DIY: szampon z zieloną herbatą



W recenzji szamponu Organics z zieloną herbatą obiecałam Wam, że za jakiś czas pokażę jak zrobić swój własny szampon na bazie zielonej herbaty właśnie i z równie łagodnymi detergentami w składzie, czyli coś dla takich wrażliwców jak ja :)

Potrzeba matką wynalazku, więc mój szampon charakteryzują trzy podstawowe cechy:


  1. Jest łagodny jak aniołek, żeby skóra głowy nie piekła i nie szczypała
  2. Jest napakowany dobrymi substancjami, bo kto mi zabroni luksusu
  3. Musi się pienić jak wariat, ze względu na mojego Mężczyznę, który tę cechę uważa za kluczową we wszelkiego rodzaju substancjach myjących. Bo jak coś się nie pieni, to znaczy, że nie myje, albo nie wiadomo, w którym miejscu dokładnie myje, albo też czy aby na pewno myje wystarczająco porządnie.
Z powodu punktu trzeciego więc od pewnego czasu używam w moich samoróbkowych szamponach dwóch detergentów jednocześnie: Kokoiloizetionianu sodowego oraz Poliglukozydu kwasów oleju kokosowego. Oba składniki można dostać w sklepie Zielonyklub.pl.


Kokoiloizetionian sodowy - Sodium Cocoyl Isethionate (SCI)
Dla wielu osób ten surfaktant jest najbardziej ulubionym. Niektórzy twierdzą, że gdyby musieli wybrać tylko jeden środek, wybraliby właśnie ten. Wytwarzany jest z oleju kokosowego i zawiera domieszkę kwasów tłuszczowych pochodzących z oleju kokosowego, co w efekcie daje wiele korzyści dla włosów i skóry. Jest anionowym środkiem powierzchniowo czynnym, przyjazny dla środowiska, biodegradowalny. Bardzo łagodny dla włosów, skóry i oczu. Daje gęstą, luksusową pianę, także w twardej wodzie.
Jest wyśmienity do produktów do mycia i czyszczenia ciała i skóry. Świetnie rozpuszcza bród i tłuszcz w wodzie, pozostawiając skórę i włosy czyste. Nie wysusza, daje przyjemne, jedwabiste uczucie na skórze. Jest dobry dla każdego typu skóry i włosów.
Być może jedyną wadą jest to, że raczej nie da się przy jego użyciu zrobić przezroczystego szamponu czy żelu pod prysznic. Ale za to forma stała pozwala na takie zastosowania jakie byłyby niemożliwe w przypadku środków w postaci płynnej.
Kokoiloizetionian sodu występuje w różnych formach i niektóre z nich mogą nastręczać więcej problemów w pracy. W naszym przypadku jest to proszek w postaci bardzo drobnych perłowych granulek, z którymi o wiele łatwiej pracować, dają większe możliwości i łatwo się rozpuszczają.
Składnik można użyć w szamponach do włosów, płynach do kąpieli, żelach pod prysznic, piankach do golenia, mydłach, produktach dla dzieci, mleczkach do demakijażu i innych. Zalecane użycie 3 – 20%. Rozpuszcza się w wodzie (w ograniczonym stopniu) i środkach powierzchniowo czynnych.


Coco-Glucoside (Poliglukozyd kwasów oleju kokosowego)
Coco-Glucoside jest niejonowym środkiem powierzchniowo czynnym, który może być używany jako środek pianotwórczy, odżywka lub emulgator. Jest chętnie stosowany w produktach organicznych, ponieważ jest zdrowszy dla skóry, bezpieczny dla środowiska i całkowicie biodegradowalny. Nie zawiera parabenów, siarczanu laurylowego, sulfatów, formaldehydu czy dietanoloamidów.
Otrzymywany jest na bazie oleju kokosowego i cukrów owocowych. Ma doskonałą dermatologiczną kompatybilność ze wszystkimi typami skóry i jest bardzo łagodny. Według testów porównawczych jest najbardziej łagodnym dla skóry środkiem powierzchniowo czynnym. Bardzo dobrze rozpuszcza się w wodzie, stabilny chemicznie i niewrażliwy na zmiany pH.
Najczęściej wykorzystywany jest jako „wzmacniacz” piany w produktach do mycia i pielęgnacji włosów i ciała. Poprawia konsystencję. Wyśmienicie usuwa zanieczyszczenia ze skóry i włosów. Bardzo dobrze działa jako emulgator. Umożliwia połączenie z wodą substancji nierozpuszczalnych lub trudno rozpuszczalnych w wodzie – ekstraktów roślinnych, olejków eterycznych i zapachowych a nawet maseł i ciężkich olejów.
Zalecane użycie: Szampony do włosów i żele do mycia ciała 30 – 45%. Łagodne mleczka do mycia twarzy i demakijażu 15 – 25%. 
Pokażę Wam dziś wersję absolutnie podstawową szamponu po to, abyście mogli ją sobie dowolnie modyfikować w zależności od potrzeb i fantazji.  Przepis jest banalnie prosty i sprowadza się w istocie do mocnego naparu z zielonej herbaty w żelu z dodatkiem detergentów. Koniec przepisu.


  • mocny, wystudzony napar z zielonej herbaty - ok. 50 ml
  • coco-glucoside - ok 50 ml
  • Kokoiloizetionian sodowy - ok. 5 ml (może być nawet i 20 ml w tym układzie, ale stworzy to w połączniu z coco-glucoside pianę iście strażacką... Polecam jednak 5 ml)
  • pantenol - ok. 2 ml
  • guma ksantanowa - ok. 0,5 ml
  • konserwant - 20 kropli


Cały proces tworzenia szamponu pokazałam w tym filmiku:



Wzbogaciłam swój szampon m.in. dodatkiem ekstraktu z aloesu. Bo czemu by nie? Dodaję tam również witaminy - a konkretniej niacynamid oraz witaminę E - a także alantoinę i olejek eteryczny lawendowy dla zapachu. 
Wy możecie dodać cokolwiek, co dobrze służy Waszym włosom.



Moja ciocia zwróciła mi uwagę na to, że szampon o tak ciemnym kolorze, nadanym mu przez napar z zielonej herbaty, może wpływać na kolor jasnych włosów. Nie jestem w stanie tego sprawdzić, ale uczulam Was, abyście potem nie miały do mnie pretensji, że macie zielone włosy ;)
Wiem, że pokrzywa i napary z czarnej czy czerwonej herbaty zmieniają kolor włosów - nie wiem natomiast, czy napar z herbaty zielonej zadziała podobnie. Jeśli wiecie coś na ten temat, dajcie mi proszę znać.

Sprawdźcie pH gotowego szamponu - powinno być lekko kwaśne lub neutralne. Jeśli jest zbyt zasadowe, dosypujecie kwas cytrynowy do wyregulowania pH.
Kwas cytrynowy może rozjaśnić barwę gotowego szamponu, ale raczej nie do tego stopnia, by stał się zupełnie przejrzysty.

Dlaczego w ogóle wybrałam napar z zielonej herbaty? Bo sam w sobie zawiera tyle dobroci, co pół sklepu z półproduktami kosmetycznymi ;)

Zielona herbata powstaje z młodych niesfermentowanych listków suszonych tuż po zbiorze. Jest bogata w polifenole, kofeinę, taninę, żelazo, wapń, potas oraz witaminy A, C, B, E i K.

Najważniejszym składnikiem herbaty powodującym jej dobroczynne działanie na urodę są polifenole. Są to związki chemiczne o działaniu przeciwutleniającym (usuwające wolne rodniki), które w dodatku działają silniej niż witaminy C i E.


Ekstrakt z jej liści potrafi zahamować nadmierną aktywność gruczołów łojowych odpowiedzialnych za przetłuszczanie się skóry i tworzenie wyprysków. Dzięki swoim właściwościom normalizującym pracę gruczołów łojowych herbata jest też składnikiem preparatów do pielęgnacji skóry głowy i włosów przetłuszczających się i skłonnych do łupieżu.


Oprócz działania przeciwutleniającego herbata wykazuje też silne właściwości przeciwzapalne i antybakteryjne. 

Wzmacnia też włosy, przyspiesza ich wzrost i przeciwdziała ich wypadaniu dzięki występowaniu naturalnej kofeiny w zielonej herbacie. Aktywuje ona czynniki wzrostu włosów i stymuluje ich cebulki. 

Do swojego szamponu, jak wspomniałam, dodałam również kilka kropli olejku lawendowego. Jest to olejek eteryczny o iście magicznych właściwościach pomagających zwalczać depresję - a to mi bez wątpienia jest potrzebne u progu jesieni, pory roku zawsze budzącej we mnie ukrytego Kłapouchego.



Ponadto, lawenda ma działanie odkażające, antybakteryjne, przeciwgrzybiczne - a to jest zawsze mile widziane w szamponach. No i ten zapach...! 

Z uwag technicznych - szampon pieni się bardzo mocno, dzięki zastosowaniu kokoiloizetionianu sodowego. Jeśli nie potrzebujecie mocnej piany, z powodzeniem wystarczy sam Coco-glucoside aby stworzyć szampon myjący tak jak myć powinien.

Nie radzę rezygnować z konserwantu. Kosmetyki na bazie wody błyskawicznie ulegają nadkażeniom bakteryjnym. Dzięki użyciu odpowiedniej ilości konserwantu, Wasz szampon jest zdatny do użycia przez ok. 6 miesięcy. 
1 kropla FEOG waży 0.04 g - wystarcza na zakonserwowanie od 4 do 8 gramów kosmetyku, czyli na 50 ml (40 g) kosmetyku nalezy użyć od 5 do 10 kropel FEOG. 

Przedstawiony tutaj bazowy przepis jest doskonałym punktem wyjścia do tworzenia również innych "myjadeł", jeśli potrzebujecie takich do innych części ciała ;) Wystarczy tak skomponować dodatki, aby odpowiadały potrzebom np. Waszej cery. 
Przykładowo, zamiast aloesu, możecie sobie dodać olejku rumiankowego, aby cieszyć się własną wersją żelu do mycia twarzy Sylveco, o którym pisałam tutaj: KLIK!




Życzę Wam miłych wrażeń podczas tworzenia własnych szamponów, a ja już obmyślam plan wykorzystania pozostałej ilości naparu z zielonej herbaty :) 

Jeśli jesteście ciekawi, jak się szampon pieni w rzeczywistości i jak się sprawdził na włosach kręconych i farbowanych - zapraszam na bloga Angel: KLIK! która miała już okazję ów szampon przetestować :)

Ściskam
Arsenic

58 komentarzy:

  1. Podziwiam cię,jesteś wyjątkową psjonatką, skoro chce ci się własnoręcznie robić szampon do włosów:)Ja na takie rzeczy jestem zbyt wygodna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to się wzięło z potrzeby i po części też z wygodnictwa - moja skóra głowy bardzo źle reaguje na SLS i SLES, więc przekopawszy drogerie i sklepy przeróżne w poszukiwaniu odpowiedniego i taniego szamponu złożyłam broń i zaczęłam robić szampony sama. Jest wygodniej, łatwiej, taniej, mniej stresująco i mogę tam wmieszać cokolwiek chcę ;)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc ze skórą głowy też mam problemy od czasu do czasu, ale u mnie wystarczy do ukojenia szampon dla dzieci. Na szczęście:).

      Usuń
  2. świetny przepis,dzięki wielkie za podzielenie się, ja bym z chęcią spróbowała ale może poczekam na jakąś odważniejszą blondynkę,która się wypowie nt. tego barwienia włosów:):):)
    mi w zielonym nie jest do twarzy za bardzo:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast naparu z zielonej herbaty polecam blondynkom napar z rumianku albo po prostu zwykłą wodę demineralizowaną. Ten przepis można niemal dowolnie modyfikować i stworzyć wersję dla każdego rodzaju włosów.

      Usuń
    2. o...z rumiankiem może faktycznie? dzięki.
      doskonale rozumiem Twoją niechęć do sls, sles. ja dopiero niedawno odkryłam,że to one były winowajcą wszelkiego spustoszenia mojej skóry i włosów. metodą eksperymentalną moja skóra jak już wiesz pokochała naturalne mydła, nie wyobrażam sobie już życia bez nich. natomiast włosy z dostępnych na rynku zaakceptowały szampon hipp dla dzieci.

      Usuń
  3. Dla mojej rodzinki i dla mnie jak znalazł, będę kręcić. Dzięki za inspirację:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawił mnie ten szampon z zielonej herbaty. On jest rzadki czy gęsty jak zwykły sklepowy szampon?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie tak gęsty, jak tylko chcesz :) Wszystko zależy od tego, ile dodasz do niego gumy ksantanowej. Mój szampon jest dość lejący, ale nie na tyle, aby wyciekał pomiędzy palcami.

      Usuń
    2. A to fajnie :) Dziękuję.

      Usuń
  5. A czy masz może jakąś sprawdzona recepturę na płyn do kąpieli? Ze względu na to, że nie stosuje specyfików z SLSami a kupienie płynu do kąpieli be z nich w rozsądnej cenie jest niemożliwe zaczęłam się zastanawiać nad zrobieniem własnego. Chodzi mi o płyn, który przede wszystkim będzie się dobrze pienił, nie musi być jakoś specjalnie pielęgnujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprościej i najtaniej przy okazji będzie zmodyfikować ten przepis rezygnując z glukozydu i zostawiając sam kokoiloizetionian sodowy - to on odpowiada za pienienie się produktu. Trzeba go dodać po prostu więcej, wtedy płyn będzie się pienił naprawdę wybitnie.
      Napar z zielonej herbaty jest tani, więc on może w składzie zostać, podobnie jak zagęstnik, czyli guma ksantanowa.
      Jeśli zależy Ci na barwie, polecam barwniki CP ze sklepu Zielony Klub: http://zielonyklub.pl/barwniki/barwniki-cp.html
      Natomiast zapachy - albo też Zielony Klub, albo kilka kropli olejku eterycznego bezpośrednio do kąpieli.
      Za jakiś czas pewnie zrobię taki płyn do kąpieli i pokażę go na blogu, ale już możesz kombinować :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź :-D Na pewno będę kombinować, tylko muszę dokończyć sól z morza martwego którą póki co stosuję do kąpieli.

      Usuń
  6. Świetny przepis:) Podziwiam twoje zaangażowanie:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno wypróbuję :)Nie mogę się doczekać kolejnych przepisów!

    OdpowiedzUsuń
  8. O jak ja się cieszę że trafiłam na Tego bloga:)
    Super przepis będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo ciekawy sposób na własnej rpboty szampon i to naturalny;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super przepis - widziałam, że Angel chwali więc korci mnie by spróbować! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj i daj znać jak się sprawdza u Ciebie :)

      Usuń
  11. A ja się zastanawiałam, co to też widnieje na pierwszym zdjęciu, różne rzeczy mi przychodziły do głowy łącznie z zasyfionym akwarium :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście i z logiką, i z czystością akwarium u mnie jest jeszcze dobrze ;D

      Usuń
    2. hehehe... no właśnie... jak moja wyobraźnia zaczyna SZALEĆ... podpieram się logiką... i odpowiedź była gotowa :)

      Usuń
  12. Bardzo ciekawy przepis, muszę go wykorzystać. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. CHcialabym wykonac olejek myjacy na bazie babydream oliwki. (Cos podobnego do olejku z BU). Czy byøabys w stanie podac jakis przepis na to..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co pamiętam, ich olejki myjące to sam olej słonecznikowy + emulgator i opcjonalnie olejek eteryczny. Proponuję spróbować glyceryl cocoate - do kupienia za grosze chyba w każdym sklepie z półproduktami. Jego zalecane stężenie to max. 10%, czyli na 90 ml oleju bierzesz 10 ml emulgatora.
      Olejku eterycznego wystarczy kilka kropli.

      Usuń
    2. dziekuje bardzo za pomoc:)

      Usuń
  14. oo nowy przepis! super, na pewno kiedyś wypróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow, zaciekawiłaś mnie tym szamponem. Jeszcze niedawno sam "płodziłem" domowe szampony z półproduktów, jednak około 60-70% gotowych miksów lądowało w kanalizie. Zawsze coś mi nie pasowało, przede wszystkim "tępy efekt" w trakcie mycia, co skutkowało wzmożonym wyrywaniem i wypadaniem włosów.
    Na "Sodium Cocoyl Isethionate" czaiłem się bardzo długo i chyba wkońcu go zakupię i zacznę mieszać na nowo :-) Liczę, że da on szamponowi poślizg na włosach.
    Napisz, proszę czy poza dobrym pienieniem się nie ma efektu "tępych" włosów i wyrywania podczas mycia Twoim szamponem.
    Ja osobiście do swojego szamponu wrzuciłbym jako "bazę" te dwa detergenty + ewentualnie kapkę "Cocamidopropyl Betaine", a zamiast zielonej herbaty jakiś gotowy eliksir/nalewkę ziołowe (są takie na Allegro). Do tego aloes i np. kompleksy roślinne z Naturalis Kosmetyki dla mega wzmocnienia (mi niestety kłaki wypadają :(( )

    Pozdrawiam,
    Paweł

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kokamidopropylo betainą to byłby już chyba nadmiar szczęścia, te dwa detergenty współgrają i uzupełniają się wyjątkowo dobrze. Ten w proszku daje naprawdę porządną pianę i ogólnie komfort używania szamponu, właśnie łącznie z poślizgiem, ale używany samodzielnie może być nieco zbyt wysuszający i silny, stąd bazowanie na coco glucoside.
      Nie, właśnie ten przepis nie daje tego tępego efektu, włosy też nie "piszczą" po umyciu ;) Odczucia są całkiem podobne do mycia zwykłym szamponem drogeryjnym, pomijając oczywiście kolor.
      Z nalewkami uważaj - te bazujące na alkoholu mogą na dłuższą metę bardziej zaszkodzić skórze głowy i włosom, niż pomóc, a ja w ogóle jestem raczej zwolenniczką ładowania mocniejszej pielęgnacji do masek, odżywek i mgiełek maści wszelakiej, niż do szamponów.
      Dobrym pomysłem jest też dodanie do tego przepisu kapki oleju, mam zamiar tak zrobić następnym razem - waham się pomiędzy arganowym a kokosowym.

      Usuń
    2. Zamówiłem i czekam na dostawę 2 wyciągów ziołowych Bonifratrów:

      http://produktybenedyktynskie.com.pl/bonifratrzy-antipsor,3,1000,1000

      http://produktybenedyktynskie.com.pl/bonifratrzy-wyciag-ziolowy,3,1000,1004

      Składy są fajne i bez alkoholu. Mogą służyć jako bazy (zamiast wody/hydrolatów) lub uzupełnienia kosmetyków.

      Chciałem jeszcze swymi pazernymi łapami ;-) wrzucić do koszyka ten eliksir:

      http://produktybenedyktynskie.com.pl/eliksir-na-wzmocnienie-wlosow,3,1000,1010

      ale muszę póki co oszczędzać, tym bardziej, że Angel odgrażała się, że zrobi reckę jakiegoś super szamponu, na który powininem sobie "uciułać" 80 zeta :-)))

      Surfaktanty już zakupione, inne półprodukty też. Nawet zaszalałem i kupiłem wagę jubilerską za jakieś 8 zeta na Allegro, hehe. Wrzesień upłynie pod znakiem kręcenia.

      Arseniczq, Ty też kręć i dziel się swoją wiedzą i doświadczeniami!

      Pozdrawiam,

      Paweł

      Usuń
    3. Kręcę, kręcę, zajrzyj tu jutro :)
      Angel pewnie chodziło o ten szampon: http://arsenicmakeup.blogspot.com/2013/08/organics-beauty-green-tea-shampoo.html
      Skład ma rzeczywiście niezły, choć nie lubię mentolu w szamponach, uważam to za tanią sztuczkę. Ale 80 zł za niego nie dam, bo potrafię - jak wyżej - stworzyć swój szampon z zieloną herbatą ;)

      Eliksir na wzmocnienie jest niezły ale raczej do maski czy odżywki, w szamponie go szkoda :)

      Usuń
    4. Aaaaaaaaaa, ten szampon umknął mej uwadze ze względu na ilość surfaktantów w nim i ogólnie ze względu na mało szałowy skład (w mej skromnej opinii).
      Szampon przy minimalnej ilosci substancji myjących powinien dobrze się rozprowadzać, dobrze usuwać zanieczyszczenia dnia codziennego, nie powodować kołtunienia i wyrywania włosów. Odrobina kluczowych ekstraktów tudzież olejków nie zaszkodzi, ale to generalnie wszystko.
      Ciekaw jestem jaki olej do swego szamponu postanowiłaś dodać.

      Wiem, że nie na temat, ale chciałem się podzielić z Tobą i Twoimi Szanownymi Czytelniczkami króciutkim opisem pewnego produktu (w sumie jego klonów jest dosyć sporo). Chodzi mi o balsam/odżywkę/maskę do włosów syryjską, której bazą (emulgatorem; łącznikiem wszystkich składników) jest wosk pszczeli, a do tego mamy w składzie: olej z oliwek, olej laurowy, olej z czarnuszki, olej kukurydziany, olej ze słodkich migdałów, olej sezamowy, itp. Jak napisałem wcześniej, odmian jest kilka i generalnie składy różnią się 1-3 składnikami. Można poszukać na Allegro takich produktów pod hasłami: "7 oils", "7 olejów", "7 olei", "siedem olejów".

      Ja zaopatrzyłem się w taki:
      http://allegro.pl/naturalny-balsam-do-wlosow-7-olejow-regeneracja-i3469212573.html

      Wcześniej miałem podobny w formie maski. I pomimo tego, że mam cienkie włosy, przetłuszczającą się skórę głowy, to działał super. Dla najlepszych efektów warto potrzymać 10-20 minut. Baza (czyli wosk pszczeli), o ile nie jesteśmy na ten składnik uczuleni, jest super rozwiązaniem, bo to natura, która scala nam te wszystkie dobroczynne oleje w postać fajnej odżywki, która może służyć jako baza do mieszania i dodawania ekstraktów, glinek, witamin, itp.

      No, dobra, kończę, bo mnie tu oskarżą o spammowanie :-p

      Pozdrawiam serdecznie,

      Paweł

      Usuń
  16. A jak ze zmywaniem olei? Czy o tym mozna w ogole zapomniec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym szamponem można zmywać nawet brudne naczynia ;)

      Usuń
    2. Ooooooo, a tak apropopo zmywania naczyń... Kilka lat temu natknąłem się niejednokrotnie na wypowiedzi użytkowników różnych for kosmetycznych, iż płyn do mycia naczyń "Ludwik" potrafi wyleczyć z najbardziej odpornych postaci łupieżu... Chyba nie muszę komentować opinii innych użytkowników, którzy takie "rewelacje" traktowali conajmniej z przymrużeniem oka.

      Dziś sobie zmywam naczynia balsamową wersją "Ludwika" i zerkam na skład, a tam:

      * 5-15% anionowych środków powierzchniowo czynnych (pewnie SLS)
      * < 5% niejonowych środków powierzchniowo czynnych (pewnie jakieś glukozydy)
      * < 5% amfoterycznych środków powierzchniowo czynnych (Cocamidopropyl Betaine albo coś tego typu)
      * konserwanty
      * 2 barwniki
      * zapach + limonene

      Czyli... tragedii nie ma i może od biedy służyć jako szampon :-)

      A tak na poważnie - żartowałem ;-) Nigdy bym tym włosów nie umył. No, chyba że... :-)

      Usuń
    3. Tragedią jest to, że dzisiejsze szampony drogeryjne niczym się nie różnią w składzie od zwykłego Ludwika... a kosztują kilkukrotnie więcej.
      Ja z kolei pamiętam jak jeszcze w latach 90 wchodziły te wszystkie bajery i moja koleżanka z klasy opowiadała wszystkim, że te babki w reklamach na bank mają tak lśniące włosy, bo je myją płynem do mycia naczyń. :D

      Usuń
  17. Będę musiała kiedyś spróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  18. hmmm... zrobię na pewno :) mam nieco inne składniki myjące ale coś wykombinuję :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Który szampon Twoim zdaniem jest łagodniejszy - ten czy z mleka kokosowego? A może na równi? Używam w tej chwili mydlnicy, ale jest mało wydajna i ciężko nią zmyć oleje, dlatego szukam lepszej alternatywy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba szampony bazują na bardzo łagodnych i naturalnych detergentach - muszą, bo stworzyłam je na potrzeby bardzo delikatnej i wrażliwej skóry ;) Myslę więc, że oba są w podobnym stopniu łagodne, choć większym sentymentem darzę ten z zieloną herbatą i częściej go robię niż tamten kokosowy. Oba też zmywają oleje.

      Usuń
    2. Przekonałaś mnie - zrobię ten z herbatą :)

      Usuń
  20. Mój Boże! Jestem w trakcie! Jako, że wspominane ekstrakty ziołowe ze sklepu Benedictus Memes Sp. z o.o. dopiero dziś zostały wysłane, zamiast ziołowej bazy stosuję mocny napar z herbaty zielonej i rooibos. Napar się chłodzi, proporcje wykalkulowane (na 50 ml szamponu, bo w razie porażki nie chcę marnować półproduktów). Rano będzie próba, ale już zdążyłem przetestować sam surfaktant "SCI" na dłoni i jest BOSKI poślizg i piana, jednak po spłukaniu dłoń wydawała się nadal lekko "tępa". Mam nadzieję, że dodatki uczynią szampon ideałem dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wygląda efekt mojego "kręcenia":

      http://www.facebook.com/photo.php?fbid=571855709541968&set=a.265386710188871.63961.100001526323122&type=3&theater

      Skład (na ok. 50 ml produktu):

      BAZA:
      Napar z herbat zielonej+rooibos - 25 ml
      Guma ksantanowa - ok. 0,5 ml (z racji braku posiadania bateryjek do spieniacza do kawy, musiałem mieszać "ręcznie" gumę w naparze, stąd nierozpuszczone grudki i mało żelowa konsystencja; spieszyłem się :-p)
      Coco Glucoside - 20 ml
      SCI - 2,5 ml

      SUBSTANCJE AKTYWNE:
      Gliceryna roślinna - 2,5 ml
      Kwas hialuronowy 1,5% - 2 ml
      Olejki eteryczne (po 2 krople każdego): lawenda, mięta pieprzowa (daje czadu w nosie!), szałwia, cedr, eukaliptus.

      Konserwant FEOG (ze Zrobsobiekrem.pl) - 12 kropli

      Rano próbne mycie. Od zapaszku mięty aż oczy łzawią. Czekam na olejek rozmarynowy i z drzewa herbacianego, bo muszę dbać o skalp i wzmacniać włosy (mam słabe i ostatnio lecą jak głupie).

      Dzięki, Arsenic za pomysła na szampon. Będziem kręcić i kombinować dalej i dzielić się wrażeniami ;-)

      Pozdrówki,

      Paweł

      Usuń
    2. Wygląda nieźle, a jak się sprawdza? Ja bardzo lubię szampony z samym coco glucoside, takie mycie mi wystarcza.
      A gumę ksantanową spróbuj następnym razem rozpuścić najpierw w glicerynie lub w pantenolu i to potem rozprowadzić w szamponie - powinno byc mniej grudek i farfocli. Tej gliceryny zresztą mogłeś dodać nieco więcej, ja zwykle chlustam "na oko" ;)
      Daj znać, jak odczucia po paru użyciach!

      Usuń
  21. Zrobiłam :) Jestem z siebie dumna :) Jutro tylko jeszcze sprawdzę ph. Zrobiłam pół wywaru z zielonej herbaty i pój z pokrzywy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pokrzywy też robiłam, a jakże :) I jak się sprawdza?

      Usuń
    2. hej. Czy te szampony po 4-6 zł rumiankowe pokrzywowe itp mają jakies skladniki ktore sa chemią? Mówię o tych naszych starych, niejednokrotnie szklanych butelkach sprzedawne.dz

      Usuń
    3. Bardziej na miejscu jest tu zapytać, czy te szampony mają w składzie cokolwiek, co NIE JEST chemią ;)

      Usuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. czesc! zrobiłam! z koszyczka rumianku i korzenia pokrzywy. te gume dodoalalm na koncu robiąc to co Ty na poczatku i dolewając do szamponu ktory juz sworzylam bo mi sie torebeczka z guma zapodziala i myslalam że jej nie mam. No i nie mam produktu spieniajacego, myslalm zeby gdzies w aptece go kupic, myslisz że jest?
    Umylam dzis zatem szamponem konsytencji wody ale mnie to akurat nie przeszkadza bo wlosy myje glowa w doł nad wanna. Mam nadzieję ze sie pozbede zapalenia łojotokowego skory głowy. Bede kombinowac. Czy konserwant FEOG jest "lepszy" i mniej niz 20 kropli na te ilosc, ktorą robiłas mogłoby byc wystarczajaco?
    Dzięki za tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 kropli to jest minimum, możesz jedynie dodać więcej konserwantu. A w czym ma być lepszy? Wszystkie konserwanty to substancje drażniące, niektóre w wyższych stężeniach lekko toksyczne, generalnie be, ale są konieczne jeśli zależy nam na - nomen omen - zdrowiu. W małych dawkach, takich jak spotykane w kosmetykach, fenomenalnie wymiatają bakterie, grzyby, pleśnie i taka jest ich funkcja. Pod tym względem jest mi obojętne, czy są to parabeny, feog czy benzoesan sodu, konserwanty zwykle kupuję jako dodatek do większych zakupów w sklepie online i wrzucam wówczas do koszyka taki, jaki akurat w danym sklepie jest.

      Wątpię, aby apteki były na tyle fantastyczne aby sprzedawały jakiekolwiek SPC luzem - ale pytaj, proś o sprowadzenie, o ile to możliwe, dopominaj się. Kto wie, może to jest tylko kwestią uporu, aby faktycznie zaczęli sprowadzać. Są to półprodukty powszechnie stosowane i dostępne bez recepty, więc powinni sprzedawać bez problemów. Z drugiej strony - pani technik farmacji nie chciała mi kiedyś sprzedać zwykłej wody do iniekcji, więc różnie z nimi może być.

      Z czasem nabierzesz nawyku planowania zakupów surowców w sklepach internetowych. Ja zwykle przez 3-6 miesięcy spisuję co mi się kończy, jakie kosmetyki planuję zrobić, jakie surowce, których zwykle używam są na wyczerpaniu, itd, i na tej podstawie robię dwa razy w roku większe zakupy w jednym sklepie. Dzięki temu oszczędzam na przesyłce, mam też dużo taniej bo większe pojemności wychodzą znacznie ekonomiczniej, choć oczywiście jednorazowy koszt boli przy płaceniu ;) Ale dzięki temu zwykle dostaję też parę interesujących gratisów i mam zapas i święty spokój na kilka miesięcy z recepturami, bo tych "bazowych" składników jak np. glukonolakton, mocznik, masło shea, detergenty czy konserwanty właśnie, mi nie zabraknie gdy nagle mi się szampon czy tonik z PHA skończą.

      Na łojotokowe zapalenie skóry polecam pilnować przede wszystkim pH szamponu, który robisz. Musi się wahać w okolicy 4-5 max, wyższe będzie mogło już zaostrzać problem.
      Jeśli nie masz uczulenia na SLS, nie musisz ich unikać. Jeśli skład jest dobry, warto dać mu szansę. Takim szamponem jest np. Mineralny Szampon Zdrojowy z Sulphur, bazuje on na solance siarczkowej, wodzie leczniczej z uzdrowiska, która od 200 lat już leczy skóry łojotokowe, z AZS czy łuszczycą. On już powinien być w aptekach, a już prawie na pewno mogą sprowadzić z hurtowni, trzeba tylko pytać.

      Absolutnie moim zamiarem też nie jest wywoływanie u Ciebie paniki, ale ŁZS zwykle diagnozuje się u osób z cukrzycą. Zrób badania.
      Pomocne w walce z ŁZS jest też wprowadzenie odpowiedniej diety bogatej w cynk, kompleks witamin B oraz witaminy A i E. Zaleca się ograniczenie spożycia tłuszczów, cukrów prostych, ostrych przypraw, używek i zmianę stylu życia (unikanie sytuacji stresowych).
      Taka suplementacja daje dobry, ale nienatychmiastowy efekt. Trzymam kciuki!

      Usuń
  24. A jak sobie radzicie z zapachem? Ja właśnie zrobiłam taki szampon i zapach mnie przeraża - taki.. amoniakowy? Straszny - czy to normalne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Zapach u mnie wychodzi delikatny - mocniej wybija się zapach detergentów niż samego naparu, ale nadal jest to bardzo słaba woń i absolutnie nie odrażająca. Amoniak wylej i pomyśl co zrobiłaś nie tak. Zakonserwowałaś szampon?

      Usuń
    2. No tak, mowię o detergentach ;) Zioła mi nie przeszkadzają.Szampon zrobiłam przed godziną, więc nawet jakby bardzo chciał to do tej pory się nie zepsuł.Nie konserwowałam, bo zrobiłam mało (na raz max dwa do spróbowania). Coco Glucoside ma taki mocny, żrący zapach, ale myślałam, że w połączeniu z wodą się to zgubi - jednak nie. Może tylko ja jestem nadwrażliwa na ten zapach...

      Usuń
    3. Tak, to raczej wina mojego organizmu. Dałam do powąchania innej osobie i twierdzi, że lekko czuć, ale nie jest drażniące. Niestety ja muszę znaleźć inny detergent, bo tego zapachu nie zniosę...

      Usuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja mam takie pytanie. Jeśli mam łupież to warto dodać naparu z rozmarynu albo innego olejku/naparu? Bo mnie przepis się strasznie spodobał i mam zamiar się za niego zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  27. chyba będę musiała nabyć składniki...od dawna chcę zrobić szampon ale jakoś nie mogłam się zdecydować :) a u Ciebie jest to tak super czytelnie opisane ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger