Lovely Leo - makijaż mineralny

Dziś pomarańcz (prawie) oswojony, w zasadzie nazwa brzmieć powinna: 
Leoś w żonkilach, ale drwiny na bok... 


Miałam chęć na ciepłe kolory, które trochę odczarują szary, deszczowy dzień, sięgnęłam więc po pigment mineralny o uroczej nazwie Lovely Leo.
Jest to ciepły, pomarańczowo-rudy pigment mieniący się złotem. Pięknie się mieni i całkiem dobrze trzyma się powieki.

Lovely Leo
5,99 zł
Lovely Leo
INCI: Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxide, Copper, Tin Oxide, Silica
Złotopomarańczowa mika z lekkim odcieniem jasnej miedzi


Jonquil
5,89 zł
Jonquil
INCI: Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxide
Złocista mika o delikatnej, niezbyt głębokiej barwie.


Drugim pigmentem jest Jonquil - intensywnie żółte złoto, bez odjazdów w stronę żadnej innej barwy. Cudnie opalizuje i świetnie się nadaje do zrobienia sobie z niego rozświetlacza wg przepisu z Kolorówki (KLIK).
W czystej postaci jest dość intensywnym rozświetlaczem.


Główną rolę w tym makijażu gra eyeliner, w kształcie nietypowym i przyciągającym wzrok - zaznaczyłam nim tylko kąciki oczu, zarówno zewnętrzne (roztarte) jak i wewnętrzne o ostrym rysunku, nadając makijażowi nieco egzotycznego wydźwięku.


Skoro o dziczy i wkraczaniu na nowe terytoria mowa, to oswajam się tej jesieni z brązami na ustach. Zaczynam od wklepania odrobiny karmelowej pomadki w usta tak, aby prześwitywał ich naturalny kolor. Czuję się z tym komfortowo i wygląda to też całkiem dobrze. Tym razem nie obrysowałam ust konturówką, chciałam zostawić taki trochę niedbały wygląd. 

Twarz wykonturowałam i ociepliłam pudrem brązującym z Rimmel i zrezygnowałam z różu. 
Muszę tu wspomnieć o swoich rzęsach, z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest wyraźna różnica w ich długości i kondycji, którą zauważyłam malując je tuszem. Naprawdę pomogła im akcja "30 dni dla rzęs"

Druga wiadomość jest mniej wesoła: tusz z Maybelline to porażka. Przez tydzień był nawet niezły, potem zgęstniał i zostawiał na rzęsach grudy, które trzeba było cierpliwie wyczesywać, a ostatnio coś się podziało z opakowaniem - nie wiem co ani kiedy - i na szczoteczkę nabiera się taka ilość tuszu, że z powodzeniem mogłabym nim wypastować swoje zimowe kozaki. Odradzam! Szkoda tej wydanej dychy...

Zapraszam na film z tutorialem:



Lista użytych kosmetyków:

  • Pharmaceris, Lekki fluid intensywnie kryjący, 01 Ivory
  • Delia zielony korektor
  • NYX Jumbo pencil, Milk
  • Miss Sporty Fabulous Lash, Xtra Black 
  • Sleek Ultra Mattes V2 Darks, cienie: czarny, brązowy
  • Rimmel Natural Bronzer, 022
  • Studio Gear, Espresso Matte

Udanego dnia!
Arsenic

12 komentarzy:

  1. Pięknie!
    Bardzo lubię takie kolory.
    Świetnie wyszła kreska.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne te kolorki wybrałaś. Kusisz tą kolorówką;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że kuszę - ja tam za każdym razem mam poważny problem przy wyborze pigmentu do kupienia, bo wszystkie są piękne.

      Usuń
    2. No właśnie przeglądałm stronę i dostałam oczopląsu. Nie wiem co wybrać, a wszystkich kupić nie mogę;)

      Usuń
    3. A najgorsze jest to, że zdjęcia w zasadzie i tak nie oddają pełni uroku tych pigmentów. Weź zobacz sobie Rose Taupe - gdy ją dostałam to mi szczęka opadła, to jest taka brązowo-czerwona mika, która mieni się zielenią i turkusem. Szał pał! :) Albo Ballad Blue, niby zwykły błękit a połyskuje na fioletowo.
      Sprawdź sobie te wszystkie białe, np. Satin Gold czy Satin green - to są rewelacyjne rozświetlacze. Po roztarciu są kompletnie transparentne a więc na oku nie zostaje nic z tej bieli, tylko piękna tafla złota, zieleni albo różu.

      Usuń
  3. WOW! Wygląda fantastycznie!
    Pigmenty piękne! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie wygląda, kreska szczególnie mnie zachwyca.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger