Analiza to nie obserwacja reakcji
Analiza kolorystyczna nie polega na obserwowaniu efektów i układaniu ich w coraz bardziej wyszukane schematy. Jej istotą jest zrozumienie, dlaczego skóra, włosy czy tęczówki reagują w określony sposób na dane barwy. To nie zabawa w metafory, ale badanie realnych mechanizmów biologii i fizyki koloru – bo tylko dzięki temu można naprawdę uchwycić różnice między ludźmi, a nawet w pewnym stopniu przewidzieć ich reakcje na kolor. Skoro poznając fenotyp jesteśmy w stanie określić, czy ktoś się opali, czy może jego skóra pozostanie biała; czy jego włosy latem spłowieją, a nawet czy tęczówki dziecka zmienią barwę w okresie dojrzewania - tak samo możemy przewidzieć, jak będzie wyglądać jego relacja z konkretnymi barwami.
Od tęczówki do fizyki kwantowej
Na pierwszy rzut oka analiza kolorystyczna i fizyka kwantowa to dwa odległe światy. Jeden zajmuje się ludzką urodą i tym, jak ciało reaguje na barwy otoczenia; drugi – fundamentalną strukturą rzeczywistości. A jednak zaskakujące podobieństwa pojawiają się wtedy, gdy mówimy o „niespodziewanych efektach”, czyli sytuacjach, w których obserwacja wymyka się naszym przewidywaniom.
W fizyce XX wieku takim punktem zwrotnym stała się zasada nieoznaczoności Heisenberga. Uświadomiła nam, że na poziomie cząstek elementarnych nie można jednocześnie i dokładnie poznać wszystkich parametrów – a więc nie da się przewidzieć w stu procentach reakcji układu na bodziec. Część fizyków uznała to za fundamentalną cechę rzeczywistości, inni zaś widzieli w tym lukę poznawczą: sygnał, że nasze narzędzia i modele są jeszcze zbyt ubogie, aby opisać rzeczywistość dogłębnie. Pewnie domyślacie się, z którą grupą identyfikuję się bardziej.
Analogia do analizy kolorystycznej
Podobny mechanizm obserwujemy w analizie kolorystycznej. Często zdarza się, że dwie osoby – na pozór bardzo podobne – reagują zupełnie inaczej na dany kolor. Jeden odcień różu potrafi wydobyć blask z jednej twarzy, a drugą przygasza. Dla praktyków bywa to zaskakujące i łatwo wtedy powiedzieć: „to dwa różne typy kolorystyczne”. W rzeczywistości jednak takie niespodziewane reakcje są sygnałem, że analiza była zbyt powierzchowna. To nie barwa „kapryśnie” działa inaczej, lecz my nie uchwyciliśmy jeszcze pełnej struktury fenotypu – pigmentów, przejrzystości skóry, dynamiki kontrastów - oraz wszystkich innych warstw tego złożonego tematu.
Tak jak kiedyś mówiono, że atom jest niepodzielny, dopóki nie odkryto kwarków i bozonów, tak samo dziś w kolorystyce łatwo zatrzymać się na schemacie typu „ciepła vs chłodna”, „jasna vs ciemna”. A przecież pełna analiza musi sięgać głębiej: do biochemii melanin, do fizyki światła, do antropologii fenotypów. Jeśli dwa pozornie podobne przypadki reagują inaczej, to nie dlatego, że zasady zawodzą – lecz dlatego, że opis jeszcze nie jest wystarczająco dokładny.
Efekt to nie analiza
Problem polega na tym, że większość praktyki analizy kolorystycznej zatrzymuje się na poziomie „efektu”: czy dany kolor sprawia wrażenie, że twarz jaśnieje albo gaśnie. To jednak nie jest analiza, lecz subiektywna obserwacja – podatna na chwilowe warunki, na oświetlenie, a nawet na nastrój osoby ocenianej, czy wręcz na jej preferencje dotyczące kolorów.
Co gorsza, efekt nigdy nie jest jednowymiarowy. To szalenie złożony, dynamiczny proces. Ten same atrybuty barwy w beżu z palety Zgaszonego Lata nie działają tak jak zieleń czy róż o identycznych parametrach jasności, chłodu i nasycenia. Beż pełni rolę neutralizującą, rozmywa, jest tłem – a zieleń czy róż działają jako akcenty, ożywiają kompozycję, wprowadzają inną energię - dosłownie: barwy to nic innego, jak konkretne zakresy promieniowania elektromagnetycznego. Ocenianie ich „skuteczności” w ten sam sposób jest błędem metodologicznym.
Efekt to tylko warstwa, nie fundament. Fundamentem musi być obiektywny opis fenotypu – jego pigmentacja, struktura. W przeciwnym razie cała analiza staje się sztuką złudzeń, a nie nauką o kolorze.
Granice wiedzy, granice praktyki
Granica pomiędzy „to cecha natury” a „to luka w naszym poznaniu” jest cienka. W fizyce kwantowej być może nigdy nie zniknie. Ale w nauce o kolorystyce ludzkiej można ją przesuwać coraz dalej, budując coraz pełniejszy model fenotypu. Niespodziewane reakcje nie są więc dowodem na nieprzewidywalność, lecz zaproszeniem do pogłębionej analizy.
Jeśli chcesz zobaczyć, jak wygląda taka analiza w praktyce – bez wykładów z fizyki i chemii, które zostawiam sobie jako moją prywatną pasję – zapraszam Cię na indywidualne konsultacje kolorystyczne w Krakowie i w Warszawie. Ty korzystasz z efektów, a całą „naukową kuchnię” biorę na siebie.
Zarezerwuj wygodnie swój termin tutaj:
- 1700,00 zł
- Pięknego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz