Makijaż granat z neonowym akcentem



Od czasu, kiedy ostatnio pokazałam Wam makijaż, minęło tyle czasu, że nowi subskrybenci mogą się poczuć zdezorientowani sliderem u góry bloga, pokazującym moje makijaże. A na blogu makijażowa cisza.


Nawet nie chodzi o to, że czas mi przecieka przez palce - ja po prostu nie mam warunków do kręcenia makijażowych tutoriali. Dziś, dla przykładu, klasyczna scena z Dnia Świra - rozkładam swoje kosmetyki i pędzle, a pod blokiem gościu w koszulce jeździ kosiarką w tę i nazad... i tak przez dwie godziny. Trawnik jest naprawdę spory, więc jutro będzie kontynuował. Akurat wtedy, gdy jest najlepsze światło do filmowania. Nie ma więc opcji, abym w takich warunkach nakręciła film.
Dwa, że i tła odpowiedniego nie mam. Nie mam ochoty kręcić makijażu na tle firanki, a i oświetlenie by się przydało odpowiednie. No i tak czas leci a ja wreszcie za namową Violet postanowiłam zacząć prezentować Wam moje makijaże po prostu na zdjęciach.

Dziś klasyczna przekora - wszyscy na wiosnę prezentują zielone, delikatne dymki, najlepiej z użyciem nowej palety Sleek i jest słodko, prawie nude i... zielono. Nie lubię zielonego w makijażu, unikam nawet neonów.



Postanowiłam więc pójść w tę stronę, w której czuję się najlepiej - a więc kontrasty i mocne kolory. I przy okazji zaprezentuję Wam dwa kosmetyki, które zrobiłam ostatnio - róż Sahara Sunset oraz błyszczyk z cynamonem, ten mój hialuronowy wypełniacz. A co.

Róż jest zdecydowanie w ciepłym odcieniu i jedynie mieni się lekko na różowo, gdy światło padnie pod odpowiednim kątem. Udało mi się to uchwycić na zdjęciu.
Przepis na róż Sahara Sunset znajdziecie tutaj: KLIK!


Usta są tak naturalne jak tylko się dało, a ten efekt daje mi mój "hialuronowy wypełniacz ust z cynamonem". Przepis na niego tutaj: KLIK! 

Pigment o nazwie Błękit Pruski można kupić w sklepie Kolorowka.com, ale jeśli uważacie, że cienie Sleek są problematyczne w aplikacji to ten pigment zweryfikuje Wasz pogląd. Bardzo łatwo się osypuje podczas nakładania i najmniejsza kropeczka na twarzy zamienia się w wielką, siną smugę, której nie da się zmyć nie niszcząc całego makijażu. Ja go ujarzmiłam wklepując homeopatyczne jego ilości na bazę z granatowego Color Tattoo z Maybelline.
Cholercia, nie ujęłam go na zdjęciu ;)

Cóż, kolor jest głęboki i piękny, ale ciężki ma charakterek. 
Sam makijaż, poza pomarańczowym akcentem, to zwykłe granatowo-czarne smokey rozdymione odrobinę brązem. Nic skomplikowanego. Do kompletu kreskę namalowałam moim ulubionym ostatnio eyelinerem My Secret - Glam Specialist Eyeliner w kolorze 02 Onyx. Ma fantastyczny pędzelek - cienki, elastyczny, sam właściwie maluje kreskę. Żałuję, że jest brokatowy, bo nie zawsze mam ochotę na brokat, ale akurat do tego makijażu pasuje świetnie.

Mocny, pomarańczowy akcent to mieszanina cienia Sleek z palety Acid z Duraline z Inglot. Pociągnęłam tym również kilka rzęs na górnej powiece - ładnie kontrastują na tle granatu. 

Podkład to mój samoróbkowy, mineralny - dokładnie ten: KLIK!
Brwi podkreśliłam Color Tattoo z Maybelline w kolorze 40 Permanent Taupe - jest ok, choć nieco może zbyt jasny jak dla mnie i czasami, gdy chcę mieć  bardziej podkreślone brwi, używam na to mojego cienia do brwi.



Tusz do rzęs to moje zaskoczenie miesiąca i aż chyba zrobię osobny post o moich tuszach do rzęs. Otóż ostatnio bardzo lubię tusz My Secret - wersję pogrubiającą. Ma idealną, stożkową szczoteczkę, która cudownie rozczesuje rzęsy, a sam tusz ma dość lekką konsystencję. Naprawdę fajny.

Do tego odrobina rozświetlacza mineralnego - również własnej roboty. 

Miłego dnia
Arsenic
Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger