Medimix - mydełko ajurwedyskie 18 ziół



Mężczyzna mówi: "daj mi coś, kobieto, do mycia". No to mu daję najlepsze myjadło, jakie mam - ajurwedyjskie mydło z osiemnastoma ziołami, i do tego wszystkiego ręcznie robione. I na bazie oleju kokosowego. A na dodatek zielone.
A ten patrzy, wącha, zerka i mówi: "Nie będę Ci psuł wzorka, zrób najpierw zdjęcia nietkniętego mydełka na bloga" :)



Dlatego, dzięki niemu właśnie, możecie podziwiać zdjęcia mydła, gdy było nowiutkie, świeżutkie i śliczne - bo teraz wygląda dość żałośnie, jak rozklapciane resztki zielonej mazi w łazience podstawówki.

Używał go głównie Mężczyzna, choć ja mu je często podkradałam. W te upały sprawdza się naprawdę dobrze przy podsuszaniu wszelkich potówek i innych syfków, nie tylko na twarzy, ale chyba głównie na plecach i dekolcie.
Regularnie używane uwalnia od problemów skórnych, tj pryszcze, trądzik, czyraki, potówka, łupież.

Podstawą mydła jest czysty olej kokosowy. Składa się wyłącznie z naturalnych składników, dzięki czemu jest całkowicie bezpieczny nawet dla skóry dziecka.




Producent czaruje, iż "Dowiedziono medycznie, że po 15stu dniach skóra staje się gładka, promienna, emanuje zdrowiem i naturalnym pięknem." 
Niech im będzie, że dowiedziono, i że medycznie, i że mydło robi cuda - ja na nie narzekać nie mogę. 

Skład mydła ajurwedyjskiego Medimix:




Vacha – posiada antybakteryjne, przeciwwirusowe właściwości, zwalcza pasożyty skórne. Usheeram - chłodzi ciało, likwiduje mokre i suche wypryski.
Guggulu – działa antyseptyczne, antybakteryjne, przeciwwirusowo, przeciwzapalnie. Jyothishmathi - poprawia gładkość skóry, zapobiega chorobom dosha kapha.
Dhanyaka - zapewnia przyjemny zapach ciała, utrzymuje odpowiedni poziom nawilżenia, zapobiega potówkom.
Jeeraka - zapewnia przyjemny zapach ciała.
Yashtimadhu - poprawia cerę, działa jako filtr przeciwsłoneczny, usuwa nadmiar sebum.
Kutaja - chłodzi, zapobiega nadmiernemu wydzielaniu sebum.
Nimba Twak – posiada antyseptyczne, przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne właściwości.
Krishna Jeeraka - zapewnia przyjemny zapach ciała.
Chitraka – działa przeciwgrzybicznie, przeciwłupieżowo, zapobiega wielu problemom skórnym.
Bakuchi – skutecznie zwalcza przeciwko łuszczycę i bielactwo.
Chopchini – działa przeciwzapalnie.
Vanardraka – środek przeciwgrzybiczny, przeciwbakteryjny.
Vidangam - chroni przed wszystkimi rodzajami organizmów pasożytniczych.
Sariba - Sariva - chłodzi skórę, zapobiega nadmiernemu wydzielaniu sebum, leczy świąd, usuwa nieprzyjemny zapach ciała i zapobiega potówkom.
Dharu Haridra – działa antybakteryjnie, przeciwgrzybicznie, zapobiega pryszczom.
Devadaru - zapobiega potówkom, leczy świąd, daje przyjemny zapach ciała, działa antyseptycznie.

 Produkt 100 % wegetariański.
 Produkt nie testowany na zwierzętach.
 Bez sztucznych barwników



Zwróciłam na to uwagę już opisując czerwony proszek do zębów Dabur, iż na opakowaniach indyjskich kosmetyków substancje aktywne są wylistowane wraz z ich konkretną zawartością w kosmetyku. Szalenie wygodne i zwyczajnie, po ludzku, proste - zamiast mglistej umowy, że skład jest ułożony malejąco... 




Dzięki temu mam pewność, że danego ekstraktu jest taka ilość, która ma szanse rzeczywiście coś zdziałać, a nie widnieje w składzie jedynie dla ozdoby i aby producent mógł sobie nazwę danej rośliny wymienić na etykiecie przedniej jako wabik. 
Niestety, pod tym względem Indie są o kilkanaście kroków przed nami.



Mydełko pieni się jak szalone, lekko ściąga i może wysuszać. Ja go używałam sporadycznie - na twarz nie częściej niż 1x w tygodniu, ciało zdarzało się nim myć częściej.
Szalenie mi odpowiada jego zapach - jest ziołowy, delikatny, dla mnie szalenie przyjemny. Uwielbiam zapach ziół, a ten utrzymuje się na skórze dość długo. 

Mydło jest dość miękkie, maziste - a przez to przydaje się je podsuszyć czasem na słońcu, tak jak się to robi z mydłem Aleppo. Jego wydajność jest zadowalająca - od miesiąca się nim myjemy oboje i zostało jeszcze troszkę na kilka użyć.


Czy moja skóra jest "promienna i emanuje zdrowiem"? Cóż, powiedziałabym, że to zależy od tego, jaki był after dnia poprzedniego... ;) Nie, nie mogę narzekać - mydło ani mnie nie uczuliło, ani nie przesuszyło skóry, co przecież zdarza się innym, "łagodnym" żelom do mycia buzi, zawierającym SLS... 
Sięgałam po nie z przyjemnością i żal byłoby mi go zużyć tylko do mycia rąk. 

Widziałam w internecie wiele sklepów, w których można dostać mydła Medimix - jak choćby Helfy.pl, z tym że tam szata graficzna opakowania jest nieco inna niż mojego. Nie wiem więc, czy jest to dokładnie to samo mydełko.
Jego cena to ok. 7-8 zł za sztukę. 
Mam jeszcze jedno mydełko Medimix - "Glowing Skin", ale zużyjemy je dopiero za jakiś czas, bo Mężczyźnie nie podszedł zapach sandałowy ;)

Miłego dnia!
Arsenic

9 komentarzy:

  1. ja uwielbiam naturalne mydła w kostce, tego jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam go kupić,w sumie wybrałam Sese. Następnym razem kupię może w Anglii mają ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na razie mam mydełka z lawendowej farmy. Jestem z nich zadowolona :D Mają duży wybór.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mydełko Medimix, ale ma inne opakowanie (kupowałam w Indiach), jeszcze go nie wypróbowałam, bo jak na razie używam Aleppo i chyba tak szybko go nie skończę :) Kupiłam 2 wersje Medimixa: na problemy skórne z 18-ma ziołami (to chyba coś takiego, jak Ty masz), poszło do nowej właścicielki w rozdaniu oraz sandałowe - wg opakowania pomaga na pryszcze i przebarwienia, to zostawiłam sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to sandałowe "glowing skin" czy jakoś tak - czeka w kolejce. Mają inne opakowania, bo widziałam w internecie, ale to chyba to samo.

      Usuń
  5. Mydło idealne dla mnie ;) Po tych upałach moja skóra wygląda żałośnie ;/ W sumie nie należy do drogich więc warto przekonać się na własnej skórze czy działa ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto, działa jak ma działać a i cena jest sensowna jeszcze.

      Usuń
  6. Arsenic a Ty nie miałaś wakacjować?
    Tych mydełek jeszcze nie spotkałam na swojej drodze, ale zwrócę na nie uwagę przy kolejnych zakupach internetowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wakacjowałam, wakacjowałam, a posty się publikowały automatycznie :)

      Usuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger