Znów robimy podkład mineralny - tym razem używając gotowych baz kolorystycznych i kosmetycznych
Ja wiedziałam, że gdy napiszę o bazach kolorystycznych z Kolorówki (KLIK), to zsunie się na mnie lawina pytań i próśb o pokazanie "jak to działa".
No to pokazuję :)
Podkład mineralny robiłam na początku października 2012 roku, a więc pół roku temu. Wyglądało to tak:
Użyłam wtedy gotowego zestawu półproduktów, które należało ze sobą porządnie zmieszać, a następnie z wyczuciem dodać tlenek żelaza, czyli barwnik, i jeszcze go modyfikować tlenkami żółtym, niebieskim, zielonym bądź czerwonym aby uzyskać idealną barwę. Udało mi się to i byłam z podkładu bardzo zadowolona, do ostatniego jego okruszka.
Nawiasem mówiąc, ostatnie okruszki skończyły mi się właśnie gdy zaczęłam robić nowy podkład z baz kolorystycznych. Na jednym ze zdjęć poniżej widzicie już niemalże resztkę starego podkładu. Pół roku to genialna wydajność, a przecież sporą część podkładu przerobiłam na puder brązujący dla teściowej i rozświetlacz dla mnie...
Może trochę teorii na początek? Minimum, bo i składników do wykonania tego podkładu potrzebowałam niewiele. Podeszłam do sprawy ambitnie i wyciągnęłam wagę, aby ładnie, czysto sobie powyliczać proporcje... co w praktyce przerodziło się w odmierzanie szczyptami, dodawanie ekstra składników, których na zdjęciu nie widzicie i odprawianie guseł nad moździerzem ;)
Użyłam bazy kosmetycznej SM:
SM Foundation Base Mix
Kliknijcie sobie w nazwę aby przeczytać jej pełny opis. Wybrałam tę bazę, ponieważ nie zależy mi na mocnym kryciu, ale oprzeć się nie mogę satynowemu, miękkiemu wykończeniu, jakie ona obiecuje. Nie znoszę tępego, płaskiego matu na twarzy.
Koloru mojemu podkładowi nadaje Color Blend Beige:
Color Blend Beige
Wyraźne swatche wraz z porównaniem do innych Color Blends pokazywałam w poście o ... Color Blends :) Link we wstępie tego artykułu.
Ten kolor jest dla mnie idealny, ale na wszelki wypadek przygotowałam kolorowe Color Blends - odpowiedniki żółcieni i czerwieni żelazowej, ultramaryny oraz zieleni chromowej. W razie gdyby jednak trzeba było zmodyfikować lekko kolor.
No i oczywiście, skoro mamy tak piękną i słoneczną wiosnę nareszcie, postanowiłam swój podkład wzbogacić filtrem UV, więc dodaję ok. 30% bazy UV Protection:
UV Protection Base
Dzięki tej bazie nie uzyskamy totalnego blokera, ale 30% w końcowym produkcie zapewnia ochronę ok. SPF 18, co jest dla mnie świetnym dodatkiem do filtra nałożonego pod podkład.
Uzbrojona w swatch poprzedniego podkładu na białej kartce biorę się do pracy.
Za pomocą wagi wszystko ładnie sobie odmierzam i wsypuję do moździerza, delikatnie mieszam. Szybko się zorientowałam, że te bazy nie potrzebują moździerza i spokojnie można cały podkład wykonać rozcierając składniki w torebce strunowej. Jak by nie było - te bazy kolorystyczne są już wymieszanymi półproduktami, które za pierwszym razem sama musiałam połączyć za pomocą porządnego i cierpliwego rozcierania w moździerzu.
Za pomocą wagi wszystko ładnie sobie odmierzam i wsypuję do moździerza, delikatnie mieszam. Szybko się zorientowałam, że te bazy nie potrzebują moździerza i spokojnie można cały podkład wykonać rozcierając składniki w torebce strunowej. Jak by nie było - te bazy kolorystyczne są już wymieszanymi półproduktami, które za pierwszym razem sama musiałam połączyć za pomocą porządnego i cierpliwego rozcierania w moździerzu.
Glinka haloizytowa beżowa
Po zmieszaniu wszystkich trzech składników włączył mi się chochlik i doszłam do wniosku, że sprawdzę działanie glinki beżowej dodanej do podkładu.
Sypnęłam jej sobie więc "ociupinkę", roztarłam i powstrzymałam chęć dodania "czegoś jeszcze". Znacie to: "coś bym jeszcze dodała" i żuraw w kufer, żeby wygrzebać z niego coś, co by się nadawało do wzbogacenia podkładu.
No bo tylko trzy składniki i już?
Po dodaniu glinki sprawdziłam kolor na białej kartce obok koloru starego podkładu i okazało się, że jest zbyt ciemny i ziemisty. Dlatego właśnie warto sobie zacząć robić podkład nie od razu z całej bazy, lecz z jej części, którą w takich momentach można do zbyt ciemnego podkładu dodać. Po dodaniu reszty bazy SM, dodałam też do podkładu odrobinę (tak z pół mililitra) Color Blend Yellow:
Color Blend Yellow
Wyglądało bowiem na to, że podkład jest zbyt ziemisty. Przestałam się już w tym momencie bawić też w moździerz i przesypałam wszystko do dużego woreczka strunowego. Stosowanie baz kolorystycznych pod tym względem jest bardzo przyjemne. Łącząc samodzielnie wszystkie półprodukty, które dostajemy w gotowym zestawie, a więc dwutlenek tytanu osobno, mikę i serycyt osobno, do tego tlenki - nie polecam mieszania w torebce strunowej, ani nawet moździerza, najlepszy jest czysty, nowy młynek do kawy.
Po lewej: pierwszy podkład mineralny, robiony w październiku zeszłego roku;
W środku: nowy podkład po pierwszym wymieszaniu;
Po prawej: nowy podkład, końcowy efekt po rozcieńczeniu bazą i dodaniu szczypty koloru żółtego.
|
A tu - baza kosmetyczna, baza kolorystyczna, ewentualnie dodatki takie jak baza anty UV czy glinka. Wsypać do worka strunowego, wymieszać. Gotowe.
Kolor po drugim mieszaniu okazał się idealny. Na kartce wszystkie te odcienie wyglądają na dość ciemne, co jest zresztą ciekawym doświadczeniem pokazującym, że nasza skóra nigdy nie jest całkowicie pozbawiona koloru żółtego, choćby była w najzimniejszym, najbardziej ziemistym odcieniu.
Swatch na dłoni jest praktycznie niewidoczny, ale nałożyłam tego podkładu więcej na kostki:
Podsumowując:
Każda metoda robienia podkładu mineralnego ma swoje plusy (minusów nie widzę, poza oczywistym faktem, że trzeba go sobie zrobić samemu... ale nawet to w istocie jest plusem, jeśli mamy problem z doborem koloru w drogerii).
Gotowe zestawy do zrobienia podkładu, takie jak ten, z którego korzystałam za pierwszym razem, o takie:
...polecam Wam na początek przygody z własnoręcznie robionymi minerałami. Przekornie, bo teoretycznie łatwiej jest zrobić podkład za pomocą jedynie bazy kosmetycznej zmieszanej z bazą kolorystyczną.
Nie uwierzę jednak, że jeśli skłaniacie się ku zrobieniu swojego pierwszego podkładu mineralnego, to nie interesuje Was działanie poszczególnych składników. Mając do czynienia z półproduktami pakowanymi osobno, które trzeba samodzielne ze sobą połączyć, a w dodatku z wyczuciem dodać kolor - uczycie się, zdobywacie doświadczenie, z którym później będzie Wam już tylko łatwiej bawić się i eksperymentować.
Wiedząc, jakie są zasady modyfikowania kolorów podkładu i znając też już swój idealny kolor, będzie Wam też łatwiej dobrać sobie bazę kolorystyczną, już gotową. Będzie też o niebo łatwiej Wam wybrać rodzaj bazy i podjąć decyzję o tym, czy ją chcecie jeszcze czymś ulepszać, czy wystarczy Wam najprostsza metoda - baza podkładowa + baza kolorystyczna.
Ach, miałam Wam jeszcze pokazać jak wygląda podkład na twarzy - zdjęcie robiłam na potrzeby innego posta, o pudrze brązującym, ale daje ono niezłe pojęcie też o tym, jak wygląda ten podkład nałożony na filtr SPF50 z Organicum Sun (o filtrze pisałam tutaj: KLIK!).
Na twarzy mam mój nowiutki podkład mineralny + puder brązujący, którego DIY spodziewajcie się niebawem. Nie używałam rozświetlacza ani niczego matującego na to wszystko. Jestem z tego podkładu strasznie zadowolona, moim zdaniem prezentuje się świetnie na skórze, a co dla mnie najważniejsze - w świetle dziennym, ostrym, słonecznym, wygląda bardzo naturalnie.Swój podkład trzymam w czystym, wymytym porządnie po starym podkładzie, pudełku z Lily Lolo - trzyma się jeszcze świetnie i bardzo je lubię z uwagi na zasuwane wieczko, ograniczające syfienie podkładem wszystkiego dookoła.
Pytania? Uwagi? Prośby i skargi? :) Śmiało piszcie tu w komentarzach lub na maila: galiszkiewicz@arsenic.pl - odpowiem w wolnym czasie tak wyczerpująco, jak tylko się da ;)
Pozdrawiam Was serdecznie,
Arsenic