Twilight Green - makijaż mineralny
Kolejne podejście do zieleni, tym razem w odcieniu szarawym, błyskającym gdzieniegdzie błękitem.
Twilight Green jest pigmentem mineralnym, który uwiódł mnie już za drugim wejrzeniem - niby zwyklak, ot, perłowa zieleń. Ale przyjrzawszy mu się z bliska można dostrzec jego chmurny charakter, choć spod tego grafitu niekiedy błyska zalotnie jakieś niebieskie czy turkusowe oczko.
Twilight Green
Fantastycznie się sprawdza solo w makijażu, nie potrzebuje już żadnego towarzystwa właśnie dzięki swojej wielowymiarowej barwie.
Tym razem jednak chciałam się pobawić kolorami, sięgnęłam więc po drugi pigment - Satin Red, który pełni rolę rozświetlacza jako graficzny akcent w wewnętrznych kącikach oczu, oraz fikuśna kreska nad czarnym eyelinerem.
Satin Red
Nie jest to klasyczna czerwień, jakiej można by się spodziewać po nazwie - a raczej łososiowy róż. W porównaniu z Satin Violet może rzeczywiście wydawać się czerwonawy, ale spokojnie można nim malować oczy bez obaw, że będą wyglądały na chore czy podrażnione.
I żeby już pozostać z tą zielenią, rzęsy też sobie zrobiłam zielone. Rzadko mam okazję je pomalować w ten sposób, a tu ładnie się zgrały z pigmentem.
Dopełnieniem całości jest róż w ciepłym odcieniu na policzkach (w tej roli cień z Sephory) oraz usta zbliżone barwą do rozświetlacza.
Tutaj możecie obejrzeć tutorial tego makijażu:
Pozdrawiam gorąco i do następnego
Arsenic