DIY: mineralny cień "Wiolettowy"



Po tym, jak zrobiłam Wioletcie analizę kolorystyczną rozwinęła się pomiędzy nami żywiołowa korespondencja mailowa, dotycząca głównie pacykowania się, ale też i innych, babskich spraw. Wioletta jest przesympatyczną laską, zajrzyjcie na jej bloga: KLIK!
gdzie wrzuca zdjęcia swoich dzierganych dzieł, kompletnie cudownych. Ja też kiedyś trochę dziergałam, robiłam nawet koronki ale to, co ona robi na drutach to jest mistrzostwo.


No i po naszych rozmowach okazało się, że Wioletta zakochała się w pigmentach mineralnych ze sklepu Kolorówka.com - nic dziwnego, skoro cienie MAC przy nich wymiękają.

Wioletta wciągnęła się w minerały do tego stopnia, że nie tylko ukręciła swój własny podkład, nie tylko nauczyła się nakładać pigmenty tak aby się w ogóle nie osypywały, ale też poszła za ciosem i stworzyła swój własny cień mineralny z pigmentów.


Niestety, nie zapisała receptury, ale udało mi się odkopać w tonie maili ten jeden, w którym mi zdradziła ów sekretny przepis na ten cień.




Przepis na mineralny cień Wiolettowy:

"Wymieszane pigmenty Moon Stone, Róż ultramarynowy, grafit i czerń
żelazowa, przyczepność poprawiona przez dodatek sericite mika i
miristynian magnezu." - autorka receptury cienia ;)

  • Moon Stone
  • Róż ultramarynowy
  • Grafit
  • Czerń żelazowa
  • Sericite Mica & Mirystynian Magnezu
Co ważne - cień został wymieszany delikatnie w woreczku strunowym, nie w moździerzu. Dzięki temu błyszczące drobiny nie zostały przygaszone i rozbite na mniejsze, przez co mamy ładny, satynowy cień od czasu do czasu migoczący fioletem i srebrem, a nie zwykłą perłę.

Moon Stone
5,99 zł
Moon Stone
INCI: Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxides, Carmine
Mika o naturalnej, przygaszonej barwie brązowoszarej, stonowana.


Róż ultramarynowy
5,90 zł
Róż ultramarynowy
INCI: Ultramarine
Pigment ultramarynowy o nieco chłodnej różowo-fioletowej barwie.



Grafit
5,99 zł
Grafit
INCI: Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxide
Niemal matowa mika o barwie grafitu.



Czerń żelazowa
5,86 zł
Czerń żelazowa
INCI: Iron Oxide
Czerń żelazowa (czarny tlenek żelaza) jest naturalnym tlenkiem o matowym, czystym czarnym odcieniu...


Proporcje niestety musicie sobie dobrać sami, ale przypuszczam, patrząc na ten cień, że kolejność tutaj odpowiada także ilości dodanego składnika - a więc najwięcej będzie tu pigmentu Moon Stone. Jakież to jest intuicyjne, prawda? :)

Kolor był z góry określony, gdyż Wioletta bardzo ukochała sobie specyficzne odcienie brązu, mianowicie podbite odcieniami fioletu lub różu. Zatem zabawa pigmentami i stworzenie nowego koloru nie było całkiem spontaniczne, lecz zmierzało w konkretnym kierunku. 




Wioletta ukręciła cień i przysłała mi go trochę na wypróbowanie. Cień tak sobie leżał, leżał jakiś czas, aż któregoś dnia bardzo się spiesząc palcem wklepałam go w całą powiekę i... straciłam dla niego głowę, serce i pewnie jakieś inne organy też. Cudowny odcień! 

Chłodny, bardzo stonowany i elegancki brąz wpadający w odcienie fioletowe, dodatkowo błyskający fioletem i różem delikatnie i nieśmiało. Niby taki burasek codzienny, ale wyjątkowo udany. 

Bardzo często po niego sięgam, szczególnie w te dni, kiedy nie mam czasu na bardziej skomplikowane makijaże - ten cień świetnie sprawdza się jako jedynak, ewentualnie z dodatkiem odrobiny czarnej kredki. 




I jest to też moja propozycja dla zielonookich, którym wszelkie serwisy urodowe proponują neonowe fiolety na powieki w myśl zasady - zielone tęczówki najlepiej jest podkreślić fioletem. A przecież zielone oczy mogą być różne, szarawe, niebieskawe, przygaszone... Ten cień fajnie podkreśli zielone tony w tęczówce bez tej nachalności, subtelnie. Właśnie dlatego, że tak trudno określić - czy jest brązem, fioletem, czy buraskiem? :)

Miłego dnia!
Arsenic


11 komentarzy:

  1. Ale fajny kolor wyszedł! Coś dla mnie :D
    Ech... i moja lista chciejstw z kolorówki znowu rośnie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kolor jest świetny, kompletnie inny niż zwykłe, codzienne, płaskie brązy a przy tym nie robi na twarzy dyskoteki ;) Wioletta ma czuja do kolorów :)

      Usuń
  2. Podoba mi się :) naprawdę ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  3. Baaardzo dziekuje za tyle milych slow, az sie zaczerwienilam. Za jakis czas sprobuje odtworzyc ten cien, bo mama podkradla mi spora czesc. Moje kolezanki ten kolor nazwaly "eozyna":)
    Pozdrawiam serdecznie z pociagu- aktualnie stacja Wroclaw:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to się zastanawiam, czy przypadkiem tam "Atena" w międzyczasie nie trafiła do mieszanki. Pamiętasz? Rozmawiałyśmy też o tym pigmencie i tak mi się zdaje, że te drobinki nie pochodzą wyłącznie od Moon Stone i Grafitu :)

      Usuń
    2. Nie, Ateny nie było, leży jeszcze nieruszana.
      Sekret tkwi w mieszaniu cieni w woreczku a nie moździerzu. Moździerz rozbija migocące drobinki na mniejsze, trochę je gasi, z dyskoteki robi się "perła".
      Pamiętam jak robiłam ten cień, od razu napisałam do Ciebie maila i wstawiłam fotkę i przepis na FB, gdyby była tam Atena - napisałabym))).

      Usuń
    3. To muszę dodać, że cien powinien być mieszany delikatnie w woreczku a nie w moździerzu, aby zachować te drobinki. Strasznie mi się one spodobały :)

      Usuń
  4. No właśnie sama się zastanawiam nad fioletami bo już wszystkie brązy z kolorówki wykupiłam. Jestem zielonooka i nigdy nie próbowałam z fioletami.
    Bardzo mi się podobają cienie, w których widać różne kolory :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki fiolecik niedopowiedziany, burasek, wyglądałby całkiem naturalnie a przy tym podkreśli zielone tony w tęczówkach bez tej bazarowej nachalności jak zwykłe, typowe fiolety - spróbuj, zamiast brązów będzie idealny.

      Usuń
  5. Ach, ja już po pierwszym zamówieniu z kolorówki, ale widzę, że niedługo będę musiała zrobić kolejne :/ ;) Przepiękny kolor, gratuluję intuicji :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger