Classic Blue wg Kolorowka.com - pigmenty i bazy kolorystyczne w kolorze roku 2020. I odrobina analizy kolorystycznej.


Pantone ogłosił, iż w tym roku patronować nam będzie kolor Classic Blue. Cóż to jest za odcień? Komu będzie pasował? No i najważniejsze: po które pigmenty mineralne sięgnąć aby wykonać makijaż w tej kolorystyce? 

Classic Blue - nie do końca blue ani klasyk


Po roku 2019, w którym królował nam soczysty i beztroski Living Coral, Pantone postanowiło trochę zejść z tonu i w roku 2020 kupować będziemy dżins... To znaczy, inspirować nas będzie Classic Blue. 





Mamy tutaj więc spokój, elegancję, ponadczasowość i prostotę zawarte w jednym kolorze, w jednym mikroskopijnym wycinku widma światła widzialnego. Wprawne oko jednak będzie w stanie dostrzec, że kolor ten nie jest czystym błękitem, lecz stonowanym. Jeszcze sprawniejsze natomiast zauważy, że jest to kolor przechylony stanowczo w kierunku odcieni zielonego. 
Wszystkie te zabiegi, czyli przygaszenie koloru i jego "zmącenie" zielenią, sprawiają że patrząc na ten błękit nie krzyczymy radośnie: "smerfnie!", ale raczej zastanawiamy się nad sensem życia. 




Inaczej mówiąc, Classic Blue nie jest ani agresywnie chłodny, ani nie pobudza tak jak czysty błękit. Uśrednianie to prosty zabieg, dzięki któremu wiele produktów - nie tylko kolorów - będzie pasowało większości.
Oczywiście, wszystko zależy od dodatków, ale też i od sposobu czy miejsca noszenia danego koloru. A nawet od rodzaju i faktury tkaniny... Ponadto - z tego, co widać na stronie Pantone - sam kolor Classic Blue może mieć przecież różne odcienie. 
Mimo wszystko, sprzeciwiam się uznawaniu jednego koloru za uniwersalny w tym sensie, że dobrze będzie wyglądał na każdym. Przerabialiśmy już mundurki i najbardziej z nich zadowolone były chyba tylko te laski, które same je sobie poprzerabiały wedle własnego gustu. 
Podobnie jak w analizie kolorystycznej nie ma jednego "neutralnego" koloru by rządzić wszystkimi typami kolorystycznymi. Każde lato, jesień, wiosna czy zima ma swoją paletę odcieni neutralnych - i może się to zmieniać w obrębie jednego typu kolorystycznego. Uniwersalność Classic Blue może polegać jedynie na tym, że będzie dobrze prezentował się na kilku różnych typach kolorystycznych. Jeśli uwzględni się ilość i sposób jego noszenia czy łączenia z innymi kolorami.

Komu pasuje Classic Blue i jak go nosić?


Posługując się systematyką Munsell'a, Classic Blue można określić jako kolor chłodny w pierwszej kolejności, a następnie (raczej) ciemny i (delikatnie) zgaszony. Choć ta trzecia cecha jest dość sporna, biorąc pod uwagę ogrom możliwości przygaszenia koloru niebieskiego. Wystarczy spojrzeć na Vintage Indigo czy Blue Horizon (też z Pantone) aby dostrzec, iż Classic Blue to całkiem żywy i nasycony odcień niebieskiego.


Z tego powodu najpiękniej w tym kolorze będą wyglądały typy chłodne, u których stopień nasycenia i walor naturalnej kolorystyki nie jest jasno określony. Mam tutaj przede wszystkim na myśli chłodną zimę, dla której Classic Blue jest wręcz stworzony.
Ten typ kolorystyczny również jest przede wszystkim chłodny, a także raczej ciemny i niejednoznacznie czysty, a przez niektórych uważany za najbardziej "letnią" zimę, z powodu właśnie tego charakterystycznego przygaszenia naturalnych barw. Z tego powodu kolor roku może chłodna zima nosić nawet w dużych ilościach, nawet od głowy po stopy. Świetnie sprawdzą się też stylizacje mono, oparte na różnych odcieniach tego samego koloru.

Naturalnie, chłodne lato również może sięgać po ten kolor, ale uważałabym w tym przypadku na zbyt ciemne dodatki. Jako typ kolorystyczny o niskim walorze naturalnej kolorystyki, powinien zadbać o to, aby cała stylizacja również dawała wrażenie jasności - pomimo wykorzystania Classic Blue jako jednego z elementów czy dodatków.


Inne typy zimowe i letnie również mogą nosić kolor roku, ale jest to już większa gimnastyka.
Głęboka zima, owszem, dobrze znosi dopełnienie swojej ciemnej, lśniącej stylizacji takimi chłodnymi akcentami. Jest to dla niej jednak kolor zbyt... nudny i grzeczny. Wyobraźcie sobie którąś Kardashiankę w niebieskim mundurku... No, właśnie.
Podobnie jest z czystą zimą - Classic Blue jest ok, ale po co, skoro błękit królewski na lakierowanej skórze ze srebrnymi ćwiekami będzie jeszcze bardziej ok.
Z kolei zgaszone lato może odnaleźć się całkiem dobrze w tym kolorze. W przeciwieństwie jednak do chłodnego lata czy chłodnej zimy, polecałabym noszenie go jako elementu stylizacji lub wzór na tkaninie, a nie jako główny jej kolor. Ten typ kolorystyczny perfekcyjnie czuje się w niuansach i niedopowiedzeniach, więc sukienka, płaszcz, a do tego wszystkie dodatki w Classic Blue mogą je trochę przytłoczyć.
Dla jasnego lata kolor roku sprawdzi się w stylówce wieczorowej - do mocniejszego makijażu i odpowiedniego nastroju. Na co dzień może okazać się zbyt ciemny, więc raczej polecałabym włączyć go do tzw. ciemnej bazy ubraniowej i nie przesadzać z jego ilością w stylizacji, bo efekt może okazać się zbyt ponury i ciężki wizualnie.

Można więc i da się wpasować dany kolor do palety różnych typów, tylko nie zawsze trzeba na siłę. Tak, pod tym względem Classic Blue rzeczywiście przejawia cechy uniwersalne. Ale to jest jak odwieczna dyskusja nad tą nieszczęsną czernią - jest li ona uniwersalna i pasuje każdemu, czy nie? :) 

Gotowe pigmenty i bazy kolorystyczne w odcieniach klasycznie błękitnych

A co z makijażem? Czy firmy kosmetyczne już wypuściły swoje pierwsze błękitne palety? Jeśli jeszcze nic ciekawego nie pojawiło się na rynku z nowości, sięgnijmy do starej, dobrej Kolorowki i ich pigmentów mineralnych. Kto się założy, że tam od dawna już ten kolor (w wielu odcieniach!) jest dostępny? ;)




Ja wiem, że z kolorem niebieskim w makijażu wiążą się pewne kontrowersje wywodzące się jeszcze z poprzedniego wieku i braku dostępu do tutoriali makijażowych na YouTube, ujmując sprawy jak najdelikatniej. Jeśli więc boicie się tego typu odcieni w makijażu, ale z drugiej strony trochę korci, sięgnąć należy po wszelkie delikatesy błękitem się mieniące. Mam tutaj na myśli:

Wszystkie trzy pigmenty mineralne są mniej lub bardziej transparentne i dają jedynie taflę lśniącego błękitu. Wyobraźcie sobie rozświetlacz, tylko mieniący się niebieskim blaskiem -  o taki efekt chodzi właśnie. 
Można sobie nimi rozświetlić kąciki oczu albo dodać odrobinę błysku na środek powieki na nudne, beżowe smokey. Te pigmenty fenomenalnie zachowują się po nałożeniu na jakąś ciemną bazę, np. na kreskę wykonaną czarnym eyelinerem. Dają wówczas mocny, laserowo-błękitny efekt z drobinami.
Same w sobie są też świetnymi surowcami, którymi można modyfikować inne pigmenty czy bazy kolorystyczne. 


Szukając bardziej stanowczych odcieni błękitu, polecam sięgnąć w pierwszej kolejności po pięknie lśniące:

Oczywiście, każdy z tych odcieni jest wyraźnie czystszy niż Classic Blue - ale mówimy o makijażu, czyli formie sztuki. Każdy z tych pigmentów można przygasić odpowiednio go blendując na powiece. Ponadto, kto zna już pigmenty mineralne i pracę z nimi, ten wie, że ich kolor zmienia się nie tylko pod wpływem zmieniającego się światła (rodzaju, kąta padania, koloru, itd.) ale też od sposobu aplikacji, koloru i rodzaju bazy. 
Fankom błękitów w makijażu serdecznie polecam zacząć od Le Bleuet. Jest to intensywny, lśniący błękit, prosty strzał.
Sapphire jest nieco przesunięty w kierunku koloru fioletowego, ale to wciąż błękit. Blackstar Blue to czarne, nocne niebo rozświetlone miliardem błękitnych drobin. Blue Belle of Asia to kremowy, jasny błękit.
Wszystkie są gotowymi cieniami do powiek, które można nakładać bezpośrednio na skórę. Wystarczy przeciętna baza do cieni, aby wszystko się trzymało jak należy. Wszystkie można też aplikować na mokro, np. dodając Duraline - dzięki temu z łatwością można wyrysować sobie precyzyjną kreskę w dowolnym kolorze.


Fankom matu polecam, jak zawsze, spojrzeć łaskawym wzrokiem na bazy kolorystyczne dostępne w sklepie Kolorowka.com:


Zaraz, zaraz! Ależ wśród tych matowych cieni tylko jeden jest niebieski i w dodatku w niczym nie przypomina Classic Blue! Co ty nam tutaj wciskasz, Arszeniku? 
Na co ja robię przemądrzałą minę i mówię: HA! Przechodzimy do sekcji DIY! ;)

DIY: mineralne cienie do powiek w kolorze Classic Blue

Tak się bowiem składa, że wpis o pigmentach mineralnych u mnie nie występuje bez - choćby małego - dodatku w postaci "zróbsesam". Uwielbiam pigmenty mineralne i ogromnie doceniam fakt, że ktoś już za mnie odwalił robotę i przygotował cudownie kremowe, matowe bazy kolorystyczne. A przecież jedno z drugim aż się prosi o zmieszanie i stworzenie nowego odcienia!



Nie przynudzając więc zaproponuję Wam dzisiaj dwie wersje cienia do powiek w odcieniu bliskiemu Classic Blue. Będzie wersja lśniąca i wersja matowa. Lecimy!

Do wykonania wersji lśniącej potrzebne będą trzy składniki i jakieś 4 minuty wolnego czasu. Do odmierzania pigmentów nie używam wagi. Przy takich małych ilościach mija się to z celem i w zupełności wystarcza łyżeczka miarowa 0,5 ml. 1 porcja to dokładnie jedna płaska łyżeczka pigmentu. 
Poniżej przepis i sposób wykonania:

  1. Blackstar Blue - 1 porcja
  2. OH! Pure Pigment Le Bleuet - 3 porcje
  3. Color Blend Twilight - 1 porcja

Sugeruję, aby zacząć od 1 porcji Le Bleuet zmieszanej z 1 porcją Blackstar Blue. Po wymieszaniu ich w woreczku strunowym należy sprawdzić kolor na dłoni - bo być może to ten efekt już będzie tym wymarzonym dla Was.
W razie potrzeby dodajemy stopniowo więcej Le Bleuet aby kolor rozjaśnić. Te dwa pigmenty finalnie zawsze dadzą kolor w dość żywym, czystym odcieniu. Jeśli zależy Wam na przygaszeniu go, aby zbliżyć się maksymalnie do kolorystyki Classic Blue, polecam sięgnąć po matową bazę Color Blend Twilight. Ma ona grafitowy odcień, który wspaniale gasi kolory, nie przyciemniając ich nadmiernie.
Tak, baza Twilight jest matowa, ale bez obaw, nie przygasi ona blasku drobin, a jedynie przesunie kolor w kierunku szarości. Cień będzie lśnił jak należy.


Z uwag technicznych: tak, mieszam wszystko po prostu w woreczku strunowym i nie używam do tego ani młynka, ani moździerza. Przy tych ilościach wszystkie pigmenty rozprowadziłyby się i zgubiły w naczyniach, a poza tym silne miksowanie czy ucieranie może zgasić blask drobin. 
Pigmenty mieszają się ze sobą bardzo dobrze i nie potrzeba wiele czasu ani specjalnych zabiegów, aby uzyskać dobry efekt.
Na powyższym zdjęciu swatche przedstawiają od lewej: czysty Blackstar Blue, w środku moją mieszankę z powyższego przepisu, a po prawej czysty Le Bleuet.

Mam też coś dla fanek matowych cieni do powiek. Aby wykonać wersję matową cienia do powiek w kolorze Classic Blue, potrzebne są aż dwa składniki, które można zmieszać nawet pędzlem na dłoni w trakcie wykonywania makijażu.
Poniżej przepis i sposób wykonania:
  1. Color Blend Black - 1 porcja
  2. Color Blend Blue - 4 porcje



I ponownie polecam zacząć od zmieszania obu baz w ilości 1:1, aby następnie - w razie potrzeby - rozjaśniać kolor bardziej. W tym przypadku miesza się jeszcze łatwiej, ponieważ są to już wstępnie przygotowane i zmieszane bazy kolorystyczne. W dodatku o konsystencji niemalże kremowej, a więc mało pylistej. Trzymają się świetnie skóry i wspaniale mieszają się ze sobą. 
Doceńcie fakt, że do wykonania tych cieni nie są potrzebne żadne dodatkowe bazy kosmetyczne, tzw. "białe proszki". Można, ale nie zawsze trzeba kombinować aż tak. W tym przypadku pigmenty dobrze trzymają się skóry i mają wszystkie parametry takie jak trzeba, aby wykonać nimi makijaż komfortowo. 


Na powyższym zdjęciu swatche od lewej przedstawiają: czystą bazę CB Blue, w środku moją matową mieszankę w odcieniu zbliżonym do Classic Blue, a po prawej czystą bazę CB Black. 
Wszystkie składniki do wykonania tych cieni znaleźć można podlinkowane w tym tekście, a także bezpośrednio w sklepie Kolorowka.com

Podobało się? Będzie mi miło, jeśli udostępnisz mój wpis, a jeśli masz pytania - śmiało komentuj! :)

Uściski!
Arsenic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger