O kontrastach, percepcji i o tym, jak z pejzażu stonowanego wykrzesać iskry
W moich porównaniach często operuję pojęciem kontrastu, zestawiając go z bardziej stonowaną kolorystyką. Wówczas kończy się nauka i zaczyna wyścig, kto pierwszy, kto ładniej, kto z większą pogardą wypowie te najważniejsze dla danego zagadnienia słowa: "A dla mnie (w mojej opinii, w moim odczuciu), te kontrasty po lewej są atrakcyjniejsze". Jasne, że są, ale my nie o tym zazwyczaj.
Ale dzisiaj właśnie o tym: dlaczego kontrasty, zwłaszcza kontrast waloru, są bardziej atrakcyjne od pejzaży stonowanych? Dlaczego są od razu zauważalne i dominujące?
Po narodzinach nasze
zdolności wzrokowe są słabo rozwinięte. Nie widzimy głębi, nie
rozróżniamy barw, a nasze pole widzenia jest ograniczone. Jednak
bardzo wyraziste kształty i kontrastujące kolory są w stanie
przebić się przez tę mgłę. Dlaczego? Ponieważ są to silne
bodźce dla naszego układu nerwowego. Kontrast między czernią a
bielą, szczególnie na wyraźnych konturach, jest nie do przeoczenia
nawet dla dopiero rozwijającego się narządu wzroku. Dlatego
książeczki kontrastowe dla niemowląt są tak ważne dla stymulacji
ich wzrostu i rozwoju nerwowego.
Rozpoznawanie kontrastu jest
również ważne dla naszych umiejętności poznawczych. Brak tej
umiejętności może prowadzić do problemów z widzeniem dużych
obiektów, rozpoznawaniem twarzy i orientacją w nieznanym otoczeniu.
Brzmi, jak typowe problemy neurologiczne starszych ludzi? Cóż. Nie
uciekniemy od fizyki i biologii, nawet gawędząc o
kolorkach.
Oczywiście, zdjęcia z porównaniem ubrań w
kontrastujących kolorach będą od razu przyciągać naszą uwagę.
Zrozumiałe jest także, że analiza bardziej stonowanej kolorystyki
wymaga czasu i refleksji. Umiejętność odróżnienia subiektywnej,
porywczej oceny, od sposobu działania rzeczy i zjawisk, słowem:
analiza, jest cechą wyuczoną i odróżniającą specjalistów danej
dziedziny, od osób z tematem niezaznajomionych.
Jednakże, dzielenie się tymi informacjami bezpłatnie nie jest tylko zboczeniem zawodowym. Cenię sobie możliwość dzielenia się swoją wiedzą. To jest część mojej pasji i oddania wobec dziedziny, którą sobie wybrałam do zbadania.
Przyjrzymy się trzem zestawieniom, na których widoczne są dwie tkaniny. Po lewej stronie umieściłam pejzaże stonowane i o niskim kontraście, zaś po prawej - kolorystykę nasyconą i z występującymi lokalnie wysokimi kontrastami. Jakie efekty obserwujemy i - najważniejsze - dlaczego?
Ustaliliśmy już, że kontrasty i nasycone barwy są doskonale widoczne i - często - atrakcyjne, jak również dominują nad kolorystyką bardziej stonowaną podkreślając w niej jeszcze bardziej to zgaszenie, akcentując szarość. Wzmocnienie to działa zresztą w obie strony - w połączeniu z kolorystyką stonowaną, pejzaże w barwach nasyconych i z kontrastami tracą wielowymiarowość, a stają się męcząco pstrokate, krzykliwe - i przez to też mogą wydawać się trudne w stylizowaniu.
Ale czy stonowana kolorystyka zawsze wydaje
się taka szaro-bura? Czy ten charakterystyczny "brudek"
kolorystyki stonowanej jest widoczny zawsze? Czy da się z tego
wykrzesać iskry... a może nawet przemycić trochę kontrastów tu i
tam? Otóż da się i ja tego uczę. Gdy zniknie bodziec uwypuklający
szarość, czy właśnie ten "brudek" stonowanego pejzażu
- w tym przypadku jaskrawe i kontrastujące wzory - nasze oczy i mózg
zaczynają w nim dostrzegać wiele niuansów i odcieni. Percepcja
dostosowuje się do tego poziomu nasycenia i wszystkie trzy tkaniny o
stonowanej kolorystyce na pierwszym porównaniu wydają się
harmonizować, grać jedną melodię. Żaden z kolorów nie stracił
na tym połączeniu, jest soczyście i ciekawie. Zauważcie, że
wszystkie trzy tkaniny są wzorzyste, więc to nie jest łatwe ani
popularne połączenie. Nie poszłam na łatwiznę. A jednak
wyglądają jak jeden zestaw. Mogę sobie z łatwością wyobrazić
kwiatowy żakiet, a pod nim bluzkę w groszki. I taki zestaw
wyglądałby świetnie na osobie o kolorystyce stonowanej, która
lubi i chce nosić takie pstrokate, wzorzyste, żywe połączenia.
Czy ja powiedziałam "pstrokate i żywe" w kontekście
kolorystyki stonowanej? No, właśnie. Dzieje się, prawda?
Wystarczyło pozwolić kolorom zrobić swoją robotę.
Na drugim porównaniu widzimy podobne zestawienie - ale z tkaninami w kolorach nasyconych i z kontrastami. Nie jest łatwo łączyć wzory o tak dominującej kolorystyce, ale... owszem, da się, gdy się wie jak. I tutaj również mamy wrażenie, że jedna tkanina jest kontynuacją poprzedniej, wzory i kolory się uzpełniają i grają razem, a nie przeciwko sobie. Jest mocno i wyraziście, ale spójna kolorystyka pomaga dostrzegać niuanse.
I już.
Dobrego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz