Unica Organic - bardzo bogaty krem Queen z prebiotykiem


Krem Queen marki Unica Organic dostałam w ramach współpracy od sklepu Forever Young jakoś w lipcu. Trochę mi wstyd, że dopiero teraz wydaję o nim opinię ale pomimo intensywnego stosowania (również na szyję i dekolt), kosmetyk ten zużyć się nie chciał.  Już na wstępie więc ma on u mnie plus, a nawet minus za wydajność. Człowiek się prędzej znudzi tym kremem, niż go zużyje.

Od razu uprzedzam, że z kilku powodów, nie jest to krem dla wszystkich. Na pierwszy rzut oka skład może bardzo zachęcać - mamy tu same świetne oleje, prebiotyk, witaminy, ekstrakty i same naturalne zagęstniki i emulgatory. Jest super pod tym względem, ale krem tak bogaty od razu może odstawić osoba młoda, ze świeżą, dobrze nawilżoną i jędrną cerą - bo zwyczajnie nie będzie on jej potrzebny. 
Za to palaczki, czy kobiety dojrzałe lub wręcz nie dbające o siebie do tej pory powinny jak najbardziej spróbować. 




Przyznam, że dla mnie ten krem - pomimo mojego entuzjazmu na widok składu - był nieco zbyt bogaty i ciężki. Nakładałam go więc zwykle na noc, ale rano budziłam się lśniąca niczym córka króla smalcu, postanowiłam go więc mieszać w równych proporcjach na dłoni ze starym, dobrym, sprawdzonym w bojach żelem siarczkowym marki Sulphur Busko-Zdrój (więcej o nim tutaj: KLIK!). I to sprawiło, że krem wchłaniał się pięknie, rano skóra nie była przetłuszczona i polubiliśmy się z takim kombo bardzo.
Dzięki mieszaniu go z żelem zwiększyła się też jego wydajność, ale i tak - prawie trzy miesiące codziennego smarowania twarzy aż po biust to niezły wynik.



Nie, żeby krem był wyjątkowo tłusty, co to to nie. Tuż po nałożeniu zachowuje się na twarzy bardzo przyzwoicie, wchłania się do matu i nie ma mowy o olejowej otoczce. Ale po paru godzinach snu z tym kremem moja cera zaczyna kaprysić.
Plusem niewątpliwie jest to, że nie miałam po nim żadnych niespodzianek w formie syfków, gul czy podrażnień.

Ale, ale, wciąż wychwalam skład, zobaczmy więc co w nim takiego cudownego mamy.




Skład INCI kremu Queen:


  • Aqua - woda
  • Lavender water - hydrolat lawendowy
  • Rose water - hydrolat różany
  • Vitellaria Nilotica Fruit Butter - masło shea
  • Mangifera Indica Seed Butter - masło mango
  • Cetearyl Glucoside - Poliglukozyd alkoholu cetylostearylowego, emulgator O/W. Substancja bardzo łagodna dla skóry i błon śluzowych. Zmniejsza ewentualne działanie drażniące innych substancji powierzchniowo czynnych (anionowych). 
  • Argania Spinosa Oil - olej arganowy
  • Calophyllum inophyllum Oil - olej tamanu
  • Simmondsia chinensis oil - olej jojoba
  • Oenothera Biennis oil - olej z wiesiołka
  • Macadamia Ternifolia oil - olej macadamia
  • Punica granatum linn seed oil - olej z nasion granatu
  • Prebiotik (Inulin, Alpha-glucan oligosaccharide) - Alpha-Glucan Oligosaccharide jest naturalnym polimerem pochodzącym z glukozy - pochodzenie naturalne. Znany jako substancja ochronna i stabilizująca skórę przed ostrymi czynnikami klimatycznymi. Inulina to roślinny polisacharyd od dawna stosowany w przemyśle farmaceutycznym. Ma właściwości prebiotyczne, tzn. wzmacnia naturalną florę bakteryjną, hamując wzrost patogenów (zwiększa odporność skóry na niekorzystne działanie konserwantów). Jest bardzo przyjazny dla skóry, działa nawilżająco i łagodząco, a także ma doskonałe właściwości kondycjonujące.
  • Tocopherol - witamina E
  • Rosmarinus Officinalis extract - ekstrakt z rozmarynu
  • Cymbopogon Martini essential oil - olejek eteryczny palmarozowy (z palczatki indyjskiej). Wykazuje działanie antyseptyczne, polecany do cery tłustej.
  • Citrus Sinensis essential oil - olejek eteryczny ze słodkiej pomarańczy. Oprócz charakterystycznego dla olejków cytrusowych działania antyseptycznego, wykazuje również bardzo skuteczne działanie uspokajające, łagodzące nadmierną nerwowość, pomaga myśleć pozytywnie. 
  • Xanthan Gum - guma ksantanowa, zagęstnik
  • Fragrance - związki zapachowe
  • Citral - Cytral. Alifatyczny aldehyd terpenowy. Imituje zapach cytryny. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Geraniol - Nienasycony alkohol alifatyczny z grupy terpenów. Imituje zapach pelargonii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Farnesol - Alifatyczny alkohol z grupy sekswiterpenów. Imituje zapach konwalii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Limonene - Limonen. Jednopierścieniowy weglowodór terpenowy. Imituje zapach skórki cytrynowej. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Linalool - Linalol. Nienasycony alkohol alifatyczny z grupy terpenów. Imituje zapach konwalii. Znajduje się na liście potencjalnych alergenów.


O olejach arganowym, macadamia, tamanu, jojoba czy z pestek granatu cały internet aż huczy. Możecie bez problemu znaleźć informacje o ich właściwościach, a i ja pewnie nie raz o jednym czy drugim już pisałam przy okazji innych recenzji. Skorzystajcie z szukajki po prawej stronie na blogu, na pewno znajdziecie kilka ciekawych informacji.
Tym razem skupię się na inulinie, a więc prebiotyku zawartym w tym kremie.

Jest białym proszkiem bez smaku, przypomina skrobię. Rośliny wytwarzające inulinę to m.in: Łopian, cykoria, dalia, słonecznik bulwiasty, cebula zwyczajna, czosnek pospolity, agawa. W roślinach inulina magazynowana przede wszystkim w bulwach, kłączach i dolnych częściach łodyg oraz w mniejszych ilościach w liściach. 

Mieliśmy okazję ją już spotkać w niesławnym micelu z Farmony: KLIK!
I szczerze mówiąc, bardzo się zdziwiłam odkrywszy tak cenny składnik w tak, cóż, mało skutecznym kosmetyku. To ona sprawiła, że postanowiłam owego micela zastosować na włosy, bo inulina to także substancja zwiększająca objętość, naturalny kondycjoner.

Dodatek tego składnika w kremie sprawia, że jest on jeszcze łagodniejszy dla skóry i wspomaga on jej naturalne procesy obronne - a to nie jest bez znaczenia zarówno po trzydziestce, jak i mieszkając w mieście. 
Ten krem to genialna odtrutka po intensywnym lecie, jako dodatek do tradycyjnych kuracji kwasowych jesienią.



Za cenę 89,90 zł dostajemy 50 ml kremu w bardzo wygodnej butelce z pompką typu airless. Buteleczka jest przejrzysta, dzięki czemu widać zużycie kremu. A uwierzcie, że postęp jest niezauważalny. 
Cena może odstraszać młodsze pretendentki do tytułu królewskiego, ale to dobrze. Moim zdaniem tak zaawansowana pielęgnacja przyniesie dokładnie tyle samo korzyści co lekki krem nawilżający z jednym bądź dwoma olejami z listy powyżej, po co więc obciążać skórę i portfel niepotrzebnie?

Dla tych z Was, które chcą spróbować, mam nadal trwającą promocję w sklepie Forever Young. Na hasło "Arsenic" wpisane w odpowiednim polu w zamówieniu, otrzymacie rabat 15% na całe zakupy. Promocja jest już na wyczerpaniu, prawdopodobnie od października niestety już jej nie będzie.
Radzę więc korzystać, po obniżce cena tego kremu jest naprawdę sympatyczna, jak na tę jakość.



Ponadto, krem jest naprawdę wydajny i trzeba się porządnie nagimnastykować - w mojej opinii - aby go zużyć w miesiąc. Próbowałam, zostało mi pół opakowania po prawie trzech miesiącach używania. Zakładając, że nie mieszam go z żelem siarczkowym, zużyłabym już pewnie całe opakowanie. Już w niemal trzy miesiące :)



Resztę kremu, który mi pozostał mam zamiar wklepywać systematycznie w dekolt i biust. Sprawdził się na te partie o niebo lepiej niż na mojej twarzy, a przecież te części ciała również potrzebują ujędrnienia i nawilżenia. Po lecie dekolt zwykle mam ciemniejszy niż resztę ciała, choćbym się smarowała codziennie filtrami SPF 50, należy mu się więc odrobina królewskiego luksusu.

Pytania? Skargi, prośby i westchnienia? Śmiało piszcie, odpowiem w wolnym czasie :)

Miłego dnia!
Arsenic

8 komentarzy:

  1. polubiłam markę tych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo bogaty skład, faktycznie młode cery aż takiego dobrobytu nie potrzebują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że ten krem mieści się na półce 40+ a nawet 45+. Młode cery nie skorzystałyby z dobrodziejstw tego kremu nawet w 10%.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Skład jest wybitnie zachęcający, ale raczej jako prezent dla mamy czy cioci :)

      Usuń
  4. Jeszcze wrzesień a zniżka już chyba nie działa... przynajmniej mi nie udało się wpisać hasła, dostałam tylko zniżkę 3%... szkoda:(

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger