Oksybrazja w Yasumi

Zdjęcie możecie podziwiać dzięki uprzejmości Angel


W sobotę rano, tuż przed spotkaniem krakowskich blogerek (napiszę o nim, napiszę - ale za jakiś czas), wybrałyśmy się z Angel do Yasumi na zabieg oksybrazji. 

Bo przecież musiałyśmy wyglądać olśniewająco :)





Czymże jest oksybrazja? Pisałam o tym we wcześniejszym poście o Yasumi (KLIK!) a tym razem skupię się tylko na swoich odczuciach w trakcie i po zabiegu.

Z technicznych informacji podam tylko, że oskybrazja to zabieg bezdotykowy. Skóra jest oczyszczana strumieniem powietrza i wody pod wysokim ciśnieniem, dzięki czemu po zabiegu cera jest świetnie dotleniona, wygładzona i wyraźnie jaśniejsza. 

Moja cera przed zabiegiem:


Zdjęcie możecie podziwiać dzięki uprzejmości Angel


Czytałam już na blogu Atqi o oksybrazji i nasłuchałam się też troszkę od przemiłej pani wykonującej ten zabieg. Co ciekawe, jak sama stwierdziła, dla niej uczucia podczas tego zabiegu nie należały do najprzyjemniejszych ponieważ strumień chłodnego, mokrego powietrza na twarzy to nie jest to, co zmarźluchy lubią najbardziej.

Ja jestem gorąca dziewczyna i miłego chłodku się nie boję!




Zdjęcie możecie podziwiać dzięki uprzejmości Angel

Wrażenie było trochę takie, jak spacer podczas bardzo wietrznego dnia nad morzem. Albo wręcz na molo wcinającym się dość głęboko w to morze ;) 
Przypomniały mi się zeszłoroczne wakacje spędzone w rękawiczkach i szaliku nad polskim morzem. Niemniej, mimo ironiczno-sentymentalnych skojarzeń, sam zabieg odebrałam jako przyjemny, choć zrozumiałam w jego trakcie co miała pani kosmetyczka na myśli mówiąc o tym, że ciepłolubni mogą go odebrać negatywnie.
Momentami skóra pod wpływem strumienia mokrego powietrza robiła się całkiem zimna - co ja odbieram pozytywnie - ale przecież nie każdy, zwłaszcza na przedwiośniu, musi lubić chłód.

Wyobrażam sobie, że oksybrazja jest genialnym zabiegiem na lato lub ciepłą wiosnę, gdy szukamy chłodu i orzeźwienia.



Zdjęcie możecie podziwiać dzięki uprzejmości Angel

Po oczyszczaniu moja cera była wyraźnie jaśniejsza, gładsza i - co czułam bardzo dobrze - napięta, jędrniejsza.
Uwieczniła to na zdjęciach Angel - bardzo Ci dziękuję! 
Moja cera po zabiegu:



Zdjęcie możecie podziwiać dzięki uprzejmości Angel

Po oksybrazji był czas na relaks z maską algową z ryżem bio. Relaks pod kocykiem byłby pełny, gdyby nie muzyka. Niestety, z kąta dobiegała do mnie muzyczka rodem z gier na pegasusa, w dodatku zapętlona - a ja się pytam: dlaczego nie jakieś lekkie dźwięki rodem z Japonii, do której najwyraźniej nawiązuje cała stylistyka gabinetu? Albo klasyczny jazz?
Nie narzekam, tego dnia endorfiny buzowały we mnie jak szalone i cały dzień wspominam niezwykle miło. 


Lubicie takie zdjęcia, co? ;)



Zdjęcie możecie podziwiać dzięki uprzejmości Angel

A już za serce mnie chwyciło to, że pani wykonująca mi zabieg pomyślała o nałożeniu kremu z filtrem na krem nawilżający. Jadąc do Yasumi martwiłam się, że nie wrzuciłam do torebki swojego filtra a słońce tego dnia dawało czadu.

Dziewczyny, po oksybrazji Wasza skóra będzie dosłownie chłonęła wszystko, co na nią położycie. Będzie też potrzebowała dodatkowego nawilżenia, więc śmiało wieczorem pakujcie na twarz dobry olej wymieszany z żelem hialuronowym lub wypróbowany krem w ilości znacznie większej niż zazwyczaj. 
Ja po standardowej dawce kremu wieczorem zauważyłam, że skóra po piętnastu minutach jest sucha, gładka i napięta jak tuż przed nałożeniem kremu :) 
Nałożyłam więc ekstra porcję, żeby wykorzystać moment, w którym cera ma szansę rzeczywiście skorzystać z mojej dbałości o składy używanych kosmetyków naturalnych.




Efekt gładszej, jaśniejszej i zwyczajnie ładniejszej cery utrzymuje się do dziś, ale po rozmowie z kosmetyczką musiałam przemyśleć ponownie swoje podejście do kwestii oczyszczania. I chyba się przemogę i przeproszę z korundem, w końcu wrażliwe strefy wokół nosa można omijać podczas peelingu, a najwyraźniej moja cera czuje się po tym lepiej.

Oksybrazja to świetny zabieg przede wszystkim dla tych, którzy potrzebują odświeżenia cery, ujędrnienia jej i lekkiego oczyszczenia. 

Yasumi znajduje się na ul. Bonarka 11 w Krakowie - polecam to miejsce. Dowiedziałam się, że ten konkretny gabinet stawia głównie na jakość wykonywanych zabiegów, nie idą w grupony i inne okaziki lecz budują sobie bazę klientek tą dłuższą, trwalszą drogą :) Jakże to jest mi bliskie i znajome. 

Od siebie dodam, że ekipa tam pracująca ma naprawdę wielką wiedzę i doświadczenie. Nie są to dziewczyny odwalające swoją porcję pracy, lecz specjalistki chętnie wdające się w szczegółowe dyskusje na wiele tematów - sprawdziłam! Rzeczywiście interesują się klientką, oceniając stan cery wypytują o pielęgnację i potrafią dobrze doradzić. 
Mam wrażenie, że dziś wcale nie tak łatwo o taką ekipę. 


Dużo słońca Wam życzę!
Arsenic
Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger