Czy da się zrobić rzetelną analizę kolorystyczną celebrytki? Przypadek Seleny Gomez i pułapka oceny wizerunku



 Analiza kolorystyczna celebrytów to temat, który od lat krąży w social mediach, a jednocześnie… kompletnie rozmija się z rzeczywistością biologiczną. Ludzie kochają zgadywać, „jakim typem jest ta czy tamta gwiazda”, ale w 90% przypadków patrzą nie na fenotyp, tylko na wizerunek, który dana osoba sobie stworzyła wraz ze sztabem stylistów, makijażystów i PR-owców. A wizerunek bywa dekoracją — często spektakularną, i... często niepasującą w ogóle do naturalnej kolorystyki.


W efekcie internet produkuje cuda: ktoś widzi celebrytkę w czerwonej szmince i nagle „musi być zimą”. To jest analiza wizerunku, nie pigmentu. I dopóki tego nie oddzielimy, nic nie będzie się trzymało kupy.

Dlaczego analizowanie celebrytów zwykle nie ma sensu?

Bo widzimy celebrytę przez filtr — i to dosłownie. Filtr, retusz, światło sceniczne, make-up, peruki, doczepy, grading kolorystyczny, „signature look” budowany latami. A nasz mózg ma jedną ciekawą właściwość: jeśli pokazujesz mu tę samą osobę sto razy w jednym kolorze, to zaczyna traktować ten kolor jako jej właściwy.

To jest dokładnie mechanizm: „kłamstwo powtarzane sto razy staje się prawdą”, tylko w wersji kolorystycznej. Jeśli widzimy kogoś zawsze w czarnych włosach i czerwonej szmince, to nawet jeśli jego fenotyp jest całkowicie inny, nasz mózg przyjmuje to jako „naturalne” i właściwe dla tej osoby.




Przywykliśmy do obrazka, nie do biologii. Dlatego tworzenie analiz celebrytów „na oko” jest jak ocenianie gatunku ptaka na podstawie origami.

Wyjątek: celebryci, którzy byli fotografowani jako dzieci

I tu dochodzimy do Seleny Gomez. Selena należy do niewielkiej grupy osób publicznych, których dzieciństwo zostało obfotografowane bardzo obficie — i to w czasach BEZ filtrów, bez retuszu i bez całej tej maszynerii poprawiającej obraz. Zdjęcia z planów „Barney & Friends”, zdjęcia rodzinne, fotografie zza kulis — to wszystko jest dostępne w sieci w niezłej jakości.



A zdjęcia z dzieciństwa mają jedną ogromną wartość: pokazują pigment, a nie kreację. I to pigment w fazie, która mówi o człowieku często więcej niż dorosłe fotografie. W dzieciństwie melanocyty (komórki produkujące melaninę) pracują słabiej i bardziej „nieregularnie”. Dzięki temu łatwo można wychwycić różnice między odmianami eumelanin: brązowa, czarna; typ półtransparentny, typ mocno nasycony, itd.

Selena daje nam kompletny, prawdziwy materiał do analizy. Dlatego akurat w jej przypadku mówimy o rzetelnej obserwacji fenotypu, a nie o "analizie" wizerunku.


Transparentność włosów — klucz do zrozumienia fenotypu

Na zdjęciach z dzieciństwa Seleny widać bardzo charakterystyczny efekt: delikatną transparentność włosów, zwłaszcza pod światło. Pasma wyglądają wtedy półprzezroczysto, niemal jak utkane z drobnych brązowych nitek.

Skąd to się bierze? U dzieci melanocyty nie produkują jeszcze pełnych ilości melaniny. Włosy mogą być wizualnie ciemne, ale wciąż półtransparentne, bo brakuje im dużej dawki czarnej eumelaniny — tej najbardziej światło-pochłaniającej, dającej efekt nieprzeniknionej czerni.

U Seleny widzimy więc:

jako dziecko:
– włosy brązowe, półtransparentne,
– skóra złotobrązowa,
– tęczówki brązowe, z pewną przepuszczalnością światła.

jako dorosła:
– włosy brązowo-czarne, niemal jednolite,
– skóra ciemniejsza, bardziej nasycona (fototyp ok. 4, 4.5),
– tęczówki bardzo ciemne, niemal nieprzezroczyste.

To klasyczny przykład wzrostu produkcji czarnej eumelaniny w okresie dojrzewania.


Fenotyp Seleny: duże nasycenie eumelaninami z przewagą brązowych

Selena należy do fenotypów, w których:

– dominuje eumelanina,
– ale z wyraźną przewagą odmiany brązowej,
– a nie odmiany grafitowo-czarnej, typowej dla „zim”.

To ważne, bo ciepło w fenotypach ciemnych NIE objawia się żółcią, brzoskwinią ani oliwką, jak u typów europejskich. Brąz jest barwą "cieplejszą" od czerni (a takimi farbkami dysponujemy u typów ciemnych) i w tym sensie fenotyp Seleny wpada do kategorii "ciepława", czy też: "cieplejsza od zimowego".

Dlatego u osób takich jak Selena:

– włosy mogą być bardzo ciemne, ale z brązową podstawą/poświatą,
– skóra jest złoto/miedziano- brązowa, a nie szarobrązowa do czarnej,
– tęczówki pozostają brązowe nawet przy silnej pigmentacji.




Eumelaniny: polimery bez jednego wzoru — i dlaczego to zmienia wszystko

Eumelaniny to polimery, a nie pojedyncze, jasno opisane cząsteczki. Nie istnieje jeden uniwersalny wzór na „eumelaninę”. Są to łańcuchy, które mogą się rozgałęziać, wydłużać, tworzyć agregaty, zwiększać gęstość i różnić się między sobą długością oraz stopniem usieciowania.

A to oznacza:

– im większy i gęstszy jest taki polimer,
– im bardziej zwarty i mniej przepuszczający światło,
– tym ciemniejszy, głębszy i bliższy czerni będzie efekt wizualny.

Gdy polimery są krótsze, bardziej rozproszone, mniej usieciowane:
– włos staje się jaśniejszy,
– przezroczystość wzrasta,
– a barwa przesuwa się w stronę brązu.

Może istnieć fenotyp, w którym włosy nie są transparentne (bo eumelanin jest dużo, włosy/skóra/oczy są mocno napigmentowane), ale jednocześnie dominują polimery brązowe, a nie czarne — więc efekt końcowy to bardzo ciemny brąz, czasem mylony z czernią.


Zaburzenie europejskiej percepcji pigmentów

Jest jeszcze jeden aspekt, o którym warto głośno powiedzieć: nasza percepcja kolorystyki jest zaburzona przez środowisko, w którym żyjemy.

W Europie Środkowej dominują fenotypy fototypów I–III. Eumelanina występuje tu w mniejszych ilościach, częściej w odmianach brązowo-grafitowych, szarawych, pieszczotliwie zwanych "nijakimi", mieszanych i "średnich". Rzadziej widzimy osoby o fenotypach 4, 4.5 i wyższych.

Efekt?

– mało kto naprawdę widzi różnice między brązową a czarną eumelaniną w wysokim nasyceniu,
– wiele osób nie ma nawyku rozróżniania fenotypów ciemnych,
– a typy takie jak Selena są analizowane „naszym okiem”, a nie ich rzeczywistą biologią.

To prowadzi do błędów:
wszystko ciemne „idzie do zimy”, wszystko rude „idzie do jesieni”, bez zrozumienia, że to nie świat „pór roku”, tylko świat pigmentów, z uporządkowaną strukturą i przewidywalnymi efektami kolorystycznymi.

Na koniec: dlaczego warto zobaczyć swój pigment na żywo

Żaden wpis, żadna teoria i żadna analiza celebrytów nie zastąpi patrzenia na realny pigment w realnym świetle. Dopiero wtedy widać, co jest brązową eumelaniną, co czarną, gdzie pojawia się przejrzystość, jak zachowuje się skóra przy różnych długościach fal i jak to wszystko składa się na Twój własny, niepowtarzalny fenotyp. I co dalej z tą całą wiedzą można zrobić dobrego dla własnej garderoby i wizerunku.

Jeśli chcesz zobaczyć to u siebie — bez filtrów, bez zgadywania, bez „dopasowywania się do obrazka” — zapraszam na stacjonarną analizę kolorystyczną w Warszawie lub w Krakowie. To dwie godziny bardzo konkretnej pracy, obserwacji i rozmowy, po których nie zostajesz z etykietką, tylko z realnym zrozumieniem swojej biologii barw. Zarezerwuj termin spotkania w wybranym mieście:

Konsultacje kolorystyczne w Krakowie

Konsultacje kolorystyczne w Warszawie

Pięknego dnia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger