MAC Half 'n Half + moje pomadki nude



Przy okazji omawiania nowych kolorów pomadek z Avon (KLIK!) marudziałam, że nie lubię bladawców bo usta znikają i wyglądam bez nich źle. No, marudziłam, bo czasami nudziaki noszę, choć faktycznie niezbyt często. Mimo wszystko, wolę żywe, nasycone kolory na ustach.
Na wczesnowiosennym spotkaniu blogerek dostałyśmy sporo prezencików (prezenciiiiiikiiiiiiii! :P), a wśród nich znalazły się także drobiazgi z MAC. Wszystkie zazdrościmy Dominice pomadki, która jej się trafiła w pięknym, jasnym, brzoskwiniowym odcieniu ale w sumie... po kilku dniach siedzenia i patrzenia się na siebie wzajemnie - ja na pomadkę, a pomadka na mnie - chyba się już ze sobą oswoiłyśmy. A w każdym razie przeszłyśmy już na "Ty" i nawet ją troszkę podmacałam. 




Pomadka jest w kolorze Half 'n Half - czyli jak dla mnie, jest całkiem spokojnym, stonowanym beżem. Ani zbyt chłodnym, ani zbyt ciepłym. Wykończenie Amplified Creme sprawia, że pomadka ma fantastyczne krycie, trzyma się na ustach jak mój kot łóżka i nie rozmazuje się, nie rozlewa wstrętnie jak niektóre nudziaki z mojej "kolekcji". 


MAC Half'n'Half


Ciężko to zresztą nazwać kolekcją, bowiem zachowałam sobie tylko kilka odcieni nude, po które rzeczywiście sięgam. 
Pomadka z MAC jest kolorystycznie najbardziej zbliżona do "Champagne Glow" z Avon, jednak konsystencją nie przypomina żadnej pomadki, którą mam. I tu zdecydowanie "maczek" podbił moje serce, tak troszkę, no. Pewnie oszalałabym doszczętnie, gdyby była we wściekle czerwonym lub różowym kolorze, a tak... Moje uczucia wobec niej są... przychylne.


Avon Champagne Glow

Kiedyś bardzo narzekałam na konsystencję pomadek z NYX LIp Smacking Fun Colors, które mam w dwóch kolorach: Pumpkin Pie i Summer Love. Były to chyba pierwsze odcienie nude, które rzeczywiście mi się spodobały i chętnie po nie sięgałam, jednak przeżywałam koszmar za każdym razem w związku z ich konsystencją. Topią się na ustach jak masło, rozlewają, brrr...!


NYX Pumpkin Pie

Radziłam sobie z tym odciskając pierwszą warstwę pomadki w chusteczkę i nakładając drugą - i dawały radę. Zdecydowanie jednak wolę Pumpkin Pie, która ma pomarańczowy, charakterny kolorek w przeciwieństwie do Summer Love, która na moich ustach wygląda jak warstwa korektora.


NYX Summer Love

Z konsystencją "Champagne Glow" nijak sobie poradzić nie mogę. Jest to właściwie błyszczyk, masełko do ust, które znika z nich gdy próbuję odcisnąć pierwszą warstwę w chusteczkę. Nic nie zostaje.  

Najśmieszniejszą wśród tych nudziaków jest "Sparkling Nude" z Avon, z serii nie wiem jakiej, bo nie ma takiej informacji na opakowaniu. Jest to właściwie transparentny błyszczyk napakowany różowym brokatem, który osypuje się po całej twarzy. 



Avon Sparkling Nude

Jest to dobra opcja na lato, do niezobowiązującego makijażu i inne tego typu hasła, w które sama nie wierzę. Po tę pomadkę sięgam najrzadziej, bo za perłowymi/brokatowymi zwyczajnie nie przepadam.

Moją absolutnie ulubioną jest zdobyta niedawno "Chic Nude" z Avon. Ma świetny, chłodny i łagodny ocień idealnie dopasowany do mojego koloru ust. Tego typu odcienie nude u mnie wyglądają zawsze najlepiej. 





Na koniec jeszcze kilka słów odnośnie składów pomadek. Po tym, jak wypisałam skład pomadek Avon (KLIK) wpadliście w niezły szok, a w sumie czego się spodziewaliście? Masła shea, wosku pszczelego i pigmentów? Takie rzeczy to tylko w Kolorówka.com ;)


Wszystkie te cechy, które tak kochamy w pomadkach, a więc dobre rozprowadzanie, ładne trzymanie się linii ust, wygładzanie, trwałość koloru itp. wymagają użycia połowy tablicy Mendelejewa. Nie inaczej jest w przypadku pomadki MAC:




Skład INCI MAC Amplified Creme Lipstick (kolor Half 'n Half):

  1. Ricinus communis (castor seed oil)
  2. Diisostearyl malate
  3. Trioctyldodecyl citrate
  4. Lanolin oil
  5. Caprylic/capric triglyceride
  6. Euphorbia cerifera (candelilla) wax
  7. Octyldodecanol
  8. Ozokerite
  9. Silica
  10. Polydecene
  11. Bis-diglyceryl polyacyladipate-2
  12. Polyethylene
  13. Microcristaline wax
  14. Triticum vulgare (wheat) ger extract
  15. Glycine soja (soybean) seed extract
  16. Hordeum vulgare (barley) extract
  17. Astrocaryum murumuru seed butter
  18. Tocopheryl acetate
  19. Squalane
  20. Cholesterol
  21. Ceramide 3
  22. Alumina
  23. Linoleic acid
  24. Vanillin
  25. Mica
  26. Titanium dioxide
  27. barwniki - wybaczcie, nie chce mi się ich już wklepywać, jest ich sporo.


Większość, o ile nie wszystkie, składników znajdziecie w mojej Bazie INCI - zajrzyjcie, poczytajcie. Ja wymiguję się od analizowania tego składu, bo jeśli chodzi o pomadki mija się to z celem. Będzie wiadro silikonów, będzie beton, ropa i tłuszcze zwierzęce, będzie wstrętnie i mało naturalnie.
Jestem tego świadoma i powtarzam - gdy zechcę natury, wiem jak sobie taką pomadkę stworzyć. Nie upośledzam się twierdząc, że to za trudne dla mnie, ale też nie mam zamiaru przywiązywać się do drzewa (do platformy wiertniczej?) bojkotując w ten sposób wielkie koncerny i ich pomadki.

Ostrzę zęby na Impassioned :D


Miłego dnia!

Arsenic

9 komentarzy:

  1. Ej noooo, śliczny ten kolorek :) Moja brzoskwinkowa na razie leży i czeka, aż doprowadzę po grypie moje usta do użyteczności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzoskwinka w sam raz na wiosnę, tylko coś ta wiosna kurde nie chce przyjść. W Kielcach dziś zawieje śnieżne, a idź mi z takim marcem.

      Usuń
    2. Dajcie spokój z pogodą, jak wczoraj u mnie zacęło sypać to tak sypie chyba bez przerwy..... wolę nawet nie wyglądać przez okno zbyt często ;)

      a pomadeczka super, lubię takie nudziakowe kolorki :)

      Usuń
    3. Mysza, to chyba w całym kraju tak sypie? Strach do samochodu wsiadać, bo jest jednolicie biało na tych mniej uczęszczanych drogach i nie widać, gdzie jest droga a gdzie rondo czy zakręt. Masakra.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja jestem zachwycona konsystencją, jest bezbłędna! A kolor... no, nie jest źle :)

      Usuń
  3. To fakt, Domi ma taką pomadkę, że przy kolejnym spotkaniu ją jej podprowadzę ;PPPP

    Ale Twoja też całkiem ładna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja też tak do niej mówię - no, całkiem ładna jesteś. Miała iść pod młotek licytatora lub na wymiankę na coś bardziej charakternego, ale próźność zwyciężyła.
      A jak Twoja w świetle dziennym? Wydawało mi się na spotkaniu, że miała kolor leciutko przesunięty w stronę chłodnego, stonowanego różu, nie była tak jawnie beżowa jak moja.

      Usuń
    2. Nie wiem w jakim ona kierunku idzie... chyba w swoim własnym :D ale trzyma się na ustach więc używam... masz rację, próżność///

      Usuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger