Kierunek: Kosmetologia. O studiach słów parę
Pytacie o moje studia tak często, że wreszcie się zebrałam w sobie i postanowiłam zsumować moje odpowiedzi w jedną, obszerniejszą.
Czy po kosmetologii jest praca?
Przede wszystkim, przed pójściem na jakiekolwiek studia zadaj sobie pytanie: co one mi dają, jesli chodzi o rozwój moich zainteresowań?
Nie licz na to, że po ukończeniu studiów, jak z taśmy, weźmie Cię jakaś firma czy korporacja od razu do pracy tylko dlatego, że masz papier. Jeśli więc wybierasz kierunek, wybierz taki, który pokrywa się z Twoimi zainteresowaniami, który może je jeszcze dodatkowo rozwinąć i sprawić, że staniesz się specjalistką w swojej dziedzinie.
Tyle tytułem wstępu, bo często dostaję pytania w stylu: czy po kosmetologii dostanę pracę? Kochana, pracy nie brakuje - w Biedronce na kasie, przy rozdawania ulotek czy w call center. Ale do tego akurat studia nie są potrzebne. Zadaj sobie raczej pytanie: jakie umiejętności czy wiedzę ja mogę zaproponować pracodawcy teraz, a jakie po ukończeniu studiów? To ustawia Cię automatycznie w innej pozycji niż żebracze "po czym jest praca?!". Często zauważysz, że osoby kończące studia, które wybrały kierunek z potrzeby pasji, same tworzą miejsca pracy, zakładając po studiach czy nawet w trakcie swoje firmy. Nie oglądają się na innych, lecz same robią to, co lubią i potrafią najlepiej.
U nas na roku dobre 40-50% dziewczyn ma własne biznesy lub pracuje u kogoś z rodziny, a w przyszłości przejmie biznes.
I też nieco zmieniłam zdanie, jeśli chodzi o nasycenie rynku. Zauważyłam, że jeśli dany biznes jest prowadzony przez pasjonatkę, kolekcjonerkę wiedzy i nowinek w danej dziedzinie, to może to być nawet i setny nail bar na osiedlu, a i tak osiągnie sukces. Nie osiągnie sukcesu taki nail bar, który został otworzony z myślą o tym, że jak się skopiuje czyjś pomysł to i sukces się skopiuje, a niekoniecznie pamięta się o zaangażowaniu, sercu, otwartości, no, słowem - o pasji. Bo z pasji zwykle daje się ludziom nieco więcej niż z obowiązku i to procentuje.
Czy na kosmetologii są jakieś zajęcia praktyczne?
U nas na uczelni studia na pierwszym roku były dość ciężkie. Sama teoria, zajęcia praktyczne weszły nam dopiero od drugiego roku - czyli pracownie, laboratoria itp. W pierwszym roku tylko wkuwanie teorii - a to zniechęciło kilkanaście osób, które zrezygnowały ze studiów. Obecnie to trochę zmienili i już w pierwszym roku dziewczyny mają np. pracownię kosmetyczną, ale raczej podstawy niż jakieś zaawansowane zabiegi.
Mimo tego jednak weź poprawkę na fakt, iż studia na kierunku kosmetologia to nie jest to samo, co szkoła z kierunkiem technik usług kosmetycznych. Nie twierdzę, że jedno jest lepsze czy gorsze od drugiego - zależy czego oczekujesz. Do pracy w salonie kosmetycznym jako manikiurzystka spokojnie możesz skończyć szkołę policealną i darować sobie studia. Liczy się talent i zaangażowanie a nie wiedza o tym, z jakich komórek zbudowane są poszczególne warstwy naskórka lub jakie procesy zachodzą w mitochondrium.
Kilka dziewcząt z roku wydało grubą kasę na czesne nim się zorientowały, że te studia to nie jest to, czego oczekiwały. Chciały kursu kosmetycznego, na którym nauczą się jak przedłużać rzęsy i robić pedicure, bez tej całej wiedzy, którą trzeba po prostu posiąść aby być kosmetologiem.
U nas, owszem, poznajemy zabiegi od strony praktycznej, ale bardzo ważna jest też wiedza teoretyczna. Mamy takie przedmioty jak biochemia, farmakologia, fizjologia, histologia, dermatologia, chemia, receptura kosmetyków, elementy fizjoterapii, genetyka, nawet biofizyka - i to wszystko trzeba umieć przynajmniej na tyle, aby zdać. Trzeba to po prostu lubić, interesować się nie tylko jaka substancja jest polecana danemu typowi cery, ale też dlaczego jest polecana, jak jest zbudowana i jak działa.
Dlatego wielkim ułatwieniem w studiowaniu jest po prostu fakt, że się wcześniej daną tematyką interesowałaś.
Jaką uczelnię wybrać?
Na różnych uczelniach zapewne wygląda to nieco inaczej, ale wszędzie na kosmetologii stawiają nacisk na wiedzę - jako, że jest to, jak by nie patrzeć, kierunek paramedyczny. Jeśli ta ilość wiedzy Cię nie przeraża, przejdź się na upatrzoną przez siebie uczelnię i najzwyczajniej w świecie pogadaj z ludźmi, których tam spotkasz. Powiedz, że chcesz iść na ten kierunek i zapytaj, z którego roku są, i jak widzą te studia, ile mają godzin pracowni kosmetycznej, jak te zajęcia są prowadzone, czy coś z nich wyniosły, jak wyglądają praktyki - pytaj o wszystko, co Cię interesuje. Dowiesz się dokładnie u źródła, jak wyglądają studia na tej konkretnie uczelni.
U nas, choćby w tym semestrze, mamy 80 godzin pracowni kosmetycznej. Wygląda to tak, że pracujemy w parach na zmianę. Czyli jedna się kładzie, druga jej robi demakijaż i te zabiegi, które danego dnia przerabiamy, potem przerwa i zmiana. Do tej pory przerobiliśmy podstawy, czyli peelingi, maski algowe, borowinę, parafinę, prądy, masaż twarzy, itp. Na trzecim roku będą zabiegi na całe ciało.
Laboratoria z podstaw chemii pominę litościwym milczeniem, ale spodziewaj się, że na każdej uczelni znajdzie się kilku takich wykładowców, którzy szybko pomogą Ci wytrzeźwieć z upojenia faktem iż oto studiujesz wymarzony kierunek.Na recepturze kosmetycznej póki co mamy teorię i obliczenia, ale szykują nam się laborki, na których będziemy robili jakieś podstawowe kosmetyki, np. emulsje czy żele myjące. I znów - dla mnie to jest proste, być może oczekiwałabym czegoś bardziej zaawansowanego, bo ja już to od lat robię sama, ale widzę po koleżankach, że tworzenie różnych rodzajów emulsji je przeraża. Wszystko zależy od zainteresowań.
Praktyki załatwiamy sobie na własną rękę - i nie wiem, czy nie wolałabym jednak aby to uczelnia gwarantowała praktyki w salonach kosmetycznych, które spełniają jakieś standardy lub w laboratoriach marek kosmetycznych, w zależności od tego, czego absolwentka oczekuje i jak się kształci. Niestety, nasza uczelnia tego nie zapewnia i być może warto abyś rozejrzała się za taką uczelnią, która jest pod tym względem bardziej "do studenta".
Podsumowując - mój wybór kierunku był wypadkową między chęcią pracy we własnym salonie a strachem przed chemią kosmetyczną (na którą, nawiasem mówiąc, idę na magisterskie, jeśli się nic do tego czasu nie zmieni). Trochę się od tego czasu moje myślenie zmieniło, wiem już na przykład, że nie nadaję się i nie chcę pracować jako kosmetyczka. Zdecydowanie wolałabym zarządzać grupką kosmetyczek ;)
Ale fakt, że połowę rzeczy już po prostu umiałam, znałam, wiedziałam przed pójściem na studia znacznie mi je ułatwił. Systematyzuję wiedzę i dzięki temu też mogę ją pogłębiać nie marnując czasu na poznawanie podstaw.
Kierunek jest bardzo ściśle powiązany z moimi zainteresowaniami i nie zastanawiam się nad tym, czy znajdzie się dla mnie praca po studiach, bo zawsze mogę pójść pracować do salonu kosmetycznego, ale myślę o czymś swoim. Na razie nie zdradzam szczegółów, ale pomalutku do przodu prę z planami.
Nie uważam też, żeby studia były w obecnych czasach konieczne aby znaleźć porządną i fajną pracę, i realizować swoje zainteresowania. Jest tyle genialnych kierunków szkół policealnych, dających konkretne umiejętności, że naprawdę nie widzę sensu w zmuszaniu się do studiowania histologii, jeśli dziewczyna chce po prostu być zajefajną manikiurzystką.
Jeśli macie pytania - śmiało, piszcie. Postaram się na nie odpowiedzieć i podpiąć do tego tematu.
Pozdrawiam serdecznie
Arsenic
Generalnie po studiach, idąc do pracy, dowiadujesz się, że jednak ta teoria się przydaje ;) Zgadzam się z Tobą, studia powinny pokrywać się z zainteresowaniami, połowa absolwentów kończy studia i robi coś zupełnie innego, co nie ma najmniejszego pokrycia z zawodem wyuczonym.
OdpowiedzUsuńMysle, ze kwalifikowanie ludzi po policealnej jako manikiurzystki to przesada. Taka szkola nie uczy zakladania rzes, czy przedluzania paznokci - od tego sa kursy. TUK ma w planie wiekszosc zajec ze studiow, a zaliczenia praktycznie co tydzien, a nie tylko co sesje. Mnostwo praktyki, co nie znaczy, ze ktos dostanie sprzet, czy kwasy itp. do reki bez wczesniejszego poznania jego dzialania i sprawdzenia tych umiejetnosci. Jest tez pracownia chemii i fizykoterapii.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Jestem po techniku i też musieliśmy obowiązkowo znać warstwy skóry oraz jakie składniki aktywne użyć do jakiej cery.
UsuńAle dlaczego je użyć szczegółowo, jak przebiega proces ich wchłaniania, jak cząsteczki ich wyglądają, z czego składa się szczegółowo dana substancja, jakie reakcje zachodzą nie ma w policealnej, a na studiach już tak. :)
UsuńOlala- nie ma co porównywać, że np. TUK ma większość zajęć ze studiów (nawet jesli jest tak rzeczywiscie z nazwy) bo zajęcia na studium z danego przedmiotu są bardzo okrojone w porównaniu ze studiami.
Zgadza się. Wiem, że trochę generalizuję, ale nie bez powodu u nas dziewczyny, które nie przebrnęły przez pierwszy rok wspominały, że wolałyby coś bardziej w stylu właśnie studium policealnego, gdzie jest więcej po prostu praktyki i konkretów.
UsuńKażdy potrzebuje czegoś innego i nie można tych dwóch ścieżek porównywać.Mnie umiejętność wykonywania zabiegów nie jest do niczego potrzebna - owszem, dobrze jeśli będę miała rozeznanie, ale nigdy nie będę pracować w salonie kosmetycznym i zapewniam, że znajomość warstw naskórka oraz dopasowanie substancji aktywnych do rodzaju cery to nie jest jedyna wiedza, jaką wypełniamy nasze chłonne głowy ;) Są to podstawy, bez których trudno mówić o rozpoczęciu nauki w zawodzie kosmetologa.
W ramach ciekawostki wrzuciłam Wam zdjęcie jednego z testów, jaki mieliśmy z - bodajże - dermatologii. I nie był najtrudniejszy :)
Zbior ksiazek spory :) szczerze zazdroszcze juz okreslonych planow na zycie (a przynajmniej wiadomych mozliwosci)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, juz kiedys pisalam do ciebie w tej sprawie, ale moze moj komentarz gdzies ci ummknal :) Czy moglabys mi polecic jakas literature dot. metali ciezkich w kosmetykach? Bede bardzo wdzieczna :)
Oj, to zdjęcie to ok. 10% mojego księgozbioru ;)
UsuńNapisz, proszę, z tym pytaniem do mnie na maila: galiszkiewicz@arsenic.pl - nie zagubi mi się a w wolnej chwili poszperam w książkach.
Ja sobie chwalę kosmetologię - pasja i praca w jednym ;) Jeśli ktoś jest dobry i ma " sprawne" dłonie to zawsze znajdzie pracę, bo jest jej całkiem sporo ;)
OdpowiedzUsuńFajny post:) Ja chcę pracować w salonie (marzenie to przy dermatologu, ale ciężkie do zrealizowania:)). Od podstawówki to moje marzenie :D. Myślałam z początku by isc do studium kosmetycznego, a potem na studia (finansowo lżej) i zapisałam się do studium- w duzym skrócie mówiąc po kilku zawirowaniach ze szkołami w koncu zrezygnowałam, bo myslałam, że będzie tam wiecej dermatologii, anatomii, chemii kosmetycznej, że nauczę się coś o wpływie danej substancji na skórę (jak ona działa, jak się wchłania, jak zachodzą te i tamte reakcje itp.:D). Niestety się zawiodłam- poziom był zenujacy, a paznokci i makijażu nie chciałam całe życie robic, wiec zrezygnowałam. :) Studia zaczynam w tym roku. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym słowem:) Ja kończę szkołę policelaną dopiero w czerwcu a już mam pracę w zawodzie:) Wystarczy chcieć, nie wymagać na starcie kokosów i lubić pracować z ludźmi. Studia skończyłam humanistyczne i cieszę się, że wybrałam właśnie takie połączenie. Już mam plan na to jak połączyć obie dziedziny i wierzę, że to pomysłowość i determinacja dają pracę, nie przedudnione pięć lat i stawianie warunków pięć dni po magisterce.
OdpowiedzUsuńA ja dziekuję za lolową grę 'naprzeciwko', Morgano. :)
OdpowiedzUsuń[po raz pierwszy jako Lissandra :p]
Pozdrawiam.
I ja również dziękuję za grę :)
UsuńAby studia nie stały się katorgą :) Myślałam przez chwilę o kosmetologii, ale ostatecznie zostanę przy skandynawistyce. :)
OdpowiedzUsuńWitam Pani Aleksandro o raz Was-drogie czytelniczki. Słowem wstępu nadmieniam,że komentarz będzie dość długi. Piszę do Pani z poradą tak właściwie... Mam 21 lat,problemy z trądzikiem (tak mi się wydaje przynajmniej) i pare kuracji tetracykliną i jej pochodnymi za sobą (davercin,tetralysal itp..)niestety okazały się bezskuteczne,a gdy wspominałam szanownym lekarzom może by tak o badaniu krwi lub też innych antybiotykach (retinoidy ) to nagle zmieniali temat i "dorzucali " łaskawie wypalanie wysypu ciekłym azotem.Żadnych badań a diagnozę stawiano mi z nosem w kartotekach twierdząc że to jest trądzik i bez dyskusji. W marcu powiedziałam sobie dość,zaprzestałam wizyt,nie wykupiłam kolejnej recepty. Przeglądałam Pani blog i zastanawiam się nad włączeniem do pielęgnacji toniku z kwasami PHA ,serum z olejem ze słodkich malin i kremu nawilżającymi z kwasami PHA,zastanawiam się tylko,czy używając 2 produktów z kwasami na raz nie zrobię sobie krzywdy... moja dotychczasowa pielęgnacja to micel z garniera z różowym dzibkiem,mydło błotno-solne z morza martwego White Flowers i krem z alterry(zwracałam uwagę przy doborze kremu na jak najmniejszą ilość SLS i alkoholu w składzie). Dodam też,że nie maluję sie prawie wcale,bo nadprodukcja sebum powoduje,że wszystko ze mnie spływa po 2-3 godzinach a moim głównym problemem jest nadmierne świecenie i wysuszenie skóry jednocześnie (nie wiem,jak to ująć,jest tłusta i szorstka ) wysyp na policzku i czole (nie są to ropnie) oraz wągry... Z góry dziękuję za pani komentarz i ewentualne rady odnoście mojego pytania a i Was drogie czytelniki prosiłabym o słowo. Pozdrawiam,Magda :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim odsyłam Cię do ekspertki od retinoidów, która wie więcej i lepiej potrafi tę wiedzę wyłożyć ode mnie: http://www.italianablog.pl/problemy-z-cera/retinoidy/
UsuńItaliana sama wygrała batalię z zaawansowanym trądzikiem właśnie stosując retinoidy - na pewno wiele się od niej nauczysz.
Jeśli natomiast chodzi o kwasy - PHA są bardzo łagodne i nie zrobisz sobie krzywdy stosując dwa produkty z nimi. Ja przez dłuższy czas stosowałam tonik i krem nawilżający z dwoma kwasami PHA i moja cera - nie trądzikowa - reagowała super. Zero podrażnień, świetne nawilżenie, czysto, żadnych syfków. Tonik z glukonolaktonem to podstawa, od której warto zacząć pielęgnację cery trądzikowej ale po dalszy plan pielęgnacji jednak odsyłam Cię do Justyny - ona to po prostu przeszła i wie lepiej.
Zacznij od toniku i kremu, zainwestuj w silnie nawilżające kremy i sera, pamiętaj też o ochronie przeciwsłonecznej i edukuj się retinoidowo.
Pozdrawiam ciepło i trzymam kciuki.
Ja mogę polecic bloga kosmostolog. Na blogu Italiany natknełam się na wiele błędów, dlatego trochę zraziłam się do jej bloga. Ja mogę polecic od siebie Acne derm z kwasem azelainowym na wągry i krostki (likwiduje błyskawicznie i zapobiega powstawaniu nowych!, matuje skórę:)
UsuńSzorstka i przetłuszczona, to skóra tłusta.
Ja stoję przed niemałym wyborem teraz. W sumie to marzy mi się medycyna, by stać się dermatologiem i wziąć moje marzenia od tej strony. Ale biologia dała mi kopa w tyłek i mam małe szansę na medycynę w tym roku i się zastanawiam właśnie nad chemią kosmetyczną - sama kosmetologia to dla mnie za mało, zajęcia z pracowni kosmetycznej zupełnie do mnie nie trafiają. Z drugiej strony na chemii przeraża mnie rozszerzona matematyka, chociaż jakbym się zawzięła, to spokojnie dałabym radę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie masz doświadczenia właśnie w chemii kosmetycznej, bo ciągle się jeszcze waham, a ciężko w internecie znaleźć cokolwiek na ten temat. Są fora, ale tam najczęściej piszą czy można znaleźć po tym pracę... Najprawdopodobniej zostanę jeszcze rok w domku i powalczę porządnie o medycynę. Zawsze to jeszcze trochę czasu do zastanowienia :)
Stoję właśnie przed wyborem uczelni na której będę studiować kosmetologię - jestem spod Wrocławia i na jednej szali stoi Poznań, natomiast na drugiej uczelnia krakowska, na której studiujesz. Chodzi o tryb zaoczny... I tutaj moje pytanie - czy to prawda, że w krakowskiej szkole pojawiają się problemy z organizacją zajęć zaocznych w sensie jakiś niezapowiadanych zmianów planów zajęć tuż przed zjazdami lub w ich trakcie? Przyznam, że czytałam bardzo dużo opinii na temat tej szkoły i byłabym skłonna ją wybrać, jako, że czasowo dojazdy wychodzą mi podobnie jak do Poznania, nie mniej informacje o tych nagłych zmianach mnie odstraszyły, gdyż w tygodniu będę pracować i wolałabym odpowiednio wcześnie mieć zaplanowe weekendowe zjazdy. Jako, że mam Cię za osobę kompetentną w dziedzinie kosmetologii, więc liczę również na rzetelną odpowiedź w temacie uczelni, na której studiujesz :) Będę niezmiernie wdzięczna za odpisanie w kilku słowach! :)
OdpowiedzUsuńWybacz, Twój komentarz mi się zakopał wśród innych i dopiero teraz go odczytałam.
OdpowiedzUsuńNa każdej uczelni są jakieś jaja i cyrki - na naszej też i nie wiem, czy tego nie opiszę gdy już będę miała w ręku papier ;)
Bywają takie trudności, jeśli chodzi o plan zajęć, że zamiast zjazdów co dwa tygodnie, miewamy np. co tydzień - a to kompletnie rozwala pracę tym, które co chwilę muszą prosić o urlop.
Nastaw się też, że na uczelni, w weekend gdy jest zjazd, spędzisz lekko 20 godzin. Mamy zajęcia od 8 rano (a często od 7:30) do 20, a niekiedy do 21, zarówno w sobotę jak i w niedzielę, przy czym dłuższych przerw nie ma. Jest hardkor, ja często myślę, że w sobotę rano po prostu pojadę na uczelnię ze śpiworkiem i tam zostanę do poniedziałku, przenocuję na jakimś fotelu w pracowni ;) Patrz zdjęcie - to nie były zajęcia, to były wszystko zaliczenia.
Tak, są zmiany planu - ale raczej nie polegają one na tym, że nagle w wolny weekend okazuje się, że jednak mamy zajęcia i wszystkie laski z Wrocławia, Sztokholmu czy Lublina są w głębokiej, czarnej... rozpaczy ;) bo nie mają jak dojechać, bo już coś zaplanowały. Raczej dowiadujemy się, że zajęcia są w innej sali albo w innych godzinach - co i tak wystarcza, żeby wnerwić te, które planowały w danej godzinie zrobić sobie przerwę od uczelni ;)
Przygotuj się też na to, że wykładowcy będą wymagali Twojej obecności na nieobowiązkowych wykładach, z których nie mają prawa wystawiać oceny, ani jej obniżać, jesli Cię na nich nie ma. Ale sami nie przeproszą, jeśli się na własnym wykładzie nie pojawią, a Ty czekasz od 45 minut nie wiedząc co się dzieje, czy wykład będzie, i dlaczego nie śpisz te 45 minut dłużej.
Z drugiej strony - można się z wykładowcami bardzo często dogadać i puszczają wcześniej do domu, jeśli jest późno. W każdej chwili można wyjść z wykładu, żeby coś zjeść. Mam też koleżankę, która mieszka w Szwecji i na każdy zjazd na uczelni przylatuje stamtąd do Warszawy, a z Warszawy - już samochodem - przyjeżdża do Krakowa na wykłady i zaliczenia. Da się? ;)
Trzymam kciuki za Twój wybór - żebyś była z niego maksymalnie zadowolona!
Apropos kosmetologii - polecam :)
OdpowiedzUsuńhttp://dobrakosmetyczka.pl/artykuly/czytaj/340/uroda/maly-slownik-kosmetyczny-cz1/