Yerba, amigos!
Jeśli zadbasz o odpowiednie warunki dla niej, odwdzięcza się niezwykłym smakiem, czy może raczej - całą symfonią graną przez subtelnie pobudzane kubki smakowe.
Niektórzy też mówią, że jest po prostu gorzka i wstrętna. Ale im zostawiamy Sagę i inne zmiotki kurzu, i odpadów produkcyjnych dosładzane aspartamem.
Yerba mate to nic innego jak wysuszone liście ostrokrzewu paragwajskiego (Ilex Paraguariensis). Jest to odkrycie Indian z plemienia Guarani.
Roślina ta stosowana jest zarówno jako surowiec kulinarny, jak i leczniczy czy zielarski – wynika to z jej właściwości i składu liści ostrokrzewu. Indianie Guarani stosowali napar z liści ostrokrzewu do oczyszczania krwi, zwiększania odporności, redukowania stresu.
W kręgach kulturowych yerba mate wykorzystywane jest też do spotkań o charakterze towarzyskim opartym na rytuale picia naparu.
Rytuał ten jest dość specyficzny - przynajmniej dla nas, nie uprawiających tykw i nie przejmujących się zwykle temperaturą wody.
Dla Indian pewnie też nie jest to niczym niezwykłym, ot zalewają liście gorącą wodą... ;) Ich narzędzia są li tylko praktyczną pomocą aby picie yerby było tylko przyjemnością, a nie pasmem frustracji.
Przyznam, że przekopałam internet swego czasu pod kątem sposobów parzenia mate - nie chciałam być noobem, ale i tak nim jestem. Ilu ludzi, tyle jest sposobów parzenia yerby.
Na początek potrzebne jest jakieś naczynko - może być najzwyklejszy kubek ceramiczny - oraz bombilla, która jest swoistą metalową słomką odcedzającą nadmiar liści i paprochów, dzięki czemu do ust dostaje nam się wyłącznie napój.
Jakieś dwa, może trzy lata temu kupiłam od razu cały zestaw - po dwa materka (naczynka z tykwy) i dwie bomby, a do tego kilogram yerby Rosamonte. Wiecie, że ja lubię rytuały, nie lubię się spieszyć z piciem czy jedzeniem i bardzo mnie zawsze cieszy ten dodatkowy - poza smakiem - wymiar posiłku czy picia czegoś dobrego.
Ale yerba nie tylko wybitnie smakuje, kompletnie inaczej niż te nasze polskie pożal się Boże herbaty, ma także dodatkowe właściwości lecznicze, bowiem ostrokrzew paragwajski jest znanym surowcem lekarskim.
W czym pomaga codziennie picie Yerba Mate?
- naturalnie pobudza ciało i umysł,
- likwiduje objawy zmęczenia, rozluźnia,
- podnosi sprawność fizyczną, intelektualną, poprawia koncentrację,
- zwiększa zdolność odpornościową organizmu,
- zalecana jest do spożywania jako napój zawierający substancje odżywcze i zdrowotne, może sprawić, że chociaż jesteśmy głodni, to czujemy się nasyceni (zalecana przy odchudzaniu)
- wykorzystywana jest w medycynie jako stymulator Centralnego Ośrodka Nerwowego,
- reguluje przemianę materii, ułatwia trawienie pokarmów, odbudowuje zniszczone tkanki żołądka i jelit,
- stymuluje osłabiony, zmęczony system nerwowy, likwiduje podenerwowanie
Yerba Mate jest bogatym źródłem witamin i minerałów. Zawiera:
- z grupy ksantyn - MATEINY, które stymulują Centralny Układ Nerwowy (pobudzają), nie powodując uzależnienia
- witaminę A (konieczną do prawidłowego wzrostu, uodparniającej organizm przeciw infekcjom, polepszającą wzrok)
- witaminę B1 (niezbędnej do utrzymania prawidłowego stanu układu nerwowego, ułatwiająca trawienia)
- witaminę B2 (wzmacniającą włosy),
- witaminę C (środek antytoksyczny, wzmacniający zęby, zwiększający ilość czerwonych krwinek),
- żelazo (konieczne do utrzymania normalnego poziomu sprawności fizycznej),
- sód, potas, wapń (wzmacniające kości i zęby),
- magnez , krzem, fosforany, siarkę, kwas chlorowodorowy, chlorofil, cholinę, inozytol
http://www.e-mieszkanie.pl/a/5168,energetyczna-herbata/0/2,ostrokrzew-paragwajski |
Ciekawostką jest, że ostrokrzew paragwajski pochodzi z Południowej Ameryki i tam tylko rośnie w naturalnych warunkach. Próbowano rozprzestrzenić plantacje w Ameryce Północnej i Afryce w podobnych warunkach klimatycznych, jednak mimo podobnego klimatu roślina ta nie przyjęła się na tych terenach.
No i cóż, nie stałam się ekspertem od mate, mimo że piję ją od paru ładnych lat, choć nieregularnie. Nadal jestem noobem, choć podstawy sobie przyswoiłam.
Jest kilka sposobów parzenia yerby, ja jednak nadal robię to jak kompletna Polka.
Jak parzyć mate?
- Wkładamy do tykwy (lub innego naczynka) bombillę.
- Wsypujemy do naczynka susz yerba mate, aby zapełnił połowę do ¾ naczynka.
- Zalewamy susz gorącą, ale nie wrzącą wodą (wlewamy tyle ile możemy wypić za jednym podejściem) – 70-80°C.
- Pamiętamy, aby nie mieszać bombillą! Bombilla ma być nieruchomo, w przeciwnym razie yerba zemści się gorzkim i wstrętnym smakiem zmokłego niedopałka.
- Yerba mate jest gotowa do picia. Możemy jednak poczekać, aż nabierze mocy. Napar wypijamy cały za pierwszym podejściem.
- Dolewamy wody kilkukrotnie, dzięki czemu mamy znów gotową yerba matę – dolewamy, aż napar nie będzie miał smaku (zwykle 5-6 razy).
Istnieje też sposób "parzenia" na zimno, tzw. terere:
- Wsypujemy do naczynka susz od połowy do ¾ objętości naczynka.
- Staramy się, aby susz był po jednej stronie naczynka (możemy też uprzednio wstrząsnąć zakrytym naczynkiem do góry dnem).
- Wlewamy nieco zimnej lub gorącej wody, aby susz się zmoczył.
- Wkładamy bombillę w puste miejsce w naczynku i jej nie ruszamy.
- Zalewamy naczynko zimną wodą w puste miejsce. Im zimniejsza tym lepiej. Wlewając zatykamy bombillę od góry palcem.
- Wlewamy nieco soku – może być cytrynowy, pomarańczowy, brzoskwiniowy.
- Możemy też dodać kostki lodu i cytrynę.
- Napój jest gotowy.
Niektórzy zamiast wody wlewają też sam sok pomarańczowy lub cytrynowy – odpowiednio schłodzony.
Do swojego kubka mate możecie dodać na co tylko macie ochotę - suszone owoce np. dzikiej róży, jabłka, śliwki, wiórki kokosowe, zioła (np. szałwię, melisę, rumianek, pokrzywę, miętę, skrzyp, itp, itd), skórkę z pomarańczy, kardamon, cynamon, płatki róż czy nagietka. Wszystko, co Wam smakuje i poprawia nastrój! :)
Jeśli nie możesz żyć bez słodkiego napoju i potrzebujesz cukru, posłódź sobie i yerbę, czemu nie? Polecam miód, który najłatwiej jest rozpuścić w wodzie wlewanej do naczynka (można też go dodać do suszu w matero, ale wówczas nie mieszamy!). Jeśli masz dostęp do stevii (Stevia jest rośliną, której liście dodaje się do yerba mate. Są one niezwykle słodkie i mogą także dodać słodszego smaku do naparu.) - tym lepiej, dodaj sobie liście do suszu w naczynku i zaparz jak normalną yerbę.
Nie ma jednej dobrej metody zaparzania. Eksperymenty w przypadku parzenia są zalecane – można dzięki temu wymyślić własny, lepszy sposób parzenia.
http://www.yerbamatestore.pl/product-pol-5694-Yerba-Mate-Rosamonte-elaborada-500g-PODKLADKA-GRATIS.html |
Moją ulubioną yerbą, do której zawsze wracam jest klasyczna Rosamonte. Jest to naturalna i najwyżej ceniona argentyńska yerba mate z gałązkami. Ma smak wyraźny z bardzo głębokim aromatem, działanie bardzo intensywne. Długo leżakowana z dodatkiem drzewa różanego co sprawia, że pijąc ją można wyczuć delikatny aromat róży.
Niekiedy, w zależności od temperatury i ilości suszu, ta yerba potrafi mieć smak tak słodki, że nie trzeba jej słodzić. Rzecz jasna, nadal jest to smak wytrawny, specyficzny, ale pobudza kubki smakowe odpowiedzialne za czucie smaku słodkiego, o, może tak :)
Poza nią mam też Union jabłkową, której "jabłkowość" nie polega na nasączeniu liści aromatem, ale na dodaniu suszonych jabłek do mieszanki. Cudo! Fajny, swojski smak, dość lekki. Bardzo łatwo można z niej zrobić aromatyczny napój na długie, zimowe wieczory gdy za oknem wyje zawierucha i pada... wszystko co może padać. Wystarczy dodać cynamonu, miodu i goździków, jeśli ktoś lubi, aby powstał pyszny, rozgrzewający i dający kopa napój.
Bardzo często też kupuję (i dostaję od przyjaciół) mniejsze opakowania przeróżnych smacznych mieszanek z yerbą.
Jedną z moich absolutnych faworytek jest yerba imbirowa, do której często wracam. Uwielbiam zapach i smak imbiru - niby delikatny, cytrusowy, świeży, ale jednocześnie ognisty i piekący, charakterny. Do yerby pasuje on jak ulał i taki napój świetnie pobudza gdy koło godz. 16-17 zaczynamy drzemać.
Dziś zaparzyłam sobie jednak coś, co smakuje jak choinka z prezentami i św. Mikołajem razem wziętymi. Jest to mieszanka o nazwie "ognista", którą dostałam baaardzo dawno temu w prezencie.
W suszu, poza liścmi i gałązkami yerby mamy plasterki suszonej pomarańczy, wyczuwam też cynamon i coś pikantnego, może właśnie imbir? Albo pieprz... Zapach i smak tej mieszanki są bardzo gorące, idealne na takie dni jak dziś - szare nawet w południe.
W yerbę zaopatruję się w sklepie Yerba Mate Store - tam jest największy wybór i mają dużo wygodnych, gotowych zestawów. Jest też nieco taniej niż u konkurencji. Zdaje się, że trafiłam do nich poprzez znany serwis aukcyjny i już z nimi zostałam :)
Gdy natomiast mamy ochotę napić się yerby poza domem, zawsze zaciągamy naszych znajomych na ul. Floriańską 13. Tam, w piwnicy, jest niewielka herbaciarnia, w której można wygodnie położyć się na miękkich poduchach na dywanie, zdjąć buty i wypić pyszną yerbę z tyloma dolewkami, ile tylko dusza zapragnie.
Mimo, że lokal do dużych nie należy, jest podzielony na trzy tematyczne kąciki. Moim ulubionym jest ten na wzór arabski, z dywanem i wieloma poduchami, na których można się wygodnie rozwalić, rozbestwić i tak leżeć godzinami.
Jest też kącik japoński, z uroczymi naczynkami, niskim stolikiem i parawanem. Obok stoi tradycyjny, angielski stół, przy którym można pobawić się w królową Elżbietę siorbiąc napar z kruchych filiżanek.
W tym lokalu poza yerbą jest też wielki wybór przepysznych herbat i ziół. Można tam skosztować np. herbaty z liśćmi brzozy, korą dębu czy kwiatami nagietka... Ale to temat-rzeka na innego posta chyba :)
Jaką yerbę mogłabym Wam polecić? Jakie smaki Was kręcą najbardziej?
Ściskam
Arsenic
Kupiłam swego czasu kilka opakowań a teraz nie wiem gdzie są po tej przeprowadzce... kiedyś znajdę ;D
OdpowiedzUsuńJa lubię Pajarito z miętą i burito. Idealna na lato. Zimą to właśnie coś z cytrusami.
OdpowiedzUsuńJa zrezygnowałam z naczynka z tykwy, bardzo szybko pokryło się grzybem. Teraz parzę w ceramicznym kubku.
Oj... a zrobiłaś mu curado zanim zaczęłaś używać? To swego rodzaju zaprawa dla niego, aby właśnie grzyb go nie żarł.
UsuńMoje materka trzymają się dobrze od czasu gdy je kupiłam... a to było jakieś 3 lata temu, albo i lepiej.
Ale ceramiczny kubek też jest ok... W sumie po tych paru latach picia yerby chyba wyparował mi z głowy pomysł wydawania kasy na kubek z palo santo ;) Może to jest potwierdzeniem wpływu yerby na nasz umysł :P
Pita z palo santo inaczej smakuje, dochodzą pewne bardzo subtelne nuty drzewne, które ciężko opisać, ale są boskie - miałam okazję wypróbować. Choć nie zmienia to faktu, że portfel boli i lepiej znaleźć posiadacza kawałka świętego drzewka i mu podpijać ;)
UsuńZawsze mnie korciła Yerba, ale jakoś nigdy nie doszło do zakupu... Jeszcze wszystko przede mną, bo teraz na pewno jej nie kupię - znów mnie jednak na nią "nakręciłaś".
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie spróbować Rosamonte, ale uprzedzam że dla podniebień przyzwyczajonych do Sagi to będzie jak wyłamanie drzwi do kompletnie nowego świata ;)
UsuńMnie Yerba nie smakuje. Ma zbyt mocny smak i taki specyficzny ;)
OdpowiedzUsuńNo nie jest dla każdego, wiem o tym dobrze :) Ale są różne rodzaje, także bardzo łagodne. Te mieszanki z owocami też potrafią być bardzo odległym echem tego, jak smakuje yerba.
UsuńAle nie przymuszaj się - jak nie smakuje, to nic na siłę :)
Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńI popieram to, co napisałaś o "Sagach", itp.
Nie znoszę tych "herbat", smakują jak zmokły kurz dla mnie.
UsuńZapomniałam też wspomnieć, że nie powinno się pić herbaty (tej zwykłej) z cytryną, bo jest szkodliwa:
http://czywiesz.pl/zdrowie/240451,Czy-wiesz-ze-herbata-z-cytryna-jest-niezdrowa.html
A mogłabyś polecić jakąś yerbę o cytrusowej nucie?
OdpowiedzUsuń