Starcie dwutlenków tytanu - stary, dobry TiO2 + nowy mikronizowany RS


Pani Patrycja z Kolorówki napisała mi jakiś czas temu w mailu, że siedzi z wypiekami na policzkach, bo sprowadza właśnie do sklepu prawdziwe cudo - mikronizowaną wersję dwutlenku tytanu, czyli jeszcze lepszy filtr przeciwsłoneczny, ale to nie wszystko. Nowa, mikronizowana wersja dwutlenku tytanu jest dodatkowo pokryta innymi minerałami, z dobrodziejstwa których korzystamy choćby w glinkach, dzięki czemu będzie to doskonały filtr przeciwsłoneczny jednocześnie działający jak wymiatacz wolnych rodników!
Dzięki temu, nie myśląc zbyt długo, będzie on świetnym dodatkiem do kremu z chemicznymi filtrami, który nie zawiera w składzie substancji antyrodnikowych.

Mikronizowany dwutlenek tytanu ma kolor jasnobeżowy, jest w sposób "dwutlenkotytanowy" mocno kryjący i charakterystycznie kremowy podczas rozcierania. Ale nie aż tak zbrylający się i toporny jak zwykły dwutlenek tytanu. 

Nie bieli! Dzięki temu będzie nareszcie dobrą odpowiedzią na potrzeby tych z Was, które chcą zwiększyć krycie swojego podkładu mineralnego bez znacznego rozjaśniania go
Do tej pory polecałam Wam zwykły dwutlenek tytanu zaznaczając też, że będzie potrzebna większa ilość pigmentów, bo mieszanka silnie się rozjaśni. Różnica w kolorze obu dwutlenków tytanu po roztarciu ich na dłoni jest znacząca.

Te z Was, które chcą jedynie rozjaśnić podkład nadal mogą sięgać po zwykły dwutlenek tytanu - to nadal jest świetny dodatek do kosmetyków, który polepsza ich przyczepność i zwiększa krycie. 




Zresztą, nie tylko w kolorze widzę różnicę - mikronizowana wersja jest nieco mniej toporna od zwykłego, białego dwutlenku tytanu. Te z Was, które miały z dwutlenkiem tytanu do czynienia, wiedzą o co chodzi. Dodając go do kosmetyków zawsze trzeba było go porządnie rozetrzeć w moździerzu, bo lubił się zbrylać i potem zostawiał smugi na twarzy. Nowa wersja tego nie robi, można go wymieszać np. z podkładem w torebce strunowej.

Jest on więc zdecydowanie wygodniejszy w aplikacji i to pozwala też dodawać go do kremów, nie tylko do podkładów mineralnych, aby uzyskać dobry filtr mineralny o właściwościach przeciwrodnikowych.



Na zdjęciu widzicie dość obfite swatche obu dwutlenków tytanu. Po roztarciu oba da się ładnie wpracować w skórę na tyle, że żadne grudki czy mazistości nie są widoczne. Przy czym drobne spostrzeżenie - mikronizowana wersja po roztarciu ładnie wtapia się w skórę (no dobra, nieco ładniej niż zwykły dwutlenek tytanu) i zostawia lekki kolor, gładkość i mat. 
Podczas gdy stara wersja dwutlenku tytanu zostawia lekki połysk po roztarciu, nie daje takiej gładkości, no i jest biały. 
Ale to są drobiazgi - nikt tych tlenków w 100% stężeniu używać nie będzie.


  • Dwutleneku tytanu dodaje się do podkładu mineralnego maksymalnie 25%, przy czym jest to absolutny max, którego radzę unikać. Jedna czwarta składu danego kosmetyku będąca dwutlenkiem tytanu uczyni z niego kredę/ulepek trudny w aplikacji.
  • Wersja mikronizowana polecana jest w stężeniach 2-15% i ja sprawdziłam już, jak to wygląda w praktyce.
Dodałam sobie mikronizowanego dwutlenku tytanu do kremu, który właśnie tego dnia robiłam. Mowa o kremie supernawilżającym ze sklepu Kolorowka, ale spokojnie możecie go sobie dodać do każdego innego kremu, również gotowego.
Dodałam go w stężeniu ok 5, może 6% - proszku było na tyle dużo, że obawiałam się nieco o konsystencję. Z pewnością krem nie potrzebuje już gumy ksantanowej, gdyż dwutlenek tytanu zadziałał tutaj też jak zagęstnik. Emulsja trzyma się ładnie, krem się nie rozwarstwia.



RS wmiksował się idealnie. Nie trzeba było kombinować z dodawaniem go do którejś z faz - po prostu dodałam go na koniec, gdy krem już był ostudzony. Nie ma mowy o grudkach czy smugach.
Krem zrobił się beżowy, ale po nałożeniu na twarz ani nie bieli, ani nie barwi na beżowo. Myślałam, że może stanie się czymś w rodzaju lekkiego fluidu, ale nie - być może jeśli doda się te 15% dwutlenku tytanu lub inne pigmenty to tak będzie.




Co ciekawe, krem stał się nieco bardziej matujący niż zazwyczaj. Przy tej ilości dwutlenku tytanu nic się nie roluje, krem nadal pięknie się wchłania. Po wchłonięciu w miejscu aplikacji nie pozostaje żaden kolor, a skóra jest gładka.




Ten krem to mój codzienniaczek, którego używam zamiast filtru z Pharmaceris SPF 30 - czyli gdy siedzę w domu. Planuję dodać ten mikronizowany dwutlenek tytanu również do matującej Ziaji SPF 50, żeby ładnie współpracował z filtrami w niej zawartymi i wymiatał wolne rodniki, które mogą powstawać podczas działania filtrów chemicznych.

Jeśli zatem szykujecie się do napisania maila do mnie w sprawie rozjaśnienia podkładu, polepszenia jego przyczepności, krycia, lub dodania filtru - to macie odpowiedź ;)
Do kupienia tutaj: KLIK!

Miłego dnia!
Arsenic

13 komentarzy:

  1. Nabrałam ogromnej ochoty na dosypanie odrobiny tego czarodziejskiego cuda do podkladu Lily Lolo... Uwielbiam go, ale minimalnie większego krycia bym mu nie odmówiła.
    Boje sie jednak zmiany jego innych fajnych wlasciwosci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odsyp sobie Lily Lolo do małego słoiczka i na tym eksperymentuj :)
      Ten nowy dwutlenek tytanu jest naprawdę spoko, z czystym sumieniem mogę go polecać do ulepszania i wzbogacania kosmetyków. Konsystencja na wielki plus.

      Usuń
    2. Czy myslisz ze probka 5ml wystarczy mi do przeprowadzenia takiego eksperymentu i ewentualnie ulepszenia calego podkładu? :)

      Usuń
    3. Myślę, że spokojnie. 5 ml to naprawdę duża porcja.

      Usuń
  2. Fajnie, że jest teraz taka możliwość.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna możliwość! nigdy o niej nie słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki mniej więcej filtr się uzyska jak do 60ml doda się 5 i 15% RS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie należy przyjmować 2 jednostki SPF na 1% stężenia TiO2 w produkcie. Przy czym zalecane stężenie tego nowego, mikronizowanego, to 2-15%.
      Można go śmiało łączyć z tlenkiem cynku mikronizowanym. Tam przyjmuje się 1-1,25 jednostki na 1%. Stężenie dopuszczalne w UE 25%.
      Wartości SPF gotowego kosmetyku nie są addytywne, tzn nie dodają się. Zawsze są wyznaczane empirycznie.

      W praktyce wszystko zależy od grubości warstwy, stopnia starcia lub spłynięcia kremu na twarzy, itd.

      Usuń
  5. Ja niestety musiałam dać TiO2 nawet ze 30%.. bo mój podkład fatalnie krył (tak z kolorówki) może zestaw wybrałam marny.. Dokupiłam tlenku cynku i dwutlenku tytanu, dałam po połowie saszetek i dalej słabo, strasznie dużo go usypywałam do makijażu - gdzieś płaską łyżeczkę a i tak się poddawałam i sięgałam po korektor.. i dziś po raz 3! modyfikowałam, bo żal mi było w tak krótkim czasie tracić 1/4 podkładu. Dołożyłam jeszcze po około łyżeczce, w sumie doliczyłam się z 5.3g dwutlenku tytanu (na koło 10g innych składników). Wydawał się dziś rozprowadzać nieźle i w końcu coś kryć :) jeszcze sobie korektor poprawiłam i bronzer machnęłam, ale to z innych proszków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apropos, wybrałam zestaw dla suchej i normalnej. Bez dokupywania tio2 lub dwutlenku cynku się nie obejdzie, jeżeli chcecie dostrzec, że coś macie na buzi. :( W sumie wydałam trochę kasy i do tego sama go stworzyłam, co zajęło mi 3 popołudnia, jedyne co mnie cieszy wyniesione z tego doświadczenia z Kolorówką to to, że sama mogę modyfikować każdy zły odcień, a zazwyczaj z takimi się spotykam. Co do stosunku ceny, to za tą cenę kupiłabym chociażby 10g z Annabelle i miała przyzwoite krycie, i zaoszczędzony czas. Ale nie żałuję.

      Usuń
  6. A ten nowy dwutlenek jest niesamowity. Wreszcie można w saszetce mieszać juhuu! Chyba wystarczająca zachęta, by color blendy kupić, bo ucieranie tlenków mnie już trochę męczy :( gdzie ci mężczyźni..

    OdpowiedzUsuń
  7. czy dodajesz ten mikronizowany dwutlenek tytanu do gotowego już kremu czy przy produkcji? :) doszło moje zamówienie z tym kremem + gratis w postaci właśnie tego dwutlenku i chciałabym go dodać, ale nie wiem kiedy :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger