SPA ze spożywczaka: ekspresowa maseczka gdy zwisa, szorstkie i be

Domyślacie się, co tym razem sobie napakowałam na twarz? ;)




Tak, to marchewka! Daucus carota.
Korzeń marchwi zawiera odżywcze cukry-węglowodany (4-10%, m.in. sacharozę i glukozę), białko, liczne karoteny (8-22 mg, prowitamina A α- i β-karoten), olejek lotny, witaminy B1 i B2 (0,06 mg), B6, C (6-10 mg), E, H, K, PP (0,05 mg) oraz wapń, żelazo, miedź i fosfor, a także pektyny. Dlaczego więc jej sobie na nałożyć na twarz? ;)

Wiecie jak to jest z naszym organizmem. Gdy coś szwankuje, czegoś brak - w pierwszej kolejności dany pierwiastek czy związek "wyciągany" jest ze skóry. To zawsze ona pierwsza cierpi i po skórze od razu widać, że za chwilę - jeśli braku nie uzupełnimy - pojawi się spory problem.



Tak jest np. w pierwszych stadiach anemii, które mogą przerodzić się później w coś poważniejszego. Skóra takiej osoby jest blada, szorstka, traci jędrność. To dlatego, że organizm pobrał wszelkie potrzebne mu do funkcjonowania minerały właśnie ze skóry, po to aby np. mózg czy serce mogły nadal pracować, mimo niesprzyjających warunków.
Niestety, w drugą stronę nie działa to już tak fajnie ;) Gdy dostarczamy dość mikroelementów i witamin, w pierwszej kolejności są one rozprowadzane po wszystkich organach wewnętrznych, często są odkładane lub wydalane - a skórze dostaje się już totalny nadmiar. Dlatego ważne jest wspomaganie jej maseczkami - z zewnątrz.



Maseczka karotkowa:

Idziemy na targ i odstawiamy scenkę z wyborem idealnego dla nas kształtu i rozmiaru korzenia. 
Nastepnie w domu szybko trzemy go na tarce (ja preferuję tę o najmniejszych oczkach, aby wyszła po prostu papka a nie wiórki). 
Nakładamy papkę na oczyszczoną twarz i relaksujemy się przez 15 minut.
Potem wszystko zmywamy letnią wodą i wklepujemy swój ulubiony krem.

Taka maseczka odżywia skórę, której często czegoś tam brak w diecie. Przywraca elastyczność i jędrność. Skóra jest gładka i miękka. Maseczka taka wspomoże również gojenie się drobnych ran, więc sprawdzi się w przypadku cer trądzikowych, a nawet w przypadku jednego pryszcza ;)
Zawarty w marchwii olejek lotny i witaminy działają przeciwzapalnie i łagodząco na schorzenia skóry. 

Nie trzeba się obawiać, że maseczka zmieni nas w pomarańczowolicą niunię - barwnik nie wnika w skórę, bardzo łatwo można go zmyć letnią wodą. 



Jeśli marchwiowa papka po starciu na tarce jest zbyt rzadka (tak się dzieje, gdy nie wkładamy wystarczającej siły w tarcie), możemy dosypać do niej odrobinę pudru jedwabnego, ew. drobno zmielonych płatków owsianych.
Jeśli jest zbyt gęsta, "wiórowata", można zmieszać ją z łyżeczką miodu.

Polecam, skóra widzi różnicę!

Miłego dnia,
Arsenic


15 komentarzy:

  1. Ja stosuję taką maseczkę ale do marchewki dodaję jedno żółtko. Skóra na twarzy od razu dziękuję mi za taka dawkę dobroci cudownym wyglądem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dobry pomysł! Dzięki, wypróbuję niebawem :)

      Usuń
  2. Super pomysł, zrobię dziś:) Mam hopla na punkcie maseczek, choć ostatnio królowały te z glinką zielona i spiruliną. Mała odmiana dobrze mi zrobi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno - im różnorodniej, tym lepiej dla skóry :)
      A z glinkami uważaj, nie można ich stosować częściej niż 1-2 razy w tygodniu, bo wysuszają.

      Usuń
  3. Już dzisiaj zrobię sobie marchewkową maseczkę. Tylko, że ja dodam jeszcze miodu, bo mam cerę suchą jak wiór :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to rozpieszczaj swoją cerę, rozpieszczaj! ;)

      Usuń
  4. "Idziemy na targ i odstawiamy scenkę z wyborem idealnego dla nas kształtu i rozmiaru korzenia." - padłam, wstałam i jeszcze raz padłam :)
    A o maseczce z samej marchewki jeszcze nie słyszałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chichrałam pisząc to ;)
      Ale tak właśnie jest - czasami widząc, z jakim namaszczeniem niektóre panie wybierają marchew czy ogórki w sklepie, nie daję rady powściągnąć galopującej wyobraźni ;)
      Maseczka jest świetna, zauważalnie ujędrnia skórę i zaopatruje ją w witaminy. A taniej już chyba nie będzie.

      Usuń
    2. Chyba mnie skusisz ;) Ale na pewno przy regularnym stosowaniu nie wpłynie na kolor skóry? Bo lubię moją bladość ^_^

      Usuń
    3. Hmm, a czy Ty rzeczywiście potrzebujesz tego, co oferuje taka maseczka? Może u Ciebie lepiej się sprawdzi np. ogórkowa? ;)

      Usuń
  5. słitaśnie wyglądasz, mua! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że korci mnie ta maseczka, szczególnie swoją prostotą :P
    W ogóle wszystko co piszesz "natycha" (czy tak się odmienia natchnienie?) mnie do robienia własnych kosmetyków maści wszelakiej, a szczególnie cieni :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natchniewa? Nie wiem :D
      A dziękuję za miłe słowa, maseczkę gorąco polecam - czyste zdrowie i w dodatku działa.

      Usuń
  7. Cholerka! Nie pomyślałam, że tak można.... :]
    Kilka dni temu, robiłam muffiny marchewkowe i mi chłopak natarł tyle marchwi, że nie dałam rady upchać w ciasto i wczoraj wywaliłam resztę, która została, bo już nie mogłam zjeść. Ajj.. ;/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger