DIY: Serum i odżywka do włosów z Kolorówka.com
Dalej w temacie włosów, nad których kondycją ostro pracuję ostatnio. Mając tak długie włosy, nie mogę sobie pozwolić na zaniedbanie.
Moje włosy są fajne, lubię je bo rzadko sprawiają jakiekolwiek problemy - nawet z rozczesywaniem mam łatwo. Ale nie chcę zaspać z ich pielęgnacją, tak jak to się wydarzyło w przypadku cery - też było fajnie i bezproblemowo, a któregoś dnia obudziłam się z kipiącym budyniem zamiast cery.
Po tym jak wreszcie znalazłam odpowiadający mi szampon (KLIK) i nawet zaczęłam własne eksperymenty na tym polu tworząc szampony ziołowe a także z mleka kokosowego (KLIK), postanowiłam przyjrzeć się następnie metodom zabezpieczania ich i odżywiania oraz nawilżania.
O ile moje szampony całkiem nieźle kondycjonują, bo zwykle pakuję do nich różne cudeńka odpowiedzialne za nawilżenie i odżywienie, to wiem doskonale, że w moim przypadku bez odżywki i oleju nie da rady.
A przy okazji wypróbowałam także i serum.
Zobaczcie, jak te kosmetyki kręci sobie szympans
(takie to łatwe):
Ok, żartowałam z tym szympansem, ale przyznacie że dałby radę gdyby go zanęcić bananem.
Film nakręciłam dawno, dawno temu, gdzieś w połowie listopada zeszłego roku i od tamtej pory nie znalazłam czasu, aby go Wam wrzucić (stąd też opowiadam tam o poście z aktualną pielęgnacją, który dopiero planuję zrobić... a on już dawno zrobiony i przemaglowany: KLIK).
Myślę jednak, że nawet dobrze się złożyło, bo mogę przy okazji opowiedzieć trochę więcej o tych kosmetykach.
Od listopada zatem używam zarówno serum jak i odżywki do włosów. Od razu wspomnę o ich wydajności - odżywka się kończy, natomiast serum nie i chyba nie skończy się nigdy, choć "psiukam" nim namiętnie całą skórę głowy i czasami traktuję też jako mgiełkę do włosów w ciągu dnia.
Zestaw - jedwabna odżywka do włosów z keratyną i elastyną 50 g
Zestaw - serum do włosów suchych lub zniszczonych 120 g
Tyle producent, od siebie mogę potwierdzić, iż oba kosmetyki wspaniale nawilżają włosy i skórę głowy (w przypadku serum) co jest dla mnie priorytetem mieszkając w Krakowie, gdzie woda paskudnie się z naszą skórą obchodzi.
- Po umyciu włosów, nie suszę ich lecz wygniatam w ręcznik. Od lat pozwalam im schnąć samodzielnie, nie suszę ich suszarką. Sięgam wtedy po serum i obficie spryskuję nim skórę głowy, po czym masuję ją aby kosmetyk wetrzeć w skórę, a nie tylko "psiuknąć" i zostawić. Zapewne już sam masaż sprawia, że włosy czują się lepiej - dobrze ukrwiona skóra jest zdrowsza, lepiej pobiera substancje aktywne z kosmetyków a i cebulki włosów są przez to mocniejsze.
- Odżywkę nakładam po umyciu i po masowaniu serum na wilgotne jeszcze włosy, do połowy ich długości. Ważne jest nie tyle jej rozsmarowanie, co wgniecenie we włosy. Wypracowałam sobie już odpowiednią ilość, która mi włosów nie obciąża - jest to mniej więcej łyżeczka do herbaty. Rozsmarowuję ją w dłoniach i w ten sposób jest mi łatwiej ją wgnieść we włosy.
- Rytuał kończę olejem arganowym stosowanym na zmianę z olejem kokosowym nałożonym na wilgotne końcówki włosów. Próbowałam ominąć ten krok, bo myślałam że serum+odżywka+olej zbyt mocno obciążą mi włosy, ale okazało się jednak, że moje końcówki bez oleju czują się źle. Nakładam więc oleje tylko na końcówki.
Moja opinia? Trochę to wszystko wydłużyło mój pobyt w łazience i mycie tych hektarów włosów, a potem ich pielęgnacja radykalnie się skomplikowały - do tej pory myłam je, zabezpieczałam końcówki olejem i cześć. No, ale rozumiem że to jest konieczne i naprawdę nie chciałabym powtórki z rozrywki dlatego dbam o włosy.
Daję im piciu i papu, smaruję olejkami. Czasem nałożę maskę z żółtka i oleju rycynowego, o którym pisałam tutaj (KLIK).
Co do efektów - szczerze wątpiłam w spektakularną przemianę, bo jak już mówiłam, moje włosy są ok. No i spektakularnej przemiany nie było. Ale widzę, że jednak potrzebowały lepszego traktowania.
Przede wszystkim, wdzięczna jest mi chyba skóra głowy i to w niej widzę największą przemianę.
Nie zdarzają mi się już podrażnienia, skóra nie swędzi bez powodu, nie ma łupieżu gdy nagle zmieniam szampon, a to było u mnie bardzo częste.
Wypada mi znaaaacznie mniej włosów niż jeszcze we wrześniu, kiedy to ze strachem szłam pod prysznic aby umyć włosy bojąc się, że zostawię wszystkie w sitku.
Same włosy zrobiły się takie "porządne" i konkretne, jędrne.
Ze względu na ich długość, jak i zresztą fakt, że są z natury dość cienkie, bardzo szybko zamieniały się w słabiutkie piórka na końcach i aż do połowy długości nieraz. Widzę, że pomału to się zmienia - włosy rosną dalej, ale teraz szybciej rosną niż się niszczą.
Nie są przylizane! O bogowie, jak mnie to wkurzało zawsze w moich prostych i ciężkich włosach. Okazuje się, że po odstawieniu silikonów moje włosy wcale nie są takie grzeczne ani przylizane jak krowim ozorem. Układają się ładniej i przez to, że nie są zniszczone aż tak bardzo, zaczynają lepiej "się ruszać". Wiecie o co mi chodzi? Zniszczone np. farbowanem włosy sterczą jak siano lub jak cienkie piórka, nie falują. A te cholery zaczęły falować, tańczyć.
Lada moment zaczną mruczeć.
Od paru tygodni nie mogę się powstrzymać przed ich dotykaniem, choć wiem że nie powinnam. Są inne, odżyły.
Przypuszczam, że przede wszystkim zagrała tutaj systematyczność, a nie konkretny składnik pielęgnacji. Mam w planie teraz, po wykończeniu odżywki z Kolorówki, ukręcić sobie coś prostego samodzielnie na bazie wyciągu z aloesu. Poszperam na blogach mądrzejszych ode mnie w tym temacie dziewczyn, bardziej zajawionych pielęgnacją włosów niż ja. Dam Wam znać na pewno, co wymyśliłam.
Na pewno moja odżywka nie będzie aż tak bogata w substancje aktywne i nawilżacze jak ta z Kolorówki - kupowanie tego wszystkiego osobno wyjdzie po prostu drożej niż ten gotowy zestaw, choćby ze względu na gramaturę półproduktów. Ale zobaczymy, czy i taka moja biedniejsza wersja odżywiania i nawilżania da radę, jeśli utrzymam systematyczność.
Mój Mężczyzna natomiast dostał serum przeciwłupieżowe:
Zestaw - serum przeciwłupieżowe 120 g
W połączeniu z szamponem, do którego dodałam trochę olejku z drzewa herbacianego, jest to porządny zestaw do walki z bardzo suchą skórą głowy, a więc i z łupieżem.
Trzeba tylko pamiętać o wmasowaniu serum po każdym umyciu włosów i o spryskaniu ich czasami taką mgiełką.
W tym przypadku z systematycznością jest nieco gorzej, ale to moja wina. Mężczyzna wraca z kąpieli i rozkłada ręce: "ja nie wiem, którą butelkę mam sobie wylać na głowę" - mówi biedactwo.
A ja nie zawsze mam czas i możliwość złapać go w tej łazience i natrzeć serum dla jego dobra ;)
Planuję zaprojektować wielkie etykiety z neonowymi literami układającymi się w słowa: SZAMPON MĘŻCZYZNY - TYM MYJĘ GŁOWĘ oraz SERUM MĘŻCZYZNY - TO WCIERAM PO UMYCIU. Podobno mężczyźni ogólnie są prości w obsłudze, wierzę zatem że to wystarczy :P
A tak poważnie - ja widzę poprawę w kondycji jego skóry głowy. Nie zdarza się już, że nagle silnie jest przesuszona i zaczyna się łuszczyć. Przy odrobinie lepszej systematyczności można całkowicie zapanować nad problemem.
Jeszcze popracuję nad kondycją jego włosów, bo o ile skóra głowy daje już radę, to włosy nadal są suche i bez życia. Chciałabym całkowicie wyeliminować silikony z jego pielęgnacji, bo widzę jak mu obciążają i zaduszają pomału te włosy.
Niestety, do tego potrzebuję prawdopodobnie m4a1 lub ak47 - jak ktoś coś... to wiadomość prywatną proszę.
Dużo słońca, trzymajcie się ciepło!
Arsenic
duże czytelne etykiety dla mężczyzn to dobry pomysł , bo nic bardziej nie wkurza jak pytania, gdzie coś jest lub co ma teraz zrobić :P
OdpowiedzUsuńto pierwsze serum kuszące :) mam te odżywkę, faktycznie fajna :)
OdpowiedzUsuń"Lada moment zaczną mruczeć." - gdyby tylko można było się o tej porze głośno śmiać, to tak bym uczyniła:D Bardzo ciekawa ta odżywka, oczywiście nikt nie obrazi się na małe rozdanie;) Ja na razie jestem na etapie tworzenia sprayów z półproduktów, może kiedyś na taką porządną, kremową odżywkę też się skuszę.
OdpowiedzUsuń