Pigmenty mineralne: jak ujarzmić Błękit Pruski? + przepis na cień Pawie Oko
Pod ostatnim postem z moim makijażem, w którym użyłam Błękitu Pruskiego odezwała się almondcake, która chyba powoli traci cierpliwość do tego pigmentu. Wcale Ci się nie dziwię! Jak pisałam, Błękit Pruski ma obłędnie piękny kolor, ale jest strasznie ciężki we współpracy. Osypuje się wszędzie i nie jest to jego najgorszą cechą, bowiem jedna drobna kropeczka na policzku po próbie usunięcie zamienia się w wielką, granatową smugę już nie do zakrycia.
Jego charakter dobrze widać już w opakowaniu - cały plastikowy słoiczek wydaje się być przesiąknięty tym barwnikiem.
Dlatego uznałam, że czas pokazać Wam kilka tricków, dzięki którym można nieco Jego Kapryśność ujarzmić aby móc go stosować bez problemów w makijażu.
Sposobów, aby to osiągnąć jest kilka, ale wszystko sprowadza się do wymieszania go z jakąś substancją, która polepsza przyczepność minerałów. Aby nie stracić tego cudownego, głębokiego koloru warto sięgnąć po taki dodatek, który sam w sobie jest transparentny, ale pokażę Wam też sposób, który dość znacznie rozjaśnia ów pigment.
Ok, Błękit Pruski nie jest pigmentem mineralnym z technicznego punktu widzenia, lecz sztucznie otrzymywanym barwnikiem o wdzięcznej nazwie żelazocyjanek żelaza. Tak czy owak, mam zamiar nadal dla skrótu wrzucać go do jednej szuflady z minerałami, gdyż jest w makijażu wykorzystywany dokładnie tak samo jak one.
Wszystkie wymienione tutaj pigmenty i dodatki dostaniecie w sklepie Kolorowka.com.
Zanim zacznę, próbka koloru wyjściowego - tak wygląda czysty Błękit Pruski. Swatch na nagiej dłoni, bez bazy, bez kremu:
W Kolorówce macie do wyboru, do koloru dodatków, dzięki którym aplikacja sypkich pigmentów staje się dziecinnie prosta i przyjemna - sprawiają, że pigment lepiej trzyma się skóry, robi się mniej sypki a bardziej "kremowy", są też dodatki, które pielęgnują skórę, jak choćby puder jedwabny.
Wszystkie składniki odmierzałam łyżeczką 0,05 ml.
Sposób nr. 1 - Sericite Mica & Mirystynian Magnezu
3 części serycytu + 2 części Błękitu Pruskiego. Była to moja pierwsza próba, zależało mi na tym aby cień wyszedł bardzo "posłuszny", stąd taka proporcja. Spokojnie możecie zmieszać 1 część serycytu z dwiema częściami Błękitu Pruskiego, dzięki czemu pigment będzie zachowywał się przyzwoicie, ale będzie też miał zdecydowanie mocniejszy kolor.
Ta mieszanka trzyma się skóry fantastycznie, jest kompletnie matowa i nie osypał mi się nawet mikrogram. Idealny cień w ładnym, chabrowym kolorze.
Sericite Mica &Mirystynian Magnezu do kupienia tutaj: KLIK!
Sposób nr. 2 - Baza TKB
Na zdjęciu widzicie efekt zmieszania obu składników w stosunku 1:1. Wyszło zdecydowanie jaśniej niż w sposobie pierwszym, a to dlatego, że w składzie bazy TKB znajduje się dwutlenek tytanu, który silnie rozjaśnia wszelkie kosmetyki kolorowe. Niemniej, na granatowej bazie (np. Color Tattoo) wyjdzie bardzo mocny, nasycony granat.
Ta mieszanka zachowuje się najlepiej z trzech, które zrobiłam. Kosztem koloru uzyskujemy idealnie grzeczny cień, który się nie osypuje, ładnie trzyma się powieki, nie farbuje jej.
Baza TKB do cieni jest do kupienia tutaj: KLIK!
Sposób nr. 3 - Puder jedwabny Superfine
Jest to opcja dająca najwięcej koloru, ale kosztem konsystencji. Taka mieszanka jest nadal dość ciężka we współpracy, może się osypywać - choć nieco mniej niż czysty pigment.
Świetnie jednak współpracuje z bazami pod cienie, np. ze wspomnianym wcześniej Color Tattoo - trzyma się go lepiej niż czysty pigment i na takiej bazie praktycznie nie widać różnicy w kolorze.
Wielkim plusem tej mieszanki jest fakt, że puder jedwabny zawiera w sumie 18 łatwo wchłanialnych aminokwasów, mających działanie odżywcze.
Puder jedwabny Superfine dostaniecie tutaj: KLIK!
Sposób nr. 4 - mieszanka wszystkich powyższych
Czyli:
- 3 części serycytu
- 2 części pudru jedwabnego
- 2 części bazy TKB
- 6 części Błękitu Pruskiego
Daje to bardzo czysty, dość mocny kolor i bardzo stabilną konsystencję. Jest to zdecydowanie najlepsza opcja. Kolor jest najbliższy oryginałowi. Taką mieszankę śmiało można sprasować metodą alkoholową z kroplą gliceryny.
Niebawem zrobię makijaż z użyciem tego cienia i już widzę, że współpracuje się z nim cudownie.
W opakowaniu Błękit Pruski i cień z niego zrobiony różnią się istotnie, jeśli chodzi o jasność, ale wierzcie mi, że na odpowiedniej bazie (granatowa kredka, czarny eyeliner żelowy lub znów granatowy Color Tattoo) jest to praktycznie ten sam kolor, tyle że poziom frustracji w trakcie użytkowania jest znacznie niższy w przypadku cienia niż Błękitu Pruskiego.
Jeśli się przyjrzycie, widać dokładnie, że Błękit Pruski (po lewej) jest zdecydowanie bardziej miałki i sypki od cienia z niego zrobionego (po prawej) - to daje pogląd na różnice w przyczepności obu kosmetyków. Zauważcie też, że cień nie "wżarł" się w opakowanie tak mocno jak Błękit Pruski - jeśli ten cień osypie się na policzek, będzie można go całkowicie usunąć chusteczką lub pędzlem z odrobiną korektora. W przypadku Błękitu Pruskiego zawsze zostanie smuga.
Sposób nr. 4 - całkowicie nowy cień: Pawie Oko
Inspiracją był przepis na cień Indygo, który znajdziecie tutaj: KLIK!
Chciałam, żeby cień był wyraźnie nasycony ale leciuteńko złamany zielenią i z odrobiną satynowego połysku.
Przepis na cień Pawie Oko:
- 2 części Sericite Mica & Mirystynian Magnezu
- 2 części CB Twilight
- 2 części Blackstar Blue
- 3 części Błękitu Pruskiego
- 1 część pigmentu Primavera
- 1 część Satin Blue
- 1 część pudru jedwabnego Superfine
Wszystkie składniki macie podlinkowane bezpośrednio do sklepu.

Nie jest to czysty kobalt, lecz kolor, który nie daje mi spokoju - błękit na skraju zieleni. Takie barwy, podobnie jak kobalt na skraju fioletu niesamowicie przyciągają moją uwagę i wręcz hipnotyzują. Uwielbiam takie kolory.
Ten cień pięknie współpracuje, nie osypuje się i nie zostawia smug. Ma dość "kremową" (no, jak na proszek) konsystencję, a więc nie pyli i trzyma się dobrze skóry. Na zdjęciach widzicie swatche na nagiej skórze - bez bazy, bez kremu.
Kilka uwag technicznych
Błękit Pruski, choć bardzo drobniutki i lubiący pylić, zbiera się w maleńkie ziarenka, które wyczujecie w palcach. Dlatego podczas mieszania z "polepszaczami" zadbajcie o to, aby jak najdokładniej te grudeczki rozbić i zmieszać z serycytem czy bazą TKB. W ten sposób unikniecie smug podczas nakładania swojego cienia a kolor będzie bardziej jednolity.
Do mieszania wszystkich wyżej wymienionych kosmetyków nie potrzeba moździerza, wystarczą w zupełności torebki strunowe i nieco cierpliwości. Nawiasem mówiąc, zapłakałabym się podczas domywania moździerza z Błękitu Pruskiego - jest to barwnik tak silnie czepiający się wszystkiego, że pewnie od tego czasu miałabym moździerz nie w kolorze białym a smerfnym.
Przepis na cień z użyciem Błękitu Pruskiego możecie dowolnie modyfikować. Wystarczy odrobina chęci aby uruchomić wyobraźnię i stworzyć coś własnego. Podstawą jest pigment + serycyt i/lub baza TKB, wszelkie inne pigmenty czy dodatki to już Wasza inwencja twórcza.
Pacyfikując Błękit Pruski zaopatrzcie się w rękawiczki lateksowe i dużą ilość papierowych ręczników. Nie róbcie tego nad odkrytymi powierzchniami. Zaokrąglajcie ruchy przesypując Błękit Pruski i nie kichajcie. Dobrze radzę.
Mieszanka pigmentów Primavera i Satin Blue w proporcji 1:1 to genialny, turkusowy rozświetlacz :) Odkryłam to przypadkiem i dzielę się na wypadek gdybyście, tak jak ja, nieco się już przejedli Satin Blue w roli niekonwencjonalnego rozświetlacza w kącikach oczu.
Pozdrawiam
Arsenic