Arsenic w kuchni łasuchuje: deser owocowo-kakaowy
Mężczyźni tego nie zrozumieją. A raczej udają, że nie rozumieją, bo oni się nie przyznają, że po cichu i gdy nikt nie widzi wciągają snickersy i całe tabliczki dwustugramowych czekolad. Albo może po prostu nie robią z tego problemu?
Nam od razu po snickersie tyłki rosną, czekolada to grzech, a buszowanie po kuchni w poszukiwaniu słodkiego to złamanie wszystkich zakazów i postanowień, przewinienie straszliwe i tym samym, niestety, pociągające.
Ja często mam chęć na słodycze, ale zauważyłam, że właściwie cukierki czy ciasta mogłyby dla mnie przestać istnieć, podczas gdy czekolada, a ściślej - kakao, to pokusa nie do pokonania. Nie tyle więc o cukier mi chodzi, co o ten charakterystyczny, mocny smak kakao - postanowiłam więc przygotować deser z dużą ilością tego składnika, ale taki, aby jednak tyłek nie urósł zbyt mocno ;)
Otóż idziemy do kuchni i buszujemy. Wyciągamy wszystkie owoce i bakalie, jakie mamy. Ja upolowałam:
- banana
- jabłko
- mandarynkę
- wiórki kokosowe
- suszone morele
- kakao
... zatem działamy:
Banana (najlepiej mocno dojrzałego) rozgniatamy widelcem. Można go zblendować, ale to już nie będzie to samo. Dla ułatwienia wyciskam do niego sok z jednej mandarynki - deser będzie bardziej soczysty i zapach obłędny też będzie miał.
A potem po kolei - trę na tarce jabłko, dodaję pokrojone drobno morele i wsypuję skromną, płaską łyżeczkę kakao. Taką płaską i skromną jak na zdjęciu.
Mieszam wszystko i dodaję wiórki kokosowe, a potem myślę, że gdybym miała orzechy, to wyszłoby jeszcze cudowniej, ale trudno. Następnym razem.
Wymieszane wszystko na gęstą paćkę można wstawić do lodówki aby lekko zmrozić, ale szczerze... mój deser tego nie doczekał. Wierzę, że byłby jeszcze smaczniejszy. Sprawdzę to następnym razem.
Cukru nie potrzeba, całość za sprawą mocno dojrzałego banana, suszonych moreli i soku z jeszcze mocniej dojrzałej mandarynki jest bardzo słodka. Ale jeśli chcecie ulepek, możecie zamiast jabłka dodać np. miękką gruszkę.
Możecie też dodać łyżeczkę (płaską, małą i skromną) miodu. Co tam! Możecie też walnąć tam łychę bitej śmietany, cukru pudru, kostki czekolady i masło orzechowe... No, ale oczywiście nie pozostanie Wam już wtedy nic innego jak udawać, że tego tam wcale a wcale nie ma a deser nadal jest tylko owocowo-kakaowy.
Przysięgam, że tam w środku u mnie nie było masła orzechowego ani kostek czekolady. Same owoce i kakao. Pyszne to było tak, że ja pierdzielę. Prawie udało mi się to donieść do pokoju.
Ściskam
Arsenic