Płukanie ust olejem - jak to robić i czym płukać
Źródło: http://drjockers.com/2014/02/health-benefits-oil-pulling/ |
Metoda płukania ust olejem, czy też ssania oleju - różnie to bywa nazywane - pochodzi z Ajurwedy, starożytnego systemu medycznego Indii. Znana jest więc ludziom od... cóż, paru tysięcy lat. Mam prywatną teorię na ten temat - dbanie o higienę jamy ustnej od zawsze było ludzkości znane jako remedium na wiele chorób. To, że dziś robimy to roztworami alkoholowymi, nićmi dentystycznymi, pastami z detergentami i plastikowymi szczoteczkami do zębów, uznając to za jedyne słuszne i cywilizowane metody, nie oznacza iż dawniej, pięć tysięcy lat temu, ludzie tego nie robili i nie byli świadomi wagi tego procesu. Po prostu używali innych środków.
Z pewnością olej obchodzi się z naszą jamą ustną, dziąsłami, szkliwem i błonami śluzowymi znacznie łagodniej niż płyn do płukania z alkoholem czy twarde, szorstkie szczoteczki. Z pewnością też olej jest w stanie równie dobrze (o ile nie lepiej) poradzić sobie z rozpuszczeniem zanieczyszczeń, usunięciem bakterii - a więc tych wszystkich czynników mogących potencjalnie szkodzić naszemu zdrowiu. Wiecie, że kamień nazębny jest uznawany za złogi mogące przyczyniać się do zawału serca? Wierzę, że ludzie w Indiach już pięć tysięcy lat temu o tym wiedzieli i nie widzieli przesady w rytualnym oczyszczaniu jamy ustnej jak i całego ciała codziennie rano.
W istocie, wierzę, że wszelkie rytuały, nie tylko te dotyczące higieny, są uzasadnione tym abyśmy - nie myśląc zbyt wiele, nie wdając się w szczegóły - po prostu dbali o swoje zdrowie, życie czy relacje z innymi.
Dla tych jednak, którzy lubią myśleć zbyt wiele i wdawać się w szczegóły, wyjaśniam: mycie zębów szczoteczką też nie jest złe :) Dawniej po prostu ludzie wykombinowali, że płukanie olejem rozpuszcza zanieczyszczenia i nie trzeba pchać do ust patyka aby mieć czysto, pachnąco i lśniąco.
Dziś też możemy z tej metody korzystać, a czy ona przynosi więcej benefitów zdrowotnych niż szczotkowanie zębów? Jak się tak zastanowić... to chyba nie. Co się robiło w dzieciństwie, gdy się nie chciało iść do szkoły? Ano nie myło się zębów przez cały dzień i następnego dnia rano zapalenie gardła jak ta lala. Nie było tak? :)
A próchnica? Można żreć słodycze kilogramami, ale dopóki sumiennie szczotkujemy zęby, raczej jesteśmy bezpieczni, tylko tyłek rośnie. Albo dopóki płuczemy usta olejem.
Higiena jest ważna, a nie środki - tak sądzę, mogę się mylić.
Na pewno jednak płukanie olejem jest po prostu łagodniejsze, przyjemniejsze i dokładniejsze niż szczotkowanie czy płukanie płynem. Pomyślcie, jak się czujecie gdy płuczecie usta płynem alkoholowym - ja zawsze się robię czerwona jak rak, wszystko mnie szczypie i boli, oczy łzawią.
Albo szczoteczki - ile razy psioczyliście na zbyt ostre włosie, które podrażniło Wam dziąsła? Ile razy przejechaliście szczoteczką trzy razy w jedną i dwa razy w drugą po zębach bo się spieszyliście?
Płukanie ust olejem to metoda, która pozwala bardzo dokładnie pozbyć się wszystkich zanieczyszczeń z jamy ustnej. Nie bardzo wierzę w te historie o detoksykacji, wyleczeniu z chorób, poprawie stanu skóry - wiecie, no. Nie. Chyba, że powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że szczotkując zęby "tradycyjnie" po prostu oczyszczamy je w istocie mniej dokładnie niż płucząc usta przez 15 minut olejem, przez co po prostu podtruwamy się doprowadzając do tych niekorzystnych stanów.
Zresztą, poczytajcie ten artykuł, myślę bardzo podobnie: KLIK!
Metody płukania ust olejem używam od jakiegoś czasu, niedługiego. Chciałam się sama przekonać, czy faktycznie nagle ozdrowieję, cera będzie promienna, zęby będą walić światłem halogenowym, itd. Aa... w zasadzie chciałam sprawdzić sama na sobie, jak bardzo obrzydliwe i zabierające czas to jest. I trochę - czy faktycznie wyczyści mi lepiej. Bo szczoteczki i tradycyjnej pasty do zębów nie lubię coraz bardziej, stąd moje poszukiwania alternatywnych, ziołowych, naturalnych środków do higieny jamy ustnej.
Na czym to polega?
Dosłownie - na płukaniu ust olejem. Oczywiście, poszła fama w internetach, że najlepsze będą czyste, naturalne, tłoczone na zimno i nierafinowane oleje, ale prawda jest taka, że takie oleje lepiej jest pić (o ile są jadalne), niż używać ich do czyszczenia czegokolwiek. W zupełności wystarczy zwykły olej kokosowy, ba, nawet oliwa z oliwek, jeśli ktoś lubi jej smak.
Powiem więcej, nawet i słonecznikowy z baniaka pięciolitrowego da radę.
Istotą płukania ust olejem jest usunięcie zanieczyszczeń a nie przyswojenie składników oleju.
Tak samo więc jak oliwkę hydrofilną do demakijażu można zrobić z Kujawskiego a po demakijażu wklepać w skórę mieszankę olejów najwyższej jakości od Khadi, tak samo usta można płukać zwykłym olejem kokosowym (który dodatkowo fajnie działa antybakteryjnie, stąd często robi się przecież z niego "alternatywne", "naturalne" pasty do zębów) czy oliwą.
Ja mam to szczęście, że mój magazynek kosmetyczny obfituje w przeróżne oleje - dobre i lepsze, ot moje prywatne wariactwo. Tak, wypróbowałam większość z nich :)
- i od razu polecam olej kokosowy jako najsmaczniejszy i najprzyjemniejszy,
- masło shea - dość trudno się topi, polecam najpierw leciutko podgrzać w kąpieli wodnej, ale jest całkiem przyjemny w smaku,
- oliwa z oliwek jest tylko dla fanów jej smaku,
- podobnie jak olej z czarnuszki - jest gorzkawy, ma intensywny smak, który długo pozostaje w buzi
- olej słonecznikowy z pięciolitrowego baniaka jest najbardziej neutralny
Co ważne - płuczemy tylko usta, nie gardło. Zostało to wyjaśnione w taki sposób, że te wszystkie zanieczyszczenia, które rozpuszczą się w oleju, przenosimy do gardła i trudno się ich stamtąd pozbyć. Dodatkowo, można niechcący połknąć odrobinę tego oleju wraz ze wszystkimi bakteriami - a tego nie chcemy.
Usta płuczemy 15-20 minut. I tutaj dla mnie płukanie olejem wygrywa ze szczoteczką, bo mogę w tym czasie robić wszystko - mogę wejść pod prysznic i się umyć, ogolić, nałożyć i zmyć odżywkę, wytrzeć się i nabalsamować, płucząc cały czas usta. Mogę pisać post na blogu siorbiąc olej, dbając aby przeciamkać go przez wszystkie zakamarki uzębienia. Mogę odkurzyć mieszkanie i zebrać skarpetki z podłogi - podczas płukania ust olejem nie angażujemy rąk! Nie muszę więc stać przed lustrem i szczotkować zębów z zegarkiem w ręku, mogę dbać o higienę jamy ustnej przy okazji robiąc inne rzeczy. To wielka oszczędność czasu! Dla mnie - atut bezcenny.
Jak ja to robię?
Rano, po wypiciu swojej szklanki wody z aloesem, idę do kuchni, biorę łyżkę oleju kokosowego lub jakiegoś innego, na który mam ochotę i wędruję do łazienki już wesoło płucząc usta olejem. Po drodze robię głupie miny do lustra. Jest coś absolutnie rozgrzewającego dzień w widoku siebie samej z buzią pełną oleju i durną miną.
Wpadam pod prysznic, robię swoje, przebieram się, odpalam komputer, ogarniam co ważniejsze sprawy a potem wypluwam mieszaninę oleju i śliny do zlewu.
Ważne jest, żeby nie brać zbyt dużej ilości oleju - łyżeczka do herbaty na początek w zupełności wystarczy. Podczas płukania ust olejem produkujemy duże ilości śliny, która miesza się z olejem, w efekcie więc z upływem czasu płukanie jest łatwiejsze, a na koniec wypluwamy mleczną emulsję.
Potem przepłukuję usta czystą wodą aż przestanę czuć smak oleju - i tadaa! Gotowe. Przeważnie podczas płukania ust samą wodą, już na koniec, szczotkuję zęby samą szczoteczką, bez pasty - to jest moja autorska metoda, która u mnie wynikła z potrzeby. To jest jak uzależnienie, jeśli nie wyszczotkuję, nie czuję czystości. Można też po prostu przed całym procesem płukania ust olejem, umyć zęby tradycyjnie pastą i szczoteczką.
W ciągu dnia myję potem zęby "normalnie", czyli pastą i szczoteczką... ale zastanawiam się nad całkowitym przejściem na metodę olejową, ewentualnie wspieraną czystą szczoteczką. Bez żalu pożegnałabym pastę do zębów bo od dawna czuję, że nie robi ona niczego dobrego.
Jakie efekty zauważyłam po tym czasie?
Lśniąca skóra, ekstraordynaryjne wyniki badań, zęby Britney i nadludzkie moce się nie pojawiły, ale czuję, że dziąsła mają się zdecydowanie lepiej. Po szczotkowaniu nieraz lekko krwawiły, były zmaltretowane, na pewno też im dobrze nie robił wysuszający płyn do płukania ust z alkoholem. Po olejowaniu - chyba tak to mogę nazwać - są mocne, dziarskie i zadowolone z siebie.
Nie wiem jak to do końca działa, ale rano po wypłukaniu ust olejem mój nos i zatoki oczyszczają się wyjątkowo chętnie. W Krakowie generalnie nos zapycha mi się szybciej i bardziej niż np. w rodzinnym Lublinie, gdzie powietrze jest czystsze. Od kiedy stosuję tę metodę nie mam z tym większego problemu.
Zęby są faktycznie jakby... czystsze? Na pewno po porannym płukaniu są gładkie, wyraźnie czyste, ale odnoszę wrażenie, że ten stan utrzymuje się dłużej. Wierzę, że to może być prawdą iż olejem czyszczę jamę ustną dokładniej niż szczoteczką i pastą.
Zdecydowanie też zmniejszyła się moja charakterystyczna chrypka :) Nie palę, ale mieszkam w Krakowie. A to tak, jakbym jarała paczkę dziennie, przez co niekiedy, zwłaszcza rano, mam chrypkę. Od kiedy stosuję metodę płukania ust olejem mam ją rzadziej i jest mniej uporczywa.
Czekam na inne efekty działania tej metody - dam Wam znać, jeśli się pojawią. Póki co - tak, ta metoda mi odpowiada i mam zamiar kontynuować płukanie ust olejem, i Was też zachęcam do spróbowania.
Początki nie są łatwe, mogą też nie być przyjemne, ale myślę, że warto choćby spróbować.
Jeśli już to praktykujecie - odezwijcie się w komentarzu. Ciekawią mnie Wasze spostrzeżenia i rady.
Ściskam mocno
Arsenic
Ja kiedyś próbowałam, podczas moich angin, i pogarszało mi stan gardła. Albo nie pogarszało tylko sama nie wiedziałam już co się ze mną dzieje i zaniechałam eksperymentów. Tak na wszelki wypadek:) Ale teraz jak czytam Twój tekst to chętnie bym spróbowała jeszcze raz, Może nadwrażliwość zębów by się trochę wycofała. I jak u Ciebie zatoki się łatwiej oczyszczają to może u mnie też tak będzie;)
OdpowiedzUsuńnie wiedzialam ze plukanie i ssanie to to samo, pewnie kwestia tlumaczenia z angielskiego. Ja kiedys tego probowalam, uzywajac oleju krokoszowego i z czarnuszki, oba przyejmne w smaku (ale ja w ogole kocham oleje, pije lniany i z wiesiolka i nawet te smaki lubie). uznalam to za troche zbyt czasochlonne :) ale tak przekonywujaco o tym piszesz ze zrobie podejscie 2 :)
OdpowiedzUsuńA jako uzupelnienie tej pielegnacji proponowalabym miswak. zamiast tej czystej szczoteczki.
a probowalas sama zrobic paste? tu sa fajne propozycje :) bazujace wlasnie na oleju kokosowym
http://cudownediety.blogspot.com/2013/08/naturalne-pasty-do-mycia-zebow-cztery.html
Poza tym takie płukanie to niezłe ćwiczenia dla policzków :D pamiętam jak sama przez dłuższy czas tak robiłam i na poczatku właśnie policzki mnie bolały ;)
OdpowiedzUsuńtylko, że ja miałam lniany, więc nie było za smacznie, teraz mam w plnach kupić kokos do kuchni to i ssać znowu zacznę :)
Spróbowałabym ale szczerze nie wyobrażam sobie mieć oleju w ustach :| To musi być trudne...olej ma charakterystyczny smak :D I jest tłusty tak bardzo...nie wiem, chyba zniechęcam się za wcześnie zamiast spróbować, a potem oceniać :D
OdpowiedzUsuńNo tak, konsystencja oleju nie zachęca i może być ciężko się przełamać. Dlatego tak poleca się olej kokosowy, jako najprzyjemniejszy w smaku.
OdpowiedzUsuńPo paru minutach "ssania" dochodzisz do wniosku, że to nie jest jednak takie złe ;)
Nawiasem mówiąc - kromka chleba z masłem też sprawia, że masz w buzi dużo tłuszczu ;)
Fakt, to całkiem niezłe ćwiczenie ;) Lnianego chciałabym spróbować - kiedyś go piłam, ale to zupełnie co innego. Po czarnuszce i oliwie chyba żaden smak mi nie jest straszny ;)
OdpowiedzUsuńTak, pasta z masła kokosowego z olejkiem miętowym to standrad - pewnie w końcu ją zrobię, co będzie naturalną koleją rzeczy po płukaniu ust olejem. Możliwe, że to się okaże niezłym połączeniem metod.
OdpowiedzUsuńMiswak znam, nie używałam - chyba ciężej byłoby mi się do niego przekonać niż do ssania oleju ;) Używałaś?
Zatoki, nos - to pierwsza reakcja jaką zaobserwowałam, już pod prysznicem, w pierwszych pięciu minutach siorbania oleju.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam nadwrażliwych zębów, ciężko mi więc powiedzieć coś sensownego w tej sprawie. Spróbuj, wybierz jakiś smaczny olej i daj tej metodzie szansę. Ja sama ją jeszcze testuję, czekając co jeszcze dobrego mi przyniesie, ale jak na razie mój entuzjazm tylko rośnie.
Póki co nie mogę się przekonać do takiej metody ale czekam na wpis jak u Ciebie się sprawdziła na dłuższa metę.
OdpowiedzUsuń:( Trochę się zawiodłam, że nie wierzysz w supermoce po ssaniu oleju :D
OdpowiedzUsuńA może to ja po prostu wierzę w zabobony :) Chociaż muszę powiedzieć, że podczas ssania oleju, jedna z moich dolnych ósemek spuchła mi do rozmiarów pięciozłotówki, uniemożliwiając mi normalne funkcjonowanie. Zmotywowało mnie to żeby ją wyrwać. Okazało się że miałam sporych rozmiarów zanieczyszczenie przy korzeniu... można by to w sumie podciągnąć pod teorię oczyszczania jamy ustnej skoro problem był z zębem :D
Ale np moja siostra miała poważne problemy z wątrobą i zauważyła że zaczęła jej się oczyszczać. I to samo z zatokami.
Nie wiem nie wiem nie wiem.
Bedac w indiach probowalam kilka razy. Niezle chociazmialam wrazenie niedomycia.
OdpowiedzUsuńAle possalam olej kokosowy, wytrzymalam z 10minut. Calkiem przyjemne :)
A polska firma Lilla Mai ma w ofercie taka ekopaste na bazie oleju :)
Mnie kusi teraz proszek do zebow babuszki agafii
Spróbowałam płukania olejem lnianym i odruch wymiotny spowodował, że wytrzymałam minutę. Może trzeba się przyzwyczaić do smaku i odczucia oleju w ustach.
OdpowiedzUsuńczas temu, nnawet spory oglądałam o tym film na youtube, ale laska mnie nie przekonała, w przeciwieństwie do Ciebie i oleju kokosowego, który zawsze mam na stanie i uwielbiam jego smak:)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie niepokoją te początkowe nieprzyjemności - co konkretnie masz na myśli?
Chodzi o same odczucia wobec oleju w buzi. Niektórym może być ciężko się przełamać. W moim przypadku bardziej się tego bałam niż faktycznie odczuwałam cokolwiek negatywnego. W sumie to jest całkiem przyjemne nawet :)
OdpowiedzUsuńJa stosowałam kurację z ssaniem oleju słonecznikowego.
OdpowiedzUsuńJedną łyżkę przez 10-15min. :)
I jak wrażenia? Zauważyłaś jakieś super efekty? :)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem - ale może za krotko stosuję tę metodę aby się przekonać o jej potężniejszych właściwościach niż jej przypisuję :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę, jeśli naprawdę Cię to odstręcza to... nie zmuszaj się :)
OdpowiedzUsuńZ proszków miałam tylko Dabur, ten czerwony. Diabelski wynalazek, ale czyścił bardzo dobrze a oddech był w porządku jeszcze przez tydzień.... żartuję oczywiście, ale te goździki w składzie były jak atomówka na bakterie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to właśnie on mi pomógł zwalczyć paskudną infekcję, która mnie cały sierpień męczyła.
OdpowiedzUsuńJuż nie wiedziałam, co robić i przypomniałam sobie o ssaniu oleju :)
Skąd informacja o tym, że kamień nazębny może powodować zawał serca?
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest wszystko jedno, jakim olejem płyczemy usta ;)
OdpowiedzUsuńOlej kokosowy i olej sezamowy (nie ten, którego używamy do "chińszczyzny", a zimnotloczony) mają potwierdzone badaniami dość silne działanie antybakteryjne, dezenfykujące, wybielające itp. czyli podtrzymujące higienę jamy ustnej. Te badania czytałam jakoś 2 lata temu, ale można je znaleźć na PubMedzie.
Być może inne oleje czy oliwa z oliwek także mają podobne działanie, ale nie ma na to potwierdzenia, dlatego moim zdaniem, lepiej korzystać z tego, co ma potwierdzone działanie czyli oleju kokosowego lub sezamowego. Szczególnie, że kupienie ich nie jest żanym problemem (w sieci jest sporo firm tłoczących różne oleje).
Inną metodą, która genialnie się nadaje do utrzymania higieny jamy ustnej i wybielania zębów, jest węgiel aktywowany. Jakiś czas temu pisała o tym Klaudyna Hebda z Ziołowego Zakątka (bardzo polecam jej błoga, niesamowiście pozytywnie zakręcona dziewczyna :)).
W skrócie metoda polega na tym, że rozgniatamy lub wysypujemy do naczynka 2 kapsułki węgla aktywowanego (tego na zatrucia z apteki), dodajemy odrobinę oleju kokosowego lub sezamowego (działanie już znamy), można dodać kropelkę olejku goździkowego (działanie odkażające, odświeżające itp. - zapach jak u dentysty ;)). Taką "pastę" przy pomocy szczoteczki nanosimy na zęby i delikatnie roprowadzamy po zakamarkach uzębienia. Ruchy szczoteczki powinny być mega delikatne, ponieważ węgiel to substancja mechaniczna. Po chwili mieszanka zmiesza się ze śliną i wtedy można ją potraktować jak "płukankę" czyli po wyjęciu szczoteczki z ust płukać tym, jak olejem. Po wypluciu i wypłukaniu ust wodą można normalnie umyć zęby pastą. Stosując kilka razy w tygodniu można zapomnieć o "porannym" kapciu w buzi ;)
Uwaga:
Robić to lepiej przy zamkniętych drzwiach łazienki - widok dość średni ;)
Poza tym należy bardzo uważać na ubrania czy ręczniki, plamy prawie się nie spierają. Umywalkę umyjemy bez problemu :)
Podlinkowałam w tekście stronę medonetu, gdzie jest o tym artykuł. Informacje o związku kamienia nazębnego z zawałem są powszechnie dostępne - nie jest to nowa wiedza.
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis, na pewno wypróbuję! :) Klaudynę oczywiście znam, jestem wielką fanką jej twórczości :)
OdpowiedzUsuńDzięki za informacyjny wpis, do węgla już dawno się przymierzałam ale on ma sacharozę w składzie, nawet czuć, że słodki w smaku (przynajmniej te z którymi miałam do czynienia).
OdpowiedzUsuńSacharozę? Aż poszłam sprawdzić ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ten w tabletkach ma sacharozę, ale ten w kapsułkach już nie - w tym kapsułkowanym oprócz węgla jako substancje pomocnicze są wymienione różne tlenki żelaza, ditlenek tytanu i żelatyna, więc to chyba bardziej dotyczy osłonki, której i tak się pozbywamy.
Do czyszczenia zębów węglem lepiej kupić węgiel w kapsułkach - kapsułkę otwieramy, wysypujemy proszek i już, tabletkę trzeba rozgnieść, co nie jest łatwe ;)
:)
OdpowiedzUsuńPolecam poszukać na Ziołowym Zakątku tego wpisu o węglu. Nie pamiętam, co jeszcze ona o nim mówiła, ale znając Klaudynę, pewnie coś ciekawego opowiedziała :) To było chyba już z rok temu... ale mogę się mylić.
Nie zauważyłam linku, mój błąd. Po prostu wydaje mi się, że napisanie, że kamień nazębny to złogi mogące być przyczyną zawału serca to zbyt daleko idące uproszczenie. Sam kamień do serca nie dotrze i nie zatka tętnic. Mechanizm jest dużo bardziej skomplikowany i opiera się również o nieleczoną próchnicę i blaszki miażdżycowe w tętnicach.
OdpowiedzUsuńWłaśnie siedzę i drugi raz płuczę jamę ustną olejem - po Twoim wpisie oczywiście. Używam organicznej mega bio oliwy, bo... To jedyny olej, jaki chwilowo mam w domu (kokosowy wywołuje u mnie odruch wymiotny, świństwo paskudne, a mało klarowane mam wrażenie jednak się nie nadaje).
OdpowiedzUsuńPo jednym dniu nie zauważyłam jakichś niesamowitych efektów ;)
Pytanie: czy ta metoda jakoś działa na kamień nazębny? W sensie: zwalcza istniejący czy przeciwdziała?
Dzięki, w apteczce zawsze miałam ten w tabletkach. Na pewno wypróbuję, choć będę musiała przymknąć oko na tą żelatynę (odzwierzęca). Co do antybakteryjnych właściwości, to w przypadku tej metody ma do tego służyć ślina, dodatkowe właściwości oleju pewnie pomogą choć ajurweda o nich nie wspomina. Tak na marginesie zastanawia mnie dlaczego w dobie takiego rozwoju medycyny nie powstała szczepionka na próchnicę, prostą infekcję bakteryjną, przed którą można by uchronić kolejne pokolenia.
OdpowiedzUsuńNie będziesz musiała przymykać oka na tę żelatynę - żelatyna jest tylko w osłonkach, a osłonki po wysypaniu proszku wyrzucisz. No chyba, że nawet nie dotykasz produktów odzwierzęcych, wtedy trzeba będzie przymknąć ;)
OdpowiedzUsuńCo do właściwości antybakteryjnych, to w badaniach było jak byk, że oleje kokosowy i sezamowy posiadają właściwości antybakteryjne.
No wiesz, szczepionka na próchnicę zniszczyłaby ogromny biznes stomatologiczny, więc się nie opłaca. Zresztą jak wiele innych tego typu rzeczy ;)
Nie no, o dotykanie nie chodzi, tylko o nie napędzanie biznesu jakim jest chów przemysłowy. To moja generalna reguła jednak nie podchodzę do tematu obsesyjnie i dla zdrowia robię ustępstwa, lek w żelatynowej osłonce zdarza mi się i połknąć.
OdpowiedzUsuńhmmm to może jednak się skuszę, czasem jak coś gotuję to i tak smakuję łyżeczką olej kokosowy, bo lubię;)
OdpowiedzUsuńNo licówki to już raczej po płukaniu nie wyrosną ale jeśli efekt świeższej jamy się utrzymuje, to wspaniale :)
OdpowiedzUsuńA ja sie zastanawialam kiedy Arsenic opisze ta metode :)
OdpowiedzUsuńStosuje i potwierdzam rezultaty. Typ oleju raczej nie ma dla mnie znaczenia. Nawet lubie zmieniac i poznawac ich smaki :) Na poczatku mialam troche opory aby urzyc inny niz kokosowy ale teraz biore pierwszy z brzegu a rezultaty sa , wiec o co kaman ;)
Super metoda i bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńSpróbowałam, rzeczywiście początki nie są łatwe, zwłaszcza jak wybór olejów marny ;) Planuję kupić kokos, może będę chętniej sięgać po tę metodę. Czym się kierować kupując olej kokosowy?
OdpowiedzUsuńOd zawsze podejrzewałam, że coś jest nie tak z tymi ogólnodostępnymi produktami do mycia zębów. Płynów do płykania używać nie mogę, bo wypalają mi wszystko w środku. Po zwykłych pastach do zębów mam uczucie suchości na zębach i języku, dopiero jak coś zjem to przechodzi, więc mycie wydaje się bez sensu :P No i szczoteczka, tylko delikatna bo inaczej krwawią mi dziąsła, za cholerę nie chcą się przyzwyczaić nawet do średnio twardej. Dlatego odkąd pamiętam nie lubiłam mycia zębów.
Metodę znam od niedawna i sama praktykuję od ponad miesiąca. Co do zdrowia, czy się polepszyło, trudno mi stwierdzić, bo przed stosowaniem oleju nie chorowałam, teraz też się to nie zmieniło. Co do stanu mojej cery, fakt polepszyła się, ale nie wiem , czy płukanie ust olejem miało na to wpływ, ponieważ równocześnie trochę zmieniłam moją codzienną rutynę pielęgnacyjną, także trudno mi to stwierdzić. Ale na pewno, w 100% mogę polecić tą metodę komuś, komu zależy na wybieleniu zębów i co ważne naturalnie. Moje zęby nie były jakoś bardzo zżółknięte, bo parę miesięcy wcześniej wybielałam je paskami wybielającymi (o zgrozo, nie nawidzę tego). Ale mimo to po miesięcznym płukaniu ust olejem kokosowym, zęby są jaśniejsze o conajmniej dwa tony. Sprawdziłam to, bo zrobiłam kontrolne zdjęcie przed i równo miesiąc po. Po za tym, znajomi też zauważyli różnicę. Podsumowując: efekty są, metoda jest naturalna i bezbolesna (przy paskach miałam bardzo wrażliwe zęby i podrażnione dziąsła). Czego chcieć więcej.
OdpowiedzUsuńCzyli w zasadzie poza potencjalny rozpuszczaniem płytki nazębnej (potencjalnym, bo chyba nie potwierdzonym) płukanie ust olejem nie ma uzasadnienia jako metoda oczyszczania? Zawsze się nad tym zastanawiałem - błony śluzowe wewnątrz ust są dosyć przepuszczalne, ale ekstrakcję toksyn z krwi do oleju osłabia różnica polarności, więc raczej tą drogą się nie oczyści. Składniki płytki nazębnej oraz film bakteryjny są raczej hydrofilowe, więc nie będą się rozpuszczać w oleju.
OdpowiedzUsuńOlej do płukania ust zalecił mi chirurg szczękowy po zabiegach, w celu wzmocnienia i polepszenia stanu dziąseł, koniecznie miał to być olej lniany budwigowy, koniecznie zaraz po przebudzeniu i koniecznie conajmniej minutę płukania. Nawet można się było u niego zaopatrzyć w taki olej, co oczywiście uczyniłam. Pierwsze użycie wspominam jako kompletną katastrofę :-). W tygodniu wstaje o godz. 4 rano i często jestem totalnie nieprzytomna. Wziąwszy całą litrową flaszke do łazienki i uzbroiwszy sie w zegarek z sekudnikem na śpiąco pociagnełam z gwinta łyk, chyba całkiem spory. Uderzenie smaku, zapachu i konsystencji, spowodowało lekkie przebudzenie i dość spory odruch wymiotny. Zerknąwszy przelotnie na zegarek, zamkełam oczy w celu przywołania koncentacji i odsuniecia odruchu wymiotnego. Liczyłam w myślach sekundy z zamknietymi oczami i pomyślałam, ze skoro mam ręce wolne, to moze umyje sobie buzie i nie otwierając oczu (bo i tak je zamykam do mycia buzi) siegnęłam po żel i namydliam sobie twarzyczkę.Pech chciał, że odkładajac żel strąciłam ta ogromną butle oleju swieżo otwarego i nie zamknietego. Olej w ustach połknełam, zwymiotowalam do umywalki, poślizgnęłam sie na rozlanym oleju, z mydłem na twarzy wyladowałam na podłodze i uderzyłam głowa w umywalkę. Jakimś cudem nie spóżniłam sie tego dnia do pracy :-). Nastepny olej kupiłam w zielarskim i jakoś się zmusiłam do tego płukania, ale juz łyżkę nabierałam odrazu przy lodówce, zkręcałam i odstawiałam olej nie zamykajac oczu. Ciężko szło mi to płukanie, zapach długo powodował odruch wymiotny. Lekarz w odpowiedzi na moje jęczenie zapronował mi dodawanie kilku kropel alkoholowego wyciagu z nagietka, co było przyjemnym i pożytecznym dodatkiem no i zabijało ten zapach. Płukanie olejem lnianym wpłynęło korzystnie nie tylko na dziąsła, w tamym okesie nie przeziębiałam sie, nie miewałam chrypek no i odwiedzałam skep zielarski, przy okazji kupując inne naturalne produkty. A potem to już przepadłam, wpadłam nałóg zakupów w ZSK i kolorówce. Twój filmik o robieniu podkładu mineralnego towarzyszyl mi przy mieszaniu mojego pierwszego podkładu mineralnego. Bardzo Cię polubilam i czasem do Ciebie zaglądam. Serdecznie Cie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHey, plucze usta olejem od bardzo dawna. Najpierw robilem to olejem lnianym, potem slonecznikowym i z oliwy, az trafilem na info, ze tym, ktory ma wlasciwosci antybakteryjne, wiec najwlasciwszym jest olej bio kokosowy.
OdpowiedzUsuń- Jak sie to robi ?
- Najlepiej zaraz po obudzeniu sie i wysiusianiu wypluc cala nocna sline co do ostatniej kropelki, wysmarkac sie - nastepnie - nie wiecej jak polowa plaskiej lyzeczki nabieram oleju kokosowego i wkladamy ust.
- Rozpuszcza sie sam. Postepuje dokladnie tak samo jakbym smakowal dobre wino, z tym, ze nie otwieram ust i z kazda chwila robie to szybciej, masujac koniuszkiem jezyka gruczoly slinowe, rozprowadzam olej po policzkach, wciskam go miedzy zéby, takze wlaczajac gardlo chrzakam, aby jak najwiecej wydzielin weszlo z gardla do jamy ustnej, wciagam powiertrze nosem. Praktyka czyni mistrza ! Mozesz wzbogacic moj opis wpisujac do jutubki " plukanie ust olejem ". - Tak czynie przez 20 min, nie dluzej rano i tyle samo po kazdym psilku i przed pojsciem spac. Mozna przygotowywac sobie rozne rzeczy w tym czasie, czy pisac na klawiaturze. - Zachowuje swiezy oddech ( moja praca tego wymaga ), nie uzywam chemii do plukania jamy ustnej, jak tylko sporadycznie kiedy nie mam tych 20 min czasu za dnia.
Polecam kazdemu kto sie tym interesuje. Olej kupuje na basketo.pl
Maja olej bio i naprawde w konkurencyjnych cenach, za 900 ml okolo 30 zl - wystarcza na bardzo dlugo, ale mozesz tez smazyc na nim,
Pozdrawiam
Cris
To odpowiedź na mój komentarz czy po prostu reklamujesz sklep internetowy i wklejasz bez czytania?
OdpowiedzUsuńdlaczego "bez czytania "? Przeczytalem to co napisales i odpowiedzialem. Jak Ci sie nie podoba moja wypowiedz to wykasuj. Nie reklamuje nikogo. Wlasciwie to trace czas na korespondencje z takimi zadzirami jak ty. Zegnaj.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńczy można płukać olejem wieczorem przed pójściem spać?
Rano w moim przypadku jest to niewykonalne ze względu na córkę, którą muszę ogarnąć do wyjścia - bez mówienia się nie da ;)