Mgiełka nawilżająca do włosów z aloesem, żelem hialuronowym i niacynamidem
...a także do cery w upalne dni. Kluczem do stworzenia tej MGIEŁKI jest dobór odpowiedniej butelki z "psiukaczem", który nie zastrajkuje w momencie naciskania go i nie bluzgnie ostrym strumieniem prosto w oko. Wiecie może, dlaczego butelki dotąd rozpylające przeuroczą mgiełkę nagle po wlaniu do niej specyfiku własnej roboty się psują?
Mniejsza o to.
Po tym, jak wykończyłam do cna serum-wcierkę z Kolorówki (KLIK!) chodził za mną pomysł stworzenia własnego, porządnego nawilżacza, którym mogłabym poratować skórę głowy po umyciu włosów, a także końcówki włosów w trakcie dnia, gdy czuję że zaczyna je suszyć.
Z tą myślą kupiłam ostatnio kilka genialnych nawilżaczy, m.in. stary dobry żel hialuronowy, który dodaję do wszystkich mazideł, jakie robię, a także d-pantenol i witaminę B3, czyli niacynamid.
D-pantenol (D-panthenol) jest prowitaminą B5. D-pantenol bardzo łatwo wnika w głąb skóry, włosów i paznokci. Przenika naskórek, gromadzi się w skórze właściwej i zmienia się w witaminę B5 czyli kwas pantotenowy.D-pantenol odgrywa ważną rolę w pielęgnacji włosów, bowiem jest wchłaniany przez Włosy przez co nabierają połysku, są gładsze i zdrowsze. D-pantenol również ma zastosowanie w preparatach do pielęgnacji paznokci.
Niacynamid, wit. B3 - stosowana w odżywkach i balsamach do włosów, poprawa kondycję włosów, ogranicza ich nadmierne wypadanie, pomocna przy zwalczaniu łupieżu.
Ponadto mgiełkę wzbogaciłam ekologicznym żelem z aloesu, który znany jest ze swojego zbawiennego działania na włosy i skórę głowy, a bazę dla mgiełki stanowi hydrolat rozmarynowy, który pielęgnuje włosy i skórę głowy, stymuluje wzrost włosów i zwalcza łupież. Poza tym posiada działanie regenerujące i antybakteryjne.
W sklepie ecospa.pl skusiłam się na niego zachęcona certyfikatem EcoCert, który gwarantuje, że surowiec z którego wykonano hydrolat pochodzi z upraw ekologicznych - a co, jak kupować to porządnie.
Moja mgiełka jest więc bombą witaminową, silnie nawilżającą i regenerującą zarówno skórę głowy jak i włosy. I - co lubię najbardziej - nie jest to tylko i wyłącznie produkt do włosów, równie świetnie nawilża skórę twarzy czy wszelkie przesuszone miejsca potrzebujące regeneracji.
Składniki i proporcje na Mgiełkę nawilżającą (na ok. 60 ml) :
- hydrolat rozmarynowy 78% - (46,8 ml)
- aloes - 10% (6 ml)
- żel hialuronowy - 5% (3 ml)
- B3 - 5% (3 ml)
- d-pantenol - 1% (0,6 ml)
- olejek z drzewa herbacianego - 3 krople
- feog - 10 kropli
Olejek z drzewa herbacianego i konserwant razem teoretycznie dopełniają do 100%. Radzę nie rezygnować z konserwantu - brzmi i kojarzy się źle, ale uwierzcie mi, że zanieczyszczona mikrobiologicznie wcierka powinna się Wam kojarzyć jeszcze gorzej.
Dzięki konserwantowi Mgiełka nawilżająca ma termin ważności ok. 4 miesiące.
Z olejku z drzewa herbacianego możecie zrezygnować, jeśli go nie lubicie - ja lubię jego zapach i działanie antybakteryjne, i przeciwłupieżowe, dlatego sobie nie żałuję.
Możecie zamiast niego dać sobie również olejek cedrowy, który będzie fajnie współgrał z hydrolatem rozmarynowym i razem stworzą silną broń przeciwko wypadaniu włosów.
Wszystkie składniki ładnie rozpuszczają się w wodzie, nie trzeba ich podgrzewać ani długo mieszać. Cały proces tworzenia tej mgiełki można zamknąć w zdaniu: wlać wszystko do jednej zlewki, zamieszać i już. :)
Polecam wcierać sobie ów specyfik w skórę głowy po każdym umyciu włosów - mgiełka jest bardzo lekka, nie przetłuści skóry głowy a wręcz przeciwnie, wyreguluje pracę gruczołów.
Jeśli nie myjecie włosów codziennie - tak jak ja - a macie je długie, często pewnie borykacie się z przesuszającymi się końcówkami włosów, ta mgiełka pozwoli im odżyć, wystarczy spryskać nią włosy.
Co więcej, mgiełka świetnie sprawdza się jako wygodny nawilżacz do twarzy - tzn. jest wygodny, jeśli wasz atomizer nie wali mocnym strumieniem prosto w oko, lecz rozpyla delikatną mgiełkę... Można jej używać też jako toniku.
I wreszcie - moje ulubione zastosowanie - po prysznicu lub kąpieli baaardzo polecam opryskać ciało tą nawilżającą mgiełką i w jeszcze wilgotną skórę wetrzeć oliwkę lub tłusty balsam. Cud, miód i rewelacja! Nie obiecuję bajerów w rodzaju wymazanych rozstępów po tygodniu czy zlikwidowanego cellulitu w jeden wieczór, ale zobaczycie jak wspaniale wygląda porządnie nawilżona skóra. Co więcej, mgiełka zastosowana przed nałożeniem balsamu czy oliwki wspomaga ich aplikację - jeśli więc macie "tępy" balsam, którego nie możecie zużyć ze względu na beznadziejną konsystencję, spróbujcie zaaplikować go na wilgotną od tej mgiełki skórę. Pójdzie jak po maśle.
W planach mam jeszcze stworzenie porządnej odżywki do włosów bez olejów w składzie - przymierzam się pomału do henny. Dam Wam znać, jak mi idą eksperymenty :)
Miłego dnia!
Arsenic