Cera naczyniowa i z trądzikiem różowatym - jak dbać? Co stosować?

 Pisząc analizy kolorystyczne swoim klientkom, zwykle przyglądam się uważnie ich skórze. To moje kolejne zboczenie zawodowe - jestem kosmetologiem i zwracam uwagę na problemy, z którymi zmaga się skóra klientki. Niedawno rozpoznałam bardzo wczesne początki trądziku różowatego u pewnego pana, któremu małżonka zakupiła pakiet z analizą kolorystyczną. W takich przypadkach zawsze staram się delikatnie wybadać grunt i zasygnalizować, że tutaj może pojawić się problem. Bo może dana osoba nie zdaje sobie sprawy z tego, że za kilka lat tych kilka pajączków i szczególna nadwrażliwość na zmiany temperatury może przerodzić się w problem trudniejszy do zaleczenia i ukrycia.

Okazało się, że w rodzinie tego mężczyzny były przypadki rosacea, a jego skóra zachowuje się wyjątkowo kapryśnie właśnie w rejonie nosa i okolic, gdzie jest największe zaczerwienienie. Para zdecydowała się na wizytę u dermatologa, a mnie przyszło do głowy, że może warto tematowi poświęcić miejsce i czas na blogu. Wydaje mi się, że świadomość o tego typu chorobach jest niska. 

W mojej rodzinie jest kilka przypadków rosacea, zdając więc sobie sprawę z tego obciążenia pilnuję swojej pielęgnacji i traktuję skórę jak naczynkową. Być może właśnie ta świadomość i to podejście do dzisiaj chroni mnie przed większymi konsekwencjami, dlatego polecam przeczytać ten tekst. Zawsze warto wiedzieć.

Skóra naczyniowa czy już trądzik różowaty?

W skład układu naczyniowego skóry wchodzą żyły, tętnice, naczynia włosowate i przedwłosowate, tworzące dwa sploty: splot głęboki i powierzchniowy splot podbrodawkowy. Rozszerzone naczynia włosowate splotu podbrodawkowatego mogą przeświecać przez naskórek i tworzyć teleangiektazje czyli tzw. pajączki. Skupiska drobnych, czerwonych lub sinofioletowych naczyń widoczne są jako jednolity rumień, zwykle umiejscowiony na powierzchni skóry twarzy. Lokalizacja tych zmian nie jest przypadkowa. Skóra twarzy cechuje się płytkim unaczynieniem, a także jest najbardziej narażona na działanie czynników środowiskowych. Rozszerzone naczynka mogą występować w każdym typie cery jednak najbardziej narażone są osoby posiadające skórę wrażliwą i cienką. Najczęściej problem ten dotyka osób o jasnym fototypie skóry. 



Natomiast trądzik różowaty jest przewlekłą zapalną chorobą skóry zajmującą środkową część twarzy i charakteryzującą się występowaniem rumienia, teleangiektazji, grudek, krost i obrzęku. Chociaż choroba jest częsta u osób dorosłych, jej etiopatogeneza, jak również patofizjologia nie są całkowicie wyjaśnione. Przypuszcza się, że rolę patogenną mogą szczególnie odgrywać zaburzenia naczyniowe, neurogenne zapalenie i zmieniona wrodzona odpowiedź immunologiczna na różnorodne bodźce. Uważa się, że na wystąpienie i rozwój kliniczny trądziku różowatego mogą wpływać czynniki genetyczne i środowiskowe, wśród nich czynniki immunologiczne, bakteryjne/infekcyjne, endokrynne, lekowe, klimatyczne, termiczne i dietetyczne. Największa częstość występowania trądziku różowatego obserwowana jest wśród osób rasy kaukaskiej pochodzenia celtyckiego i północnoeuropejskiego, a zwłaszcza u kobiet w wieku 30-50 lat. Wyróżnia się cztery główne odmiany choroby: rumieniowo-teleangiektatyczną, grudkowo-krostową, przerosłą i oczną. Ponadto, występować mogą także rzadkie warianty, takie jak postać ziarniniakowa, posterydowa, rosacea fulminans, choroba Morbihana.

Odstawiając jednak zgrabne i neutralne emocjonalnie sformułowania na bok, trądzik różowaty wypadałoby zacząć postrzegać jak skrajnie zaniedbanie. Mając skórę wrażliwą, płytko unaczynioną, pacjenci latami "pracują" na taki, a nie inny obraz rosacea u siebie. Nie dbają o ochronę, nie zważają na czynniki drażniące ("no tak, po alkoholu zawsze mam czerwony nos", "nie smaruję niczym, nie mam na to czasu...", "po co mam unikać słońca, słońce to samo zdrowie" - ile takich opinii słyszeliście?), oraz nie widzą sensu w skonsultowaniu się z kosmetologiem czy dermatologiem z powodu "rumieńców". Efektem jest skóra pozbawiona swoich podstawowych funkcji, którą trudno jest leczyć i równie trudno - zahamować postęp choroby. 

To jak ze skrajną, chorobliwą otyłością. Ale taką, że strażacy dźwigiem wyciągają ciało z mieszkania. Wszystko ma gdzieś swój początek, a pozostałe konsekwencje - w przypadku otyłości: cukrzyca, kalectwo, odparzenia skóry i inne przyjemności - przyszły z czasem, nawarstwiły się z powodu dalszego zaniedbywania problemu. 


Drugą twarzą trądziku różowatego mogą być również konsekwencje przeciągającego się, źle dobranego leczenia np. przeciwtrądzikowego. Tak, również pod okiem lekarza. Nie myślcie, że lekarze nie popełniają błędów. Albo - ogólnie - zbyt agresywne, długotrwałe, postępowanie ze skórą na własną rękę. Wywoływanie stanów zapalnych (mikronakłuwanie w domu przez cały rok, silne kwasy bez przerw...) i wyjaławianie cery prędzej czy później zemści się. Skóra jest żywym organem, bardzo odpornym na wiele czynników, ale osłabianie jej latami przyniesie efekty. To trochę tak, jakby dziwić się wątrobie, że po latach nadużywania alkoholu i leków stała się marska. 

To, że u kogoś występuje skóra płytko unaczyniona i może nawet jest obciążony genetycznie podatnością na rozwinięcie się trądziku różowatego nie jest wyrokiem. Trądzik różowaty nie jest konsekwencją posiadania skóry naczyniowej, trzeba sobie na niego zapracować. Rumień w trądziku różowatym nie jest tylko efektem posiadania płytko unaczynionej, wrażliwej skóry - jest widocznym efektem stanu zapalnego, podrażnienia. Skóra z trądzikiem różowatym - nakładając na to wszystko - jest dodatkowo bardzo reaktywna.

Zależało mi na tym, żeby położyć odpowiedni nacisk na odświeżenie tematu trądziku różowatego, ale w dzisiejszym wpisie nie będę wymądrzać się o pielęgnacji ani leczeniu cery dotkniętej tą chorobą. Jest to temat zbyt skomplikowany aby ująć go w jednym wpisie i z pewnością należy sobie zdać sprawę, że dbanie o skórę z trądzikiem różowatym absolutnie nie sprowadza się wyłącznie do kwestii kosmetycznych. Oraz to, że żaden kosmetyk w tym przypadku NIE naprawi problemu raz na zawsze. W trądziku różowatym można łagodzić objawy, ograniczać ilość i częstość pojawiających się napadowo stanów pogorszenia skóry; można też korygować wygląd cery kosmetykami kolorowymi. Ale borykając się z tym problemem trzeba przede wszystkim krytycznie przyjrzeć się swoim nawykom, życiu, pielęgnacji i eliminować wszystko, co może prowadzić do utrwalenia rumienia, pojawienia się blizn, nacieków i wyprysków ropnych.

Jak pielęgnować cerę naczynkową?

Najprościej jest stwierdzić: wybierać preparaty i składniki działające łagodnie, antyoksydacyjnie, kojąco, nawilżająco i jednocześnie przeciwzapalnie, jeśli trzeba. Kto czyta mnie od jakiegoś czasu, ten już wie, że wszystko to zmierza ku wciąż niedocenianemu glukonolaktonowi, który promuję na blogu od 9 lat i nie przestanę.

Kwasy PHA nie złuszczają tak jak tradycyjne kuracje kwasowe, działa delikatnie i raczej regulująco. A główną osią ich działania jest antyoksydacja i nawilżanie. Jak w przypadku wszystkich kwasów, również i tutaj ważne jest pH preparatu - im jest niższe, tym kwasy (także PHA!) będą działały silniej. A to nie zawsze oznacza, że lepiej. 

Azeloglicyna jest kolejnym składnikiem bardzo pożądanym w pielęgnacji cery płytko unaczynionej i potencjalnie wrażliwej, ponieważ ma dobre działanie antyoksydacyjne ale i przeciwbakteryjne. Nie podrażnia i dodatkowo pomaga ujednolicić koloryt cery dotkniętej przebarwieniami. Dzięki zawartości glicyny, polepsza elastyczność skóry i jej nawilżenie co nadaje skórze miękkość. Jest to składnik często promowany jako kuracja rozjaśniająca, co może być powodem niedocenienia jej. Tymczasem zarówno kwas azelainowy jak i azeloglicyna znajdują także zastosowanie przy leczeniu trądziku różowatego.

  1. serum rozjaśniające z azeloglicyną
  2. tonik rozjaśniający z azeloglicyną
  3. krem rozjaśniający z azeloglicyną

W skład powyższych kosmetyków wchodzą również inne substancje wspomagające pielęgnację szczególnie cery naczynkowej, m. in. witamina B3 (INCI: Niacinamide), która ma korzystny wpływ na tworzenie, funkcjonowanie i stan skóry. Zmniejsza transepidermalną utratę wody przez naskórek, wpływa na produkcję kolagenu. Działa przeciwpodrażnieniowo i łagodząco zarówno na różnego typu dermatozy jak i na zmiany trądzikowe. Rozjaśnia przebarwienia. Jest silnym antyoksydantem. 

Bioferment z Aceroli (INCI Lacobacillus / Acerola Cherry Fermen) rozjaśnia skórę, działa przeciwutleniająco, przeciwzapalnie, nawilżajaco, wygładzająco. Surowiec polecany jest także do zastosowania w kosmetykach do pielęgnacji cery naczynkowej i z trądzikiem różowatym. Działa na skórę odżywczo, chroni przed promieniowaniem UV. Zmniejsza zaczerwienienie twarzy, wzmacnia naczynia krwionośne, poprawia mikrocyrkulację krwi. Często stosowany w kosmetykach o działaniu anty-aging. Bioferment jest produktem biofermetnacji bakteriami kwasu mlekowego owocu Aceroli, znanego jako wiśnia z Barbados lub wiśnia antylska (Barbados Cherries, Wild Crype Myrtles). Owoc ten charakteryzuje się wyjątkowo dużą zawartością witaminy C - ponad 60-krotnie więcej niż owoc pomarańczy. 

W sklepie Kolorowka jest też osobny dział "Cera naczynkowa", gdzie znaleźć można gotowe rozwiązania kosmetyczne dla cery potrzebującej ukojenia i łagodnej pielęgnacji. Spośród nich szczególnie polecam sera z witaminą C:

Trudno jest przecenić działanie i wartość tego składnika, szczególnie gdy mówimy o konieczności wzmacniania ścian naczyń, czy o działaniu antyoksydacyjnym. Przy okazji przypominam, że pielęgnacja skóry zaczyna się w kuchni - to od diety zależy poziom nawilżenia naskórka, a od dostarczanych składników zależy, cóż, zdrowie skóry, jej odżywienie, a więc bezpośrednio także i prawidłowe funkcje oraz, najmniej istotny dla przeżycia, wygląd. Witaminę C warto uzupełniać więc nie tylko drogą przeznaskórkową, ale z równym zaangażowaniem dbać o jej podaż w diecie. Niekoniecznie w postaci suplementów. 

Dostępne jest również gotowe serum - odpowiedź na każdy problem cery naczynkowej. W składzie mamy wszystko, czego taka cera może potrzebować:

Mamy tutaj więc nie tylko wymienione wcześniej witaminy C, E i B3 wraz z pantenolem, ale także rewelacyjny ekstrakt na rozszerzone i pękające naczynia krwionośne. Zawiera on wyciągi z kasztanowca zwyczajnego, oczaru wirginijskiego oraz arniki górskiej. Dodatkowo jest wzmocniony witaminą C i rutyną. Kasztanowiec zwyczajny przywraca właściwą elastyczność i przepuszczalność naczyń włosowatych. Oczar wirginijski przyspiesza gojenie m.in. ran pożylakowych, siniaków i wylewów. Ujędrnia przez poprawę krążenia podskórnego i ukrwienia skóry, poprawia elastyczność naczyń włosowatych, zmniejsza ich kruchość. Kwas askorbinowy efektywnie chroni komórki skóry przed atakiem wolnych rodników, uczestniczy w syntezie elastyny i kolagenu, zapewnia delikatne działanie przeciwbakteryjne. Rutyna działa antyseptycznie i przeciwzapalnie, hamuje aktywność enzymów degradujących kolagen i elastynę. Wykazuje właściwości antyoksydacyjne. Jak większość flawonoidów ma właściwości uszczelniające naczynia i przeciwwysiękowe. Zapobiega, spowalnia utlenianie witaminy C (przedłuża tym samym jej działanie).(Skład INCI: Aqua, Herb extracts: Aesculus Hippocastanum, Hamamelis Virginiana, Arnica Montana; Propylene Glycol, Lecithin, D-panthenol, Trilaureth-4-phosphate, Sorbitol, Citric Acid, Phenoxyethanol, Ascorbic Acid, Rutin, Ethylhexylglycerin)

Świetnym pomysłem aby na co dzień poradzić sobie z niechcianymi zaczerwieniami jest... nie, wcale nie kupienie zielonego korektora, po którym widać na twarzy warstwę zielonego sernika. Polecam nieco bardziej zaawansowane rozwiązania.



Przyjrzyjmy się zatem Anti-Redness Mica. Owszem, jest to mika - czyli składnik mineralny - której powierzchnia została pokryta jednocześnie dwutlenkiem tytanu, jak i tlenkiem cyny. Ja wiem, że ten opis niewiele może wyjaśniać, szczególnie osobom stawiającym pierwsze kroki w makijażu mineralnym.
Otóż jest to tak sprytnie pomyślane, że na płytce powszechnie używanego składnika mineralnego "osadzono" zielonkawy pigment (tak! Zgadliście - to tlenek cyny!), który nie tylko koryguje zaczerwienienia z racji swojej barwy, ale też ma działanie przeciwzapalne, pochłania promieniowanie ultrafioletowe i chętnie jest stosowany przez producentów kosmetyków przeznaczonych do cery problematycznej, np. z trądzikiem właśnie.
Tlenek cyny znajdziemy m. in. w składach kosmetyków Ziaja z serii "Liście manuka".


O tym jak włączyć ten składnik do swojego makijażu piszę szczegółowo tutaj: 

Jest tam także proste i szybkie DIY, dzięki któremu stosowanie Anti-Redness Mica w codziennym makijażu będzie łatwe i wygodne. 

O cerę naczynkową należy dbać przez cały rok. Odpowiednie kosmetyki, dieta, zmiana nawyków, jak np rzucenie palenia – to podstawa. Zima jest szczególnie trudną porą roku dla cery naczyniowej. Czynniki klimatyczne odgrywają kluczową rolę w tworzeniu się teleangiektazji. Dlatego też o tej porze roku należy unikać nadmiernej ekspozycji twarzy na mróz i wiatr. Niekorzystne są także nagłe zmiany temperatur i wilgotności. Warto również pamiętać, że picie rozgrzewających napojów ma niekorzystny wpływ na naczynka. 

Trzymajcie się ciepło i zdrowo
Aleksandra


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger