Antybakteryjne chusteczki do rąk Osmoza Care



Jestem fanką higieny i prostych rozwiązań. Jak najbardziej popieram używanie alkoholu do dezynfekcji nie tylko skalpela chirurgicznego, ale - zwłaszcza! - naszych rzeczy codziennego użytku: klawiatury, myszy, włączników światła, pędzli do makijażu oraz... dłoni.


Z marką Osmoza Care spotkaliście się już w jednym z moich wcześniejszych postów, w którym opisałam Wam musującą piankę antybakteryjną.
Ja jestem fanką pielęgnacji prostej, skutecznej, minimalistycznej. Cenię sobie wszelkiego rodzaju żele czy pianki antybakteryjne, doceniam przydatność jednorazowych patyczków antybakteryjnych, dzięki którym likwidujemy opryszczkę czy wypryski - ale chusteczki antybakteryjne budzą we mnie uśpionego Kłapouchego.
Dlaczego?
Niestety, tracę wiarę w ludzi, widząc jak traktują skasowane bilety czy obsmarkane chusteczki wyciągnięte z kieszeni. Bez mrugnięcia okiem, nawet nie rzucają, nie ciskają na ziemię... po prostu rozluźniają uchwyt, przez co śmieć opada u ich stóp i tam zostaje, dopóki ktoś tego nie sprzątnie po paniczu/panience.
Dlatego preferuję kosmetyki nie generujące dodatkowych śmieci. 
Chusteczki te nie wydają mi się też praktycznym rozwiązaniem w przypadku naprawdę brudnych rąk - bo takie się po prostu myje wodą i mydłem, a miejsc w mieście, gdzie można to zrobić nie brakuje. Inną sprawą jest też to, że nie ma potrzeby karmić dziecka w biegu do tramwaju, można to zrobić w domu albo w spokojnym miejscu, gdzie jest także możliwość umycia rąk i buzi potem.
A jeśli się chce po prostu zdezynfekować łapki - są żele czy wspomniana już pianka antybakteryjna. 




Mimo to, darowanym chusteczkom nie zaglądam w zęby, nie wyrzucam, lecz zużywam do czyszczenia klawiatury i myszy - i sprawują się świetnie! Dużo lepiej niż czysty alkohol, bo zostawiają po sobie bardzo miły zapach, który kojarzy mi się z odległymi, cudownymi latami dzieciństwa, z tamtą czystością. Bardzo przyjemnie.

Wielki plus dla firmy za bardzo praktyczne i wygodne opakowanie, dzięki któremu chusteczki przez długi czas nie wysychają. Przy okazji, opakowanie jest tak zgrabne, że z powodzeniem zmieści się w torebce i nie spowoduje w niej pachnącego spustoszenia.

Dodatkowym plusem, którego - być może - nie każdy może docenić jest fakt iż firma Osmoza Care podaje w składzie INCI numery CAS podanych substancji. Jakaż to odmienna polityka od tej zwykle uprawianej przez producentów kosmetyków!
Dzięki temu numerowi bowiem można łatwo zidentyfikować czym w istocie dana substancja jest - choćby jej producent opatentował ją sobie pod nazwą "geny bogini zatopione w księżycowym pyle" albo "święta woda, którą obmywano rany Chrystusa, wzbogacona nanokoloidami mithrilu". Sprawdzamy nr CAS i widzimy, że jest to po prostu trójgliceryd albo zwykła woda.

Nie mam pojęcia ile te chusteczki kosztują, jednak uważam je za dodatkowy gadżet a nie coś, co powinno być w każdym domu. Klawiaturę mogę nadal z powodzeniem czyścić alkoholem.
W opakowaniu dostajemy 40 sztuk.

Co myślicie o tego typu gadżetach? Używacie? A może znacie jeszcze inne zastosowania dla nich?

Ściskam gorąco
Arsenic


9 komentarzy:

  1. Ja przy Tobie jestem brudasem tysiąc lecia - ale chyba nie tylko ja. Prawda? (złudna nadzieja...)

    Świętą wodę, którą obmywano rany Chrystusa, wzbogaconą nanokoloidami mithrilu kupiłabym bez mrugnięcia okiem, więc lepiej szybko zarejestruj tę nazwę :P Pewnie pojawią się u Ciebie jakieś ciekawe wyniki wyszukiwań z google po tym haśle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ucieszona popędziłam w statystyki, że znajdę coś zabawnego a tam to co zwykle: nagietki, rumianki... i "jak zrobić kastaniety" :D

      Usuń
  2. Nie lubię takich chusteczek bo teoretycznie mają "myć" a po ich użyciu mam lepkie ręce(przed nie mam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie myślimy o tych samych chusteczkach. Ja wiem, o które Ci chodzi - też za nimi nie przepadam, choć ratują życie na wyjazdach np. pod namiotem. Ale te są nasączane alkoholem i absolutnie nie zostawiają żadnej lepkości na łapkach. Pod tym względem je uwielbiam, bo naprawdę czyszczą skórę.
      Genialnie też domywają spalcowane framugi :D

      Usuń
  3. Pamiętam jak w te wakacje wracaliśmy z dzieciarnią (czyt. sierściuchami) z Przemyśla do Częstochowy... w wagonie średnio licząc, 40 na plusie... pies dysze, kot ziaje... my spływamy potem... poszło mi całe opakowanie chusteczek ale to kilkuminutowe odświeżenie było zbawienne... ale generalnie używam rzadko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem coś o podobnych sytuacjach, te zwykłe chusteczki (bez alkoholu) ratują mi życie na każdym Woodstocku.

      Usuń
  4. super blog-naprawdę! w koncu przepisy na urode :D musze jakos dobrnąć do końca i bede testowac owe przepisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za słowa uznania ;)
      W razie pytań zapraszam na maila: galiszkiewicz@arsenic.pl

      Usuń
  5. ja czyszczę nimi rączkę wózka sklepowego, którą moj dziec siedzacy w wozku ciągle oblizuje i zlizuje brudy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger