"Paese Box" - co dostałam w ramach akcji "Kosmetyki za darmo"?
Odwiedził mnie dziś
kurier z paczuszką od Paese.
I choć paczka była
leciutka, to zdecydowanie lubię takie poranki.
Kosmetyki Paese zamówiłam
w ramach akcji „Kosmetyki za darmo”, o której pisałam Wam jakiśczas temu.
Jednak się skusiłam, bo
płacąc tylko za kuriera 22 zł, dostaję sześć pełnowymiarowych
produktów. Na pewno więc nie przepłaciłam i choć kolorówki mam
od groma i ciut, ciut, włączył mi się sroczy nakaz: „Mieć!”.
No i mam, zużyję, przyda
się, zmacam coś nowego.
Przyznam, że paczka
zaskoczyła mnie jeszcze w koszuli nocnej, snującą się bez sensu
po mieszkaniu.
Rozpakowywałam ją ze
śpiochami w oczach, ale mimo to poszło dość sprawnie.
W środku były przede
wszystkim folijki i więcej folijek, także bąbelkowych, które
zajęły mnie na chwilę. Też macie fioła na punkcie wyciskania
folii bąbelkowej? Natręctwo jakieś...
No i mamy pierwsze trzy
produkty: błyszczyk, mascarę i kredkę.
Pozostałe trzy były
ukryte w zgrabnym, białym pudełeczku i były to: matowy cień do
powiek, róż do policzków i pękający lakier.
- Błyszczyk Colore Mio Lipgloss, nr 504 - 9,90 zł
- Maskara SuperLash, nr 03 - 24,90 zł
- Konturówka nr 6, granatowa - 13,90 zł
- Kaszmir, matowy cień do powiek, nr 609 - 14,90 zł
- Rozświetlający róż do policzków, nr 24 - 16,90 zł
- Lakier pękający Effect Crack, nr 306 złoty - 13,90 zł
Błyszczyk w
cukierkowym odcieniu różu, pachnie karmelem lub toffi – bardzo
słodko.
6,5 ml gęstego i dość
klejącego się mazidła. Nawet nieźle kryje, nadając wyraźny
jasnoróżowy kolor ustom, a nie tylko połysk.
Noszę go od rana, jeszcze
nie zebrał się w załamaniach ust choć oczywiście trochę się
już wytarł. Może denerwować jego zdolność do zbierania włosów,
ale coś za coś – jest dzięki temu nieco trwalszy.
Podoba mi się, ale zapach
zdecydowanie nie dla mnie. Nosząc go, mam wiecznie ochotę na coś
słodkiego :) Najważniejsze, że nie daje uczucia mrowienia – nie
znoszę tego w produktach do ust.
Maskara rzuciła mi
się w oczy za sprawą swojego kanciastego opakowania – nie
przypadło mi do gustu, wolę łagodniejsze kształty.
Natomiast wielkim plusem w
tym opakowaniu jest charakterystyczne „klik” przy dokręcaniu
skuwki, dzięki czemu wiem, że maskara jest porządnie dokręcona i
nie będzie wysychać tak szybko. Podoba mi się to rozwiązanie
bardzo.
Maskara jest czarna, jest
jej 9 ml i oprócz dziwnego opakowania, ma także przedziwną
szczoteczkę. Wąską, bardzo elastyczną, z czterema rzędami
maciupeńkich kolców.
Miałam podobną kiedyś z
Avonu – Super Full? Nie jestem pewna nazwy.
Też miała taką drobną,
wąską szczoteczkę prawie bez włosków i była moją ulubioną
maskarą przez całkiem długi czas.
Zobaczymy, jak ta się
sprawdzi, odnoszę wrażenie, że na „kaktusie” zbiera się zbyt
wiele tuszu, ale wszystko się wyjasni gdy jej wypróbuję.
Kredka do oczu w
kolorze nr 6, granatowym, sprawiła, że się uśmiechnęłam. Nie
wiem, czy to kwestia przypadku, ale moje marudzenie na dorzucanie do
paczki czarnej kredki w roli „zapychacza” najwyraźniej
poskutkowało i dostałam kredkę... granatową.
Jest to zresztą zgaszony,
przydymiony odcień granatu, który mieni się żywym fioletem pod
światło.
Nie podoba mi się, że
jest tak twarda. Odnoszę wrażenie, że malowanie nią oczu może
być nieprzyjemne.
Matowy cień do powiek
z serii Kaszmir, w kolorze 609 był strzałem w dziesiątkę.
Takich brązów nigdy za
wiele – kolor przypomina mi nieco cieplejszą wersję kakao z
mlekiem, może trochę cynamon? Jest dobrze napigmentowany i rozciera
się lekko.
Takimi kolorami
najchętniej rozcieram swoje makijaże i podkreślam dolną powiekę. Odkryłam także, że jest fenomenalnym pudrem brązującym! Idealny odcień, fantastycznie wtapia się w cerę, wygląda na mnie bardzo naturalnie - czego nie potrafi większość kosmetyków brązujących!
Jestem bardzo zadowolona z tego cienia.
Jestem bardzo zadowolona z tego cienia.
Rozświetlający róż
do policzków był z kolei rozczarowaniem największym! Jest w
kolorze nr 24, a ja jak na szpilkach czekałam na róż z jakąś
obłędną nazwą na etykiecie.
Mam już róż Paese o
nazwie „Różane Omdlenie”, vexgirl dostała „Balet Motyli”,
spodziewałam się więc kolejnej wypasionej nazwy. I czekałam na
nią! Jestem zawiedziona.
Pociesza mnie jednak widok
tego „różu nr 24” - błyska złotem i miedzią, jest to więc
kolejny ciepły odcień w mojej kosmetyczce, co mnie cieszy.
Niestety, rozświetlenie w
tym różu opiera się po prostu na sporych, rzucających się w oczy
brokatowych drobinach. Nie lubię tego, ale na szczęście większość
odpada przy rozcieraniu, a sam róż ma bardzo subtelny, miedziany
odcień.
Lakier pękający w
kolorze 306, złotym. Niestety, nie ma dla niego miejsca w mojej
kosmetyczce, więc nawet go nie otwierałam.
Nie przepadam za efektem,
jaki dają lakiery pękające.
To już wszystkie
kosmetyki, jakie znalazły się w moim „Paese Box” ;) Czy było
warto? Jasne, podsumowując, dostałam kosmetyki o łącznej wartości 94, 40 zł.
I nie są to próbki ani
buble, lecz pełnowartościowe kosmetyki, jakie możecie zobaczyć w obecnej ofercie sklepu.
Oby częściej takie
akcje! Chętnie poznałabym w ten sposób kosmetyki innych firm. Jak
Wam się podoba taka forma promocji?
Bardzo udanego dnia Wam
życzę!
Arsenic
Arsenic
Podoba się, bardzo tylko czemu inni jeszcze na to nie wpadli :P
OdpowiedzUsuńJa też tego nie pojmuję. A swoją drogą - jest to jeszcze tańsza forma "reklamy za kosmetyki" - bo bloger/vloger sam opłaca koszty przesyłki. Zaczynam mieć więc mieszane uczucia ;)
UsuńChoć, oczywiście, nikt na wpis na blogu nie naciska - ale wiadomo, że o takiej akcji się mówi i rozpowszechnia wieści.
UsuńW sumie, gdybym miała firmę kosmetyczną, to od takiej formy reklamy bym prawdopodobnie rozpoczęła promocję.
No właśnie w tej kwestii opłacania przesyłki też mam mieszane odczucia. Podoba mi się, że nikt nie zmusza do pisania notek. W sumie mogło być gorzej :)
UsuńKuszące, ale z moim zapłonem zanim się zdecydowałam na zakup zdążyli podnieść koszty przesyłki na 29 zł....co rzecz jasna bardzo mnie zdenerwowało i na chwilę obecna nie zmawiam paki...ale ogólnie akcja jest świetna ;)
OdpowiedzUsuńUuuu, nie miałam pojęcia, że już podnieśli cenę. To nieładnie z ich strony. I mimo, że 30 zł za tego typu pakę to wciąż kusząca cena, to po takim zagraniu ja też nie wiem, czy bym się skusiła.
UsuńI wiesz co??? zamówiłam...taka ze mnie obrażalska...po kolejnej sesji oglądania tych Waszych "kotków w worku", zmiękłam...marzy mi się jakaś fajna pomadeczka, cień w odcieniu nude...a reszta może byc taka jak u Ciebie ;)Pochwalę się jak dostanę ;)
UsuńHaha no to życzę Ci, abyś dostała dokładnie to, czego chcesz!
UsuńFajnie, czekam więc na Twojego boxa! Lubię oglądać takie niespodzianki :)
mnie puder sypki od nich ciekawi
OdpowiedzUsuńNie miałam tego pudru i z tego co wiem, do paki go nie dołączają.
UsuńBardzo fajne produkty Ci się trafiły :)
OdpowiedzUsuńJestem z nich bardzo zadowolona, szczególnie matowy cień - rewelacja!
Usuńoj cienie fakt, czekam na makijaż :)
UsuńPo niedzieli zrobię coś fajnego z tym cieniem :)
UsuńZostaw już tą folię ;-D
OdpowiedzUsuńPhhhrrr!
Usuńcienie i tusz są fantastyczne. dobrą transakcję zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, lubię dużo kolorówki:)
OdpowiedzUsuń