Wariatka, czyli niebieskie pigmenty mineralne do kolekcji
Jestem uzależniona i z tego już nie ma odwrotu. Lubię sobie siadać wśród swoich pigmentów mineralnych i macać je po kolei, patrzeć jak błyszczą, jakimi niuansami się różnią między sobą. Uwielbiam robić nimi makijaże, bo żaden cień jak do tej pory nie dorównał im jakością.
Ale to już wiecie, wystarczy że pobieżnie przejrzeliście mojego bloga.
Do tej pory pokazałam Wam swatche tych pigmentów:
Szarości i czerń wśród pigmentów mineralnych.
ZOBACZ >>>
Różowe pigmenty mineralne. ZOBACZ >>>
Beżowe pigmenty mineralne. ZOBACZ >>>
Pomarańczowe pigmenty mineralne. ZOBACZ >>>
Fioletowe pigmenty mineralne. ZOBACZ >>>
Brokaty. ZOBACZ >>>
I zorientowałam się wreszcie, że zabrakło wśród tych recenzji pigmentów niebieskich, których Kolorówka ma całkiem ładną i sporą gamę.
Zacznę od dwóch pigmentów interferencyjnych, za którymi przepadam. Pozornie niczym się nie różnią i pewnie nie raz się zastanawialiście nad tym czy seria Satin to to samo co Silk. Otóż nie, wg mnie seria Satin jest delikatniejsza, całkiem transparentna. Pigmenty z tej serii zostawiają na skórze jedynie poblask w danym kolorze, dzięki czemu świetnie sprawdzają się w makijażu jako rozświetlacze. Wyglądają też genialnie gdy się je nałoży na inny kolor, np. na czarną, matową bazę.
http://arsenicmakeup.blogspot.com/2013/01/impresje-zoto-fioletowe-makijaz.html |
Efekt ten mogliście zobaczyć w moim makijażu "Fioletowo-złote impresje". Tam w kąciku oka użyłam pigmentu Satin Violet nałożonego na czarną bazę.
Wśród niebieskich pigmentów przedstawicielem serii Satin jest Satin Blue:
Satin Blue
Z kolei seria Silk to już pigmenty "konkretniejsze". Mają wciąż ładny połysk w danym kolorze, ale też są bardziej kredowe, mają większe krycie. Lepiej się sprawdzają w makijażu na jasnych bazach.
Widać to na zdjęciach ze swatchami, Satin Blue daje się rozetrzeć aż do niemal niewidocznej, błękitnej mgiełki, natomiast Silk Blue daje wyraźną, jaśniejszą od skóry granicę koloru.
Silk Blue
Co ciekawe, w sklepie opis sugeruje coś wręcz odwrotnego - że to miki z serii Silk są delikatniejsze i bardziej transparentne, więc albo moje pigmenty dostały złe naklejki i ja w rzeczywistości pałam gorącą miłością do serii Silk a nie Satin, albo specyfika pigmentów sprawia, że zachowują się one inaczej u mnie.
To się często zdarza, ostatnio w rozmowie z koleżanką nie mogłyśmy dojść do porozumienia w kwestii pigmentu Rose Taupe. Wg mnie jest to kasztanowo-czerwono-rudawy, matowy bądź satynowy pigment-baza, w którym połyskują zielono-turkusowe drobiny. Wg koleżanki drobiny były ewidentnie niebieskie a sam pigment po prostu brązowy w stonowanym odcieniu, ani zbyt ciepłym, ani zbyt chłodnym, dodatkowo mieniący się na różowo.
Cóż, za to przecież kocham pigmenty mineralne - wymykają się jednoznacznym opisom.
Wracając do moich niebieskości - kompletnie uwiódł mnie pigment, którego barwa nie pasuje do mnie ani charakterem ani nasyceniem: Vintage Blue.
Vintage Blue
Jeśli o niebieskim kolorze można w ogóle powiedzieć, że jest romantyczny - to ten z pewnością takim właśnie jest. Delikatny, lekko satynowy, spokojny i stonowany. Łagodny jak puszysty króliczek. Uroczy i śliczny. Wspaniale "dogada się" z Apricot, inną "dziewicą" w kolekcji pigmentów z Kolorówki.
Aqua Blue z kolei to przedstawiciel błękitów chłodnych i perłowych.
Aqua Blue
Tylko pozornie podobna jest do Light Blue. Po roztarciu pigmentu widać doskonale, że "Aqua" w nazwie tego pigmentu nie wzięło się znikąd, lecz doskonale opisuje jasny, rozwodniony charakter tej barwy.
Light Blue jest zdecydowanie od niej bardziej "charakterny":
Light Blue
Starsza siostra Light Blue, czyli Dark Blue ma moc poprawiania nastroju :) Jest to mocny, nasycony, głęboki błękit jaki dane jest nam oglądać w samym środku lata. Zdecydowany, piękny odcień, kojarzy mi się z Sycylią...
Pigment nie jest zbyt nachalnie perłowy.
Dark Blue
Kolejny mój ukochaniec, o którym pewnie już nie raz Wam marudziłam - Ballad Blue. To jedna z mik, która była do wygrania w moim wielkim konkursie z Kolorówką. Jest to błękit, który nazywam "dżinsowym", bo bazą jest stonowane, łagodne indygo, które jednak igra ze światłem na fioletowo.
Wielowymiarowy kolor, niezbyt mocno perłowy. Bardzo łatwo można zrobić makijaż tylko tym jednym pigmentem i efekt nie będzie płaski.
Ballad Blue
Blue Belle of Asia to kuzynka Aqua Blue, choć ten pigment ma nieco bardziej zdecydowany kolor.
Blue Belle of Asia
Pozostając w temacie czystych błękitów, przed Wami Cerulean Blue! Mimo, że ma dość zdecydowany kolor, wyraźnie widać, że różni się charakterem od Blue Belle of Asia czy Aqua Blue, ten pigment jest już bardziej stonowany.
Cerulean Blue
I genialna propozycja na eyeliner: Blackstar Blue. Świetnie sprawdza się także w smokey eyes, które niby ma być czarne, ale...
Aż się prosi o sztuczne rzęsy i małą czarną.
Blackstar Blue
I wracamy do rzeczywistości naszej codziennej i (często) szarej. Cambridge Blue to wersja błękitu dla osób ceniących przewrotność i przekorę. Jest to bowiem na pierwszy rzut oka bardzo stonowany i grzeczny odcień... szarości. Bardzo polecam ten kolor paniom o typie kolorystycznym Lato. Jest to dla nich idealny odcień błękitu, który nie będzie wyglądał na twarzy bazarowo.
Cambridge Blue
Sapphire to jedna z niewielu błękitnych propozycji pigmentów, którego barwa jest lekko przesunięta w kierunku fioletów. Jest to bardzo delikatny pigment, lekko transparentny ale o czystej, zdecydowanej barwie przyciągającej wzrok przez to właśnie, że balansuje na pograniczu fioletów i niebieskości.
To, że jest delikatny i transparentny wcale jednak nie wyklucza możliwości budowania koloru aż do uzyskania bardzo głębokiego odcienia szafiru.
Sapphire
Na koniec zostawiłam dwa pigmenty matowe. Uwielbiam je i jednocześnie ich nie znoszę, mają bowiem koszmarny charakterek i przez to są trudne do współpracy.
Osypują się zawsze, niekiedy "nie lubią się" z jakąś bazą pod cienie i strzelają wtedy fochy, ale... gdy już je okiełznamy wyglądają jak gwiazdy ze starego Hollywood - cudownie.
Błękit ultramarynowy
Warto je nieco okiełznać mieszając np. z bazą TKB ale niestety wiąże się to z niewielką utratą intensywności koloru.
Błękitu ultramarynowego używam najczęściej do ochładzania odcienia podkładu, mówiłam o tym tutaj:
Błękit Pruski ma przecudowny, głęboki kolor - uwielbiam go. Ale niestety, czysty pigment ma moc. Zostaje na skórze i trzeba się porządnie spocić aby go ze skóry zmyć.
W TYM POŚCIE podpowiadam jak można ten pigment nieco ujarzmić. Zdradzam też przepis na nowy cień z jego użyciem.
Błękit pruski
Wiem, wiem, znów Wam narobiłam smaka. Ale wiecie co? Ptaszki ćwierkają, że na wiosnę mają się w sklepie Kolorówka pojawić nowe pigmenty mineralne! Ja już przebieram nóżkami i doczekać się nie mogę, kiedy w nie zanurzę paluszki :)
Trzymajcie się ciepło
Arsenic
błękit pruski jest cudowny zmaluj coś z nim
OdpowiedzUsuńTylko znajdę sklep, w którym można dokupić trochę czasu... ;)
UsuńSpoko, zrobię makijaż z tym pigmentem, tylko muszę pomyśleć o czymś ciekawszym, graficznym, bo smokey już mi się znudziły.
Błękit pruski zagarnął mnie całą dla siebie. Teraz już nie odwrotu i muszę go zakupić, pewni przy okazji wpadnie jeszcze kilka pigmentów z tej tonacji. Świetnie się czuję w niebieskim, więc nie będę żałować :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOho, ostrożnie tam z tymi pigmentami mineralnymi. Uzależniają! ;)
UsuńPiękności =) Normalnie wszystkie mi się podobają, co do jednego! Ja tak lubię niebieskości, tylko szkoda, że nie każdy odcień mi pasuje :P
OdpowiedzUsuńNo niestety, ja też do Vintage Blue wzdycham z daleka. Na mnie wygląda zbyt blado... a właściwie nie wygląda. A cudny jest, "kłapouchowaty" ;)
UsuńFiu fiu, niezła kolekcja :) ja muszę trochę pokombinować z moimi mikami, niestety mam bardzo dużo różowych, bo myślałam, że będę duużo pomadek i błyszczyków robić, ale jakoś mi przeszło ;)
OdpowiedzUsuńMam ten sam problem z paletami ze Sleek. W każdej jest przynajmniej jeden róż - i wiem, że ich do końca życia nie zużyję, nawet gdy mi na starość odbije i zacznę sobie rumieńce malować jak u matrioszek.
UsuńA może hurtem zrób błyszczyki i rozdanie...?
Ballad Blue jest najpiekniejszy
OdpowiedzUsuńJa też go uwielbiam!
UsuńBłękit pruski mam i kocham :D W ogóle niebieskie kolory na oczach są czadowe :)
OdpowiedzUsuńJa się zakochałam w jasnoniebieskich oczach pomalowanych bardzo ciemnym, nasyconym granatem. Wygląda to bosko!
Usuńostatni boski odcien :D
OdpowiedzUsuńHa, błękit pruski robi furorę ;)
UsuńPiękny jest, to fakt.
wow. Robią wrażenie. W cieniach cz ęsto brakuje mi mocnego napigmentowania. Tylko przeraża mnie zmywanie tego z oczu...
OdpowiedzUsuńDlaczego?!
Usuń