Lovely Leo - makijaż mineralny
Dziś pomarańcz (prawie) oswojony, w zasadzie nazwa brzmieć powinna:
Leoś w żonkilach, ale drwiny na bok...
Miałam chęć na ciepłe kolory, które trochę odczarują szary, deszczowy dzień, sięgnęłam więc po pigment mineralny o uroczej nazwie Lovely Leo.
Lovely Leo
Jonquil
Drugim pigmentem jest Jonquil - intensywnie żółte złoto, bez odjazdów w stronę żadnej innej barwy. Cudnie opalizuje i świetnie się nadaje do zrobienia sobie z niego rozświetlacza wg przepisu z Kolorówki (KLIK).
W czystej postaci jest dość intensywnym rozświetlaczem.
Główną rolę w tym makijażu gra eyeliner, w kształcie nietypowym i przyciągającym wzrok - zaznaczyłam nim tylko kąciki oczu, zarówno zewnętrzne (roztarte) jak i wewnętrzne o ostrym rysunku, nadając makijażowi nieco egzotycznego wydźwięku.
Skoro o dziczy i wkraczaniu na nowe terytoria mowa, to oswajam się tej jesieni z brązami na ustach. Zaczynam od wklepania odrobiny karmelowej pomadki w usta tak, aby prześwitywał ich naturalny kolor. Czuję się z tym komfortowo i wygląda to też całkiem dobrze. Tym razem nie obrysowałam ust konturówką, chciałam zostawić taki trochę niedbały wygląd.
Twarz wykonturowałam i ociepliłam pudrem brązującym z Rimmel i zrezygnowałam z różu.
Muszę tu wspomnieć o swoich rzęsach, z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest wyraźna różnica w ich długości i kondycji, którą zauważyłam malując je tuszem. Naprawdę pomogła im akcja "30 dni dla rzęs"!
Druga wiadomość jest mniej wesoła: tusz z Maybelline to porażka. Przez tydzień był nawet niezły, potem zgęstniał i zostawiał na rzęsach grudy, które trzeba było cierpliwie wyczesywać, a ostatnio coś się podziało z opakowaniem - nie wiem co ani kiedy - i na szczoteczkę nabiera się taka ilość tuszu, że z powodzeniem mogłabym nim wypastować swoje zimowe kozaki. Odradzam! Szkoda tej wydanej dychy...
Zapraszam na film z tutorialem:
Zapraszam na film z tutorialem:
Lista użytych kosmetyków:
- Pharmaceris, Lekki fluid intensywnie kryjący, 01 Ivory
- Delia zielony korektor
- NYX Jumbo pencil, Milk
- Miss Sporty Fabulous Lash, Xtra Black
- Sleek Ultra Mattes V2 Darks, cienie: czarny, brązowy
- Rimmel Natural Bronzer, 022
- Studio Gear, Espresso Matte
Udanego dnia!
Arsenic
Arsenic
Pięknie!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie kolory.
Świetnie wyszła kreska.
Bardzo dizękuję :)
UsuńPiękny makijaż:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚliczne te kolorki wybrałaś. Kusisz tą kolorówką;)
OdpowiedzUsuńA pewnie, że kuszę - ja tam za każdym razem mam poważny problem przy wyborze pigmentu do kupienia, bo wszystkie są piękne.
UsuńNo właśnie przeglądałm stronę i dostałam oczopląsu. Nie wiem co wybrać, a wszystkich kupić nie mogę;)
UsuńA najgorsze jest to, że zdjęcia w zasadzie i tak nie oddają pełni uroku tych pigmentów. Weź zobacz sobie Rose Taupe - gdy ją dostałam to mi szczęka opadła, to jest taka brązowo-czerwona mika, która mieni się zielenią i turkusem. Szał pał! :) Albo Ballad Blue, niby zwykły błękit a połyskuje na fioletowo.
UsuńSprawdź sobie te wszystkie białe, np. Satin Gold czy Satin green - to są rewelacyjne rozświetlacze. Po roztarciu są kompletnie transparentne a więc na oku nie zostaje nic z tej bieli, tylko piękna tafla złota, zieleni albo różu.
z pazurem ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWOW! Wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuńPigmenty piękne! <3
Pięknie wygląda, kreska szczególnie mnie zachwyca.
OdpowiedzUsuń