DIY: Primer Prelude Glow i rozdanie
Czy używacie takich kosmetyków jak primer, baza pod makijaż? Wszyscy znamy zalety baz pod cienie do powiek, ale co z utrzymaniem trwałości całego makijażu?
Z primerami z Kolorówki mam do czynienia już od pewnego czasu - po tym jak u Italiany fantastycznie sprawdził się Primer Prelude Matte, zapragnęłam go mieć dla siebie i... nie sprawdził się tak dobrze. Owszem, ładnie wygładzał cerę ale odniosłam wrażenie, że moja skóra wcale dodatkowego matowienia nie potrzebuje i nie lubi.
Primer Prelude Glow natomiast to już kompletnie inna bajka. On ma za zadanie przede wszystkim wygładzić cerę i nadać jej delikatnego blasku, ożywić. Skóry przetłuszczające się raczej go nie polubią - bo po co komuś walczącemu z nadmiarem sebum dodatkowe lśnienie?
Ale ja, sroka na błyskotki, bardzo się z nim polubiłam. Swego czasu, kręcąc swój podkład mineralny, odsypałam sobie jego część i dodałam do niej perłowego pigmentu tworząc w ten sposób prosty rozświetlacz i do dziś z nim przesadzam, ja po prostu uwielbiam kosmetyki rozświetlające!
Zestaw - primer Prelude Glow 12 g
W zestawie znajdują się składniki potrzebne do wykonania 12 g primera:
- Silk Mica – 10 g
- stearynian magnezu – 1,2 g
- krzemionka Spherica P-1500 – 0,6 g
- Extender W – 0,25 g
- pudełko na puder sypki z sitkiem 40 ml
Składniki opcjonalne:
- torebki strunowe – 2 szt.
- puder perłowy – 0,6 g
- Ronasphere – 0,6 g (polecamy w przypadku cery tłustej)
Zestaw można też zamówić w wersji uzupełniającej bez pudełka 40 ml.
Do każdego pełnego zestawu dodajemy gratis pojemniczek z sitkiem 8 ml, który może się przydać jeśli zechcesz nosić w torebce nieco wykonanego przez siebie primera.
Do każdego pełnego zestawu dodajemy gratis pojemniczek z sitkiem 8 ml, który może się przydać jeśli zechcesz nosić w torebce nieco wykonanego przez siebie primera.
Do zestawu tradycyjnie dostajemy również instrukcję wykonania, choć akurat w tym przypadku nie ma mowy o skomplikowanych procedurach. Nie jest potrzebny nawet moździerz.
Wszystkie białe proszki, wyglądające podejrzanie, wsypujemy po prostu do jednego worka strunowego, po czym ucieramy, przesypujemy, ucieramy znów, przesypujemy ponownie i ucieramy nadal... przez ok. 5 minut. Im dłużej to robimy, tym ładniej nam się wszystko połączy - i tym samym, tym lepiej będzie wyglądało na twarzy.
Ot, cała filozofia.
Polecam podłożyć sobie pod ręce jakąś czystą kartkę (np. instrukcję), bo w razie gdyby woreczek był nieszczelny, nie będzie tragedii a i my przypadkiem nie wciągniemy nosem dwunastu gram primera.
Za każdym razem zadziwia mnie ilość ukręconego produktu - 12 gram to bardzo, bardzo dużo proszku. Ledwo się to mieści do dwóch dołączonych pojemników.
A skoro już tu jesteśmy, to ja sknerą nie jestem i chętnie się podzielę tym nadmiarowym primerem. Kto chce przetestować Primer Prelude Glow na własnej skórze - zapraszam na rozdanie!
A skoro już tu jesteśmy, to ja sknerą nie jestem i chętnie się podzielę tym nadmiarowym primerem. Kto chce przetestować Primer Prelude Glow na własnej skórze - zapraszam na rozdanie!
Co trzeba zrobić? Wystarczy, że w komentarzu do tego posta zgłosicie chęć wygrania tego produktu w wersji mini, czyli 8 ml (ten mniejszy słoiczek).
Taka ilość produktu z powodzeniem wystarczy na bity miesiąc codziennego stosowania w nadmiarze - sprawdziłam!
Dodatkowo, w komentarzu zgłoszeniowym należy napisać dowcip, który mnie rozśmieszy - co już pomału staje się u mnie tradycją ;)
Proszę - jeden dowcip na jedno zgłoszenie.
__________________________________
Rozdanie trwa od dziś, czyli od 22.01.2013 do 25.01.2013, do godz. 23:59. W ciągu trzech dni od zakończenia zabawy, wyłonię zwycięzcę, który zgarnie primer dla siebie.
__________________________________
I żebyście nie kupowali kota w worku, czym prędzej pokazuję Wam swatch, choć w przypadku kosmetyku transparentnego jest to dość karkołomne zadanie.
Po prawej stronie dłoni nałożyłam grubą warstwę kosmetyku, nie rozcierając. Po lewej stronie jest kosmetyk roztarty - całkowicie wtopiony w koloryt skóry, pozostawiający jedynie blask. Nałożony pod podkład sprawi, że ten nie będzie podkreślał wszelkich nierówności cery, a dodatkowo przedłuży trwałość makijażu. Nadaje się zarówno pod podkład mineralny jak i płynny, drogeryjny.
Niestety, efektu wygładzenia chyba za dobrze nie widać, bo i na dłoni mej 18-letniej i gładkiej niczego do wyprasowania nie ma ;P
Ale wygładza, oj wygładza - moja ulubiona krzemionka Spherica p-1500, o której mówiłam więcej TUTAJ robi swoje.
Jeszcze z uwag technicznych - opakowania z Kolorówki mają tę wadę, że pomimo sitka wszelkie pudry lubią się wysypywać, brudząc wszystko dookoła. Bierze się to stąd, że są to produkty o niezwykle małych cząsteczkach, mówiąc kolokwialnie - bardzo drobno zmielone, a więc i pylą chętniej przy każdym mniej ostrożnym ruchu.
Pomocne w tym przypadku jest zasłonięcie sitka gąbeczką, o tak:
Jeśli ktoś tak jak ja lubi subtelne rozświetlacze, może go używać jako pudru wykańczającego - utrwali on makijaż a przy okazji nada skórze ładnego, zdrowego i nienachalnego blasku, który nie ma nic wspólnego z błyszczeniem.
Czekam na Wasze dowcipy! :)
Miłego dnia
Arsenic