DIY: pędzle ze sklepu dla plastyków
Nikt mnie nie przekona, że balsam do ciała nie może służyć jako produkt ułatwiający golenie maszynką czy balsam do ud, stóp, rąk, uszu czy każdej innej części ciała, jaka ma już swój własny, osobny produkt nawilżający.
Wszystko lubię robić samodzielnie i wyszukiwać nowe zastosowania dla danej rzeczy.
Ostatnio na celowniku mam pędzle, których ceny dochodzą do idiotycznych wręcz granic. Niekoniecznie się na to godzę, bo zauważyłam, że niestety w tym przypadku jakość nie zawsze idzie w parze z ceną.
Byle jaki pędzelek do rozcierania cieni potrafi kosztować 20 - 50 zł. Kwota może nie zwala z nóg, ale to trochę tak, jakby za gofra dać dwie dychy.
Takie jest moje zdanie. Pędzelek do rozcierania to zwykłe narzędzie, coś jak szczoteczka do zębów, jak zapałki. Niewarty większej uwagi, bo choć wypadające włosie w pędzlach e.l.f. wkurza, to i tak używam ich od dobrego roku i swoje zadanie spełniają - rozcierają cienie.
Gdy się rozpadną, kupuję kolejne i nie wierzę aby dobrej jakości pędzel przetrwał kilkanaście lat intensywnego używania, więc tym bardziej nie mam ochoty wydawać sumy większej niż to konieczne.
Moim ulubionym miejscem, w którym zaopatruję się w pędzle ostatnio są sklepy z artykułami dla plastyków.
Tam jest pędzli pod dostatkiem, przeróżnych - z włosiem naturalnym i syntetycznym, do akwareli i do kaligrafii, dobrze i lepiej wykonanych.
Ceny także są różne, ale za podstawowe pędzle w zestawie 15 sztuk dałam ostatnio 15 zł. Można?
Niektóre kształty tych pędzli z zestawu nie do końca sprawdzą się w makijażu, ale nie pozwolę im się zmarnować na pewno. Mają świetne włosie i są bardzo poręczne, postanowiłam więc po prostu przyciąć je do takiego kształtu, jaki będzie mi potrzebny.
Po pierwsze musiałam przyjrzeć się pędzlowi: jakie ma włosie, jak się ono zachowuje i do czego mogłabym dany pędzel wykorzystać.
Następnie trzeba sobie wyobrazić kształt, jaki można danemu pędzlowi nadać. W przypadku tych białych pędzli od razu wiedziałam, że chcę je przyciąć na skos, aby mieć sztywne, precyzyjne pędzle do wypełniania brwi.
Potrzebne będą do tego celu bardzo ostre nożyczki, bonusem w tym przypadku będzie skill fryzjerski, może być nawet głęboko ukryty.
To jest ten moment, kiedy może się on ujawnić! :)
I... tniemy! Oczywiście, pierwsze cięcie wykonuję dużo powyżej pożądanej linii, zostawiając w ten sposób margines na ewentualne poprawki.
Cóż, mój skill fryzjerski najwyraźniej zaspał tym razem, bowiem po pierwszym cięciu pędzelek wyglądał dość żałośnie. Tnę ostrożnie dalej, nadając włoskom skośny kształt.
Przycinam następne w podobny sposób, dzięki czemu zyskuję dwa pędzle do brwi w różnych rozmiarach, pędzel do nakładania i rozcierania cieni, oraz mniejszy pędzelek, który będzie się idealnie sprawował przy rozcieraniu kresek, lub nakładaniu cienia na dolną powiekę.
Oczywiście, będą to pędzle dla mnie, klientki wolą widzieć "Maestro" lub "Hakuro" złotymi i srebrnymi literami
wygrawerowane na rączce pędzla... ;)
Udanych eksperymentów i miłego dnia!
Arsenic
HA ! Ja kilka pędzli kupiłam sobie w Empiku, i spisują się świetnie, najtańszy do precyzyjnych kreseczek kosztował 1,50 zł :)
OdpowiedzUsuńI o to chodzi! Grunt to nie dać sobie wciskać kitu.
UsuńMoje pędzelki do eyelinera też pochodzą ze sklepu dla plastyków, ale w porównaniu z Twoimi były droogie... ok. 5 zł za sztukę ;P
o kochana, przepłaciłaś ;-DDDDD
UsuńMi przycinki nie wychodzą zawsze drapiący dupek z pędzla wychodzi;/ a mam powieki strasznie wrażliwe teraz to mi skin z powiek złazi i nie wiem co mi jest ale looz
OdpowiedzUsuńNo prawdziwy z Ciebie pomysłowy Dobromir :)
OdpowiedzUsuńPomysł super. Szkoda, że mam dwie lewe ręce do cięcia...
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobry pomysł, można? Można! :)
OdpowiedzUsuń