Świecuszka od By Dziubeka + neonowy drobiazg dla Was
Pełny tytuł tego posta powinien brzmieć: "Dlaczego w galeriach handlowych powinny być leżanki dla mężczyzn, czyli jak sroki spędziły 2 godziny na stoisku By Dziubeka w Bonarce"
...gdy idę tylko z moim Mężczyzną, rzecz jest prosta - on jest silniejszy, więc idziemy środkiem, nie patrząc na boki, do celu, którym nie jest żaden ze sklepów ani stoisk, których odwiedzenia wcześniej nie zaplanowaliśmy. Ale zupełnie inaczej sprawy się mają, gdy mężczyzna jest jeden a sroczek trzy.
Wraz z Anią i Angel wybrałyśmy się w sobotę do Bonarki na małą ucieczkę od tego, co się działo wówczas w Galerii Krakowskiej (przeceny, dolarki w oczach, szaleństwo i Ani Mru Mru ze swoim słynnym "otwarciem hipermarketu w wersji live).
Na parterze Bonarki, gdzie palmy i fontanna pozytywnie nastrajają, jest stoisko marki By Dziubeka. I to było miejsce, w którym Karol, mąż Ani, stracił wszelki autorytet i wpływ na nasz rozsądek. Ten bowiem został oszołomiony blaskiem świecidełek.
Stoisko jest podświetlone tak, że wszystko wygląda jak zgrabnie ułożony stosik kosztowności usypany przez jakiegoś smoka. Rodzajów biżuterii jest cała mnogość, od minimalistycznej, skórzanej, poprzez moją ulubioną serię Galaxy z polerowanego metalu, aż po wszelkiego rodzaju kolorowe, fikuśne świecuszka we wszystkich barwach tęczy.
Biada mężczyźnie, który będzie liczył na współczucie, gdy jego kobieta zacznie się zastanawiać nad kolorem bransoletki w tym miejscu! Panom sugeruję przynajmniej raz w miesiącu zaprowadzić na to stoisko swoją ukochaną, aby zaspokajać jej chętki i fumy, a tym samym zapobiegać ich nagromadzeniu ;)
Oczywiście należy pogodzić się również z faktem, że od takiego stoiska nie odchodzi się z pustymi rękami.
Mnie urzekła seria Galaxy, którą oglądałam na stronie Dziubeki jakiś czas temu. Strasznie się wtedy napaliłam też na te wielkie, czadowe bransolety z polerowanego metalu. Są bardzo w moim stylu, świetnie pasują do wszystkiego, co mam w szafie - chciałam więc je zobaczyć na żywo.
Na żywo było jeszcze gorzej - o ile oglądając je na stronie byłam niemal pewna, że chcę czarną, tak przymierzając je na żywo pewność nieco przybladła gdy przymierzyłam różową, zwaną również łososiową oraz miedzianą.
No bo w sumie ciemnej oraz srebrnej biżuterii trochę mam - a tu lato się zbliża, wypadałoby przyodziać barwy nieco łagodniejsze. Nie bez znaczenia jest też fakt, że ten właśnie odcień zaczyna mi się - całkowicie wbrew mojej kolorystyce - całkiem podobać. Łososiową koszulę, którą niedawno kupiłam (KLIK!) noszę prawie codziennie i świetnie pasowałaby do niej właśnie ta bransoleta...
Bransolety są konkretne, chociaż nie są ciężkie. Bardzo łatwo się je zakłada - ot, rozchylają się na tyle, aby włożyć je na rękę, potem wystarczy je docisnąć i voila.
Zdecydowanie są w moim stylu - lubię mocne, pojedyncze akcenty zestawione z klasyczną, "grzeczną" garderobą zamiast kilkunastu drobnych świecidełek.
Zachęcam Was do odwiedzenia stoiska i obejrzenia biżuterii na żywo. Zdjęcia na stronie są piękne i dość dobrze odzwierciedlają wygląd poszczególnych cudeniek, ale przymierzając je dopiero mamy pełny obraz i widzimy, czy dana rzecz faktycznie nam pasuje; czy "dogadała się" z nami.
Bardzo mi się też spodobały duże, długie wisiory, które świetnie pasują do wielu moich ubrań. Motyw skrzydeł to dla mnie powrót do dawnych, dawnych czasów gdy nosiłam pseudonim kojarzący się z pewnym aniołem... ;)
Coś czuję, że po ten wisior niebawem wrócę do Bonarki.
Z serii Galaxy wybrałabym dla siebie całkiem sporo biżuterii. Zwróciły moją uwagę również metalowe bransoletki stylizowane na skórzane paseczki. I znów - oglądając je na stronie chyba nawet ich nie dostrzegłam.
Idea skórzanej biżuterii wykonanej z metalu - a więc glamour rock, czy wręcz grunge glamour - to coś bardzo w moim stylu. Tutaj nie mam wątpliwości co do koloru. Czerń jest najlepszym wyborem na wiosnę ;)
Pani sprzedawczyni na stoisku dwoiła się i troiła, aby podsuwać nam najlepsze kąski, odpowiadać na pytania, pomóc w przymierzaniu...
Gdyby nie ona, w życiu bym nie zwróciła uwagi na wielkie pierścienie, bogato zdobione, pyszniące się pod szkłem. Ten zielony, który urzekł Angel, od razu skojarzył mi się z książką "Tajemniczy Ogród" - cudo!
Ja jednak z uporem maniaka wracam w nieco bardziej minimalistyczne przestrzenie, krzyczące raczej chłodną ekstrawagancją niż przepychem. Szerokie pierścienie w odcieniach srebra i stalowej szarości zrobione z cieniutkich drucików ułożonych w poprzek na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się niczym szczególnym wśród tych wszystkich kolorowych, krzykliwych świecidełek. Ale "robią robotę" przy odpowiedniej stylizacji.
Stoisko By Dziubeka jeszcze na odchodne błysnęło do mnie uśmiechem tłuściutkiego Buddy przynoszącego wszelką pomyślność, szczęście i powodzenie. We wszystkich kolorach tęczy :)
Według mitologii japońskiej, siedmioro bogów szczęścia podróżuje razem po morzach cudownym "statkiem pełnym skarbów" w kształcie smoka, wypełnionym skarbami i magicznymi przedmiotami, m.in.: czapką-niewidką i workiem zawsze napełniającym się pieniędzmi. Swoim wyznawcom przynoszą szczęście, bogactwo i powodzenie w życiu. Zdaje się, że w Bonarce część tych skarbów można sobie kupić aby codziennie wywoływały uśmiech i nastawiały optymistycznie.
Kochani, mam dla Was drobiazg od By Dziubeka - neonową, zieloną bransoletkę z pozytywnym Ptaśkiem, który bardzo lubi towarzystwo.
Aby go wygrać, napiszcie mi w komentarzu dowcip lub wklejcie linka do komiksu/video/demota, który mnie rozbawi :)
Rozdanie trwa od dziś, tj. od 14 maja do 19 maja do godz. 23:59. Po tym czasie wyłonię zwycięzcę, który będzie mógł błyskać latem pięknym neonem na tle opalenizny.
Trzymam kciuki i dużo uśmiechu Wam życzę!
Arsenic