia czerwonego tlenku żelaza, tzw. czerwieni żelazowej. Nie ma jednego wzorca na to, jaki ta czerwień żelazowa ma odcień. Ilu producentów, tyle odcieni. Co więcej - ile próbek stojących w różnych warunkach, tyle odcieni czerwieni żelazowej. Na jej odcień mają wpływ nawet warunki pogodowe kraju czy miejsce pozyskiwania surowca. A jednocześnie czerwień, w przeciwieństwie do wszystkich innych odcieni tlenków żelaza, jest najbardziej kluczowym kolorem przy tworzeniu własnych kosmetyków kolorowych. Pomyślcie - jak różowa będzie po rozjaśnieniu bielą czerwień wpadająca w tony brązowe, a czerwień wpadająca w tony burgundowe? A ta bardziej ruda? Bazując na tak niepewnym surowcu, produkcja kosmetyków to wieczna walka z wyrównywaniem kolorów w kolejnych partiach.
Tymczasem, w CB Red kolory są tak dobrane, że zawsze, ale to zawsze, dostaniecie ten sam odcień. Wystarczy spojrzeć na powyższe zdjęcie i porównać je z moim zdjęciem widniejącym w sklepie Kolorowka.com. Wykonałam je w 2013 roku, a więc już sześć lat temu. 

CB Red jest też oczywiście pierwszym wyborem, gdy powstaje kaprys stworzenia sobie czerwonej pomadki, która nie będzie miała lśniącego ani satynowego wykończenia. Nie mówiąc już nawet o wykorzystaniu jej jako cienia do powiek, łącząc z całym szeregiem pigmentów perłowych: z Gemtone Ruby, Tibetan Ochra, Vivid Violet, Shimmer Tan, Winterveld... 

Color Blend Venetian Rose




CB Venetain Rose to dość ciepły, ale spokojny, przygaszony róż. Przychodzi mi do głowy skojarzenie z kolorem "róż indyjski", jednak proszę, nie sugerujcie się zdjęciami tego koloru z internetu. Kłamią.
Ta baza kolorystyczna to właściwie gotowy produkt - wystarczy przesypać do pudełka z sitkiem i stosować jako róż, jako cień czy jako dodatek do pomadki lub błyszczyka. Jest doskonale matowa, ma nasycony kolor i pięknie trzyma się skóry. 
Polecam też, co oczywiste, poeksperymentować z rozcieńczaniem jej np. z pomocą Blush Base Mix aby uzyskać delikatniejsze odcienie różu do policzków. Jak zawsze - im więcej dosypiemy CB Venetian Rose do bazy kosmetycznej, tym intensywniejszy kolor różu uzyskamy. Blush Base Mix jest z założenia dość transparentna, ponieważ trudno się pracuje z różem o mocnym kryciu, dlatego jeśli planujecie sobie wykonać cień z CB Venetian Rose, polecam użyć Eyeshadow Base Mix, która ma to krycie już na znacznie lepszym poziomie. Oczywiście, można wówczas popuścić wodze fantazji i dodać sobie trochę każdego pigmentu perłowego, jaki tylko nam przyjdzie do głowy, aby uzyskać ciekawszy efekt. Od siebie polecam nie sięgać po skrajnie kontrastowe odcienie w tym przypadku, a jedynie subtelnie podkreślać naturalną urodę tej bazy z pomocą perłowych i skrzących pigmentów w podobnych odcieniach. Sprawdzą się więc tutaj: Satin Red, Super Copper, Angel Wings, Whisper of Angels, Aurora, Sunset Pink, Be My Valentine, Oriental Beige... 

Color Blend Mysterious Mauve



Ostatnią bazą, o której dziś napiszę jest CB Mysterious Mauve - to również, jak poprzedniczka, jest odcień zgaszonego różu, ale w chłodnym odcieniu. No, przynajmniej w chłodniejszym niż Venetian Rose. W obu wymienionych przypadkach to nie temperatura ich koloru jest jego główną cechą, ale właśnie stopień jego przygaszenia. Są więc trochę jak Zgaszona Jesień i Zgaszone Lato. I rzeczywiście, przedstawicielki typu Zgaszone Lato powinny się zaprzyjaźnić z CB Mysterious Mauve, ponieważ baza ta sprawdzi się w bardzo wielu zastosowaniach.
Wygląda pięknie na ustach, więc w pierwszej kolejności polecam wykonać sobie pomadkę lub błyszczyk (tą metodą, o której pisałam wyżej lub dowolną inną) oraz róż do kompletu. 


***EDIT 18. I. 2019: Poszłam za własną radą i do pomadki ochronnej dodałam odrobinę bazy Mysterious Mauve i wniosek mam jeden: nie polecam, ale nalegam, żebyście sobie wykonały podobną pomadkę! Wybierzcie swój kolor bazy, ja sięgnęłam po Mysterious Mauve jako najbardziej naturalny odcień dla mnie.
Jak wykonać? Najprościej, jak się da:


Nie musicie trzymać się moich proporcji ściśle, tj. jeśli ręka Wam drgnie i zamiast 5, 09 gramów balsamu ochronnego włożycie do zlewki 6, 12 gramów, nic straconego! Podobnie z bazą kolorystyczną. Nie przeliczałam na procenty, bo wychodzą straszliwe dziesiętne, ale można spokojnie uogólnić, że bazy kolorystycznej sypiemy do pomadki ok. 2-5%. I będzie dobrze.
Dla upartych: u mnie bazy kolorystycznej jest dokładnie 3,78%.

  • Pomadkę ochronną należy wyskrobać z opakowania do zlewki lub miseczki i ją zważyć.
  • Teraz roztapiamy tłustą bazę w kąpieli wodnej.
  • Następnie (dla wygody wyjmujemy z wrzącej kąpieli wodnej i) dodajemy ok. 2-5% wybranej bazy kolorystycznej.
  • Szybko, sprawnie i dokładnie wszystko mieszamy aby rozetrzeć wszystkie grudki.
  • Nasza pomadka szybko będzie gęstniała, więc pracujemy szybko. Sprawdzamy kolor na skórze. Jeśli pomadka jest za bardzo transparentna, dodajemy bazę kolorystyczną i znów dokładnie mieszamy.
  • Gdy wszystko wygląda już nieźle, a baza zaczyna gęstnieć i przypominać różowego, no, różową plazmę, podgrzewamy wszystko jeszcze raz w kąpieli wodnej...
  • ... po czym przelewamy do opakowania na balsam, z którego przed chwilą go wyskrobaliśmy. Lub do małego słoiczka.


Po dodaniu bazy kolorystycznej do ciepłej i tłustej, roztopionej pomadki, kolor może nieco ściemnieć. W przypadku Mysterious Mauve otarło się już o brązy, ale spokojnie, po wystygnięciu wszystko wraca do normy i na ustach kolor również prezentuje się znajomo.
Wybaczcie jakość zdjęć, robiłam telefonem, trzymając go w zębach.


CB Mysterious Mauve Sprawdzi się też, co oczywiste, jako cień do powiek - zarówno matowy, jak i satynowy po dodaniu odpowiednich pigmentów. 
Ale polecam też spróbować sobie dodać odrobinę tej bazy np. do białego lub bezbarwnego lakieru do paznokci. Pamiętam, że zrobiłam kiedyś taki eksperyment i byłam zadowolona z uzyskanego efektu - lakier miał kremowe wykończenie, a kolor był bardzo dobrze odwzorowany. Myślę, że jest to sposób na uratowanie lakieru, który zalega w szufladzie i nie czeka go już nic poza zastygnięciem i śmietnikiem.

Zrobiłam jeszcze porównanie trzech najbardziej do siebie podobnych baz kolorystycznych, ponieważ rozumiem, że wychwycenie różnic pomiędzy nimi może być na pierwszy rzut oka problematyczne. Rzeczywiście, patrząc na te bazy w opakowaniach, widać w zasadzie ten sam kolor. Ujawnia się on jednak w pełni gdy się je nałoży na skórę, zobaczcie:



Mowa o CB Cayenne, CB Venetian Rose i CB Red. Na porównaniu nie uwzględniłam CB Mysterious Mauve, ponieważ jest to już kolor tak charakterystyczny i odmienny od wszystkich innych baz, że nie miałoby to już uzasadnienia.

Na tym zdjęciu widać - mam nadzieję - wyraźnie, cechy charakterystyczne każdej z baz. CB Cayenne jest, cóż, ruda; CB Venetian Rose z nich wszystkich jest najbardziej różowa, choć wcale nie można powiedzieć, że jest to kolor chłodny; zaś CB Red to po prostu czerwień. 

Pamiętajcie o bazach kolorystycznych. Zostały stworzone po to, żeby Wam ułatwić pracę (i zabawę też!). Zamiast dosypywać do zbyt rudego podkładu pigment błękit ultramarynowy, który należy najpierw zmiksować z odrobiną podkładu albo utrzeć w moździerzu, a potem stopniowo dodawać do reszty, można śmiało wsypać do podkładu CB Blue i wymiętolić to w woreczku strunowym jedną ręką, drugą przewijając Facebooka lub Instagrama ;) I nie będzie smug, wszystko się pięknie połączy.
A w dodatku dostajemy tutaj w repertuarze tyle niedocenianych odcieni baz...! 





Pamiętajcie też o bazach kosmetycznych -  nie trzeba już użerać się z wymyślaniem całego składu np. różu czy podkładu mineralnego. To już ktoś zrobił za nas.



Baza kosmetyczna + baza kolorystyczna = gotowy kosmetyk!

Pozdrawiam ciepło
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger