Arsenic w kuchni: kawa neroli... albo lemongrassowa, różana, lawendowa, pomarańczowa :)



Jak tam po świętach? Kubki smakowe dopieszczone? :) Bo mam dziś dla Was coś specjalnego. W świętach najbardziej lubię ten moment, gdy już wszystko jest zrobione, wszyscy się sobą nasycili i jest taka chwila odpoczynku, ciszy - wtedy wjeżdża na stół coś specjalnego. Na przykład cudna, aromatyczna kolumbijska kawa pachnąca różami i imbirem - taką jak sobie właśnie przed chwilą przygotowałam planując usiąść na chwilę i napisać tego posta w spokoju.

O spożywaniu olejków eterycznych jest stosunkowo niewiele informacji. Oczywiście, nie jest to nowość, wymysł Arsenic, od dawna wiadomo, że olejki eteryczne można stosować również wewnętrznie. Trzeba jednak robić to rozważnie - odsyłam Was do świetnego artykułu podsumowującego właściwości i sposoby stosowania olejków eterycznych, napisanego przez Klaudynę Hebdę: KLIK!

Olejki eteryczne mają potężną moc działania, ale kilka kropli nam nie zaszkodzi a wręcz taka kawa może mieć fantastyczny wpływ na nasze samopoczucie. Przykładowo, olejek różany, który tak mi wspaniale przypasował do mojej popołudniowej kawy, jest wysoce ceniony za likwidację nerwic, zwiększenie energii oraz wzmacnianie uczucia radości :) I wiecie co? Ta kawa naprawdę poprawia nastrój!




Rzutem na taśmę zdecydowałam również, że olejek różany połączę z imbirowym, który chińska medycyna określa mianem „gorącego” i przypisuje właściwości pobudzające. Olejek ten zwiększa koncentrację, likwiduje mdłości, migrenowe bóle głowy i bóle menstruacyjne. Jest również pomocny w leczeniu przeziębień. 
Mam więc nadzieję, że pomoże mi zwalczyć tego bakcyla, który się przypałętał przed świętami i mnie trzyma do dziś.

Wierzę, że intuicja podpowiada nam najlepiej, czego nasze ciało potrzebuje, ale jeśli kompletnie się w tym gubicie - hej, od czego jest Wujek Google? Sprawdźcie, jakie właściwości mają olejki eteryczne wybrane przez Was, co warto dodać, czym podnieść sobie nastrój, albo też z innej beczki - który z nich działa jak afrodyzjak, żeby dodać go do kawy ukochanego ;)

Jak robimy aromatyczną kawę? Cóż, ja swoją mielę na bieżąco, więc do młynka z ziarnami kawy dodaję max. 4-5 kropli wybranego olejku lub mieszaniny kilku różnych, po czym mielę kawę. Uwierzcie, że zapach czuć w całym domu! Tak przygotowaną kawę następnie parzę tak jak zwykle. Możecie też po prostu dodać kilka kropli olejku do już zmielonej kawy, jeśli nie mielicie jej samodzielnie.




Od siebie bardzo gorąco polecam olejki: różany, pomarańczowy, cynamonowy, imbirowy czy goździkowy. To są takie "standardowe", bezpieczne aromaty, które w kawie przeważnie nie zaskakują i nie straszą. Ale jeśli lubicie poeksperymentować, spróbujcie również lawendowego czy neroli, a jeśli rozsmakowaliście się w herbacie earl grey, również polecam olejek bergamotowy. 
Ciekawi mnie, czy działanie kofeiny i lawendy wzajemnie się nie znosi - ale za cienka w uszach jestem aby móc to ocenić. Czy mamy na pokładzie kogoś, kto podjąłby się opracowania tego tematu? :) Chętnie poczytam.

Smacznego!
Arsenic

12 komentarzy:

  1. Wow! Dlaczego dotąd nie wpadłam na to, żeby dodawać olejki do kawy? Dzięki! Na pewno skosztuję kawę z olejkiem pomarańczowym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam, jest pyszna - wczoraj ją piliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lawenda jest, kawa jest, młynek jest. Jutro zapraszam rodzinkę na popołudniowy relaks :D

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    Tylko uczulam - maksymalnie 4-5 kropli na całą porcję. Moja porcyjka była dwuosobowa i dało to naprawdę dużo aromatu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mielę suszone kwiaty lawendy w młynku razem z kawą (czubata łyżeczka suszu na ok 5-6 łyżek kawy. zaparzam potem w kawiarce, ale można w dowolny sposób. lawendowa kawa jest przepyszna, ja lubię z mlekiem :)
    w podobny sposób robię z cynamonem, kardamonem, goździkami itp

    OdpowiedzUsuń
  6. khy, khy... nie ukrywam, że odpowiedź spóźniona :P Ja do mielonej kawy w filiżankach (standardowych niedużych filiżankach) planowałam chlapnąć po 3 kropelki. Trochę mi się, że tak to ujmę chlapło i poleciały po 4. Po zaciągnięciu się i spróbowaniu na czubku łyżeczki ja i brat stwierdziliśmy zgodnie, że żre jak domestos i... postąpiliśmy z nią jak z domestosem- może przetka rury w umywalce :D Jak mój umysł się otrząśnie, to spróbuję znów. Tym razem 3 kropelki na dzbanek :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Arsenic, myślę, że sporo ryzykujesz stosując olejki eteryczne wewnętrznie. Ja bym przestrzegała wszystkich przed tym z kilku powodów:

    1. Olejki eteryczne nie są dla wszystkich. Bezpieczeństwo powinny zachować kobiety w ciązy, karmiące i dzieci. Olejki bezpieczne do stosowaniu u dzieci zamieściłam tutaj:

    2. Po drugie olejki eteryczne dostępne w
    Polsce raczej nie mogą być używane wewnętrznie. Podejrzewam, że zależy to od
    metody pozyskiwania z użyciem rozpuszczalników.

    3. Olejki eteryczne stosowane na skórę w
    formie balsamów, wcierek itp. Wchłaniają się do krwioobiegu w ok 10%, a
    wewnętrznie w 95%. Bardzo łatwo o ciężkie reakcje alergiczne, włącznie z
    uszkodzeniami narządów, włącznie z przypadkami śmiertelnego zatrucia (np. olejkiem
    eukaliptusowym).

    4. Olejki eteryczne nie rozpuszczają się w
    wodzie, więc zaparzenie jakichkolwiek wodnych naparów z ich użyciem to zły
    pomysł, ze względu na ich sporą koncentrację. Dlatego zawsze w przypadku użycia
    wewnętrznego mówi się o ich rozcieńczeniu w oleju bazowym.

    Odsyłam do lektury na mojej ulubionej
    stronce odnoście olejków eterycznych:

    http://www.learningabouteos.com/index.php/2013/08/06/ingesting-essential-oils/

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm, słuszna uwaga z tym stosowaniem olejków eterycznych u dzieci - post jednak dotyczy kawy, więc nie uznałam za konieczne umieszczanie tego ostrzeżenia. Po powrocie do domu wieczorem jednak edytuję post.

    Co do bezpieczeństwa stosowania olejków eterycznych wewnętrznie, cóż, lekarze wypowiadają się o tym dość pozytywnie, dr Górska zaleca wręcz picie olejku lawendowego przy grypie. Oczywiście,mowa jest o dawkach rzędu kilku kropel.
    Jeśli chodzi o rozpuszczalność w olejach - to fakt, natomiast w tym przypadku nie ma znaczenia nośnik, ale ilość olejku eterycznego. W kawie mam go 2-3 krople i tak nawiasem mówiąc, większość olejku ulotni się zanim zacznę tę kawę pić - ale tylko o zapach przecież chodzi.

    Jakość olejków eterycznych to odrębna kwestia, i dobrze, że to poruszyłaś - absolutnie NIE polecam nikomu picia olejków z niewiadomego pochodzenia albo wręcz mieszanin zapachowych, które nie mają z olejkami eterycznymi nic wspólnego.

    Wspomniane przez Ciebie zatrucia olejkiem eukaliptusowym są mi znane - ponoć w jakimś kraju szczególnie mieszkańcy upieprzyli sobie, że picie tego olejku coś im daje,więc spożywają go całkiem sporo i to niemal codziennie. Wybacz brak dokładności danych,czytałam ten artykuł dość dawno, skracając opowieść - chodziło o naprawdę duże ilości olejku spożywane często.

    Nie, nie sądzę abym igrała ze śmiercią pijąc od czasu do czasu kawę z olejkami eterycznymi, skoro sami lekarze zalecają zjadanie kostki cukru obficie skroplonej olejkami eterycznymi ;)
    Poza tym - czy w czosnku,chrzanie i skórce pomarańczowej nie ma olejków eterycznych? Żeby daleko nie szukać? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wiem, że robisz to mając jakąś wiedzę i świadomość, ale wiem też, że ludzie czytają wybiórczo i dla niektórych olejek eteryczny to to samo co zapachowy. Dodatkowo zamiast 3 kropli dadzą 6, pomyślą, że można to dodać dziecku do herbatki, itp, itd. Ludzka wyobraźnia nie zna granic! ;-)
    Sama zastanawiałam się nad wewnętrznym stosowaniem olejków eterycznych, ale na razie sobie darowałam. Mam parę niewyjaśnionych problemów żołądkowych i nie chciałabym ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz rację i uzupełnię post po powrocie, powinnam to zrobić od razu ale to był post pisany na gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawych rzeczy się dowiaduję, fajnie że można sobie poczytać o "za i przeciw" z róznych stron. Na jedno bym tylko uczulała. Bloger nie jest odpowiedzialny za zdrowy rozsądek swoich czytelników. Arsenic akurat nieraz pisała, ze olejki eteryczne a zapachowe to nie to samo, więc nie widzę potrzeby aby miała zakładać, że ktoś pomyśli inaczej. Inna sprawa, że jak jakiś paciulok tak jak ja przez przypadek chlapnie sobie za dużo, to prędzej padnie niż wypije. Moich 4 kropli w filiżance się wypić nie dało- groziło skrętem języka ;P
    Swoją drogą- mój olejek był z apteki. Czy mogę uznać, że to zaufane źródło? Bo nad tym się akurat nie zastanawiałam. Choć moja ciocia która jest magistrem farmacji (piszę, żeby nie było-że jakiś laik, co się nie zna) sama dodaje niektóre olejki eteryczne do lukru, którego używa do przystrajania świątecznych pierników :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger