DIY: kofeinowy roll-on pod oczy na bazie oleju z dzikiej róży
Właściwie, to nie miał być ani kofeinowy, ani roll-on, ale życie często samo mi modyfikuje przepisy.
Pomysł na to serum przyszedł mi wraz z paczką od sklepu Forever Young, w której znalazłam mój wymarzony olej z dzikiej róży. Jest to czysty olej o ciemnozłotej barwie, w dodatku organiczny, i w dodatku w pięknym opakowaniu.
W zasadzie sam jest już gotowym serum na bardzo wiele bolączek skóry.
Bogaty w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, antyoksydanty, witaminy i minerały. Wykazuje się wszechstronnym, pozytywnym działaniem na skórę, posiada właściwości antyseptyczne, przeciwzapalne, ściągające, nawilżające. Olej z dzikiej róży jest często określany jako „olej młodości”.
Bardzo dobrze chroni przed wolnymi rodnikami, poprawia elastyczność skóry, regeneruje komórki, spowalnia procesy starzenia, zmniejsza powstawanie zmarszczek i redukuje blizny. Jest dobrym wyborem do produktów przeciwstarzeniowych i przeznaczonych dla skóry wymagającej regeneracji.
Zawiera wyjątkowo dużą ilość witaminy C, która jest ważnym elementem ochrony przed wolnymi rodnikami i przeciwdziałania starzeniu się komórek skóry. Szczególną cechą witaminy C zawartej w oleju z dzikiej róży jest to, że nie działa drażniąco na skórę oraz nie wchodzi w reakcje z żelazem zawartym w skórze, a więc nie ma szkodliwego efektu powstawania toksycznych rodników (reakcja Fentona) – co jest niestety charakterystyczne dla zwykłej witaminy C używanej w kosmetykach.
Ze względu na wysoki poziom kwasów tłuszczowych - linolowego (ok. 47%) i linolenowego (ok. 33%) - pomaga regenerować się skórze i przyspiesza jej odbudowę, przy jednoczesnym zapobieganiu tworzeniu się zgrubień keloidów i blizn, jest pomocny w leczeniu oparzeń i rozstępów.
Dzięki zawartości GLA olej pomaga zmniejszyć oznaki starzenia się, skuteczny jest zwłaszcza w przypadku „kurzych łapek”, drobnych linii wokół oczu i ust, jak również w zmniejszaniu defektów spowodowanych działaniem słońca i wpływu środowiska.
W medycynie olej nasion dzikiej róży jest także stosowany w leczeniu suchej, łuszczącej, pękającej lub zniszczonej skóry, w leczeniu egzemy, łuszczycy, plam pigmentowych, blizn.
Olej z nasion dzikiej róży doskonale nadaje się do wykorzystania jako olej bazowy do pielęgnacji skóry w starszym wieku.
Olej z Forever Young jest zapakowany w bardzo poręczną, niesamowicie wygodną i zwyczajnie śliczną buteleczkę z pompką, ułatwiającą dozowanie oleju. Koniec z brązowym szkłem aptekarskim! Olej w takim wydaniu jest genialnym prezentem. Kupić można go tutaj: KLIK!
A po cichu Wam szepnę, że zniżka 15% na hasło "Arsenic" nadal w sklepie obowiązuje :)
Dlatego, znając ten olej i wiedząc jak cennym jest surowcem, w zasadzie mogłam poprzestać na stosowaniu go w czystej postaci. Problem jednak w tym, że choć jest to stosunkowo lekki olej, dobrze się wchłaniający - nadal jest to olej.
Pozostawi zawsze na skórze błyszczącą, tłustą warstwę, no i te z Was, które mają skórę tłustą nie polubią się z czystym olejem na pewno. Stąd mój pomysł, aby nieco ten olej oswoić dla posiadaczek cer wybrednych ;)
Przypomniałam sobie, że żel siarczkowy z Sulphur Busko-Zdrój ma magiczną właściwość - mianowicie zmieszany z tłustymi kremami, masłami czy olejami zamienia je w substancje nie tylko błyskawicznie się wchłaniające, ale wręcz matujące. Serio. Żel siarczkowy z Sulphur to mój podstawowy składnik wszelkich samoróbek, w których skład wchodzą problematyczne oleje - i nie inaczej będzie tym razem. O żelu siarczkowym pisałam więcej tutaj: KLIK! Poczytajcie, jest to kolejny świetny kosmetyk!
I wiecie, otwieram szufladę z półproduktami kosmetycznymi i przeglądam, co jeszcze mogłabym dodać. I się okazuje, że niewiele, bo olej z róży już to ma. Nie ma tylko kofeiny, więc złapałam za mały słoiczek i robimy w takim razie roll-on kofeinowy pod oczy na bazie oleju z dzikiej róży! :)
I będzie to najłatwiejszy przepis pod słońcem.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego dodaje się kofeiny do kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji skóry pod oczami? Poza oczywistymi właściwościami tzw. antycellulitowymi, kofeina udrażnia naczynia krwionośne a także redukuje transfer płynów do przestrzeni międzykomórkowych eliminując obrzęki.
Występuje w nasionach, liściach i owocach ponad 60 gatunków roślin, gdzie działa jako naturalny pestycyd, paraliżując i niszcząc niektóre insekty żerujące na tych roślinach. Może też, jako czysty związek, być pozyskiwana na drodze syntezy chemicznej i w taką właśnie kofeinę znajdujemy najczęściej w kosmetykach gotowych czy w sklepach z półproduktami.
Składniki na roll-on kofeinowy na bazie oleju z dzikiej róży:
- 5 ml oleju z dzikiej róży
- 5 ml żelu siarczkowego
- 1 ml żelu hialuronowego 1,5%
- 0,5 ml kofeiny
- 10 kropli konserwantu
Przeważnie tego typu mazidełka robię sobie "na oko", nie odmierzając składników zbyt troskliwie. Mówi się, że kofeiny ma być max. 7% w gotowym produkcie... spoko. Rzecz w tym, że więcej i tak się nie rozpuści ;) Jeśli więc sypniecie zbyt wiele i na dnie pozostanie trochę proszku - dolejcie więcej żelu hialuronowego czy siarczkowego i będzie cacy.
No ale dobrze, opiszę Wam po kolei co robiłam.
Do zlewki nalałam oleju, jak Bozia przykazała. I już zrobiłam źle, bo powinnam według wszelkich prawideł najpierw rozpuścić w żelu siarczkowym kofeinę... Ale jak widać, cokolwiek byście nie spieprzyli po drodze - tego kosmetyku nie da się zepsuć.
Do oleju dolewam więc żel siarczkowy oraz hialuronowy. Ten ostatni dodałam pod wpływem błysku, który mnie oświecił, że przecież kofeina bardzo się z kwasami lubi. No to niech ma, a poza tym - nasza skóra się też z kwasem hialuronowym lubi.
Na tym polega cała magia - w żelu siarczkowym jest wszystko, co potrzebne do stabilizowania, emulgowania i czarowania tak, żeby po wymieszaniu olej i żel się nie rozwarstwiały. DIY na totalnego lenia.
Na koniec dosypuję kofeinę. Też na oko, zdaje się, że łącznie do mojego serum trafiły dwie takie porcje, jak na zdjęciu. Ale nie musicie być takimi hipsterami jak ja, możecie jak ludzie normalni sobie kofeinę odmierzyć łyżeczką miarową. Albo wagą - 0,5 ml kofeiny powinno ważyć ok. 0,2 grama. Może troszkę mniej :)
Teraz zabełtamy bagietką raz i drugi i powstaje śliczna, nieprzejrzysta emulsja barwy kurczaczka wielkanocnego:
Kolor pochodzi oczywiście od oleju z dzikiej róży, przebogatego w karotenoidy, czyli barwniki, które jednocześnie są silnymi przeciwutleniaczami. Bez obaw, nie będziemy miały żółtych plam pod oczami po zastosowaniu tego serum.
Całość wyszła dość gęsta, ale lejąca na tyle, aby dało się to zgrabnie przelać do opakowania z kulką. Jeśli takiego nie macie, to zajrzyjcie do kosmetyczki. Może macie jakiś niechciany błyszczyk w takim opakowaniu? Wystarczy je umyć, wyparzyć, wysuszyć i może przeżyć drugą młodość jako opakowanie na to cudowne, żółte serum pod oczy.
A teraz czas na dowody - zarówno tego, że serum nie barwi skóry na żółto, jak i tego, że wchłania się cudownie, do matu:
Tak sobie myślę, że moja lewa dłoń to jest najbardziej wypielęgnowana dłoń w tym kraju. Trafiają na nią wszelkie swatche, podczas gdy druga pracuje ;)
Polecam trzymać roll-on w lodówce i aplikować chłodne serum rano na opuchliznę pod oczami. Nadmiar serum na skórze wklepujemy delikatnie palcami - wchłania się całkowicie.
A zresztą - polecam stosować to serum czasami na całą twarz, a co. Jej też się należy ekstra pielęgnacja.
Z podanej ilości półproduktów wychodzą dwa takie roll-ony. Nadmiar można przechowywać w lodówce jako zapas, albo podzielić się z przyjaciółką i modlić się, aby nie odebrała tego jako przyczajonego: "ale masz wory pod oczami! Weź się wyśpij!".
Drugim roll-onem mam zamiar podzielić się z Wami. Dajcie znać w komentarzu, jeśli chcecie go przygarnąć i przetestować. Podajcie mi również swojego maila.
Będę się dopominała o krótką relacjo-recenzję z używania tego serum, jestem bowiem ciekawa Waszych odczuć odnośnie moich samoróbek. Bo może tylko mi się wydaje, że są spoko?
Dlatego bardzo proszę, aby zgłaszały się te z moich czytelniczek, które rzeczywiście sumiennie ów kosmetyk będą stosowały i obserwowały, co tam do obserwowania mają. No i przede wszystkim - aby zgłaszały się te z Was, które faktycznie mają na co tę kofeinę stosować. Jeśli macie rano gładką, napiętą, jędrną skórę pod oczami, to sio mi stąd. Nic nie dostaniecie.
Rozdanie trwa od dziś, tj. 10-09-2013 do 15-09-2013 do godz. 23:59 i jest przeznaczone dla moich czytelniczek subskrybujących mnie na Blogspocie LUB Facebooku LUB na YouTube.
Po 15-09-2013 w ciągu kilku dni wybiorę osobę, którą uszczęśliwię kofeinowym roll-onem pod oczy własnej produkcji.
Trzymam kciuki!
Arsenic
Czy to jest ukryta sugestia, że twoje czytelniczki za mało śpią? :>
OdpowiedzUsuńWłaściwie jestem tego ciekawa i się zgłaszam, jak nie podpasuje mnie, to zawsze mam pod ręką mamę z problemami typowymi dla lekko wrażliwej cery 45+ więc ze zużyciem i zrecenzowaniem nie byłoby problemów :)
mail: skye.leintz@gmail.com
Haha, skąd! Moje czytelniczki wszystkie są urodziwe jak boginie, a kosmetyków używają dla kaprysu ;)
UsuńUwielbiam Twojego bloga, po przeczytaniu tego wpisu już zaczęłam szukać, gdzie by można kupić składniki na ten roll-on, a tu rozdanie... może najpierw więc spróbuję szczęścia :) Chętnie przygarnęłabym takie cudo.
OdpowiedzUsuńfixationstation@gmail.com
jupi jupi! ja się zgłaszam na królika doświadczalnego! z chęcią przetestuję jak mnie obdarujesz :D
OdpowiedzUsuńzapomniałam o meilu: panipogarda@gmail.com
UsuńZ nieba mi spadłaś :D Własnie skończył mi się mój roll on pod oczy z Yes to Blueberries :)
OdpowiedzUsuńTak więc chętnie się zgłaszamy - ja i moje podpuchnięte oczy :)
magdanawakacjach@gmail.com
Ojej, ja chcę, ja chcę! Będę sumiennie stosować obiecuję! Tym bardziej że mam niedługo poprawkę egzaminu, więc spać za dużo nie będę - taki roll-on w sam raz dla mnie! titatita0t@gmail.com
OdpowiedzUsuńo wa, może wreszcie nie wyglądałabym rano, jakby ktoś popodbijał mi oczy! lucyfer.lampka@gmail.com
OdpowiedzUsuńŁomatkoboska, biere! Wstaję w trybie "jeszcze pięć minutek...", co skutkuje tym, że lecę w świat ja, a przede mną bieżą moje wory podoczne. Wrażenia z używania mogę zestawić z wrażeniami po żelu ze świetlikiem i kolagenem Gorvity (który, swoją drogą, czyni cuda).
OdpowiedzUsuńdziewica.orleanska@gmail.com
No jak tu się nie zgłosić, jak co rano wstaję wymęczona, zacieniona pod oczami i opuchnięta? Opuchlizna to moja zmora, twarz, stopy, dłonie...w sumie stopy nocą maja najlepiej, bo w nocy oddają wodę, ale wieczorem znów koszmar, a twarz i oczy dochodzą do siebie po wyjściu na poranny spacer do autka. Plis, plis, uratuj moje spuchnięte oczy.
OdpowiedzUsuńSumienna będę. Obiecuję 3 razy.
Testuję teraz krem na przebarwienia, który poleciłaś i krem do biustu, który wygrałam... w szoku jestem, jak jestem sumienna, bo zazwyczaj kończyło się na 2-krotnym użyciu i zaleganiu w szafce. Recenzję napiszę i nawet fotki zrobię. :)
Sama bawię się w robienie własnych kosmetyków(super sprawa i niezła zabawa!), co prawda nie jestem na tak zaawansowanym poziomie, ale staram się i się uczę w miarę możliwości. Z chęcią spróbuję ten roll-on, zwłaszcza że jestem posiadaczką podkrążonych oczu i nieco spuchniętych nad ranem ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję jako illonky (bloga i kanał na YT), kontakt: illonky@wp.pl
ja na chwilę obecną nie potrzebuję co mnie bardzo cieszy ale życzę powodzenia:)
OdpowiedzUsuńOoo szczęściara :)
UsuńChętnie przygarnę każdy kosmetyk do pielęgnacji okolic oczu, ta strefa to moja zmora, jeśli szczęście mi nie dopisze to i tak wiem, że wypróbuje ten przepis :) Dawno już słyszałam o świetnych właściwościach tego oleju.
OdpowiedzUsuńe-mail: saragawron@o2.pl
oooooooooooooooo ja chcę! moj mejl: abaniecka@gmail.com
OdpowiedzUsuńuzywam oleju z rozy jako serum na cala twarz w polaczeniu z liposomami z Q10 i innymi pierdolami. Zastanawialam sie nad uzyciem kofeiny w swoich kosmetykach ale bardziej w odzywkach do wlosow. czekam na relacje z dzialania roll'a :)
Tak czytam, czytam i myślę: jeju, coś dla mojego Michra na te jego podpuchnięte oczka po nockach! No ale on recenzji porządnej nie napisze, ja problemu nie mam, więc życzę innym powodzenia w rozdaniu :) A może i kiedyś nadejdzie dzień, kiedy sama mu taki zrobię, o! :D
OdpowiedzUsuńTeż chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńcheerful.ania@gmail.com
w takim razie ja melduję chęć użycia :)
OdpowiedzUsuńslodkiepychotki@gmail.com
Super byłoby spróbować tego specyfiku, zwłaszcza, że rok szkolny się zaczął i trzeba pracowicie (czasem i po nocach) sprawdzać radosną twórczość moich uczniów. Nie chciałabym rano straszyć ich swoimi worami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
natka26.06@gmail.com
i ja bym chciała;)
OdpowiedzUsuńmail: martyna.janecka@gmail.com
Moje worki pod oczami a la wczesny Ibisz, zapragnęły go momentalnie. Czy aby odmłodnieję tak jak on? Bo chciałabym dobrze wyglądać po czterdziestce;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, abyś nigdy, przenigdy nie wyglądała jak on ;)
UsuńTa twoja skłonność do mieszania może poważnie zagrozić nie tylko zmarszczkom, ale i firmom kosmetycznym :)Aż nabrałam ochoty na samodzielne stworzenie kosmetycznej samoróbki:)Na dobry początek zamówię olejek różany i coś do niego. Dla moich naczynek powinien być zbawienny:)
OdpowiedzUsuńUważaj! Pod wpływem tego bloga moje szuflady zapełniły się wszelkiego rodzaju samorobionymi kosmetykami, a jeszcze mi mało :-p
UsuńDzięki za ostrzeżenie:) Postaram się pilnować:)
UsuńNo tak, Wy się śmiejecie, a ja naprawdę mam taką szufladę :P Nie sądziłam, że to będzie aż tak zaraźliwe... :)
UsuńZarażliwe i to bardzo :).Jak mawiała moja koleżanka częstując mnie tortem : "Jak grzeszyć to w towarzystwie":)A tak serio, u Ciebie to prawdziwa pasja, jesteś usprawiedliwiona :)
UsuńJa tez mam taką półkę...:) I moja skóra nigdy, przenigdy nie wyglądała tak dobrze, nawet jak byłam niemowlakiem... I podobno wyglądam na 10 lat mniej:)
UsuńWięc samorobione kosmetyki nie tylko uzależniają, ale i działają:)))
Tylko mój mąż za każdym razem pyta, czy czasem to, co mieszam w tych słoiczkach, nie wybuchnie:)
Ach ci faceci :)
UsuńOoo... Ja poproszę! Już ponad rok jak nie wysypiam się w nocy, a moje wory rosną systematycznie! (uroki macierzyństwa) Pięknie proszę o serum :-) Obiecuję relację wraz ze zdjęciami!
