DIY: Leśna wiedźma robi zielony majonez na włosy
Siedząc w ciężkim turbanie na głowie, niniejszym podzielę się dziś z Wami prostym przepisem o niezwykłej mocy zmieniającej suche i nijakie kłaki w piękne, jędrne, lśniące i szczęśliwe włosy. Ponieważ wszystkie jesteśmy tego warte! :D A co!
Przepis ten znam od wczesnego dzieciństwa. Moja mama robiła ten majonezik dla siebie a ja oczywiście zawsze żądałam aby mi również tym wysmarowała główkę, choć moja sierść wówczas była dziecięca, mocna, błyszcząca, wijąca się... Szkoda, że te czasy minęły.
Podstawowy przepis opiera się na żółtku i oleju rycynowym. Można jednak swój majonezik wzbogacać dowolnie, np.:
- kilka kropli soku z cytryny lekko będzie rozjaśniało włosy
- oliwa z oliwek odżywia wysuszone włosy i przywraca elastyczność
- olej arganowy ujarzmi włosy puszące się oraz ochroni przed promieniowaniem UV i zmianami temperatury
- 5 kropli na 5 łyżek majonezu olejku eterycznego z drzewa herbacianego pomoże w walce z łupieżem a nawet łysieniem plackowatym
- skrzyp polny (suszony, do kupienia w aptece) przyspieszy porost włosów, wzmocni je i zapobiegnie ich wypadaniu
- eclipta zadziała tak jak skrzyp i dodatkowo lekko przyciemni włosy
W samym żółtku jest mnóstwo witaminy A oraz witamin z grupy B i kwasu foliowego, a także przeciwutleniaczy: witamina E i beta-karoten. W żółtku znajdują się również jednonienasycone i nasycone kwasy tłuszczowe oraz niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe i potrzebne włosom żelazo i fosfor.
Działanie oleju rycynowego na włosy zna chyba każda z nas, nawet jeśli nie buszuje po blogach włosomaniaczek. Dzięki olejowi rycynowemu włosy stają się mocniejsze, wydają gęstsze, odżywione, pełne blasku. Widocznie zmniejsza łamanie się i rozdwajanie końcówek. (Włosy mogą się łamać i rozdwajać nawet w połowie włosa i w związku z tym po jakimś czasie odpada, a co za tym idzie, optycznie i namacalnie fryzura staje się rzadsza. Rycyna temu zapobiega).
Dodatkowo rycyna ma właściwości przyciemniające, jeśli więc macie jasne włosy, dodajcie tego oleju nieco mniej lub całkowicie zastąpcie go np. arganowym lub naszą kochaną oliwą z oliwek, która równie świetnie odżywi włosy.
Ja dzisiaj ukręciłam majonez wg tego przepisu:
- 1 żółtko
- 20 ml oleju rycynowego
- 20 ml oliwy z oliwek
- 2 łyżki eclipty
Swoją drogą, zaczynam już chodzić do kilku różnych aptek po olej rycynowy. Kupuję go bowiem w takich ilościach, że panie aptekarki zaczęły na mnie dziwnie patrzeć, a ja czuję się jeszcze dziwniej zastanawiając się, czy powinnam się z tego tłumaczyć... A tymczasem oleju rycynowego wg jego sugerowanego zastosowania jako środka przeczyszczającego użyłam tylko raz na moim współlokatorze zbyt mocno i w sposób całkowicie niekontrolowany doceniającym smak moich wypieków.
Ale wracając do przepisu, czy wiecie jak się robi majonez, ten taki do sałatek? Receptura jest podobna - chodzi o połączenie żółtka z olejem. W majonezie sałatkowym dodatkowo mamy przyprawy i ocet spirytusowy, tutaj tego nie potrzebujemy.
Z tej także przyczyny głupim pomysłem jest nakładanie sobie na włosy majonezu ze sklepu. Serio, dziewczyny... lepiej już nie robić nic, włosy podziękują, skóra głowy też.
Najłatwiej jest połączyć żółtko z olejem po prostu je ucierając. UWAGA! Oleju dolewamy cieniutką strużką, często przerywając dolewanie, aby połączyć składniki. Jeśli wlejemy naraz zbyt wielką ilość oleju, mikstura może się zwarzyć. Rzecz jasna nie wpłynie to na jej właściwości pielęgnacyjne, ale będzie wyglądało to po prostu nieestetycznie. Jak już coś robić, to porządnie :)
W miarę dolewania olejów mikstura zacznie gęstnieć i będzie jej przybywać. Ucieram wszystko dokładnie, a na koniec dosypuję ecliptę.
Cóż to ta eclipta?
Eclipta jest ziołem rosnącym na terenie Indii, Chin, Tajlandii i Brazylii. Jest jedną z najważniejszych roślin o właściwościach leczniczych i wzmacniających włosy indyjskiej medycyny - Ayurvedy. Indyjska nazwa eclipty brzmi Bhringraj, co oznacza "Władca włosów". Eclipta jest doskonałym i tradycyjnie stosowanym od wieków przez kobiety w Indiach środkiem pielęgnującym i wzmacniającym włosy. Stosowana samodzielnie w formie odżywek (sok z lisci, maseczki ze sproszkowanych wysuszonych liści, olejowy macerat), wzmacnia cebulki włosów i zapobiega ich wypadaniu oraz stymuluje i przyspiesza porost włosów. Włosy po jej zastosowaniu stają się gęstsze, grubsze i jedwabiście gładkie. Dzięki właściwościom przeciwzapalnym, antybakteryjnym i przeciwgrzybiczym wzmacnia także skórę głowy - łagodzi i goi stany zapalne objawiające się podrażnieniem, swędzeniem i łuszczeniem oraz wspomaga walkę z łupieżem. Z uwagi na zawartość naturalnych barwników: lawsonu i eumelaniny lekko przyciemnia włosy, a w przypadku siwych włosów może się przyczynić do ponownego wybarwienia włókna siwego włosa.Źródło: http://mazidla.com/
Liczę szczególnie na to jej ostatnie wymienione działanie, przyznam szczerze. Nie uśmiecha mi się bowiem farbowanie chemią całej głowy dla dwóch siwych włosów. To trochę jak bomba atomowa wytoczona przeciw komarowi.
Majonezik po dodaniu eclipty robi się rozkosznie szaro-zielony. Całość pachnie cudownie wstrętnie. Nie polecam kosztować aby ocenić smak - nie znam działania eclipty stosowanej od wewnątrz, ale wiem, że olej rycynowy skutecznie przeczyszcza jelita, np. ze zjedzonego ukradkiem cudzego ciasta.
Nakładamy mazidło na włosy - ja przede wszystkim wcieram je w skórę głowy, zależy mi bowiem na wzmocnieniu przede wszystkim jej i cebulek włosów. Resztę papki wciskam w całą długość włosów ze szczególnym uwzględnieniem końcówek.
Ilość, którą dziś zrobiłam ledwo mi wystarczyła na całe włosy, które mam dość już długie i jest ich sporo. Osoby z krótszymi włosami będą mogły sobie wymaziać taką ilością majonezu całą głowę bez problemu.
Owijamy głowę w folię, następnie w ręcznik i odstawiamy kurę domową tak przez ok. godzinę w przypadku, gdy zależy nam na działaniu przyciemniającym.
Jeśli nie zależy - wówczas maskę trzymamy na głowie ok. 15 minut. Ani eclipta, ani olej rycynowy po takim czasie nie zadziałają przyciemniająco na włosy.
Jak ja to robię?
Przede wszystkim, najpierw spłukuję mazidło pod strumieniem wody, na razie bez detergentów. Pozbywam się nadmiaru eclipty i majonezu, zwilżam mocno włosy przygotowując je do nałożenia szamponu.
A potem myję dwukrotnie szamponem. Ja w tym celu używam szamponu z Kolorówki, o którym już, już, za chwilę napiszę recenzję. Używam go od miesiąca i co nieco mogę już o nim powiedzieć.
Resztki szamponu i ewentualnie eclipty spłukuję mieszanką octową z octu jabłkowego, o którym ułożyłam całą balladę tutaj KLIK! Przeczytajcie co ten ocet robi, dlaczego nie ocet spirytusowy i ile to kosztuje.
Efekt? Mogłabym tu przekleić wszelkie teksty reklamowe szamponów i odżywek. Z tą różnicą, że opisywałyby faktyczny stan moich włosów, nie zaś - pragnienia.
Robicie sobie majoneziki na włosy?
Miłego ostatniego dnia przed końcem świata ;)
Arsenic
12:00
DIY
,
eclipta
,
Leśna wiedźma
,
olej rycynowy
,
oliwa z oliwek
,
pielęgnacja
,
włosy
,
zielony
,
żółty
Tylko raz próbowałam żółtek w pielęgnacji włosów. Zapach jest dla mnie nie do przejścia. Brrr, aż miałam gęsią skórkę na całym ciele. A szkoda, bo wiem, że w jajku drzemie niezła moc witamin. ;) Natomiast chętnie robię różne mikstury, w których nie ma tego obrzydzeniogennego składnika. ;) Wczoraj ukręciłam miód z sokiem z aloesu, sokiem z cytryny, olejkiem rycynowym, gliceryną i odrobiną (myślę, że było to mniej niż pół łyżeczki do herbaty) maski nawilżającej, bo mikstura wyszła bardzo wodnista.
OdpowiedzUsuńNo niestety, czasami pewnych zapachów nie można przeboleć. Ja w tym mazidle bardziej wyczuwam charakterystyczny zapach oleju rycynowego, ale wiem jak to jest gdy się nie znosi jakiegoś zapachu - czuć go bardzo dokładnie nawet gdy jego źródło jest daleko, lub jest go niewiele.
UsuńNa szczęście włosy dobrze odżywia mnóstwo innych rzeczy, jakie można znaleźć w lodówce czy aptece. Podsunęłaś mi dobry pomysł z gliceryną, wypróbuję jej następnym razem :)
Bardzo proszę. ;) Pochwal się na blogu, co Ci wyszło!
Usuńpamiętam taki majonez na głowie za dzieciaka, mama smarowała nim moje włosy średnio raz na miesiąc :) muszę do tego wrócić
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest bardzo łatwy do zrobienia, parę minut i gotowy a przy okazji z 1 żółtka wychodzi ilość akurat na jedną aplikację. Polecam, a tymczasem ja się idę zmyć już.
UsuńKiedyś stosowałam mieszankę żółtko i olej rycynowy. Pomagało bardzo. Muszę do tego wrócić:)
OdpowiedzUsuńDla moich włosów jednak sam olej rycynowy był zbyt treściwy, metodą prób i błędów wykombinowałam sobie, że w proporcjach 1:1 z oliwą albo olejem arganowym już jest ok.
UsuńAle sam olej rycynowy sprawdzi się do włosów ekstremalnie suchych i np. kręconych, które mają tendencję do puszenia.
Świetny post, chyba sobie zrobię taką mieszanką. Jajca z olejami równocześnie chyba jeszcze nie nakładałam. ;-)
OdpowiedzUsuńA osobno nakładałaś jajco? Ja tego nigdy nie robiłam, ale słyszałam wiele historii o tym, jak to ciężko zmyć i jak matowi włosy - a to kwestia tylko zbilansowania składników tak, żeby włosy poza odżywieniem dostały także nawilżenie.
UsuńA samą maskę polecam gorąco - przed chwilą zmyłam i jestem oczarowana. Co chwilę macam się po głowie jak wariatka ;) Włosy są cudne, nawilżone, gładkie, miękkie, ach! :D
a ja mam złe doświadczenia z jajkami na głowie. ale spróbuję, może akurat w tej formie się sprawdzą:)
OdpowiedzUsuńA co konkretnie się działo?
UsuńCzy to nie za bardzo przeproteinuje mi włosiwa?
OdpowiedzUsuńSkładniki maski są dobrane tak, żeby włosy oprócz jedzonka dostały i piciu - więc raczej im nie grozi przekarmienie. Tym bardziej, że tę maskę nakładam na włosy może ze dwa razy w miesiącu, częściej mi się nie chce.
UsuńAle jeśli obawiasz się przeproteinowania - zmyj włosy szamponem dwukrotnie, nałóż zwykłą odżywkę nawilżającą i końcówki zabezpiecz olejami, po problemie.
I tak zrobię :)
Usuńja robię często,czasami dodaję jeszcze miodu, uwielbiam włosy "po" :), ten efekt lwiej grzywy, nie wiedziałam o eclipcie, chętnie wypróbuję, dzięki za pomysł! :)
OdpowiedzUsuńAle super - jutro pracuję z domu, więc zabawię się w kurę domową i posiedzę z turbanem na głowie przy firmowym laptopie :) Czy zamiast eclipty, której nie mam, mogę dodać łyżkę zielonej glinki albo trochę spruliny? Tylko ile?
OdpowiedzUsuńMajonezik nakładasz na suche włosy, przed myciem?
Tak, majonez leci na suche włosy przed myciem.
UsuńMożesz dodać i jedno, i drugie, a proporcje wycyrkluj sobie tak, aby to wciąż był majonez, a nie kit ;)
Koleżanka sprzed kilku komentarzy dobrze też doradziła, że można sobie dodać tak pół łyżeczki gliceryny do całej mieszanki - dodatkowo nawilży. Ale jeśli masz w mieszkaniu bardzo suche powietrze, to z tej opcji bym zrezygnowała, bo zamiast nawilżyć, gliceryna wysuszy włosy.
Glinki i spirulinę nabieraj zawsze plastikowymi lub szklanymi łyżeczkami.
Od jakiegoś czasu stosuję podobną mieszankę u siebie a dokładnie oliwę z oliwek, żółtko i troszkę olejku rycynowego. Chyba nawet była to moja pierwsza samodzielnie sklecona maska do włosów :) Ogólnie efekt po niej jest cudowny zgadzam się, tylko ten zapach... Dwoma myciami nie dało rady wypłukać aromatu jajka z włosów, był on co prawda bardzo delikatny ale i tak źle się z tym czułam :/ Nic nie wspominasz o zapachu po użyciu, więc może to ten ocet się z nim rozprawił, wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńHmmm, po occie jest jeszcze gorzej... bo wali octem ;) Ale po wypłukaniu go zapach szybko się ulatnia.
UsuńSam zapach majonezu u mnie zniknął po umyciu głowy, może to kwestia szamponu z Kolorówki, do którego dodałam kilkanaście kropli olejku z drzewa herbacianego?
Pewnie po części i tego i tego :) Ale grunt, że masz sposób na zapach bo aż szkoda żeby rezygnować z tak fajnego działa z tego tylko powodu :)
UsuńNa pewno jeszcze poeksperymentuję ze składem, spróbuję na pewno szamponu w wersji z olejkiem :)
O muszę wypróbować :) hi hi
OdpowiedzUsuńDziewczyny, skusiłam się już wczoraj i zrobiłam zielony majonezik (ze spiruliną i glinką). Wyszedł dość gęsty i pięknie zielony :) Nałożyłam najpierw na skalp, a resztę na całe włosy. Potrzymałam godzinkę oglądając odcinek serialu o Borgiach. Ze zmyciem nie miałam problemu w ogóle - najpierw zmyłam glutka ciepłą wodą, potem umyłam głowę Facelle i już za pierwszym razem pięknie się pienił. Spłukałam, umyłam 2-gi raz wg zaleceń i na koniec spłukałam wodą z octem. Pierwszy minus - miałam po tym podwójnym myciu strasznie splątane włosy, nie mogłam ich w ogóle rozczesać, dlatego niechętnie ale z konieczności użyłam trochę olejku Gliss Kur (silikony i olejki w składzie). Po olejku włosy rozczesały się ładnie i tu znowu minusik - dużo włosów wypadło przy tym rozczesywaniu (bez szarpania, of course). Poza tym - włoski miękkie, błyszczące, nie śmierdzą ani jajem, ani octem, trochę się elektryzują, ale w mieszkaniu mamy dość sucho - wszystkie kaloryfery grzeją. Generalnie jestem na tak, następnym razem umyję raz i może jakąś lekką odżywkę powinnam zastosować, żeby rozczesać?
OdpowiedzUsuń