Argilloterapia: Glinka haloizytowa beżowa
Postanowiłam rozszerzyć nieco post glinkowy (KLIK!), gdyż wciąż dostaję mnóstwo pytań od Was na temat glinek - jak je stosować, z czym rozrabiać, czy można dodawać do kosmetyków i czym się różnią pomiędzy sobą.
Dodatkowo, opowiem też o glinkach haloizytowych, które w tamtym poście pominęłam.
Dziś przyjrzymy się glince haloizytowej beżowej, którą w niewielkiej ilości dodałam już także do swojego podkładu (DIY podkładu: KLIK!)
Skąd taka nazwa? Cóż, haloizyt to po prostu inny minerał, podobnie jak kaolin, z gromady krzemianów. Należy do grupy minerałów pospolitych i szeroko rozpowszechnionych. Nazwa pochodzi od nazwiska belgijskiego geologa Omaliusa d'Halloya.
Glinka haloizytowa jest bogata w łatwo przyswajalne mikro i makroelementy tj. krzem, glin, żelazo, potas, magnez, wapń, sód, mangan, fosfor, cynk, selen, miedź. Ma właściwości antybakteryjne oraz zdolność absorbowania z powierzchni skóry zanieczyszczeń. Jest wielce pomocne w przypadku skór trądzikowych i łojotokowych. Szczególnie polecana jest dla skóry wrażliwej - tłustej i mieszanej, z rozszerzonymi naczynkami krwionośnymi. Wspomaga leczenie trądziku różowatego oraz pospolitego, stanów zapalnych i owrzodzeń. Wzmacnia naczynia krwionośne uszczelniając ich ścianki. Odświeża i wygładza, działa odżywczo, absorbuje ze skóry zanieczyszczenia i toksyny, łagodnie ściąga pory. Skóra staje się świeża, gładka i aksamitna o brzoskwiniowym zabarwieniu.
Glinka haloizytowa beżowa
Glinki dostępne w sklepie Kolorowka są droższe niż glinki haloizytowe w innych sklepach nie bez przyczyny - jest to mikronizowana wersja tradycyjnych glinek, dzięki czemu tak świetnie sprawdzają się przede wszystkim jako dodatki wzbogacające formułę kosmetyków kolorowych, np. podkładów mineralnych.
Dodam jeszcze, że glinki dostępne w sklepie Kolorówka są polskie. Z dumą możemy się chwalić, że w naszym kraju występuje jedno z największych złóż w świecie - złoże "Dunino" k. Legnicy. Jego zasoby szacowane są na ponad 10 mln ton. Występują w nim wszystkie znane formy krystaliczne haloizytu. Występuje też jako domieszka w białych glinach ceramicznych w okolicach Będzina, w złożu rud żelaza k. Starachowic oraz w strefie wietrzenia dolnośląskich masywów serpentyninowych w okolicach Szklar k. Ząbkowic Śląskich.
Mój podkład ma te wszystkie dodatkowe właściwości pochodzące od beżowej glinki, z czego najmocniej liczę na wzmocnienie naczyń krwionośnych. Uczulam Was jednak aby nie dodawać glinki zbyt wiele do podkładu, gdyż jej barwa dość mocno ujawnia się na skórze. Podkład może wydawać się w opakowaniu znacznie jaśniejszy, niż na skórze.
Tak więc stosowanie tych glinek jako maseczki jest przejawem skrajnego burżujstwa. Do dzieła zatem! ;)
Glinkę proponuję rozrobić z letnią, przegotowaną wodą. Dwie łyżeczki glinki całkowicie wystarczą na pokrycie całej twarzy a może i szyi.
Pozostawioną w naczyniu nie wykorzystana zaschniętą glinkę możemy wykorzystać ponownie po dolaniu wody i wymieszaniu.
Na początek rozróbcie glinkę z łyżeczką wody i sprawdźcie konsystencję - jeśli jest zbyt gęsta, kroplami dodawajcie więcej wody. Zbyt rzadka konsystencja jest niepraktyczna, bowiem spływa z twarzy i ogólnie ciężej się z nią współpracuje.
Na koniec dodałam kilka kropli mojego ulubionego maceratu z nagietka (post o nim tutaj: KLIK!) i Wam również proponuję dodawać do glinek swoje ulubione maceraty lub po prostu oleje - macadamia, jojoba czy jakikolwiek, który się u Was dobrze spisuje.
Dzięki dodatkowi oleju, maseczka z glinki nie zasycha tak szybko, no i dostajemy w pielęgnacji bonus w postaci właściwości dodanego oleju.
Glinkę najłatwiej rozprowadza się pędzlem do maseczek, ew. płaskim do podkładu. Po nałożeniu maseczki uzbrójcie się w tonik z atomizerem, albo hydrolat a ostatecznie wodę i relaksujcie się przez 10-15 minut co jakiś czas spryskując twarz hydrolatem, aby nie pozwolić glince zaschnąć, gdyż traci ona wówczas swoje właściwości i może paskudnie ściągnąć skórę, podrażnić ją, no i ciężko taką zaschniętą skorupę po prostu zmyć.
Mikro i makroelementy zawarte w glince haloizytowej beżowej doskonale penetrują przez skórę, a te które nie przenikają działają pośrednio aktywizując mikrokrążenie skórne i metabolizm komórkowy, co daje efekt zbliżony do mikromasażu.
Taką maseczkę robimy nie częściej niż 1-2 razy w tygodniu, aby skóry nadmiernie nie wysuszyć.
Glinka beżowa haloizytowa polecana jest dla skóry:
- trądzikowej (zarówno z trądzikiem pospolitym jak i różowatym)
- tłustej i mieszanej, a dodatkowo wrażliwej
- z rozszerzonymi porami
- szarej, zmęczonej, wiotczejącej
- z rozszerzonymi naczynkami
Glinka beżowa fantastycznie domknęła mi pory w okolicy bruzd nosowo-wargowych i wyczyściła nos z wągrów. Skóra w dotyku była jedwabiście gładka z lekkim uczuciem liftingu - rewelacja! Podczas zmywania polecam wykonać delikatny masaż twarzy - to dodatkowo "nakarmi" skórę i pobudzi jej metabolizm, nie mówiąc już o dokładnym jej oczyszczeniu.
Polecam ją jednak przede wszystkim jako dodatek do kosmetyków, np. podkładów czy kremów, aby czas jej działania nie skończył się wraz ze zmyciem maseczki. To cenny surowiec, którego właściwości warto wykorzystać na maksa.
Zastosowanie w kosmetykach:
- maseczki - do 100%
- pudry, podkłady itp - 30%
- kremy, mleczka, toniki - do 2%
Niniejszym z ogromną przyjemnością i nieukrywaną dumą wciągam glinki z Kolorówki na listę PEREŁ Made in Poland, akcji zainicjowanej przez Angel: KLIK!
Z dumą tym większą, że przecież nie jest to kosmetyk wyprodukowany przez jedną, konkretną markę, lecz nasz, polski surowiec naturalny.
Jeśli chodzi o pochodzenie glinek z innych sklepów - nie mam pewności, czy są polskie. Mam tę pewność w przypadku sklepu Kolorówka, ale pytajcie sprzedawców o pochodzenie glinek - warto takie rzeczy wiedzieć i świadomie wybierać produkty, które kupujecie.
O pozostałych glinkach opowiem niebawem!
Jeśli chodzi o pochodzenie glinek z innych sklepów - nie mam pewności, czy są polskie. Mam tę pewność w przypadku sklepu Kolorówka, ale pytajcie sprzedawców o pochodzenie glinek - warto takie rzeczy wiedzieć i świadomie wybierać produkty, które kupujecie.
O pozostałych glinkach opowiem niebawem!
Miłego dnia!
Arsenic
Pierwszy raz słysze o bezowej glince ;P
OdpowiedzUsuńHaloizyty rządzą się swoimi prawami, ale to wciąż kolory ziemi. Natomiast w szok wbiła mnie glinka niebieska, czarna i sinokoperkowy lilabeż, jakie niekiedy można znaleźć w różnych sklepach...
UsuńMuszę sobie kupić, koniecznie.
OdpowiedzUsuńJa przez ostatnie dwa wieczory nakładam grubą warstwę glinki białej, to jest NAJLEPSZA maseczka na calutkim świecie. W ogóle nie będę nawet patrzeć na te sklepowe. Fuj.
No tylko tam uważaj z częstotliwością, żeby się nie przesuszyć.
UsuńJa darzę wielką sympatią glinki różową i żółtą, w zależności od pory roku, stanu cery i kaprysu.
robię co mogę by ugasić wulkany przez wyjazdem :D
UsuńKiedyś też się tak ładnie upaćkam glinką, a co!
OdpowiedzUsuńTylko muszę doczytać starsze wpisy co i jak, by jak biedronka potem nie wyglądać ;)
Będę sukcesywnie opisywała różne glinki, to sobie łatwo dobierzesz odpowiednią. A jaką masz cerę?
Usuńułe, to ile jej dodałaś do podkładu? Procentowo?
OdpowiedzUsuńNie ma szans, abym Ci precyzyjnie odpowiedziała ;) "na oko" :P
UsuńA tak poważnie, bardzo niewiele bo glinki dość mocno zmieniają barwę, a że ja bladzioch jestem to średnio mogłam poszaleć.
Beżowej nie znam, i tym większe zaskoczenie, że to glinka z Polski! :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie glinę kupić bo tylko cieplej się zrobiło i już pojawiają się parchy;/
OdpowiedzUsuńJa mam brązową :)
OdpowiedzUsuńKochana dziś poleciała do Ciebie paczuszka więc prawdopodobnie będzie jutro :)
Perełka:) ja również dodałam tę glinkę do mojego podkładu:)a dzis w moje rączki wpadła glinka haloizytowa różowa (która jest brdziej beżowa - bardzo fajny kolorek - jak moja skóra!) i brązowa (nieco ciemniejsza od beżowej).
OdpowiedzUsuńMam je również, różową uwielbiam!
UsuńPogubić się można co i jak z czym ;)
OdpowiedzUsuń