OdpowiedzUsuńUkręciłam sobie swoje serum pod oczy z kofeiną ale jak na razie efektów brak dlatego z chęcią przetestowałabym roll-on twojej roboty :)
OdpowiedzUsuńminariko@o2.pl
bardzo chętnie bym przygarnęła. Z racji tego, że 6 tygodniowy ssak przy mym boku skutecznie nie pozwala mi się wyspać, możesz być pewna, że recenzja produktu będzie bardzo sumienna - albo pomoże na poranne worki albo nie. A młoda mamuśka niekoniecznie musi wyglądać na udręczoną więc warto o nią dbać.
OdpowiedzUsuńkarolinapazio@gmail.com
mam wielką ochotę na to serum :)
OdpowiedzUsuńobserwuję w wymienionych przez Ciebie 3 miejscach,
kosodrzewina79@gmail.com
Chętnie bym przetestowała :) Podzielę się z mamą jak uda mi się wygrać :)
OdpowiedzUsuńdaruniunias@wp.pl
Z ogromną chęcią przetestuję na swych worach ;) i oczywiście zdam relację.
OdpowiedzUsuńyumeha21@o2.pl
ja się zgłaszam jako wolontariusz do adopcji roll-on:)
OdpowiedzUsuńkilka dni temu od Teżeta usłyszałam..."Ty od jakiegoś czasu masz rano taką smieszną pionową zmarchę pod okiem" no-żesz! komplemenciarz:)
asashimia@gmail.com
Nie napisałaś, że ma fajny zapach :D
OdpowiedzUsuńNo i ma fajny zapach ;) Ale gotowe serum pachnie jak klej biurowy :P
UsuńMam rano okropne wory pod oczami ,zgłaszam się po to cudo :)
OdpowiedzUsuńkaja350@vp.pl
Zgłaszam się do przetestowania tego cudeńka :D Akurat na moich sińcach i worach pod oczami powinien się sprawdzić, więc będzie co recenzować. A jak nie wygram to sama taki sobie zrobię :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to, co napisałaś o reakcji skóry z witaminą C. Jeżeli mam przykładowo serum firmy apis (białe winogrona i witamina c) to reakcja Fentona może zajść?
mój email: eddfurman2@gmail.com
Pozdrawiam :)
Chciałabym przetestować. :D
OdpowiedzUsuńaldona97@gmail.com
Chętnie przygarnę! Mogę się pochwalić przebijającymi naczynkami pod oczami i nadmiarem zmarszczek mimicznych ;p
OdpowiedzUsuńobserwuję na blogspocie i bloglovin'
ania.onepart0fme@gmail.com
oooo ;) zgłaszam się i ja ;)
OdpowiedzUsuńnajwyższy czas porządnie zadbać o okolice oczu :D
alieneczka@o2.pl
Skład bardzo intrygujący. Z chęcią bym sprawdziła jak się zachowuje na skórze alergicznej z problematycznymi naczynkami.
OdpowiedzUsuńobserwuje fb i bloga jako Kami
camisan001@gmail.com
Ja! Ja! Wybierz mnie! Chętnie wypróbuję serum na mojej wybrednej cerze!! :)
OdpowiedzUsuńmadlen.b@o2.pl
Przeczytałam w ogromnym zainteresowanie. Wydaje się takie proste aż chciałoby się spróbować zrobić, ale znając życie, ja i tak bym coś spierdzieliła ;)
OdpowiedzUsuńJa na okolice pod oczne nie narzekam, więc powodzenia życzę innym :)
Chętnie wypróbuję na mojej alergicznej skórze:)
OdpowiedzUsuńula_408@o2.pl
Przydałby mi się, ostatnio mało śpię...
OdpowiedzUsuńTak więc: Ja! Ja! Ja! :)
Ja się zgłaszam! Na pewno się przyda na moje ranne koszmary, jak patrzę w lustro, po kolejnej nie przespanej nocy i ciężkim dniu pracy :)
OdpowiedzUsuńkasiabiz@walbrzych.info
Zgłaszam się, bo co dzień budzę się z bardzo zapuchniętymi oczami i paskudnymi cieniami.
OdpowiedzUsuńsrebrnalenti@gmail.com
Uwielbiam takie eksperymenty, a że aktualnie pod oczka nie mam żadnego specyfiku z chęcią przetestuję i opiszę na swoim blogu.
OdpowiedzUsuńobserwuję jako: Paulina Chuda
na fb: Paula Paulineczka
zostawiam maila: paulina.chuda@interia.pl
www.paulineczkapisze.blogspot.com
buziaki :)
Z chęcią sprawdzę co to za cudo:)
OdpowiedzUsuńtu jako Sabii
a FB jako Sabi sabi
sabela87@gmail.com
Coś na moje ciągle niedospane (za sprawą małej wrednej istotki) oczy. ;)
OdpowiedzUsuńunicorn8177@gmail.com
Wypróbowałam już mnóstwo sposobów na opuchnięcia pod oczami i dalej nic... Z chęcią bym przetestowała to cudo, może to jest to czego szukam ;)
OdpowiedzUsuńobserwuję jako agawiiim
ja chętnie, bo zawsze kusisz samoróbkami :)
OdpowiedzUsuńagamostes@gmail.com
Witam :-) poprosze to cudo :-) może wreszcie to cos zdziała na moje podkrążone oczy :-)
OdpowiedzUsuńObserwuje jako: pink.grincz
Na FB : Natalia Mohylowska
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam Kochana:) Bardzo chętnie przetestuje twoje cudeńko mam nadzieje,że pomoże chodź troszkę moim cieniom pod oczami bo już nie mam do nich siły:( mój mail: aszka167@wp.pl
OdpowiedzUsuńObseruje jako: aska mn
Na facebooku: Aśka U.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam. Ja chętnie przetestuję i opiszę rezultaty. Zdarza mi się obudzić się z zapuchniętymi oczkami, a cienie to mam naturalnie :). Tu jako: marta6m, marta6m[@]gmail.com, FB das-ist[@]wp.pl
OdpowiedzUsuńja! ja i moje wory! ;) iluminofonia@gmail.com
OdpowiedzUsuńŻe się spóźniłam! Yhhh co za pech. Ale za to przepiszę sobie do swego notesa. :))
OdpowiedzUsuńmiałam hydrolat różany, był cudowny, zamierzam jeszcze go kupić. a o oleju różanym słyszałam i też już go chcę. Mam konserwant i kwas hialuronowy więc nie wiele mi brakuje do wykonania tego serum.
OdpowiedzUsuńwspanialy pomysl na wlasny kosmetyk pod oczy :). Post napisany bardzo fachowo jak zreszta nie jedyny. Nie wiem czy juz pisalam ale czy nadal studiujesz czy juz studia skonczylas ?
OdpowiedzUsuńJa mam pytanie odnosnie żelu siarczkowego, czy mogę zastapic go żelem borowinowym? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZrobiłam, ale się rozwarstwia....
OdpowiedzUsuńNie mialam zeli z Busko Zdroju, wiec dalam zamiast tego więcej kwasu hialuronowego.
Dla połaczenia calości dalam dosyć sporo jak na moje oko SPL, ale jednak ciągle sie rozwarstwia...
Ratuj proszę! Bo zrobilam 3 porcje, mialo być na prezenty... :(
Ech, mnie też czasami się rozwarstwiają - nie nadążę z jakich przyczyn bo robią to wybitnie wybiórczo, niemniej samo działanie kosmetyku jest nadal bardzo dobre, niezależnie od tego czy konsystencja jest spójna, czy dwufazowa.
OdpowiedzUsuńJeśli jednak nie chcesz podarować dwufazówek, a masz alkohol cetylowy, ratuj nim.
Dziękuję za bardzo szybką odpowiedź ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam żadnego innego alkoholu poza spirytusem salicylowym... :P
Może jeszcze więcej SPL? Czy z tym emulgatorem można przesadzić?
hehe ;)
OdpowiedzUsuńOk, SLP max stężenie to jakieś 2-3%, więc za bardzo przesadzić nie można z ilością. A masz może wosk pszczeli albo gumę ksantanową?
:/ więc przesadzilam jednak z SPL, bo dodawałam i dodawałam i w sumie może 10 % jest...
OdpowiedzUsuńMam gumę ksantanową, dodać szczyptę? Mocznik też mógłby pomóc?
Mocznik niekoniecznie, ale jeśli masz gumę ksantanową, rozprowadź jej szczyptę w odrobinie oleju lub pantenolu i dodaj, zmiksuj porządnie, odczekaj i sprawdź czy emulsja już się zastanowiła nad sobą.
OdpowiedzUsuńCzy ten roll -on można wykonać za pomocą slp jako emulgatora? Mam inne składniki - prócz żelu siarczkowego a właśnie szukam przepisu na roll on.
OdpowiedzUsuń