O tym jak krasnoludzka magia podarowała ludzkości pigmenty mineralne o niezwykłych efektach wizualnych


Założę się, że próbując opisać kolor pigmentu mineralnego używacie określeń wybiegających daleeeko poza sam opis koloru. Iskrzący, satynowy, transparentny, duochrome, duże drobiny, miałkość, kremowość, migotanie, błyszczenie, interferencja, efekt metaliczny... No właśnie. Efekt to znacznie więcej niż tylko kolor! Podkreślam to zresztą podczas każdej analizy kolorystycznej: nie sam kolor powoduje, że efekt współgra (lub nie!) z kolorystyką danej osoby.

A czy wiecie jak się te efekty uzyskuje w przypadku pigmentów mineralnych? Jak to jest, że kolejne partie tych pigmentów są tak doskonale powtarzalne? Gdzie się wykopuje tak barwne i zaskakujące minerały? Z czego się składają?

Na pewno kojarzycie, że dawniej pigmenty (np. w malarstwie) obejmowały głównie gamę czerwieni i brązów. Ponoć wybór konkretnego typu kolorystycznego na modelki niejakiego Tycjana nie był - w każdym razie nie wyłącznie! - podyktowany tylko jego gustem. Ot, wówczas malarze mieli do dyspozycji farby głównie w gamie kolorów ziemi. 
Pigmenty ziemi to naturalnie występujące minerały, głównie tlenki żelaza, których ludzie od tysięcy lat używali w farbach ze względu na ich naturalnie intensywny kolor. Te pigmenty znajdują się w skałach i glebach na całym świecie, gdzie różne kombinacje minerałów tworzą żywe kolory, unikalne dla regionalnych krajobrazów. Pigmenty ziemi obejmują ochry, sjenę i umbry. 

Malownicze wzgórza pomarańczowej ochry. Roussillon, Prowansja, Francja.

Mamy również pigmenty mineralne, które powstają poprzez łączenie i ogrzewanie naturalnie występujących pierwiastków. Zresztą... czasami odkrycie nowego koloru jest zupełnym przypadkiem. 

Tak było z jednym z błękitów, którego powstanie wcale nie poprzedziło cierpliwe i zaplanowane projektowanie... Jest to w rzeczywistości historia pewnego „szczęśliwego” wypadku podczas poszukiwań nowych materiałów, które mogłyby zostać wykorzystane w zastosowaniach elektronicznych. W trakcie badań tlenek manganu został zmieszany z innymi związkami i ogrzewano w wysokich temperaturach w celu sprawdzenia struktury. Zauważono, że jedna z ich próbek odznaczała się bardzo żywym, jaskrawym niebieskim kolorem. Jedną z najbardziej niezwykłych cech strukturalnych tego pigmentu jest to, że pochłania czerwone i zielone fale światła, a jednocześnie odbija tylko niebieskie długości fal w widmie światła. Ten nowy nieorganiczny pigment został opisany jako intensywnie niebieski kolor o silnych właściwościach odbijania promieniowania słonecznego (IR). Jak zaobserwowano, powstały żywy niebieski wydaje się być bardzo trwały, a jego rdzeniowe związki są tak stabilne, że kolor nie blaknie. Tak więc, biorąc pod uwagę te fakty, główne zastosowanie tego pigmentu będzie dotyczyło różnych produktów handlowych, na przykład jako powłoki malarskie do budynków i dachów. Powłoka farby pomogłaby utrzymać chłód w budynkach, odbijając światło podczerwone. Wyobrażacie sobie taką magię w zwykłej "farbce"?


Pewnie patrzycie teraz na swoje lśniące, iskrzące i mieniące wieloma odcieniami pigmenty mineralne i zastanawiacie się, jak powstały? Cóż, miki są znane ze swojego błysku, od tej cechy wszak pochodzi ich nazwa. Ale kolory naturalnej miki (syntetycznej też, pisałam o nich tutaj: KLIK!) nie są tak atrakcyjne jak efekt "szczęśliwego wypadku" w laboratorium. Są jednak świetnym "nośnikiem", swoistym podłożem, podkładem do projektowania nowych, niesamowitych pigmentów. 
I dokładnie tak to się odbywa: pigmenty mineralne, które znamy ze sklepu Kolorowka.com czy z palet cieni przeróżnych firm - one wszystkie są projektowane już w konkretnym kształcie, wielkości i strukturze dającej takie a nie inne efekty barwne i wizualne. Ich kolory, wielkość cząstek, struktura, wykończenie jakie dają nie są efektem wykopania takiego surowca z ziemi i jego ewentualnego oczyszczenia. Pigmentów się też ze sobą nie miesza w młynie aby uzyskać nowy kolor, a także nie mieli się ich. 


To znaczy - miesza i mieli, ale nie tak jak myślicie. Otóż bierze się taką mikę - już oczyszczoną z metali ciężkich lub syntetyczną, wolną od takich zanieczyszczeń - i mieli tak, aby uzyskać odpowiednią wielkość cząstek. Im większe cząsteczki, tym bardziej błyszczący pigment i mniejsze krycie. I na odwrót - im drobniejsze cząsteczki miki, tym jest ona bardziej kryjąca i satynowa aż do kremowego matu. To tak w skrócie, ponieważ efektów jest znacznie więcej.
I teraz te płytki miki zmielone do odpowiedniego rozmiaru pokrywa się otoczką (warstwą) tlenków różnych metali.
Poprzez dobór odpowiedniego tlenku metalu, a tym samym odpowiedniego współczynnika załamania światła dla wizualnie silnie refrakcyjnej powłoki - jak również grubości powłoki (grubość powłoki zwykle wynosi od 50 do 500 nm) - można uzyskać różne rodzaje zjawisk interferencji kolorów w połączeniu z efektami połysku. Ze względu na różnice w wielkości cząstek pigmentu można uzyskać różne efekty od jedwabisto-matowego do bardzo błyszczącego; od przezroczystego do bardziej kryjącego wykończenia. Dzięki wielu pigmentom z efektami specjalnymi zbudowanymi w ten sposób można obserwować zmieniające się kolory wraz z ruchem obiektu. Wiele innych, niezwykłych i atrakcyjnych efektów opalizujących ze zmieniającymi się kolorami można uzyskać dzięki wzajemnemu oddziaływaniu pigmentów interferencyjnych z białymi, kolorowymi i czarnymi pigmentami.

Obrazy ze skaningowego mikroskopu elektronowego przedstawiającego pigment efektowy, składający się z płytek tlenku glinu, które są pokryte dwutlenkiem tytanu: a) Zdjęcie poglądowe, b) Przekrój poprzeczny przez pojedynczą cząsteczkę pigmentu.

Oprócz miki od kilku lat dostępne są pigmenty z efektami na bazie dwutlenku krzemu, tlenku glinu i płytek borokrzemianowych. Są one również zamknięte w wysoce refrakcyjnym tlenku metalu. W zależności od ich dokładnego składu, kształtu i wielkości cząstek oraz grubości powłok, powodują intensywną zmianę barwy zależną od kąta patrzenia obserwatora... Brzmi znajomo? Tak, mowa o naszych kochanych pigmentach z Kolorówki! 
Wśród nowości znajdują się dwa silnie skrzące i załamujące światło pigmenty:

Fuente mágica
Na pierwszy rzut oka niepozorny, biały pigment o sporych drobinach. Swą prawdziwą naturę ujawnia dopiero po roztarciu na powierzchni skóry i w odpowiednim świetle. Mieni się szeroką gamą odcieni zależną od tła. Na jasnej bazie połyskuje różami, jasnymi seledynami i błękitami. Na ciemnej ukazuje intensywne odcienie seledynowo-niebieskie oraz fiolety.
Najefektowniej prezentuje się w umiarkowanym oświetleniu lub półmroku. W takich właśnie warunkach pokazuje pełnię swojego potencjału. W silnym oświetleniu połyskuje wyjątkowo intensywnie, przez co barwy zdają się być jaśniejsze.
W pierwszej kolejności poleca się uwadze wszystkim typom zimowym, ponieważ jest to kolor wyrazisty, iskrzący, a do tego w chłodnej gamie kolorystycznej. Ale bardzo wiele zależy też od sposobu jego aplikacji. Zaaplikowany nie na czarną, a na bezbarwną lub cielistą bazę do cieni zaprezentuje swoje delikatniejsze oblicze i mógłby zostać "udźwignięty" nawet przez typy letnie. 




Shangri-La
Całkowicie niepozorny, biały pigment o sporych drobinach. Swą prawdziwą naturę ujawnia dopiero po roztarciu na powierzchni skóry i w odpowiednim świetle. Mieni się szeroką gamą odcieni zależną od tła. Na jasnej bazie połyskuje złotem, jasnymi różami i delikatnym błękitem. Na ciemnej ukazuje intensywne odcienie zieleni i niebieskości z ciepłymi, złotawymi tonami.
Najefektowniej prezentuje się w umiarkowanym oświetleniu lub półmroku. W takich właśnie warunkach pokazuje pełnię swojego potencjału. W silnym oświetleniu połyskuje wyjątkowo intensywnie, przez co barwy zdają się być jaśniejsze.
Pigment poleca się uwadze czystych wiosen... i pozostałych typów wiosennych również, choć może niekoniecznie w dużej ilości, ani nie na ciemnej bazie. Wygląda również uroczo zaaplikowany w niewielkiej ilości, tak by były widoczne pojedyncze drobiny. W takiej formie będzie prezentował się wyjątkowo efektownie w makijażu dziennym nawet u  chłodnych typów kolorystycznych.

Przygaszone typy kolorystyczne powinny uważać na oba te pigmenty... a raczej na używanie ich w nadmiernej ilości, bo przecież nikt nikomu nie powinien zabraniać odrobiny błysku, ani krzesania iskier z oczu!

I tak oto właśnie, trochę przypadkiem, a trochę z zastosowaniem zaawansowanej technologii dostajemy nowe błyskotki do zabawy makijażem. Jeśli macie już te pigmenty i możecie się pochwalić makijażem wykonanym z ich pomocą - pochwalcie się w komentarzach! 

Uściski
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger