Płukanie ust olejem - jak to robić i czym płukać
![]() |
Źródło: http://drjockers.com/2014/02/health-benefits-oil-pulling/ |
Metoda płukania ust olejem, czy też ssania oleju - różnie to bywa nazywane - pochodzi z Ajurwedy, starożytnego systemu medycznego Indii. Znana jest więc ludziom od... cóż, paru tysięcy lat. Mam prywatną teorię na ten temat - dbanie o higienę jamy ustnej od zawsze było ludzkości znane jako remedium na wiele chorób. To, że dziś robimy to roztworami alkoholowymi, nićmi dentystycznymi, pastami z detergentami i plastikowymi szczoteczkami do zębów, uznając to za jedyne słuszne i cywilizowane metody, nie oznacza iż dawniej, pięć tysięcy lat temu, ludzie tego nie robili i nie byli świadomi wagi tego procesu. Po prostu używali innych środków.
Z pewnością olej obchodzi się z naszą jamą ustną, dziąsłami, szkliwem i błonami śluzowymi znacznie łagodniej niż płyn do płukania z alkoholem czy twarde, szorstkie szczoteczki. Z pewnością też olej jest w stanie równie dobrze (o ile nie lepiej) poradzić sobie z rozpuszczeniem zanieczyszczeń, usunięciem bakterii - a więc tych wszystkich czynników mogących potencjalnie szkodzić naszemu zdrowiu. Wiecie, że kamień nazębny jest uznawany za złogi mogące przyczyniać się do zawału serca? Wierzę, że ludzie w Indiach już pięć tysięcy lat temu o tym wiedzieli i nie widzieli przesady w rytualnym oczyszczaniu jamy ustnej jak i całego ciała codziennie rano.
W istocie, wierzę, że wszelkie rytuały, nie tylko te dotyczące higieny, są uzasadnione tym abyśmy - nie myśląc zbyt wiele, nie wdając się w szczegóły - po prostu dbali o swoje zdrowie, życie czy relacje z innymi.
Dla tych jednak, którzy lubią myśleć zbyt wiele i wdawać się w szczegóły, wyjaśniam: mycie zębów szczoteczką też nie jest złe :) Dawniej po prostu ludzie wykombinowali, że płukanie olejem rozpuszcza zanieczyszczenia i nie trzeba pchać do ust patyka aby mieć czysto, pachnąco i lśniąco.
Dziś też możemy z tej metody korzystać, a czy ona przynosi więcej benefitów zdrowotnych niż szczotkowanie zębów? Jak się tak zastanowić... to chyba nie. Co się robiło w dzieciństwie, gdy się nie chciało iść do szkoły? Ano nie myło się zębów przez cały dzień i następnego dnia rano zapalenie gardła jak ta lala. Nie było tak? :)
A próchnica? Można żreć słodycze kilogramami, ale dopóki sumiennie szczotkujemy zęby, raczej jesteśmy bezpieczni, tylko tyłek rośnie. Albo dopóki płuczemy usta olejem.
Higiena jest ważna, a nie środki - tak sądzę, mogę się mylić.
Na pewno jednak płukanie olejem jest po prostu łagodniejsze, przyjemniejsze i dokładniejsze niż szczotkowanie czy płukanie płynem. Pomyślcie, jak się czujecie gdy płuczecie usta płynem alkoholowym - ja zawsze się robię czerwona jak rak, wszystko mnie szczypie i boli, oczy łzawią.
Albo szczoteczki - ile razy psioczyliście na zbyt ostre włosie, które podrażniło Wam dziąsła? Ile razy przejechaliście szczoteczką trzy razy w jedną i dwa razy w drugą po zębach bo się spieszyliście?
Płukanie ust olejem to metoda, która pozwala bardzo dokładnie pozbyć się wszystkich zanieczyszczeń z jamy ustnej. Nie bardzo wierzę w te historie o detoksykacji, wyleczeniu z chorób, poprawie stanu skóry - wiecie, no. Nie. Chyba, że powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że szczotkując zęby "tradycyjnie" po prostu oczyszczamy je w istocie mniej dokładnie niż płucząc usta przez 15 minut olejem, przez co po prostu podtruwamy się doprowadzając do tych niekorzystnych stanów.
Zresztą, poczytajcie ten artykuł, myślę bardzo podobnie: KLIK!
Metody płukania ust olejem używam od jakiegoś czasu, niedługiego. Chciałam się sama przekonać, czy faktycznie nagle ozdrowieję, cera będzie promienna, zęby będą walić światłem halogenowym, itd. Aa... w zasadzie chciałam sprawdzić sama na sobie, jak bardzo obrzydliwe i zabierające czas to jest. I trochę - czy faktycznie wyczyści mi lepiej. Bo szczoteczki i tradycyjnej pasty do zębów nie lubię coraz bardziej, stąd moje poszukiwania alternatywnych, ziołowych, naturalnych środków do higieny jamy ustnej.
Na czym to polega?
Dosłownie - na płukaniu ust olejem. Oczywiście, poszła fama w internetach, że najlepsze będą czyste, naturalne, tłoczone na zimno i nierafinowane oleje, ale prawda jest taka, że takie oleje lepiej jest pić (o ile są jadalne), niż używać ich do czyszczenia czegokolwiek. W zupełności wystarczy zwykły olej kokosowy, ba, nawet oliwa z oliwek, jeśli ktoś lubi jej smak.
Powiem więcej, nawet i słonecznikowy z baniaka pięciolitrowego da radę.
Istotą płukania ust olejem jest usunięcie zanieczyszczeń a nie przyswojenie składników oleju.
Tak samo więc jak oliwkę hydrofilną do demakijażu można zrobić z Kujawskiego a po demakijażu wklepać w skórę mieszankę olejów najwyższej jakości od Khadi, tak samo usta można płukać zwykłym olejem kokosowym (który dodatkowo fajnie działa antybakteryjnie, stąd często robi się przecież z niego "alternatywne", "naturalne" pasty do zębów) czy oliwą.
Ja mam to szczęście, że mój magazynek kosmetyczny obfituje w przeróżne oleje - dobre i lepsze, ot moje prywatne wariactwo. Tak, wypróbowałam większość z nich :)
- i od razu polecam olej kokosowy jako najsmaczniejszy i najprzyjemniejszy,
- masło shea - dość trudno się topi, polecam najpierw leciutko podgrzać w kąpieli wodnej, ale jest całkiem przyjemny w smaku,
- oliwa z oliwek jest tylko dla fanów jej smaku,
- podobnie jak olej z czarnuszki - jest gorzkawy, ma intensywny smak, który długo pozostaje w buzi
- olej słonecznikowy z pięciolitrowego baniaka jest najbardziej neutralny
Co ważne - płuczemy tylko usta, nie gardło. Zostało to wyjaśnione w taki sposób, że te wszystkie zanieczyszczenia, które rozpuszczą się w oleju, przenosimy do gardła i trudno się ich stamtąd pozbyć. Dodatkowo, można niechcący połknąć odrobinę tego oleju wraz ze wszystkimi bakteriami - a tego nie chcemy.
Usta płuczemy 15-20 minut. I tutaj dla mnie płukanie olejem wygrywa ze szczoteczką, bo mogę w tym czasie robić wszystko - mogę wejść pod prysznic i się umyć, ogolić, nałożyć i zmyć odżywkę, wytrzeć się i nabalsamować, płucząc cały czas usta. Mogę pisać post na blogu siorbiąc olej, dbając aby przeciamkać go przez wszystkie zakamarki uzębienia. Mogę odkurzyć mieszkanie i zebrać skarpetki z podłogi - podczas płukania ust olejem nie angażujemy rąk! Nie muszę więc stać przed lustrem i szczotkować zębów z zegarkiem w ręku, mogę dbać o higienę jamy ustnej przy okazji robiąc inne rzeczy. To wielka oszczędność czasu! Dla mnie - atut bezcenny.
Jak ja to robię?
Rano, po wypiciu swojej szklanki wody z aloesem, idę do kuchni, biorę łyżkę oleju kokosowego lub jakiegoś innego, na który mam ochotę i wędruję do łazienki już wesoło płucząc usta olejem. Po drodze robię głupie miny do lustra. Jest coś absolutnie rozgrzewającego dzień w widoku siebie samej z buzią pełną oleju i durną miną.
Wpadam pod prysznic, robię swoje, przebieram się, odpalam komputer, ogarniam co ważniejsze sprawy a potem wypluwam mieszaninę oleju i śliny do zlewu.
Ważne jest, żeby nie brać zbyt dużej ilości oleju - łyżeczka do herbaty na początek w zupełności wystarczy. Podczas płukania ust olejem produkujemy duże ilości śliny, która miesza się z olejem, w efekcie więc z upływem czasu płukanie jest łatwiejsze, a na koniec wypluwamy mleczną emulsję.
Potem przepłukuję usta czystą wodą aż przestanę czuć smak oleju - i tadaa! Gotowe. Przeważnie podczas płukania ust samą wodą, już na koniec, szczotkuję zęby samą szczoteczką, bez pasty - to jest moja autorska metoda, która u mnie wynikła z potrzeby. To jest jak uzależnienie, jeśli nie wyszczotkuję, nie czuję czystości. Można też po prostu przed całym procesem płukania ust olejem, umyć zęby tradycyjnie pastą i szczoteczką.
W ciągu dnia myję potem zęby "normalnie", czyli pastą i szczoteczką... ale zastanawiam się nad całkowitym przejściem na metodę olejową, ewentualnie wspieraną czystą szczoteczką. Bez żalu pożegnałabym pastę do zębów bo od dawna czuję, że nie robi ona niczego dobrego.
Jakie efekty zauważyłam po tym czasie?
Lśniąca skóra, ekstraordynaryjne wyniki badań, zęby Britney i nadludzkie moce się nie pojawiły, ale czuję, że dziąsła mają się zdecydowanie lepiej. Po szczotkowaniu nieraz lekko krwawiły, były zmaltretowane, na pewno też im dobrze nie robił wysuszający płyn do płukania ust z alkoholem. Po olejowaniu - chyba tak to mogę nazwać - są mocne, dziarskie i zadowolone z siebie.
Nie wiem jak to do końca działa, ale rano po wypłukaniu ust olejem mój nos i zatoki oczyszczają się wyjątkowo chętnie. W Krakowie generalnie nos zapycha mi się szybciej i bardziej niż np. w rodzinnym Lublinie, gdzie powietrze jest czystsze. Od kiedy stosuję tę metodę nie mam z tym większego problemu.
Zęby są faktycznie jakby... czystsze? Na pewno po porannym płukaniu są gładkie, wyraźnie czyste, ale odnoszę wrażenie, że ten stan utrzymuje się dłużej. Wierzę, że to może być prawdą iż olejem czyszczę jamę ustną dokładniej niż szczoteczką i pastą.
Zdecydowanie też zmniejszyła się moja charakterystyczna chrypka :) Nie palę, ale mieszkam w Krakowie. A to tak, jakbym jarała paczkę dziennie, przez co niekiedy, zwłaszcza rano, mam chrypkę. Od kiedy stosuję metodę płukania ust olejem mam ją rzadziej i jest mniej uporczywa.
Czekam na inne efekty działania tej metody - dam Wam znać, jeśli się pojawią. Póki co - tak, ta metoda mi odpowiada i mam zamiar kontynuować płukanie ust olejem, i Was też zachęcam do spróbowania.
Początki nie są łatwe, mogą też nie być przyjemne, ale myślę, że warto choćby spróbować.
Jeśli już to praktykujecie - odezwijcie się w komentarzu. Ciekawią mnie Wasze spostrzeżenia i rady.
Ściskam mocno
Arsenic