Prostota i dbałość o szczegóły - antybakteryjny żel do rąk z Osmoza Care



Jakiś czas temu pisałam Wam o musującej piance antybakteryjnej do rąk. Była - i jest nadal - moją miłością od pierwszego wejrzenia; ja po prostu jestem tą postacią z kreskówki, która jara się środkami dezynfekującymi, a gdy dodatkowo są w postaci strzelającej pianki, to już jestem w niebie.


A po piance przyszedł czas na powrót do klasyki, czyli do najnormalniejszego w świecie żelu antybakteryjnego do rąk, również firmy Osmoza Care.

Żel jak żel, niby nic w nim specjalnego, o czym tu więc pisać? Otóż diabeł tkwi w szczegółach, które wyróżniają te wyjątkowe produkty spośród tryliardów innych takich samych. 

Pozwólcie, że Wam opowiem o tych szczegółach, które mnie najzwyczajniej w świecie urzekły.
Spójrzmy najpierw tam, gdzie zawsze spoglądam na początku, gdy chcę produkt poznać: w skład INCI. 
Skład zwalił mnie z nóg swoją prostotą - 4 składniki, w dodatku alkohole (odpowiedzialne za masowe morderstwa na bakteriach) dookreślone numerem CAS, aby nie było co do nich wątpliwości.  



Numer CAS to oznaczenie numeryczne przypisane substancji chemicznej przez amerykańską organizację Chemical Abstracts Service (CAS), pozwalające na identyfikację substancji.
Numer CAS jest jednym z najpowszechniej stosowanych sposobów identyfikacji substancji chemicznych. Nie stanowi on unikalnej cechy produktu (np. różne bezwodne odmiany kwasu cytrynowego mają ten sam numer CAS), choć np. związki chemiczne o różnym uwodnieniu mogą być oznaczone różnymi numerami CAS (kwas cytrynowy monohydrat ma inny numer niż bezwodny).

(źródło: poczciwa Wikipedia)


Tak, ja wiem, że niektórym wystarczy aby produkt działał i nie szkodził, a INCI czy CAS to czarna magia z kosmosu - ale nigdy, przenigdy Was nie korciło aby sprawdzić co sobie wcieracie? 
Firma Osmoza Care nam to ułatwia maksymalnie, bo kolejnym szczególikiem, który chwycił mnie za serce jest umieszczenie w składzie procentowego udziału dwóch pierwszych składników. Urocze, kochane, proste podejście do sprawy. 

<jad>Nie muszę drogą dedukcji dochodzić do tego, że ekstraktu z rumianku jest 0,000000001% ponieważ jest na 48 miejscu w składzie, tuż pod układem konserwantów, których max. dopuszczalna zawartość w końcowym produkcie wynosi 0,000000002%, w związku z czym ów rumianek w składzie prawdopodobnie był pyłowym zanieczyszczeniem pochodzącym z nektaru odpadającego z odnóży przelatującej nad fabryką pszczoły, ale producentom było to na rękę bo mogli sobie jadowicie żółty rumianek walnąć na opakowaniu. </jad>

Pozostałe dwa składniki to gliceryna odpowiadająca za nawilżenie i - o Bogowie! - ekstrakt z grapefruita. Nie zapach, nie jakiś ponury związek chemiczny dający złudzenie aromatu grapefruita przywalonego toną cukru - prawdziwy ekstrakt! 
Jaram się, ale nie zapomnijcie, że w mojej kreskówce takie szczegóły mają znaczenie, świadczą o jakości produktu, o jego randze. 
Z wiekiem doceniam to coraz bardziej.



Przyglądam się zatem opakowaniu z większą ciekawością i widzę kolejny plus - tego żelu jest aż 100 ml, a nie standardowe 50 ml. 

Produkt pachnie niezwykle delikatnie. Nie wyczuwam tam grapefruita, zapach ten kojarzy mi się z czystym dzieckiem :)
Co istotne, dłonie pozostają nawilżone po jego użyciu.

Ceny nie znam, bo produkt ten - wraz z kilkoma innymi - wygrałam w rozdaniu u Smyka, ale może i lepiej, że jej nie znam :) 

Na każdym kroku widać w produktach tej firmy dbałość o najmniejszy szczegół. I - za co jestem im wdzięczna - wiarę w to, że konsumenci potrafią zrozumieć i wykorzystać taką informację jak przejrzyście podany skład; oraz docenić dodanie wartościowego ekstraktu zamiast związku zapachowego.  

Używacie żeli antybakteryjnych do rąk? Ja nie wyobrażam sobie zajęć na uczelni bez niego! Często jest taki hardkor, że nie ma czasu na odświeżenie się przed rozpakowaniem kanapek... 

Miłego dnia!
Arsenic



3 komentarze:

  1. ja mam teraz żel Carex Splash, który nałogowo używam :)
    uwielbiam go
    w kolejce czeka właśnie pianka OsmozaCare, o której wspomniałaś :D
    uwielbiam tak się dezynfekować :D ciesze się, że nie tylko ja ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. w podróży i codziennych wyjściach z dziećmi niezbędne, u mnie Carex Splash

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami bardzo ułatwia życie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger