Przepisy Babci Agafii, Maska do włosów łopianowa wzmacniająca
Włosowo się na moim blogu zrobiło - przedwczoraj pisałam o oleju Khadi (KLIK!), a dziś przyjrzę się masce, którą już prawie wykończyłam wspólnie z moim Mężczyzną.
Jego opinię o produkcie również poznacie, bo zdaje się, że zużył tej maski znacznie więcej niż ja. Dzieje się tak dlatego, że ja preferuję jednak maski olejowe i lekkie odżywki bez spłukiwania, ew. wodniste serum z Kolorówki. Cóż jednak ze mnie byłaby za kobieta, gdybym co chwilę nie zmieniała zdania?
Daleko mi do miana włosomaniaczki, ja po prostu o swoje włosy dbam tak jak umiem. W bonusie od rodziny dostałam taką pulę genów, dzięki której nie mogę na swoje włosy narzekać.
Kosmetyki "syberyjskie" od dłuższego czasu są obgadywane na przeróżnych blogach i vlogach - a u mnie jakoś do tej pory nie zagościły.
Nie wiem właściwie dlaczego, ale trochę zniechęca mnie ten zapis w składzie: "Aqua with infusions of...", po czym następuje szereg wymienionych ekstraktów. Tylko pytanie, czy są to ekstrakty? Czy popłuczyny?
Nie znam się aż tak dobrze na tym, więc zostawiam temat otwarty. Może kiedyś dowiem się więcej, zmądrzeję, coś odkryję - na pewno wówczas Was o tym powiadomię. Póki co - średnio chce mi się wierzyć, że w składach tych kosmetyków, kosztujących tak śmieszne pieniądze, są rzeczywiście pełnowartościowe ilości ekstraktów wymienionych ziół.
Kwestia finansowa to jedno, a drugie to fakt, że dzięki sklepowi Kolorówka miałam do czynienia z dobrymi kosmetykami do włosów obfitującymi w ekstrakty i witaminy - i wiem, co potrafią zrobić z włosami. Jest różnica, naprawdę.
Skład INCI łopianowej maski do włosów Babuszki Agafii:
- [Aqua with infusions of]:
- Avena Sativa Oat - Otręby owsiane, poprawiają strukturę włosa, wzmacniają, przyśpieszają wzrost
- Betula Alba Juice - Sok brzozowy, wzmacnia cebulki włosowe, nadaje włosom blask, zapobiega wypadaniu
- [enriched by extracts]:
- Salvia Officinalis - Szałwia, działa na włosy stymulująco, odżywia je, wzmacnia, dzięki niej stają się zdrowsze. Ma też właściwości relaksujące i zapobiega podrażnieniom
- Rubus Chamaemorus - malina moroszka – wzmacnia włosy, posiada właściwości nawilżające, odżywcze
- Rhodiola Rosea - Różeniec górski, wygładza, oczyszcza i dezynfekuje skórę, chroni włosy przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych
- Cetrionium Chloride - Chlorek cetylotrójmetyloamoniowy, Dzięki temu, że substancja posiada ładunek dodatni z łatwością łączy się z ujemnie naładowaną powierzchnią włosa. Substancja kondycjonująca włosy: poprawia rozczesywalność, zapobiega splątywaniu, nadaje połysk i wygładza włosy, wykazuje działanie antystatyczne, dzięki czemu zapobiega elektryzowaniu się włosów. Ułatwia spłukiwanie preparatu. Cetrimonium Chloride również obniża napięcie międzyfazowe, co ułatwia łączenie się fazy wodnej i olejowej. Substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu. Jego dopuszczalne maksymalne stężenie w gotowym produkcie wynosi 0,1%.
- Cetearyl Alcohol - Mieszanina alkoholu cetylowego i stearylowego, substancja konsystencjotwórcza
- Ceteareth-20 - emulgator
- Guar Gum - guma guar, zagęstnik
- [cold pressed oils]:
- Arctium Lappa Seed Oil - Olej z łopianu większego, przeciwdziała wypadaniu włosów, łupieżowi, ma działanie antyseptyczne, oczyszczające, ograniczające łojotok, kojące. Działa tonizująco na skórę głowy
- Ribes Nigrum Seed Oil - Olej z nasion czarnej porzeczki, olej z nasion czarnej porzeczki stosowany jest w leczeniu wszelkiego typu podrażnień skóry, atopowym zapaleniu, egzemy, łuszczycy, świerzbiączce, łupieżu, wypadaniu włosów
- Linum Usitassimum Seed Oil - Olej z nasion lnu, odżywia i nawilża włosy, poprawia elastyczność zapewniając lepsze układanie; reguluje gospodarkę tłuszczową skóry.
- Pyridoxine - wit. B6
- Panthenol - wit.B5
- Niacinamide - wit.PP
- Citric Acid - kwas cytrynowy, regulator kwasowości
- Parfum - związki zapachowe
- Benzoic Acid - konserwant
- Sorbic Acid - konserwant
Cóż, maska wg składu zawiera trzy ekstrakty, trzy oleje i bazuje na tajemniczej "aqua with infusions of" owies and "with infusions of" sok brzozowy. Nic nam to nie mówi o zawartości tych składników. Listowanie wg kolejności w tym przypadku nic nam nie daje, bowiem woda jest oczywiście wymieniona jako pierwsza, gdyż tej jest najwięcej. Ale ile w tej wodzie owsa i soku brzozowego, a?
Ekstrakty widnieją na liście tuż nad antystatykiem, którego max stężenie w produkcie to 0,1% - daje to pewne pojęcie o ich ilości. Mgliste, ale jednak.
Jeśli cały skład jest wypisany jak Komisja Europejska nakazała, a więc w kolejności malejącej, to trzech wymienionych w nim olejów mamy dosłownie tyle, co kot napłakał i prawdopodobnie są fantazyjną ozdobą opakowania bez żadnego wpływu na pielęgnację włosów.
Tyle mojego dumania - podkreślam, to moja prywatna opinia i przemyślenia. Mogę się mylić, dlatego niczego nie rozstrzygam lecz zostawiam kwestię składu tej maski otwartą. Może wrócę do tematu za jakiś czas, gdy się douczę.
W plastikowym słoiczku mamy 300 g dość lejącej maski o różowawym zabarwieniu. Pachnie bardzo intensywnie kwiatowo-ziołowo. Trochę mnie dziwią powielane opisy na wielu blogach - wyglądają tak, jakby recenzentki nigdy tej maski nie wąchały. Temu zapachowi - choć miłemu dla mojego nosa - daleko do miana "delikatnego". Jest intensywny i trzyma się na włosach dobrych kilka dni po tym, jak maskę z nich zmyję.
Szalenie podoba mi się wzornictwo opakowania - bogate, złocone, spójne. Podoba mi się także konsystencja maski - jest dość lejąca, dzięki czemu bez najmniejszych problemów można ją rozprowadzić po najbardziej nawet opornych włosach.
Inną sprawą jest to, że przedyskutowałyśmy swego czasu z Elą Kuną Domową kwestię konsystencji i nazewnictwa - tak lejąca konsystencja nijak ma się do miana maski. Jest to dość rzadka odżywka co najwyżej, co zresztą odpowiada również działaniu tego konkretnego kosmetyku.
Moim włosom nie dała nic - przez co wrzuciłam ją do worka ze wszystkimi odżywkami, które się spłukuje. Nie są mi takie kosmetyki potrzebne, bo odżywiam włosy maskami olejowymi przed umyciem włosów - i one faktycznie poprawiają wygląd moich włosów. Są wtedy jędrniejsze, bardziej błyszczące i mocne.
Natomiast z prawdziwych odżywek preferuję te, których nie muszę spłukiwać, jak choćby tę z Kolorówki: KLIK!
Co innego mój Mężczyzna. On bez tego typu odżywko-masek pod prysznicem żyć nie może z prostego powodu: mając tak mocno kręcone i suche włosy, nie jest w stanie ich przeczesać (nawet palcami, nawet na mokro) bez jakiejkolwiek odżywki dającej poślizg.
Mimo jednak dość regularnego i częstego stosowania, nie odnotowaliśmy spektakularnej poprawy w wyglądzie jego włosów. Ba, żadnej poprawy, bym powiedziała. Włosy są rozczesane.
Maska jest. Tyle można powiedzieć.
Wiem, że prawdopodobnie już większość z Was tę maskę miała - jak Wam się jej używało? Czy odżywiła włosy? Zrobiła coś spektakularnego, pozytywnego, czy... nic?
Dobrego dnia
Arsenic
Skuszona opiniami na blogach i obietnicami kupiłam... zużyłam 3/4 opakowania... no i własnie sama nie wiem, czy cos źle robię, ale tych achów i ochów nie potwierdzam... owszem, pomaga rozplątać włosy, błyszczą sie potem... ale nic więcej, poprawy stanu nie zanotowałam...
OdpowiedzUsuńKupiłam tez szampon z tej serii... i mam wrażenie, że włosy myje mocno, ale potem mam uczucie oblepienia... Zastanawiam się, czy to nie ta guma guar - obecna i w szamponie i w masce... nie kupie więcej, wole moje sprawdzone odzywki i oleje... za to jak trochę zużyję zapasy to kupię olejki Khadi:)
No właśnie, tak to chyba jest, gdy się chce w dzisiejszych czasach wyszukać opinię o produkcie i trafia się głównie na blogi z recenzjami sponsorowanymi. Potem kupujesz i czujesz się zawiedziona. Maska jak dla mnie jest taka sobie, a szumu w sieci jest o niej co najmniej tyle, jakby odrastały po niej włosy na starość.
UsuńJuż kiedyś myślałam o jej zakupie. Ale po Twojej opinii, jednak zrezygnuję..
OdpowiedzUsuńTwoje przemyślenia są słuszne - wszyscy się zachwycają, ale nie zagłębiają się w skład. Początkowo też myślałam, że musi to być jakiś cud-kosmetyk, ale wstrzymałam się z kupnem szamponu. Tyle ekstraktów itp. Ale w szamponie przecież one nie zadziałają, bo kontakt z włosem mają zbyt krótki. Odpuściłam - wolę już sama zrobić sobie delikatny szampon, dodać do niego to, co chcę i być pewna ilości składników. Twój wpis jedynie utwierdził mnie w tym przekonaniu, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńNie jestem po prostu pewna tego składu, zapis jest dziwny. Jednak stosując tę maskę nie zauważyłam aby opiewanych na blogach właściwości wzmacniających, ani spektakularnego nawilżenia - ot, jest, mogłoby jej nie być.
UsuńW którymś momencie zrobiła się po prostu moda na kosmetyki syberyjskie i tyle.
słyszałam, że ta drożdżowa też jest przereklamowana.
OdpowiedzUsuńNie miałam drożdżowej... i w najbliższym czasie to się nie zmieni :)
UsuńDosłownie kilka dni temu o niej pisałam i ... u mnie też zero efektów :-) Cieszę się, że zawarłaś swoje przemyślenia odnośnie składu, uważam podobnie. Miałam już inne rosyjskie kosmetyki, w tym maski do włosów i były ciekawe, za to ta nie zrobiła nic. Najlepsza rosyjska maska jaką do tej pory miałam to złota maska ajurwedyjska.
OdpowiedzUsuńJa na razie pasuję, jeśli chodzi o rosyjską półkę kosmetyczną. Raz, że jestem zaopatrzona we wszystko, co mi do szczęścia potrzebne, a dwa, że nie szukam dobrych kosmetyków daleko... nasze własne, polskie są naprawdę niezłe.
UsuńZapach trzyma się kilka dni ?! Już samo to mnie straszie przeraziło ,chyba bym nie wytrzymała tyle czasu z ziołami na głowie :P
OdpowiedzUsuńNo bez kitu, jeszcze mi końcówki pachną. A myłam włosy przedwczoraj. Dlatego jak mi jeszcze któraś powie, że zapach maski jest "delikatnie ziołowy" to, pomimo upału, pęknę ze śmiechu.
UsuńTo dobrze, że jej nie miałam, nie będę też do niej wzdychać :)
OdpowiedzUsuńOj, u Ciebie to już w ogóle by się nie sprawdziła. Musiałabyś chyba z pół opakowania wywalić na swoje gęste włosiska, żeby w ogóle je rozczesać...
UsuńJa z tej serii miałam jajeczną i byłam mega zadowolona. Włosy po niej były fajnie miękkie, sypkie. Nawilżała moje rozjaśniane włosy.
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że jajeczna jest lepsza, ale nie skusiłam się, bo włączył mi się filozof: "po co mi jajeczna, skoro robię sobie maski z JAJEK"? ;)
UsuńMelduję, że drożdżowa nie robi nic poza roztaczaniem uroczo-mdlącego zapachu ciasteczek.
OdpowiedzUsuńNie znoszę takich zapaszków :>
UsuńMiałam "odlewkę" drożdżowej i traktowałam ją jako zwykłą odżywkę. Włosy dobrze się po niej rozczesują, jak zresztą po wielu innych odżywkach, są miękkie. Jak dla mnie, przyjemnie pachnie. W ogóle, nie za bardzo wierzę w te wszystkie cudowne specyfiki, które w 2 miesiące zwiększają objętość włosów o 100%, przy założeniu, że włosy rosną ok. 1-1,5 cm na miesiąc. Oczywiście można robić różne czary mary, dzięki, którym włosy będą lepiej wyglądać, ale pewnych uwarunkowań np. genetycznych nie da się przeskoczyć. A może się mylę...
OdpowiedzUsuńNie no, jasne że "cudowne specyfiki" raczej nie przemówią do tych, którym zależy na solidnej pielęgnacji. One mają dać efekt już, teraz. Szkopuł cały z rosyjskimi kosmetykami polegał na tym, że poszła fala reklamy mówiącej, iż są one naturalne i faktycznie służą do solidnej pielęgnacji. A nie wiem do końca, czy tak faktycznie jest - sądząc po składzie. A sądząc po działaniu - nie jest na pewno.
UsuńMiałam tonik i był fajny. w sumie włosy wróciły mi do ludzkiego stanu.
OdpowiedzUsuńkorci mnie by zamówić coś ale mam tyle do zużycia że chyba nigdy nie kupię nic;/ tyle rozpapranych opakowań;/ zaczyna mnie to wkurzać.
O widzisz, czyli d...py nie urywa jednym słowem, szkoda, bo myślałam,że okaże się całkiem fajna.
OdpowiedzUsuńNo właśnie zawsze mnie irytuje "aqua with infusions of" ...
OdpowiedzUsuńTa seria masek mnie nie zachwyciła. Jak dla mnie za lekkie ;/
Mi najczęściej te wszechobecnie polecane specyfiki (jak jakaś plaga) w ogóle nie służą... nie wiem co jest ze mną, wszystko muszę mieć odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ani jednego rosyjskiego kosmetyku, ale pewnie spróbuję - z czystej ciekawości.
Akurat tej maski nie miałam, ale w rosyjskich kosmetykach bardzo mnie intryguje właśnie kwestia składu - ile tak naprawdę danego składnika w opakowaniu jest...
OdpowiedzUsuńW indyjskich kosmetykach nie ma tego dylematu, na opakowaniu jest podana ilość danego składnika w mg :) Strasznie mi się to podoba, mogłoby tak być i u nas.
UsuńBardzo lubię tę maskę, jednak też stosuję ją jako odżywkę po myciu włosów. Włosy są miękkie i lśniące po jej użyciu - oczywiście to moje subiektywne odczucie ;) Przy moich dość cienkich i niespecjalnie gęstych włosach jest dość wydajna. Nie zauważyłam, żeby zapach w ogóle utrzymywał się na moich włosach po zmyciu.
OdpowiedzUsuń