DIY - tonik z glukonolaktonem po mojemu

Dla niektórych zapewne nazwa "glukonolakton" brzmi dość kosmicznie, ale sprawa jest szalenie prosta.

Glukonolakton jest kwasem hydroksylowym posiadającym silne właściwości nawilżające i wiążące wodę w naskórku, mówiąc bardzo prosto i krótko.

Jest podobny w działaniu do nieco bardziej znanych za sprawą reklam kwasów AHA, lecz znacznie łagodniejszy.

Jeśli więc sparzyłaś się na stosowaniu kwasu glikolowego, glukonolakton jest doskonałą alternatywą dla Ciebie.
Tonik ten może być stosowany także przez kobiety w ciąży i matki karmiące oraz osoby uczulone na kwas salicylowy - jako alternatywa dla produktów zawierających BHA.



W składzie mojego toniku znajdują się:

  • hydrolat lipowy
  • mocznik
  • kwas hialuronowy
  • glukonolakton
  • konserwant
Robiłam ten tonik w wielu wersjach, jesli chodzi o bazowy hydrolat. Najlepiej u mnie sprawdza się lipowy, który jest dla mnie hydrolatem idealnym.
Wspaniale pachnie, jest cudownie nawilżający i treściwszy niż inne, wodniste hydrolaty.

W składzie znajduje się także mocznik, który - wg legend krążących po sieci - był przyczyną rozpadu pewnego związku, gdyż partner nie mógł znieść myśli iż jego partnerka smaruje swą piękną buzię moczem.

Cóż, mocznik z moczem ma niewiele wspólnego, faktem jest że wspaniale nawilża i zmiękcza skórę.

Jest poszukiwanym składnikiem szczególnie wśród kremów do stóp i rąk, ale w niedużych stężeniach wspaniale nadaje się także do kosmetyków pielęgnujących twarz.

Kwas hialuronowy znają wszyscy.
 Podobnie jak dziwacznie brzmiący glukonolakton jest humektantem, czyli  substancją mającą zdolność do trwałego wiązania i zatrzymywania wody z otoczenia, dzięki czemu pełni rolę naturalnego rezerwuaru wody w skórze.

Zadaniem humektantów jest zwiększenie zawartości wody w warstwie rogowej naskórka - wiążąc wodę w skórze a przeciwdziałają jej utracie, dzięki temu skóra staje się nawilżona, napięta i bardziej elastyczna. 

Jak działa ten tonik?
  • antyoksydacyjnie - wspomaga walkę z wolnymi rodnikami
  • zmniejsza grubość warstwy rogowej - skóra uzyskuje gładkość i ładny, świetlisty koloryt;
  • powoduje znaczny wzrost nawilżenia naskórka, a w efekcie uelastycznienie go i ujędrnienie;
  • powoduje wzrost spoistości i zwartości głębszych warstw naskórka;
  • redukuje powierzchniowe zmarszczki – efekt odmłodzenia;
  • redukuje przebarwienia posłoneczne i pozapalne;
  • łagodzi podrażnienia i przyspiesza proces gojenia skóry;
  • wpływa korzystnie na stan rozszerzonych naczynek, zmniejszając ich widoczność i skłonności do czerwienienia;
  • zmniejsza rozszerzone pory;
  • wspomaga leczenie trądziku pospolitego;
  • zapobiega powstawaniu przebarwień pozapalnych;
W składzie nie mamy żadnych konserwantów, więc gotowy tonik można przechowywać wyłącznie w lodówce nie dłużej niż ok. 4 tygodnie od zrobienia.

Polecam więc zmieszać sobie niewielką ilość na początek, tym bardziej, że warto najpierw sprawdzić czy jego działanie nam odpowiada.

Przeciwskazania: tonik nie powinien być stosowany przez osoby:
  • z opryszczką oraz innymi czynnymi infekcjami wirusowymi skóry;
  • ze skórą noszącą oznaki zranienia, otarcia i innymi uszkodzeniami naruszającymi jej ciągłość.

Polecam opakowanie z pompką, aby nie marnować produktu na waciku - naprawdę szkoda, jest za dobry.
Aplikuję go na czystą skórę, nie traktuję jako kolejnego sposobu na przeczyszczenie brudnej twarzy, lecz jako doskonały produkt nawilżający.


Co ciekawe, tonik ten zwiększa efektywność preparatów do twarzy (kremy, sera) zawierające substancje czynne, np. ekstrakty roślinne - przed aplikacją wybranego serum lub kremu należy skórę przetrzeć tonikiem. Podobnie ma się sprawa z produktami antycelulitowymi - przed ich aplikacją polecam przetrzeć uda i brzuch najpierw tym tonikiem.


Do roboty!
Procentowo skład przedstawia się tak (15% stężenia glukonolaktonu):

  1. 70% hydrolatu
  2. 15% glukonolaktonu
  3. 10% kwasu hialuronowego
  4. 5% mocznika
  5. konserwant FEOG (20 kropli)
Jest to wersja z najwyższym akceptowanym stężeniem glukonolaktonu - ponieważ taki mi odpowiada.
Na początek jednak polecam Wam zrobić sobie trochę łagodniejsze wersje, np. z pięcioprocentowym stężeniem.
Po prostu dodajcie więcej hydrolatu i kwasu hialuronowego.
Jak najprościej obliczyć procenty?
Za pomocą linijki z podziałką centymetrową :) 
Na smukłej, małej buteleczce rysujemy markerem podziałkę np. do pięciu centymetrów. Wówczas 1 cm odpowiada 20% np. hydrolatu. Proste? 

Inaczej rzecz biorąc (w przypadku 10% stężenia glukonolaktonu):
  1. 75 ml hydrolatu
  2. 12,5 ml glukonolaktonu
  3. 10 ml kwasu hialuronowego
  4. 5 ml mocznika
  5. FEOG 20 kropli
Wszystko można łatwo odmierzyć za pomocą tanich jak barszcz łyżek miarowych dostępnych także na stronie www.mazidla.com. Lub po prostu - tak jak ja to robię - zmieszać wszystko razem odmierzając z grubsza, "na oko" ;) Wstrząsnąć i gotowe.

1 kropla FEOG waży 0.04 g - wystarcza na zakonserwowanie od 4 do 8 gramów kosmetyku, czyli na 50 ml (40 g) kremu nalezy użyć od 5 do 10 kropel FEOG. 

Uwaga!
  • w trakcie stosowania toniku nie należy korzystać z solarium i celowo opalać się na słońcu;
  • należy unikać kontaktu ze spojówkami, a jeśli dojdzie do takiego kontaktu przemyć oczy wodą;
  • okres stosowania toniku nie powinien przekraczać w czasie ciągłym okresu 6 miesięcy. Po tym czasie należy zrobić przerwę, np. latem, i jesienią/zimą ponownie powrócić do jego stosowania
  • aby uniknąć niepotrzebnych podrażnień, szczególnie w początkowej fazie stosowania toniku, nie zalecam stosowania produktów z wit. C następnego dnia rano po wieczornej aplikacji toniku. Warto natomiast w to miejsce zastosować wybrane sera czy kremy z ekstraktami roślinnymi;
Żaden sklepowy tonik nie może się równać z tym produktem. 
W mojej opinii to najsympatyczniejszy nawilżacz pod słońcem, ponieważ jest łatwy do zrobienia, jeszcze łatwiej się go aplikuje a działa cuda.


Kupując poszczególne składniki, wystarczają mi one na kilka miesięcy, jest to więc także śmiesznie niska cena w porównaniu z tym, co nam serwują w drogeriach. Szczerze polecam, jeśli jeszcze nie znacie.

Ja rozrabiam go od razu w buteleczce po jakimś nieszczęsnym toniku sklepowym, który wreszcie wylałam aby tę butelkę odzyskać - zniecierpliwiona tym, że się nie kończy mimo chłodzenia nim stóp latem, mycia nim kosmetyczek, akcesoriów, ścierania kurzy itp. Butelka zaopatrzona jest w atomizer, więc doskonale się sprawdza. 
Spryskuję nim twarz wieczorem i delikatnie wklepuję w skórę twarzy, szyi i dekoltu. Gdy na plecach wyskoczą mi jacyś przyjaciele, również częstuję ich mocznikiem z glukonolaktonem i następnego dnia już ich nie ma.

Mieliście już doświadczenia z tym kosmetykiem? Jak się u Was sprawdził?


Miłego dnia i do zobaczenia.
Arsenic

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger