Że niby co ja mam z tym zrobić? Micel Farmony i kilka pomysłów




Nie, to nie będzie typowy post o bublu. Nie znoszę marudzenia i zwykle szybko znajduję kilka rozwiązań gdy sprawy pójdą nie tak. Tym razem również opisywany kosmetyk znalazł swoje zastosowanie... ale o tym dalej. Najpierw muszę odegrać teatrzyk, abyście poczuli atmosferkę i mimo wszystko - uśmiechnęli się. 


Na spotkaniu igraszkowym w Warszawie dostałyśmy m.in. kosmetyki od Farmony. Mają superkolorowe opakowania i zachęcające na pierwszy rzut oka składy.
Masło i scrub oraz balsam nadal czekają grzecznie w kolejce na zmacanie, natomiast postanowiłam wziąć byka za rogi i spróbować jeszcze raz, kolejny już... Przekonać się za sprawą ichniego micela do tego sposobu zmywania makijażu. Czyli wacik, płyn i jedziemy.





Wcześniej znałam micel z Kolorówki i choć nadal nie jest to moja ulubiona metoda, obawiam się, że nie spotkam już bardziej pielęgnującego płynu do demakijażu w normalnym obiegu drogeryjno-aptecznym. Był łagodny dla oczu, zmywał porządnie co miał zmywać i zostawiał skórę tak cudownie ukojoną i nawilżoną, że dla samego tego efektu mogłabym się do metody przekonać... gdybym nie była leniem i po prostu nie wolała w 30 sekund zmyć makijażu olejem.
Ale dobra - micel. Biorę go na klatę. 

Przyjmijcie, że jestem tym typem, który nic nie wie o micelach i trzeba go do nich przekonywać. Trzeba podsunąć mi z chytrym błyskiem w oku najlepszy micel, jaki macie i obserwować jak rozdziawiam buzię w zachwycie i potem z politowaniem zerkam na swoje żałosne sposoby demakijażu "na wieśniaka" olejami. 
Jak więc na prawdziwą blogerkę kosmetyczną przystało, z namaszczeniem wydobyłam z szafki nieużywane waciki, namoczyłam w płynie micelarnym od Farmony i przyłożyłam do pomalowanego minerałami, Color Tattoo, tuszem Max Factor i Sleekiem oka. Odczekawszy chwilę, odjęłam wacik lekko, acz profesjonalnie zawijając gestem zgarniającym (że niby nie trę, ale wiecie... zmywam) i spojrzałam nań ze zdumieniem przez łzy - minerały są, Sleek jest, reszta została na powiece. 
Łzy moje bynajmniej nie z powodu słabego wyniku testu - płyn micelarny z Farmony potrafi wstrętnie podrażnić powodując szczypanie i pieczenie. Naturalnym jest, że organizm się broni próbując pozbyć się obcej substancji wydzielaniem łez. Ale ja byłam niezłomna.

Uznałam, że micel potrzebuje się zastanowić nad sobą (czyli, że co? Wsiąknie, weżre się w Color Tattoo i go wreszcie zmyje w oparach dymu i skwiercząc?), wzięłam więc drugi wacik, namoczyłam i zmyłam podkład (BB z Holika Holika + Primer Satin z Kolorówki i jakiś mój korektor mineralny, i jeszcze więcej minerałów w postaci różu i rozświetlacza). A potem wzięłam drugi wacik i zmyłam resztę podkładu. Następnie trzeci, czwarty, dziesiąty i domyłam już reszteczki. Bawiłam się równie doskonale, co Wy czytając ten przydługawy opis teraz.

Pomyślałam, że coś robię źle. Kilka dni później podeszłam do micela po raz kolejny - tym razem wylałam nie na wacik, a na ręcznik papierowy złożony na czworo, takie porządne chluśnięcie micela farmonowego i - rozbryzgując kropelki zaawansowanej technologii struktur micelarnych wokół siebie - z rozmachem plasnęłam to-to na twarz i, macając paluszkami jak kotki gdy mruczą i masują, postanowiłam wziąć go na przeczekanie. Taka maseczka micelowa, wiecie. Co, nie próbowałyście?! Nic o życiu nie wiecie...

Maseczka micelowa zadziałała mniej-więcej tak samo jak w przypadku metody wacikowej. Coś tam zmyło, więcej zostało. Makijaż po "zmyciu" jak po naprawdę dobrej imprezie. 




A potem czytam recenzję u Smyka i myślę sobie, że ja już swojej nie napiszę, po prostu podlinkuję tutaj jej reckę. Zgadzam się z każdym napisanym przez nią słowem, ten micel jest po prostu złośliwym, starym tetrykiem. 
Jeszcze pół biedy, gdyby producent nie napisał na opakowaniu, że to jest do demakijażu, ale nie. Jak wół napisane: "usuwa makijaż", "zastępuje mleczko, tonik i płyn do demakijażu oczu", "Twoja skóra jest delikatnie i skutecznie oczyszczona, doskonale nawilżona i przygotowana na przyjęcie składników aktywnych zawartych w odpowiednim kremie do twarzy..."
No i klops bo płyn micelarny z Farmony nie zmywa makijażu, a w dodatku piecze podczas zmywania oczu i generalnie już widzę siebie wklepującą odpowiedni krem ze składnikami aktywnymi w to pobojowisko zostawione mi na twarzy po "demakijażu" micelem Farmony. 

Wściubmy zatem nos w skład tego micela...

Skład INCI Płynu micelarnego Farmona:




  • Aqua
  • Propylene Glycol glikol propylenowy, pełni rolę promotora przenikania, rozpuszczalnik.Glikol propylenowy jest bezpieczny do stosowania nawet w stężeniu 50% w gotowym preparacie. Może powodować podrażnienia, jeżeli nakładany jest na skórę chorobowo zmienioną.
  • Glycerin Gliceryna. Alkohol trójwodorotlenowy. Hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania.Wspomaga działanie konserwujące poprzez obniżenie aktywnośći wody.
  • Aloe Barbadensis Leaf Juice Ekstrakt z aloesu. Działa nawilżająco, chłodząco i kojąco na skórę. Posiada związki takie jak: aloina, aloinozydy, aloeemodyna a także polisacharydy, białka, aminokwasy, żywice, antrazwiązki, kwasy organiczne (bursztynowy, cynamonowy), witaminy (tiamina, biotyna). Wygładza i ujędrnia skórę, regeneruje ją, utrzymuje wilgotność, działa przeciwzapalnie, łagodząco, posiada właściwości filtrujące promienie słoneczne. Pobudza regenerację naskórka i ziarnowanie tkanki łącznej właściwej. Stosuje się go w pielęgnacji cery suchej, dojrzałej jak i trądzikowej. Nawilża skórę wnikając w jej głębsze warstwy.
  • Panthenol Pantenol. Substancja pochodzenia syntetycznego. Nawilża, działa przeciwzapalnie, jest naturalnym prekursorem witaminy B5 (kwasu pantotenowego), substancji bardzo szeroko rozpowszechnionej w przyrodzie, obecnej w każdej żywej tkance. Ma silne własności higroskopijne. Pantenol należy do silnie działających stymulatorów wzrostu i odnowy komórek, zarówno naskórka jak i skóry właściwej. Wykazuje silne działanie gojące przy różnych rodzajach uszkodzeń skóry i błon śluzowych, łagodzi podrażnienia i nieprzyjemne objawy wywołane czynnikami alergogennymi.
  • PEG-7 Glyceryl Cocoate  Polioksyetylenowany 7 molami tlenku etylenu monogliceryd kokosowy. Pochodzenie: naturalne - otrzymywany z oleju kokosowego i gliceryny. Niejonowa substancja powierzchniowo czynna. Substancja stosowana jako renatłuszczająca. Proces mycia powoduje usunięcie m.in. substancji tłuszczowych, dlatego stosuje się substancje renatłuszczające, które odbudowują barierę lipidową. PEG-7 Glyceryl Cocoate jest substancją używaną przede wszystkim w kosmetykach myjących, które nie pozostają na skórze, ale są spłukiwane. W produktach spłukiwanych nie powoduje żadnych efektów ubocznych takich jak prodrażnienia. Jednak w produktach pozostających na skórze stężenie substancji nie powinno przekraczać 10%, ponieważ w większej ilości może wywołać ewentualne podrażnienie skóry.
  • PEG-40 Hydrogenated Castor Oil Jest pochodną glikolu polietylenowego z uwodornionego oleju rycynowego na bazie ropy naftowej. Jako produkt uboczny procesu etoksylowania może występować rakotwórczy 1,4 dioksan. Składnik ten nie musi być wylistowany na etykiecie produktu, ponieważ występuje jako zanieczyszczenie. Niejonowa substancja powierzchniowo czynna. Substancja hydrofilowa, rozpuszczalna w wodzie. Stabilna w obecności elektrolitów. Substancja odtłuszczająca usuwająca zanieczyszczenia tłuszczowe z powierzchni skóry. Emulgator O/W, składnik umożliwiający powstanie emulsji. Nie jest bezpieczny do stosowania na uszkodzoną skórę.
  • Cocoyl Apple Amino Acid sól sodowa powstała z kondensacji chlorku kwasu kokosowego i aminokwasów izolowanych z soku jabłkowego. Środek kondycjonujący skórę.
  • Nymphaea Alba Extract - ekstrakt z lilii wodnej. W kosmetykach wykorzystuje się wyciąg z lilii wodnej ze względu na jego łagodzące, kojące i antywolnorodnikowe działanie.
  • Saponaria Officinalis Extract - ekstrakt z mydlnicy lekarskiej. Ekstrakt pozyskuje się z kłącza (korzenia) mydlnicy lekarskiej. Zawiera saponiny (około 5%), przede wszystkim glikozyd trójterpenowy saporubinę i glikozyd flawonowy saponarynę. Pozostałe składniki to głównie oligosachardy (do 30%), zwane laktozynami, które w wyniku hydrolizy przechodzą w cukier prosty - galaktozę. Ekstrakt z korzenia mydlnicy, zmniejszając napięcie powierzchniowe, ułatwia przenikanie składników aktywnych w skórze, przyspieszając w ten sposób ich dystrybucję. Na skórę działa zmiękczająco i oczyszczająco. 
  • Inulin Inulina, substancja zwiększająca objętość, naturalny kondycjoner. Roślinny polisacharyd od dawna stosowany w przemyśle farmaceutycznym. Ma właściwości prebiotyczne, tzn. wzmacnia naturalną florę bakteryjną, hamując wzrost patogenów (zwiększa odporność skóry na niekorzystne działanie konserwantów). Jest bardzo przyjazny dla skóry, działa nawilżająco i łagodząco, a także ma doskonałe właściwości kondycjonujące (poprawia kondycję i wygląd włosów, nadając im puszystość i blask). Jest białym proszkiem bez smaku, przypomina skrobię. Rośliny wytwarzające inulinę to m.in: Łopian, cykoria, dalia, słonecznik bulwiasty, cebula zwyczajna, czosnek pospolity, agawa W roślinach inulina magazynowana przede wszystkim w bulwach, kłączach i dolnych częściach łodyg oraz w mniejszych ilościach w liściach.
  • Disodium EDTA - Sól dwusodowa kwasu wersenowego. Sekwestrant - związek kompleksujący jony matali. Zwiększa trwałość kosmetyku, zapobiega zmianom barwy oraz konsystencji produktu gotowego. Wspomaga działanie konserwantów poprzez destabilizację ścian komórek bakteryjnych, w których obecne są jony wapnia. Znajduje zastosowanie również jako środek zmiękczający wodę i dzięki temu pozwala na otrzymywanie klarownych roztworów.
  • Diazolidynyl Urea - konserwant. Znajduje się na liście substancji konserwujących dozwolonych do stosowania z ograniczeniami w produktach kosmetycznych. Jego dopuszczalne maksymalne stężenie w gotowym produkcie wynosi 0,5%.
  • Iodopropynyl Butylcarbamate - Butylokarbaminian jodopropynylu. Konserwant. Jego dopuszczalne maksymalne stężenie w: produktach spłukiwanych to 0,02%, produktach niespłukiwanych to 0,01%, dezodorantach i środkach przeciwpotowych to 0,0075%. Ponadto substancji nie należy stosować w produktach do jamy ustnej i warg. W produktach spłukiwanych substancji nie można stosować w produktach dla dzieci poniżej 3 lat, z wyjątkiem produktów do kąpieli/żelu pod prysznic i szamponu. W produktach niespłukiwanych substancji nie można stosować w emulsjach do ciała i kremach do ciała. W produktach niespłukiwanych oraz w dezodorantach i środkach przeciwpotowych substancji nie należy stosować w kosmetykach dla dzieci poniżej 3 lat. Warunki i ostrzeżenia jakie powinny być umieszczone na opakowaniu kosmetyków spłukiwanych, kosmetyków niespłukiwanych oraz dezodorantów i środków przeciwpotowych zawierających Iodopropynyl Butylcarbamate to - "Nie stosować w produktach dla dzieci poniżej 3 lat".
  • Parfum - związki zapachowe

UCH! Dobra, dość tego narzekania. Przygoda to była dla mnie zaiste z pogranicza fantasy, ale czas królewnę zaprząc do realnej pracy. Butelka od Farmony jak stała tak stoi stoi do dziś na biurku, ale tym razem jej zawartość robi dużo dobrego dla poprawy komfortu życia, mojego nastroju i ogólnie jest po prostu przydatna. 




Po pierwsze: odświeżacz do stóp. Jestem bezlitosna, wiem. Micel Farmony przelewamy do butelki z psiukaczem i odświeżamy nim zmęczone, bolące stopy. To jest genialne rozwiązanie gdy w wakacje nosimy sandałki i stopy nam się nieco przykurzą - polecam małą buteleczkę z atomizerem nosić w torebce aby można było dyskretnie odświeżyć stopy nim ruszymy dalej w bój. 
Nawiasem mówiąc, na paznokciach mam Miyo No 92 Unripe Berries.

Po drugie: czyścimy klawiaturę, mysz, blaty, włączniki światła i te wszystkie drobne przedmioty, które tak chętnie zbierają kurz. Nie wiem, czy to nie moja nadinterpretacja, ale odnoszę wrażenie, że kurz osiada mniej chętnie na powierzchniach przemytych micelem z Farmony. Może drobinki boją się, że ich coś zapiecze? :>




Namaczam ręcznik papierowy (hardkorowym maniaczkom kosmetycznym polecam waciki) w micelu Farmony i przemywam nim wszystko dookoła, co potrzebuje przemycia.
Przydaje się też wspomniana wcześniej butelka z psiukaczem - można z jej pomocą spryskać większe powierzchnie i je wytrzeć do sucha. Polecam, nic się nie klei, jest czysto i ładnie pachnie.




Możemy przy okazji odstawić scenkę z białą rękawiczką, jeśli ktoś lubi takie zabawy. Wiecie, ciasno związane włosy, stanowczy ton, bacik...

Po trzecie: płukanka do włosów. Nie bardzo wiedziałam, jak to nazwać, ale mój wynalazek farmonowy do włosów bazuje na kondycjonujących właściwościach Inuliny oraz fakcie, że skoro micel ten nie zmył Color Tattoo, to może poradzić sobie z nieco mniej hardkorowym brudem - ot, jak choćby dwudniowe włosy potrzebujące odświeżenia.
Polecam taką płukankę zrobić sobie wtedy, gdy włosy nie są już pierwszej świeżości, ale nie potrzebują jeszcze mycia. 
I znów - przydaje się do tego butelka z psiukaczem, zwanym przez normalnych ludzi atomizerem, za pomocą której rozpylamy na skórę głowy micel z Farmony, masujemy lub nie masujemy - co kto lubi. Płynu nie trzeba spłukiwać, ale można, jeśli komuś nie odpowiada np. ten zapach. A utrzymuje on się dość długo na włosach.




Efekt? Moje włosy bardzo micela z Farmony polubiły. Mogłabym tu wstawić nawet serduszko, gdyby nie fakt, że nigdy tego nie robię. Są miękkie i błyszczące, a odświeżenie micelem zajmuje mi naprawdę niewiele czasu - tyle co zwilżenie włosów i wysuszenie ich. 

Po czwarte: mycie pędzli. No, może nie takie mycie, jak lubię, czyli nie ma tu mowy o dezynfekcji, ale o przeczyszczeniu pędzli tak, aby nie straszyły. Polecam nie moczyć ich w micelu, a jedynie spryskać i wytrzeć o czystą chusteczkę. Nie wiem, czy podkład drogeryjny ruszy, ale na pewno micel poradził sobie z odświeżeniem wszelkiej maści pędzelków do cieni, pudru, różu... 

Myślę, że butelka z micelem Farmony to genialny kosmetyk na wyjazd - przemyje stopy, odświeży czuprynę, od biedy zmyje leciutki makijaż i można nim przemyć wszystko, co przemycia potrzebuje, jak choćby paletkę z cieniami, które się w podróży połamały, czy opakowanie tuszu, który lubi się wylewać i syfić.

Pantenol, Inulina, ekstrakt z lilii wodnej i z mydlnicy lekarskiej, do tego aloes - szkoda takiego składu na pieczątkę "bubel" i wywalenie na śmietnik lub oddanie. Dla porównania, w słynnej Biodermie Sensibio H2O mamy jedynie wyciąg z ogórka. Nie ma nawet pantenolu, a to naprawdę nie jest drogi składnik.
Jasne, że mogłoby być lepiej, ten konserwant "jest jakiś dziwny" - ale cóż, gdy konsumentki płaczą, że parabeny be... dostajemy coś innego. Powiedziałabym, że skład potrzebuje jeszcze dopracowania, żeby nie szczypało i zmywało jak trzeba.

Macie pomysł jak jeszcze - poza oddaniem go teściowej - mogę zużyć micela z Farmony?

Ściskam,
Arsenic
Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger